Pochodnia


W najgorszym momencie swojego życia.

Szarpią mną dwie strony.

A ja walcząc chcę jak najmniejszych uniknąć

blizn.

Własny ogień muszę w sobie tlić.

I nie pozwolić żeby zgasł.

Za wszelką cenę trzymać się swoich racji.

Udowodnić wszystkim, że to nie ja jestem tą najgorszą.


Bo szczęście to już nie twoje ramiona.

Bo moje szczęście to teraz Nowa Ja!

Z naszych wspólnych grzechów wyzwolona.

Zmyła je twoja wina.

Twoja wina.


W najgorszym momencie życia.

Radość przebija się przez strach.

A ja więcej ognia w sobie mam.

Wszyscy stoją wkoło i wytykają palcami.

Na ich twarzach maski.

W sztuczności ukryta cnota.

Ich zgorzkniałych zachowań już nie odwołam.

Ale wiem, że zburzyłam ten mur własnym ogniem.

Płonę.

Płonę.

 Jak pochodnia.

Nic nie muszę udowadniać, bo moja wartość

przewyższa siłę nienawistnych słów.




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top