Śnieżynka
*Marinnet*
Wstałam ociwiście spóżniona, raz dwa się ubrałam, związałam włosy, ociwiście w dwa kucyki.
Obudziłem wciecznej Tikki, dałam jej ciasteczka.
Wydać było była zmęczona, postanowiłam ze zostaję w domu, tylko żeby nikt ją nie zauważył.
Mama dała mi rogalika i szybko poszłam do szkoły, spóżniłam się tylko minuty, dzięki co pani nawet nie zauważyła, dzisiaj muszę wczećniej pójść spać.
*Tikki*
Udawałam ze śpie i jestem zmęczona, nawet Marinnet zaspała do szkoły, raczej zdążyła.
Obudziła mnie, nie obudziła mnie tylko udawałam ze śpię i jestem zmęczona, aby zostać.
Ona poszła do szkoły, a ja się szykowałam do spotkania z Mistrzem.
*Adrien*
Obudziłem się doczyć wczećnie, pierwsze co zrobiłem, postanowiłem poszukać Plagga, ale nigdzie go nie było, znowu.
Poszukałem wszystko od sufitu do podłogi, wszystkie szafki i pokoje.
Więć po długi poszukiwania,postanowiłam jechać sam do szkoły.
Przyzwicaiłem się do tego.
Na schodach szkoły spotkałem Nino, i poszliśmy razem na lekcję.
*Plagg*
Jak Adrien się obudził, ukryłem się, póżniej szukał mnie to wlatowałem z jednego miejsca do drugiego, nie wiem dlaczego mnie bawiło przeszukał cały dom, a ja z jednego miejsca do drugiego.
Po paru godzinach dał się, już spokół i poszedł do szkoły.
Ja po paru minitach, zjadłem ser który zostawił mi Adrien, za nim wyszedł.
Lezałem się, o 8:55 , poszłam już
na spotkanie.
*Tikki*
Byłam u Mistrza 30 minut przed 9:00, gadam się z Weji.
- Kiepska pogoda, co nie?- Ten głoś wystraczył mnie i Weji'a.
A właścicielem tego głosu, był jak innych nas Plagg.
- Możesz, tak nie straszyć? Dostanę zawału.- wykrzyknęłam, do Plagga.
Który siedział na półcę z książka, obok okna, który chyba weszedł, właśnie okno jest otwartę, jak otworzył???!!
- Było, otwartę- powiedział zakłopotany Plagg, przerywająć niezręczną ciszę.
- Napewno?- powiedziałam miężoć go zwrokiem.
- Napewno, a jak bym otworzył okno, z moimy małymi rączkami- powiedział, poczym się przybliżył do mnie i do Weji'a
-Skąd masz...- powiedział Weji, patrząć ma wisiorek Plagga, który miał ma szyj- Ten wisiorek, gdzieś chyba już go widziałeś.
- Może widziałeś, a może nie. Dlaczego każdy się o to , mnie pyta?.- powiedział Plagg, obojętny.
Plagg
Wszedłem po cicho przez okno, do jakby gabinetu, Mistrza Fu.
Słyszałem jak rozmawiają, Tikki i Weji, trochę było wydać , ze się kłócą.
Chwilę póżniej powiedziałem ze pogoda jest brzydka, to była prawda, jak przyszłem zaczęło laż.
Wysztraszyłem ich, a Tikki prawiłam my skażania.
Przybliżyłem się do nich bliżej. Weji zauważył mój wisiorek i się zapytał skąd mam ten wisiorek i też powiedzial, ze już gdzieś to widział.
A ja mu odpowiedziałem ze może widział, a może i dlaczego się, każdy o to pyta?
- A skąd masz, ten wisiorek? Powiedż wreszcie.- powiedział niecierpliwy Weji
- Przecież znasz moją historię, a jakby co to narezało do moich przodków.- odpowiedziałem mu
- Adrien się też o to pytał, i był wciekły, i jeszcze się okażuję ze Marr czyli nasza Biedronka ma prawie identyczny i może być ją- Sciągnąłem dalej, ostatni fragment powiedziałem szeptem.
- Napewno, to ona?- powiedział zderontowany Weji
- Na wszystko wskażuje..
- A Adrien, coś podejrzewa? Z nim wisiorkiem?
- Pytał się skąd mam ten wisiorek, ale na szczęście złończycza nam przerwał:). A jak mu tłumaczyłem, nie słuchał mnie.
Jednym słowem Czarny Kot, ma zawód miłośny.
- Jaki zawód miłosny?- powiedzieli jednoścecznie Tikki i Weji
- Kocha biedronkę i Marinnet, a nawet nie wie ze to ta sama osoba.
- Jeszcze się, nie domyślił?- Zapytał cię zdziwiony Weji
Naglę usłyszeliśmy kroki, ktoś idzie.
Szybko się ukryliśmy, za legałem który tam stał.
Naglę ktoś z hukiem otworzył drzwi i się awanturował.
-...co ta być, taniocha miał być na dzisiaj, nędzny materiał.. - powiedział wciekły, ten który hukiem otworzył drzwi, a za nim był też Mistrz Fu - Kto otworzył to okno, próbujecie mnie, wysztraszyć? Nie uda wam się!! Słyszyczę- sciągnął dalej, zamykająć okno.
- Proszę, się uspokoić. Panie Lemaire* nic się tu nie dzieję, nie ma tu zadnych duchów.- powiedział Mistrz próbująć go uspokoić.
*****
Naglę z ręki wyrwała mi się książka, która spadła na pana Lemaire. Ups
- A to co to ma być, jest w tym pomiecieniu wredny duch- Powiedział pan Lemaire, sciągająć książko z głowy.
- Nie ma zadnych duchów, to tulko grawitacja i wiater- Mistrz próbował się jakoś, tą latającą książkę (XDDD)
-Plagg! Latająca książka, jest aż tak wredny- powiedziała Tikki szeptem.
- Przepraszam to z nerwów, była sliśka!!- powiedziałem szeptem, tłumacząć.
- Ciekawę, jak się tu Mistrz wytłumaczy, ze nie ma tu ducha!. I z tą latającą książką.- powiedział Weji, poszym się we trójkę cicho zaśmialiśmy.
- Te duch, te duche się z ze mnie nabijają!- powiedział pan Lemaire, bał się było wydać to z jego oczu.
- Spokojnie, to tylko wiater- powiedział Mistrz, poszym zamknął okno
- Duchu wyjdż, po wezwę policje i topiero będziesz miał kłopotany- Groził mi pan Lemaire
- Jaszne i co powiedż, ze atakuję się latająca książka- powiedziałem bardzo cicho pod nosem i się zaśmiałem.
- Co ty gadasz, mów głośniej.- powiedział nerwowo Lemaire- Muszę się położycz i to koniesznie, gadam to półek, już na jutro wszystko będzie gotowe?.
- Tak, przyjdż jutro o 16.
- Okej, dowidzenia.
Poszym wyszedł przez drzwi i je zamknął.
*****
We trójka wyszdliśmy z ukrycia.
- Duch?- powiedział Mistrz Fu
- Wypadła mi z ręki książki- tłumaczyłem się.
- Przejdżmy do rzeczy.- powiedział, poszym poszedł i wziął książkę- W Paryżu zostało aktywowane miraculum, miraculum Białego Wilka.
- No to będą mieli dodatkową pomóc, wiadomo coś o nim więcej?- zapytałem się.
Naglę usłyszeliśmy huk za oknem.
- No to robota, wżywa- powiedziała rozbawiona Tikki.
- Do szkoły, Tikki- powiedziałem, uśmiechająć.
*****
Raz dwa wpadliśmy nie zauważeni do torby naszych właścicieli, a dalej to kwestia czasu.
Marinnet
Była lekcja matematyki, szłyszałam jak coś lub ktoś wratuje mi do plecaka.
Biorę plecaka i patrzę to Tikki, patrzy na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczami.
- Tikki- powiedziałam szeptem.
- Marinnet, mam dla siebie dwa informację- powiedziała, bardzo szeptem.
- Jakie?- powiedziałam zdziwiona, ale wciąż szeptem
- Będziecie mieli pomocnika z Czarnym Kotem i złończycza.
- A mi nic o tym nie wiemy, nikt nas nie ewakuluję?
- Nie wiem, dlaczego.
- Może powiem ze zle się czuję żebym mogła wyjść.
- To dobry pomyśł.- Powiedziała uśmiechając się
*****
Podniosłam rękę i ciekałam na reakcję pani.
- Tak, panno Dupain- Cheng?- zapytała się mnie, podchodziąć do mnie.
- Zle się czuję, mogłam bym pójść do toalety?- zapytałam grzesznie, nauczycielkię.
- Możesz, jesteś trochę blada. A po za tym będzie, już koniec lekcji- powiedziała patrząc na zegarek.
Po chwili zadzwonił dzwonek.
- Proszę zrobić zadanie 2 , 3 i całą stronę 10.
******
Wybiegłam szybko do łazienki damskiej , otworzyła torbę i powiedziałam- Tikki, Kropkuj taak.
Poszym wybiegłam z szkoły i szukałam żłoczyńcę, ulica były całe w śniegu, mamy nową porę roku?.
Widziałam ze ktoś jest na budynku, wiedziałam ze to biały wilk.
Szybko wbiegłam na budynek.
- Cześć, Biały Wilku- powiedziałam przybliżająć się do niego i uśmiechająć.
- Cześć, biedronko?- Wystraszył się, mnie.
- Przepraszam, ze siebie wystraszyłam. Z kim dzisiaj walczymi?
- Jest to dziewczyna, która niecierpli ze jest ciepło, słońcę. Uwielbia zimę i o to się utworzyła Śnieżynka, co robimy?
- Czekamy na Czarnego Kota, powinień się zaraz pojawić.
- Ile jest tu bochaterów? I skąd wiesz, kim jestem?- powiedział zaciekawony i podejrzający.
- Teraz 3 bochaterów, Ja, Czarny Kot i ty. Kwami mi powiedziała, ze pojawił się nowy bochater i ze jest Białym Wilkiem.
- Pewnie Czarny Kot też już wie, o tobie.
*****
Czekaliśmy na Czarnego Kota w milszeniu, , aż naglę go zauważyliśmy, ze idzie w naszą stronę.
Adrien
Właśnie robilismy różne zadania z matematyki.
Szłyszę jak ktoś jększy z bólu, w moim torbę.
Biorę torbę, a w torbę siedzi Plagg.
- Plagg?- powiedziałem żdziwiony szeptem.
- Tak, to ja, tylko nie mów ze jestem duchem- powiedział szeptem.
- Duchem, o co chodzi?- Zapytałem, zdziwiony.
- Długa historia, nie będę ci tego wyjaśniac, przejdę już do rzeczy, z biedronką będzie mieli pomocnika, i macie na dworzę złoczynczę, a i ten nowy bochater jest białym wilkiem.
- Zaraz, co?-zapytałem cię zdziwiony szeptem.
- Powinna się, już kończyć lekcja.
******
Naglę po 2 minutach zadzwonił dżwonek, pani zadała zadanę domowe, zapiszałem zadanę i szybko posłem i przemieniłem się w Czarnego Kota.
Zauważyłem Biedronkę i Białego Wilka.
Biały Wilk ma biały kombinezoń , brążowe włosy i brążowe oczy.
*******
Szkoczyłem na budynek i uszadłem.
- Witajcie- powiedziałem a oni się do mnie przybliżyli.
- Witam, może zajmiemy cię żłończyczą, a porozmawiamy dziś na patrolu.- powiedziała biedronka uśmiechająć się do mnie.
- Okej, no to co nim o niej wiemy?- Zapytałem się, stająć obok Biedronki i Białego Wilka.
- To ona, nazywa się Śniezynka, nie nawidzi ciepła, a kocha śnieg i zimę.- odpowiedział tłumacząć mi.
- Okej, rozumiem. Gdzie może być akuma?
- Jaka, akuma?- powiedział żdziwiony jak to innych Biały Wilk.
- Nic, ci kwami nie powiedział?- zapytała się Biedronka, a on pokiwał tylko głową- Dobrze to ci wyjaśnę, naszym największym wrogiem jest Władca Ciem, znajduję osoby którę, ktoś im zrobił, albo mają negatywne emocję, takie jak wciekłość złość zazdrość smutek i inne negatywne emocję, Władca Ciem wyszuwa to i wyszyła akumozowanę (nie wiem, czy dobrze napiszałam ~Autorka~) motylki, i trawają do rzeczy, której najbardziej im należy, a mi mamy ją znależś, najpierw połamacz i oczyścisz (pewnie zle napiszałam ~Autorka~) ją, znaczy ja mam ją oczyścisz jako jedyna mogę, tedy wyreci motylek, wyżucam przedmiot który mi wczećniej wyszedł z szczęśliwego trafu i wszystko wraca do normy, wszystkie szkody się naprawają i też przedmiot który był akuma. To tyle, rozumiesz?
- Tak, rozumiem- powiedział
- Może się przyglądniemy żłoczeńczynie, żłoczyńcie, a jak się to odmiewa, nie ważne.
Poszym pośliśczmy by zobaczyć z kim walczymi, była to młoda dziewczyna tak jak mówił biały wilk, miałam białe włosę pasemkami błękitu długie, w białą długą sukienkę z śnieżynkami na ramiączka senkim błękitnym porelkiem, białe rękawiszki, czerwone pomalowane uszta uszta, sklane pantofelki, i miała ładną białą czerwoną brażnoletkie, jest:).
Jej bronią byl śnieg, rzucała wrzeżie śnieg i wszystko niszczyła co nie było powiażane z zimą.
- Bingo!!- wykrzyknęliśmy razem z Biedronką.
- Więcie, ze jest ukryta akuma, tylko gdzie?
- W blażnoletcę którą ma na prawej ręcę, taka biało-czerwona.
- Okej, już widzie. To co robimy? - No co zwykle, albo nam odda? Idę z nią porozmawiac- poszym mruknęła lewim okiem, do mnie, wiedziałem o co jej chodziło.
- Tylko się nie zagaduj, będziemy gdzieś blisko i obok- powiedziałem , poszym poszła.
- O co, chodzi? O czym porozmawiać- Zapytam się zdezerotany Biały Wilk.
- Zobaczyć- uśmiechniąłem się.
Skoszyliśmy na ulicę, a biedronka zaczęła rozmawiać z śnieżynką:
- Hej, halo śnieżynku- wołała biedronka, śnieżynkę.
- Czego chcesz, nie widzisz ze mam tu praczę?- powiedziała, odrobinę wciękła.
- Mam pytanie dlaczego nie nawidzić lata, słończa, wiosny?
- Bo jest nudna, ciągle gorąco i każdy umiera..- po tych ostatni słowach, zaczęła jej łeżka z oczóch leciesz.
- Nie przejmuj się, jak jest ciepło to też jest fajnie, a ze każdy odchodzi z tego świata, to przecież nie odchodzi z naszych serc, ci który umarli patrząć na nas z góry i się nami opiekują.
- Na serio tak myślicz?- powiedziała, patrząć na Biedronkę swoimi dużymi oczami.
-
Tak, a i lecie można się oblewać wodą:). Nikt tu nie zawinił ze umeralają ludzie to normalnę.
- To mogę wam jakąś pomóć?
- Możesz dać mi blażnoletkę? Spokojnie wróci póżniej do normy.
- Słowo?- powiedziała, poczym podała biedroncę blażnoletkę.
- Słowo- Biedronka się uśmiechnęła i wżięła brażnoletkę żuciła na ziemie połamała się, wyreciała z tego akuma zły motyle , złapała do swojego jojo- poszym wyrecał dobry motylek, poszym powiedziała (jak zwykle)- Pa, pa miłu motylku - a potem skoczyła do góry (bez rzeczy z szczęśliwego trafu) i wykrzyknęła- Nezwykła Biedronka.
Wszystko wróciło do normy.
Biedronka podała jej brażnoletkę, przyszym się uśmiechająć, ona też odwzajemniła uśmiech i szybko uciekła.
Biały Wilk odwrócił się do mnie plecami, biedronka przyszła i przybiłem z nią żółwika, mówiąć przy tym zaliczone.
- Wilku, wszystko dobrze- powiedziała biedronka, podchodziąć do niego i dająć rękę na jego ramieniu.
Sam podeszłem bliżej
- Następna misja będzie lepsza, nikt z nas nie użył swojej specjalnej mocy.- powiedziała.
- O to chodzi, ze nie jestem wam poszebny, jestem zerem- powiedział, odwracająć się do nas.
- Nie przejmuj się, ja też tak myslałam, ze się pomylili i wybrali mnie, ze ja się nienadaję, ze Czarny Kot poradzi się bez ze mnie. Pamiętam jak kiedyś na początku, nie wiedziłem ze coś umiem i dałam do torby mojej najlepszej przyjsciółki, ale póżniej, jak widziałam ze jest w niebeżpieczeństwę, to wzięłam kolczyki, które były w szkatułcę, założyłam je przemieniłam się w biedronkę i uratowałam ją. Tedy walczyliśmy dwa razy z kamiennym sercem* , bo za pierwszym razem zapomnieliśmy oczyścić akumę, a za drugim razem się udało.- powiedziała biedronka.
- Na serio? Jakąś to nie więże- powiedział zdezerontowany.
- To lepiej uwierz, to uciekam, pierwszy raz pierwszy uciekam wczećniej od biedronki, pa do następnej misji i dzisiejszego patrolu- powiedziałem skakająć po budynka i kierująć się do domu, kończu wszystkie lekcję już minęły, przed ostatnia to była matematyka, który Plagg się pojawił, a ostatnia podczas misji był W-F.
Jestem już w domu, dam Plaggowy jego szuknący ser, odrobię lekcje, pójdę na spacer i dalej nie wiem co będę robić.
Marinnet
Czarny Kot zniknął za horyzontem i budynkami.
- Nie lubicz Czarnego Kota?- powiedziałam po ciszy.
- Skąd takie przymusienie? Może troczeckie, nie wiem jakąś za nim nie przepadam, a on tak samo ze mną - powiedział lekko zdezerontowany i smutny
- Czekaj jeszcze go i mnie dobrze nie poznałesz, ta misja była szybka, ale na patrolu pewnie lepiej nasz pożnacz. Nie mysl tak napewno siebie lubi, jakby co to polubi, bo to nowa sytuacja, zwykle załamy we dwoje, a tobie dowiedzieliśmy zapewnie około 5 minut.
- Topiero, przeprowadziłem się tu z innego miasta..- powiedział poszym się ukryżł w jężyk.
- Nie mów, skąd się przeprowadziłeś.
- Naprawdę, nie chcesz wiedziecz- powiedział zdziewiony.
- Prężej Czarny Kot by chciał się dowiedzieć, niż ja. Moją też próbował się dowiedzieć, ale teraz przestał, może to i lepiej, albo wciąż próbuję a ja o tym nie wiem. Pewnie się odkochał do mnie, ma dziewczyna, niż mnie to nie obchodzi, bo go nie kocham i nie kochałam.
- Na serio. Możesz coś o Czarnym Kocie opowiedzieć, interesuję mnie.
- Okej, żartuje w nieodpowiednych momentach, ma swoję suchary. I 3 razy nieświadomię był pomocnikiem złoczynczów* , uratował wielę razy mi życie od złoczyńczów, znam się z nim od strony bochaterów. Może lepiej już wraczajmy, musisz się pewnie jeszcze rozpakować.
- A no tak, jeszcze nie jestem rozpakowany, pa do patrolu- poszym zniknął.
******
Ja też się pożegnałam i poszłam do domu, nikt mnie na szczęście nie zauważył, dałam Tikki ciasteczko, i poszłam odrabiać lekcję a szczególnie z Biologii, póżniej poszłam na spacer.
********
....*.....*......*......*.....*.....*........*...*
Łał długo rozdział ponad 2319 wyrazów nowy rekord, piszałam go 2 dni i 1 godzinne, raczej tak długo się nie pojawiał, poprzedni był 3 dni temu:).
* Nazwiszko Lemaire znalażłam w internese.
* Odcinek 25 i 26, to były początki jak się poznali i jak dostali mirakula.
* Czarny Kot nieświadomię był pomocnikiem złoczyńczów w 3 odcinka, w Mroczny Amor, Princess Fragance (Wonna Księżniczka) i The Marionnettiste
Zapraszam do komentowania, gwiazdkowania i obserwowania mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top