Tajemnica #1 cz.1
*Marinette*
Z Adrienem spędziłam fajny czas, chlapaliśmy nawzajem wodą, ja jsk zwyklę muszałam upać, ale ns moje szczęście ostatniej chwili złapał mnie Adrien, i wziął mnie w swoję ramiona, patrzyliśmy wgłęboko w oczy, w jego piękne zielone oczy.
Wydaję mi się ze Czarny Kot ma takie same...
Nie to niemożliwe, to tylko zbdury, moje urojenia.
Gadaliśmy długo.
Pewnie będą się pytać, dlaczego nas nie było PIERWSZEGO DNIA W SZKOLĘ...
Będą napewno się pytać, między innymi- Aly'i (nie wiem, jak się dobrze odmienia) , rodzice, nauczycieke i będzie się zapewnie pytać złośliwa Chloe.
Chloe będzie zażdrosna, jak jej powiem.
Już nie mogę się doczekać, by zobaczyć jej minę.
Rożmawialiśmy my o różnych tematach, głównie o szkolę, zainteresowania i innych.
Jak się okazuje mamy dużo spólnego, lubimy tych samych piosenkarzy, i aktorów i itp.
Wróciłam do domu o 20 godzinie ns dworzę było bardzo ciemno.
Podczas drogy wysłałam sms do Aly'i zeby się o mnie nie martwiła.
Gdy wróciłam to domu nie było rodziców.
Zostawili tylko kartkę, że wychodzią do restauracji.
Gdyby byli to zaszypiwali by pytabiami, gdzie byłam i z kim, co robiłam i dlaczego mnie, nie było w szkolę.
Póżniej odrazu, weszłam do pokoju i była tam ta upragniona paska.
Siknęłam tak głośno, że aż Tikki się obudziła.
- Co się dzieję? Trzeba weżwiać policję?- powiedziała ocierają swoję wielkie zaśpane oczy.
- Nić, sorry- odpowiedziałam jej, próbująć ją uspokoić- Nie trzeba, tylko jest ta paska
- Jest? Co w niej jest- ostrzęsła się i nie miała już zaśpany oczek.
Zamknęłam drzwi i szybko poszłam do tej paski.
Była czerwono- biała z małą białą kokardką.
Zaczęłsm ją powoli rozpakowywać i jak skończyłam moim oczą ukażał się średnio duży naszyjnik, czerwono-biały jak paska.
Z czerwonym malutki motylkiem.
- O, to chodziło- powiedziałam zapinająć naszyjnik na szyi i wciąż klecząć przy łóżku
- O co, tym wszystkim chodzi, to jasnej trzaśnej?- powiedziała patrząć swoimi wielkimi niebieskimi oczami
- Ten naszyjnik, to moja pamiątka rodzina- powiedziłam tłumacząc- Należało do moich przodków
-E, okej- powiedziała żdziwiona
- O, jest już, nie tak póżno, ale wolę teraz iść spać, żebym się znów nie spóżniła, jeszcze czekają mnie wyjaśnienia
,,Zapowiada się dlugy, dzień"- pomyślałam
Spakowałam się wzięłam prtsnic, przebrałam się w piżamkę, ucieszałsm się, umiłam zemby żeby i poszłam spać.
......*........*....*......*....*........*.......*
Jak wam się podoba, piszalam szybko i mogą być błędy i to trochę zajęło, to proszę doczencę to:).
Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania.
Myłej nocki, dobranic..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top