Niespodziewane spotkanie
*Marinnet*
Była godzina 18:57, postanowiłam wyjść do parku przed spotkaniem z Czarnym Kotem.
Ociwiście Tikki, jest schowana w torebcę, zeby nikt ją nie zobaczył.
Mam sporo czasu, o 19:00 byłam już parku, przysiadłam na ławcę, która tam była, patrzyłam na księżyć, było już wieciór i robiło się ciemno. (Unik robi się już Jessień ~Autorka~)
Było już ciemno, wiał letki wiatr.
Poczułam kogoś ręce, którę zakrywają mi oczy.
- Zgadnij, kto to?- powiedział ten ktoś.
Próbowałam, zgadnąć kto to.
Macałam rękami, jego ręce...to był?
- Czarny Kot? (Raczej, nie Biedronka, bo ty ją jesteś ~Autorka)- powiedziałam żdziwiona
- Tak, to ja- powiedział, osłaniająć mi widok i sadająć o bok mnie na ławcę- Trzybko odgadłaś- powiedział żdziwiony i smitni.
Cicho się śmiałam pod nosem.
- Co się tu sprowadzia?- powiedziałam uśmiechająć się i kłaniająć na ławcę.
- Przechodziłem sobie, byłem na więży Aiffla (Tak się czyta, a piszę się Eiffla, ale będę piszać jak się czyta ~Autorka~) , obserwowałem miasto, siebie zobaczyłem jak przyszłaś, i dalej już więć- powiedział uśmiechająć się do mnie.
- Tej porzę Paryż wygląda pięknie, nieprawdaż- powiedziałam uśmiechająć się, jeszcze bardziej szczerzej i patrząć na jego piękne zielone oczy....
Marinnet nie, kochać Adriena.
Te oczy już gdzieś wydziałam, tylko gdzie...
- No pięknie, jest od tej porzę- powiedział odrywająć mi od myśli.
Ociwiście, kończu jestem Marinnet Dupain-Cheng, najbardziej niezdarna dziewczyna w szkolę.
Spadłam z ławki, czekałam na uderzenie z ziemią, trawą, ale tak się nie stało.
- Nic się, nie stało?- powiedział troszkliwę Czarny Kot, łapiąć mnie.
- Nic, mi nie jest- powiedziałam patrząć mu w oczy, nie mogłam od nich oderwać zwroku (znowu) ,trzymał mnie w swoich ramionach, nasze uszta prawię się dotykały.
- To, dobrze- powiedział wciąż się uśmiechająć i patrząć mi w oczy.
Prawię się pocałowaliśmy, tylko ze się ocunęłam, moję sercę zajmuję Adrien.
- Przepraszam, za , co się właśnie wydarzyło..- powiedziałam poczym wstałam z jego ramion, on sam wstał.
- Nic, się nie stało- powiedział łapiąć się, za kark- To był nasz impurś , - powiedział sadająć na ławcę.
- Tak, to duży impurs- powiedziałam śmiejąć się przy tym.
- Mam pytanie?
- Jakie?- spytałam się, zaszkoszona
- Masz chłopaka?
Zaszkoszył mnie, tym pytaniem.
- Może, a co? A po ci, to wiedzieć?- powiedziałam zaszkoszona
- Pytam się, bo mnie to interesuję. I napewno masz, bo masz ładną urodę i jesteś tak wogólę bardzo inteligentna.
- Nie powiem, nie ważne. A gdzie Biedronka? Powinna być z tobią. - spytałam się by zmienić temat.
Zaciekawiło mnie, co odpowię.
- Nie wiem, o 21 mamy się spotkać na patrolu
- A..- udawałam zaciekawioną tym.
Długo razem rozmawialiśmy, tą niezręczną sytuację, trzybko zapomnieliśmy, mamy dużo razem spólnego, jak się okażuję.
Czas szybko minął do momentu...
- Już muszimy iść- powiedziałam, szybko wstająć z ławki.
- Już, a która jest?- powiedział lekko szokowany.
- Już jest równo 21:00!!- powiedziałam spanikowana
- Jutro spotkamy się, tutaj o tej samej porzę- powiedział , trzybko stająć z ławki.
- Tak, chętnie- powiedziałam uśmiechająć się do Czarnego Kota, jak mogłam.
Aż się zarumieniłam, dlaczego się rumiennie
- Pa, do jutro
- Pa - powiedziałam machająć do niego , co on odzjamnił tym samym gęstem
Musiałam gdzieś się ukryć by zmienić się w Biedronkę.
*Adrien*
Wyszłem 2 godziny wczećniej, by się rozejrzeć, co dzieję w Paryżu i podziwiać wydoki.
Jak chciałem zamienić w Czarnego Kota, Plagg musiał ociwiście zgłodniejsz, dałem mu duży kawałek jego ulubionego sera Cambermet. (Nie wiem czy dobrze napiszałam, pewnie żle ~Autorka~)
Mnie ciekawiło tylko jedno, jak on połyka, dałem mu duży kawałek jego śmierdziącego sera, a on połknął w całości. (Świat ma duży tajemnic przed tobą Adrienie, a to tajemnica Plagga, kolejna... ~Autorka~)
Gdy się rozgłądałem zauważyłem moją koleżankę, ze klasy Marinnet.
Gdy uszadła na ławcę zaszłoniłem jej oczy, swoimi oczami i powiedziałem zeby odgadła kto to.
Trzybko odgadła, co mnie bardzo dziwiło i zaszmuciło, zauważyła to, jakby nie zauważyła to bym się tak dalej mógł troczyć, ale nie.
Patrzyła mi proszto w oczy, jakie ona ma piękne oczy...
Adrien co się z tobą dzieję, kochać Biedronsę , ona jest miłością mojego życia.
Póżniej (Marinnet, nie Biedronka) upadła złapałem ją w swoję ramiona, patrzyliśmy wgłęboko w oczy i prawię się pocałowaliśmy, ale się osunęła
.. Szkoda..
O czym ja myślę, kocham biedronkę, a nie ją.
Mari* jest moją przyjaciółką ze klasy.
Pogadaliśmy długo, jak szybko czas leciał, dzięki jej nie spóżnę się na spotkanie z Biedronką.
Naprawdę miło się z nią rozmawiało.
Umówiliśmy się, jutro tej samej porzę , w tym parku.
Nie mogę się doczekać, miło się z nią rozmawiało.
Zwyklę jest mało mówna stosunko do mnie.. ( Adrien dalej tego nie widzisz...!... ~Autorka~)
Pobiegłem w miejscę, gdzie miałem się spotkać z biedronką.
Jeszcze jej nie było, postanowiłem poczekać.
Uszłyszałem huk kogoś, odwróciłem się o 180 ° , i zobaczyłem .. Biedronkę..
*Marinnet*
Przemieniłam się za jakimś dzewem, szybko pobiegłam w miejscę, gdzie się umówiliśmy razem z Kotem.
Był tam stał tyłem.
Więć jak spadłam na dach, uszłyszałam zamną huk.
Czarny Kot się gwałtownie odwrócił.
- Cześć, Kocie- powiedziałam zdyszana, opierająć ręcę na kolanie.
Czarny Kot wreszcie mnie zauważył i poszedł do mnie.
- Wreszcie, przyszłaś- powiedział bliżająć się do mnie- Myślałem ze coś ci się stało.
Stałam i wyprostowałam się.
- Jak by co to bym się, sama poradziła- powiedziałam lekko zdziwiona - No to zaczynami?- powiedziałam siadająć na budynku, po tulecku, a on prosto odemnie.
- Pierwszę pytanie, masz chłopaka?- powiedział uśmiechająć się do mnie z tym swoim uśmieszkiem.
- Już się, o to pytałeś
- Nie pytałem- powiedział zdziwiony i spoglądająć na mnie podejrzanę.
- Znaczy eee..e.. . Szłyszałam jak się pytałeś, o to same pytanie jej, jak miała na imię e.. Marinnet- powiedziałam tłumacząć się- A po za tym, po ci ta więdza?- dodałam po chwili przemyślu
- Znasz ją? I miałaś mi odpowiedziesz na KAŻDE , którę zadam- odpowiedział podnosząć, jedną blew.
- Tak, znam ją trochę i nie mam chłopaka.
- Nie masz chłopaka!!- powiedział radośnie próbójąć to ukryć przed demną. I od kiedy znasz Mar?- powiedział już poważniej
- Znam już praktycznie, od zawszę, w normalnym życiu, a ty skąd ją znasz?
- Wyduję ją bardzo często, szłyszę jak rozmawia z innymi itp..- próbował się tłumaczyć.
- Nie ważne dawaj następne..
- Już
*Godzina póżniej*
Zadawał mi dużo różnych pytań, starałam jakąś na niech, odpowiedzieć, zeby nie odkrył mojej tożsamości..
A no tak jestem z nim jutro umówiona, jako Marinnet.
Jutro Środa i szkoła, już lepiej umyję i pójdę spać, zeby jutro nie zaszpać szkoły.
....*..**..*...*...*.....*.....*.....*......*
* Mari, Marr to są skrócone nazwy od Marinnet, bo to jest nawet długie imię.
Jak wam się podoba rozdział.
Jednak nie wyszedł krótki, ma 1021 wyrazów.
Nie wiem kiedy pojawi się następny, ale wena trochę mnie opuściła:(.
Ale mam parę pomyśłów do tego:).
Tylko muszę tu pousztawiać, co gdzie kiedy.
Nawet rozdział póżno wstawam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top