Rozdział 4
J: Ej Białoruś!
Pov.Białoruś
Usłyszałam moje imię, To była Japonia razem z Estonią. Hm, ciekawe co chcą tym razem.
J&E: *patrzą się na ziemniaka*
EJEJE CO WY ROBICIE, ON JESR MÓJJJJ EHEJE--
E: Tak to on!
J: No mówiłam ci! Ja zawsze mam rację UWU
B: ...ee, potrzebujecie coś ode mnie?
E: A nienie sorki tylko chce autograf od ziemniaka dla Łotwy
B: o czym ty ku--
Z: *ucieka pomimo że nie ma nóg i rąk*
B,J,E: !!!
I co wy zrobiłyście?!?! D"":
Wszystkie gonią teraz Ziemniaka
Z(myśli): Czas spierdalać z kraju na Bahamy..kurwa tanie loty *dalej biegnie*
Z: *wpada na Rosję*
B: (myśli) o nie-
R: Blyet! Co jest?
B: *podchodzi do nich* Jezu nic wan nie jest?
Z: ...*wstaje jakoś nawet nie wiem jak skoro nóg nie ma ale wychodzi ze szkoły*
R: ..od kiedy ziemniaki chodzą? Czy to skutki Alkocholu? .//_//.
B: Czyli ok *biegnie za ziemniakiem*
R: No ej, on mnie przewrócił
Pov.Bialoruś
Uraziłam to czy jak?...Oj ziemniak nie zostawiaj mnie...
Z: *leży/siedzi na schodach*
B: *otwiera drzwi* ..Ziemniak?
Z: ..Białoruś ja przepraszam..ja chyba najlepiej se wyjade z kraju.
B: ale czemu? Zrobiłam coś?
Z: *opowiada jego backstory itd. Jestem leniwa*
Time skip po lekcjach
Tymczasem u Rosji (Pov.Rosja)
Blyet gdzie on jest? Mieliśmy sie spotkać na stwłówce w kuchni kucharek gdy ich nie będzie. No troche długo czekałem więc sobie zrobiłem Zupe (...) Blyet coś otworzył drzwi, to pewnie Włochy.
W(Włochy): Ciao
R: WIESZ ILE CZEKAŁEM?
W: No dobra sory, ale Chiny mnie goniła z tym wirusem.
Tutaj Chiny są dziewczyną, don't kill me ._.
R: Dobra nie ważne, co chciałeś mi pokazać?
W: *wyciąga z plecaka jakieś pyłki*
R: ..Narkotyki?
W: NIE! To magiczny brokat
R: ...Za dużo Prostracji ._.
W: cicho! Pomożesz mi w rytuale.
R: (...) Ok! :D
Biorą potrzebne rzeczy i rysują wielką gwiazdę szatana na podłodze kucharek.
W: ...okej, ostatni krok. Musimy zaśpiewać modlitwę *pokazuje mu kartkę z modlitwą*
R: A, ja to znam :>
R&W: *wyprawiają rytułał*
Najlepsze efekty specjalne, bum bum. Wybuchy różowego-niebieskiego gówna. Eksplozja epicka.
R: blyet! :0
W: (...) UDAŁO SIE
R: Co to jest?
W: Wróżka z Alfei, a dokładniej Bloom z Klubu Winx :>
R: jaką fajna!
W: Teraz będzie podpalać nasze problemy oraz spełniała życzenia.
R: A ojciec mówił że magia nie Istnieje, jaki debil xD
~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem akurat z tego rozdziału dumna nie wiem Czemu, potrzebuje pomocy xD
No myślę że się spodobało, bym napisała więcej ale nie mam pomysłu :'>
Bayo, i do zobaczenia uwu
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top