Miłość czy przyzwyczajenie?
Na samą myśl o nadchodzącym spotkaniu serce biło mi coraz mocniej. Mimo wątpliwości, które wcześniej miałem, bez mrugnięcia okiem okłamałem swoich bliskich, że w domu pojawię się dopiero jutro. Hyung działał na mnie tak bardzo, że robiłem rzeczy, których sam się po sobie nie spodziewałem. O przepustkę starałem się już ponad miesiąc, więc kiedy w końcu dostałem pozytywną odpowiedź, byłem bardzo szczęśliwy. Cały dzień i noc miałem spędzić z Sungminem, a dopiero jutro pojechać na spotkanie z rodziną.
Starszy znalazł jakiś skromny i cichy hotel na małej wsi położonej sto kilometrów od Seulu, prowadzony przez starsze małżeństwo, dzięki czemu nie powinno być żadnych problemów z fanami. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, więc jedyne, o czym byłem wstanie myśleć to upojne chwilę, które już za chwilę miałem przeżyć ze swoim hyungiem.
Umówiliśmy się na przystanku, do którego zmierzał mój autobus. Czekała mnie jeszcze godzina jazdy, więc próbowałem się zrelaksować. Miałem na sobie cywilne ubrania by nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Narzuciłem na siebie kaptur. Z kieszonki plecaka wyciągnąłem czarną maskę i założyłem ją sobie na twarz. Do uszu włożyłem słuchawki i spróbowałem się odprężyć. Zapatrzyłem się na krajobraz za oknem i zacząłem wspominać nasze ostatnie spotkanie. Widzieliśmy się w dormie zaledwie kilka tygodni przed podjęciem przeze mnie służby wojskowej. Sungmin był wtedy na przepustce i wpadł się przywitać z resztą członków w naszym dormie. Obaj zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to nasze ostatnie spotkanie i przez dłuższy czas znów nie będziemy się widzieć. Dlatego te kilka minut sam na sam musieliśmy odpowiednio wykorzystać. Mimo, iż te parę pocałunków miało mi wystarczyć na długo, parę chwil od oderwania się od jego ust czułem tęsknotę. Gdy za rok skończę służbę i wrócę do dormu, jego tam nie będzie i z tym będę czuł się jeszcze gorzej. Sungmin przed wstąpieniem do wojska wyprowadził się do własnego mieszkania, będziemy się rzadziej widywać. Nie wiem, czemu się na to uparł, nie chciał o tym ze mną rozmawiać. Czemu to wszystko wydaje się być takie niesprawiedliwe? Jak te kilka rozmów ma mi wystarczyć, kiedy nie widujemy się wcale?
Na rozmyślaniach minęła mi reszta podróży. Szybko wysiadłem z autobusu i jak najszybciej poszedłem w stronę umówionego miejsca za przystankiem. Gdy w końcu podjechał czarny mercedes z przyciemnionymi szybami podświadomie czułem, kto siedzi za jego kierownicą. Po plecach przeszedł mi przyjemny dreszcz na samą myśl, że to on. Jak na zawołanie nieznajomy opuścił szybę i zobaczyłem roześmianą twarz mojego Lee. Nie zwracając uwagi na nic innego podbiegłem w jego stronę by jak najszybciej wsiąść i znaleźć się blisko niego. Będąc obok starszego myślałem tylko o wyłącznie o cielesnej bliskości, to pewnie, dlatego, że mieliśmy bardzo mało okazji do okazania sobie czułości w ten sposób, musiałem się opanować byliśmy w miejscu publicznym, każdy mógł nas zobaczyć.
Miał na sobie siwą bluzę, spodnie dresowe, czerwoną czapkę z daszkiem i ciemne okulary, które ściągnął natychmiast, gdy znalazłem się w środku.
Chyba domyślił się moich niedorzecznych myśli, bo uśmiechnął się do mnie czule.
- Zapnij pasy, Hyukjae i jedziemy - odezwał się, odpadając silnik. Jego dłoń wylądowała na moim kolanie, co mi się niesamowicie spodobało. Wyobraźnia dała o sobie znać, natychmiast moja ręka znalazła się na jego i tak minęła nam większość krótkiej podróży. Sungmin ponownie założył swoje okulary i wysiadł z samochodu. Razem weszliśmy do budynku, który rzeczywiście okazał się taki jak opisywał go Min przez telefon. Cichy, mały i spokojny. Starsi właściciele rzeczywiście nie zwracali na nas najmniejszej uwagi, widocznie nie interesowali się współczesną muzyką rozrywkową. Gości nie mieli za dużo, co i tak nie robiło nam żadnej różnicy, bo nie mieliśmy zamiaru opuszczać pokoju aż do jutra. Sungmin zamówił jeszcze kolację do pokoju i w końcu mogliśmy zostać sam na sam.
Prawie natychmiast po zamknięciu drzwi wtuliłem się w niego najmocniej jak umiałem. Sungmin pogłaskał mnie po głowie, co nigdy za bardzo mi się nie podobało, ponieważ wtedy zawsze rozwalał moją fryzurę, teraz jednak nie miał czego zniszczyć, ponieważ moje włosy były bardzo krótkie po ostatnim strzyżeniu.
- Jednak wolę, gdy są długie - powiedział.
- Niedługo odrosną, skarbie.
- Wiem, moje też już jakoś wyglądają - roześmiał się i ściągnął swoją czapkę by zaprezentować swoją fryzurę.
- Wyglądasz uroczo, hyung. Tak tęskniłem.
Tę uroczą chwilę przerwał nam telefon starszego. Spojrzał na mnie przepraszająco, zrobił dwa kroki do tyłu i przyłożył telefon do ucha. Chcąc nie chcąc, podsłuchałem całą rozmowę.
- Tak?... Mówiłem, że muszę wyjechać... Jutro... Ok... Obiecuję, nie, zjem na mieście... No pa.
Schował telefon do kieszeni bluzy i ściągnął ją.
- To on? - zapytałem.
- Tak, to Kyuhyun - odpowiedział zgodnie z prawdą. Jeśli chodziło o młodszego, zawsze był ze mną szczery. Często bolała mnie ta jego szczerość, były chwilę, gdy naprawdę wolałem nie wiedzieć.
- Mieszkacie razem?
- Tak...
- Kiedy mu o nas powiesz?
- A ty, kiedy powiesz Donghae? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- To zupełnie, co innego i doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.
- Sądzę, że to zupełnie to samo Hyuk.
- Co innego? - Nie dowierzałem. - Nie jestem z Donghae, a gdy wyznał mi swoje uczucia, od razu powiedziałem mu, że nie ma, na co liczyć.
- Mam mu złamać serce? W czasie, gdy ty sobie flirtujesz z Hae?
- Dobrze wiesz, że nie widuje się z nim. Jesteśmy w różnych jednostkach. Poza tym, ja nigdy nie byłem i nie będę z nim w związku jak ty z maknae. Od samego początku jesteśmy tylko przyjaciółmi. To ty widzisz Cho za nos i nadal nie potrafisz się zdecydować na żadnego z nas.
- To miał być czas tylko dla nas, naprawdę chcesz go psuć taką drobnostką? - zapytał, podchodząc do mnie.
- Zdradzasz mnie, to nie jest drobnostka. Przecież mnie znasz dłużej, hyung, czy to nie ja jestem dla ciebie najważniejszy?
- Jesteś.
- Więc...?
- Nigdy z nim nie spałem, po prostu nie potrafię go skrzywdzić, wciąż mam przed oczami tego samego Kyuhyuna, który przekroczył próg naszego dormu, nie miał gdzie spać i był taki zagubiony.
- Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że to było ponad dziesięć lat temu?
- Tak...
- Kyu już dawno wyrósł z tamtego okresu. Nie musisz wokół niego skakać.
Nie chciałem teraz o tym myśleć. Chciałem tylko być i czuć jego bliskość, wierzyć, że gdy wróci do Seulu nie będzie dotykał Kyu i mówił mu tego samego, co mi teraz. To by mnie zabiło.
Spojrzałem na niego smutno i westchnąłem.
- Obiecuje, że dziś jak tylko wrócę do Seulu porozmawiam z....
- Dziś?! - przerwałem mu. - Mieliśmy być tu do jutra.
- Muszę wrócić by być o piątej w wytwórni, więc około drugiej muszę stąd wyjechać - wyjaśnił.
Poczułem się okropnie. Specjalnie dla niego znalazłem jeden dzień, a on za kilka godzin miał stąd wyjechać by zobaczyć się z nim, a my nie wiadomo, kiedy się zobaczymy z pewnością znów za rok. Mimo bólu, jaki mi zadał nie miałem zamiaru płakać. Setki razy zastanawiałem się czy jest sens dalej ciągnąć związek, w którym zawsze jestem tym drugim. Może on nie zasługuje na mnie, albo to nie ja jestem mu przeznaczony? Może powinien być z Kyu, a ja z Donghae? Za każdym razem byłem jednak pewien swoich uczuć do hyunga. Zbyt wiele razem przeszliśmy by to teraz skreślić. Byliśmy razem jeszcze przed naszym debiutem w Super Junior, tylko potem się wszystko posypało, kiedy Kyuhyun do nas dołączył. Ja, czując się odrzucony zbliżyłem się do Hae. Nas jednak łączyła tylko przyjaźń. Natomiast hyung zbliżył się do Cho i z tego wynikały same problemy. Wszyscy w zespole wiedzą, że Sungmin jest gejem, zresztą on sam się nigdy z tym nie ukrywał. Nie dziwię się, że Kyu chciał z nim być. Jako jedyny wyciągnął do niego pomocną dłoń, gdy ten był zdany sam na siebie. Z wdzięczności i przyjaźni do miłości nie jest zbyt daleko. Lee nie powiedział mu nigdy tak, ani nie. Maknae nigdy nie tracił nadziei, a ja nada dalej tkwiłem w tej chorej relacji, będąc najbardziej pokrzywdzonym z całej trójki.
Odwróciłem się do niego tyłem i podszedłem bliżej okna, by nie widział moich łez, mimo wszystko zawsze byłem słaby.
- Myślę, że będzie lepiej, jeśli już pojedziesz hyung - wydusiłem przez łzy. Tak naprawdę, nie chciałem by zostawił mnie samego. Tak bardzo tęskniłem za nim przez ostatni rok, doskonale wiedziałem jednak, że muszę wziąć się w garść i nie pozwolić mu na to, by dalej mnie wykorzystywał. Gdybym naprawdę był dla niego ważny, nie raniłby mnie i przede wszystkim przestałby się wahać między mną, a Kyuhyunem.
- Hyukkie, proszę...
- O co mnie prosisz? Powiedz mi, czego tak naprawdę ode mnie chcesz?
Cisza, która sprawiała, że całe moje ciało wyło z bólu. Nie potrafiłem się odwrócić i spojrzeć mu w oczy.
- Jedź do niego. Obiecuję, że gdy za dziewięć miesięcy wyjdę z wojska, zrobię wszystko byś nie czuł się niezręcznie w moim towarzystwie. - Nie pamiętam żeby kiedykolwiek słowa, które wypowiadałem zadawały mi tyle bólu. Chciałem zostać sam by pogrążyć się w swojej rozpaczy. Stałem wieczność pod tym pieprzonym oknem, aż w końcu usłyszałem ciche zamknięcie drzwi. Nie wytrzymałem, musiałem pozwolić by wszystkie emocje, które w sobie dusiłem znalazły ujście. Nie spodziewałem się, że po prostu wyjdzie bez słowa, najwidoczniej czekał tylko aż mu na to pozwolę. Ten rok, gdy nie było mnie w pobliżu wystarczyłby Kyuhyun rozkochał go w sobie. Nie miałem mu tego za złe, miłość nie wybiera.. A Min... gdyby chciał być ze mną i naprawdę mnie kochał, nie zdradziłby mnie. Położyłem się na łóżku i rozpłakałem jeszcze bardziej żałośnie.
Wsiadł do samochodu, ale nie zapalił silnika od razu. Oparł głowę o kierownicę i zamknął oczy. Czuł się okropnie, ale też spadł mu ogromny ciężar z serca. Sięgnął do schowka po kartkę papieru i długopis, położył ją na kolanie i napisał kilka słów.
'Donghae, to jest Twoja szansa na zdobycie serca Hyukjae. Nie zmarnuj jej.'
Ten krótki list włożył do koperty i zaadresował ją do jednostki mojego przyjaciela z dopiskiem: DLA LEE DONGHAE.
Gdyby Hae wtedy nie został tego listu, wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej.
Ja doszedłem do siebie i nazajutrz, jak gdyby nigdy nic pojechałem do rodziny. Odwiedziny u chłopaków jednak sobie opuściłem, musiałem sobie wszystko dokładnie poukładać, te dziewięć miesięcy, które mi zostały do końca służby okazały się być kluczowymi w mojej przyszłości. Dzięki temu miałem dużo czasu na myślenie i w końcu będąc daleko od Sungmina stałem się świadomy tego, jak wyglądało moje dotychczasowe życie. Zrozumiałem, że tylko przy Donghae mogę być szczęśliwy. Sungmin i jego miłość do Kyuhyuna mi to uświadomili.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top