~24~
Serena
Czy byłam zazdrosna o Salvatore, oczywiście! Od pierwszej przerwy, pierwszego dnia w nowej szkole jak te puste laski dowiedziały się czując córką i siostrą jestem oblazy mnie jak rzepy. Gdyby jeszcze chodziło o Leonardo zrozumiała bym, ale nie! Swoją drogą od dnia wizyty jego dziadka Leo udawał, że nie istnieje w domu i szkole, nie przeszkadzało mi to ani trochę. Cieszyłam się gdy tata pozwolił mi uczyć się samoobrony, chociaż widziałam, że nie był zbyt szczęśliwy. Koszmarem za to okazały się zakupy z Paolo. Nie podejrzewałam, że można być takimi wybrednym przy wyborze sukni wieczorowej. A przecież to ja miałam w niej wystąpić, a mimo to praktycznie nie miałam prawa głosu. Salvatore na początku się z tego śmiał, aż nie minęła czwarta godzina naszego wypadu w galerii. Później nawet on i ochroniarze mieli dość.
W końcu kiedy mieliśmy już wracać do domu zauważyłam ostatni możliwy sklep z sukniami. Uznałam to za ostatnią szansę dla Paolo aby znalazł mi suknię. Miałam cichą nadzieję, że Paolo nie znajdzie żadnej sukni i będziemy mogli już wrócić do domu, ale nie złośliwa bestia! Znalazł dwie podobne do siebie sukienki. Jedna była bordowa długa do ziemi z rozcięciem z lewej strony, góra była pomarszczona z lejącym się dekoltem i ciężkimi ramiączkami. Lekko się świeciła, drugą natomiast była złota. Również długa do ziemi i z rozcięciem ale tym razem na prawej nodze sięgające niemal biodra. Góra była gorsetem z prostą górą, która podnosiła piersi ładnie je eksponując i nie posiadała ramiączek. Materiał różnież się świecił, a ponieważ był złoty wyglądało to obłędnie. Tak więc dobierając do tego złote szpilki w końcu po prawie pięciu godzinach wrócilismy do domu, na późny obiad. Nikomu nie chciałam pokazać sukienki, nawet w sklepie kiedy ją przymierzałam nie wyszłam pokazać się z przebieralni.
Nadszedł dzień sądu Laury i dwóch innych zdrajców. Do pomocy z makijażem i fryzurą przyszła mi żona wujka Stefano, Felicia okazała się bardzo miłą i wyjątkowo szczerą kobietą. Była nieco wyższa ode mnie, a może to przez jej szpilki. Miała na sobie długą do ziemi suknię z długim rękawem w kolorze butelkowej zieleni cekiny układały się w kwiatowy wzór. Włosy upięte w niski kok. Od razu złapałyśmy dobry kontakt jak tylko weszła do sypialni od razu powiedziała, że wyglądam jak mama prawie się popłakała. Kiedy ubrałam już suknię ciocia od razu stwierdziła, że zrobię porządne wejście, a wszystkim facetom pały staną na baczność, a ich kobiety będą zazdrosne. Wpadłam w histeryczny śmiech, ale z drugiej strony bałam się co Salvatore mógłby im wszystkim zrobić. Z resztą dziś będzie nieco zajęty więc obstawiam, że tata nie zostawi mnie bez niani.
Kiedy już gotowa zeszłam z Felicją na dół panowie już na nas czekali, nawet Leo chociaż jego zabijający wzrok mówił sam za siebie. Otrzymałam kompletny i tata nie zapomniał dodać, że zabiję każdego kto się do mnie zbliży. A Salvatore nie mógł się powstrzymać i skradł mi długi pocałunek. Widziałam dziwne spojrzenie ciotki, ale w samochodzie na spokojnie wszystko jej wytłumaczyliśmy. Nie była przekonana, ale życzyła na szczęście i przede wszystkim powodzenia w uzyskaniu zgody od rady. Po wyjściu z auta zobaczyłam ogromną posiadłości i coś na kształt dworu, wszystko piękne i stare. Nie obyło się bez dużej ilości ochrony i gości, drogich aut i tych spojrzeń. Niektórzy spoglądali zaciekawieni inni szeptali między sobą. Nie byłam pewna czy gadali, bo sprawa dotyczyła naszej rodziny bądź chodziło bezpośrednio o mnie.
- spokojnie kochanie głowa do góry. - szepnął do mnie tata, a ja pokiwałam tylko głową.
Ruszyliśmy w stronę wejścia ja z ojcem pod rękę. Za nami wuj z ciocią później Paolo i Leo, Salvatore nie szedł z nami. Jako, że był dziś egzekutorem on musiał dopilnować więźniów i wszystkiego co z nimi związane. Czyli czy zostali dostarczeni na miejsce, czy są zamknięci i w jakim są stanie. Powiedział mi to jeszcze w domu abym się nie martwiła. Czytał mi w myślach jeszcze wczoraj on tata i wuj zabrali mnie go gabinetu i wytłumaczyli jak to wszystko mniej więcej powinno wyglądać, oraz jak mam się zachowywać. Na początku będzie powitanie oraz przedstawienie mnie, nie byłam z tego powodu zachwycino. Chociaż domyślałam się, że będę na świeczniku, w końcu jestem zaginioną córką jednego z capo. Później coś na wzór bankietu, jedzenie i tańce, rozmowy o interes jako to stwierdził wuj normalka choć nie dla mnie. Powiedzieli również, że samej nie wolno mi odchodzić od stołu. Tylko ze spokrewnionym ze mną mężczyzną ewentualnie ciotką. W razie zamachu czy zamieszania trzymać się ochroniarzy.
Na końcu odbędzie się sąd, a właściwie to jego wyrok, który zapadł wcześniej to już tylko formalność. Sala była bogato zdobiona wręcz lało się przepycham. Starałam się rozglądać jak najmniej, na początku przemówił gozpodasz i przedstawicieli rady. Szczerze mówiąc nie słuchałam co mówił, wylapywalam za to niezbyt ciche komentarze innych pań na mój temat. Miałam ochotę odwrócić się i odpyskować, e nie mogłam sobie pozwolić na zrobienie przedstawienia. Mogłam za to każdą lampucerę torturować w myślach. Spowodowało to, że chcąc nie chcąc uśmiechałam się miło do wszystkich. Gdy facet wymienił moje imię i nazwisko tłumacząc, że się odnalazłam ocknęłam się. Dodał też, że jestem już w wieku do zamążpójścia, na tą informację mocniej objełam ramię taty. Rozległy się oklaski cholernie mi się to nie podobało! Pojebane gnoje ciekawe na ile mnie wyceniali.
Gdy usiedliśmy przy wyznaczonym dla nas stole okazało się, że przy nas siedzi pan Yuri z żoną Sonią oraz Vitale. Jego narzeczona również była, ale jak zwykle siedział cicho. Przywitaliśmy się z nimi i usiedliśmy do stołu, po chwili przyszedł Salvatore siadając ucałował mnie w głowę on również przywitał się ze wszystkimi. Nie miałam najmniejszej ochoty na jedzenie, ale widząc zmartwiony wzrok taty zaczęłam skubać to co Salvatore mi nałożył na talerz. Wszyscy na sali prowadzili rozmowy, kilka par nawet tańczyło. Czułam na sobie ciągłe spojrzenia i chciałam wrócić już do domu. Poczułam dotyk dłoni na policzku to Salvatore, dał mi znak że musi już iść.
- przedstawienie czas zacząć. - powiedział cicho wywołując mu mnie uśmiech.
Nie wiem dlaczego tak cieszył mnie widok tortur. Zdecydowanie coś jest ze mną nie tak, ale przynajmniej humor mi się poprawi. Kiedy odszedł znów spojrzałam na tatę uśmiechając się do niego, chyba zrozumiał że już mi lepiej. Nagle wszyscy ucichli i do sali wtargano coś zakrwawionego i chyba jeszcze żywego. Więc zaczynamy od zdrajców, a najlepsze zostawili na koniec.
~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~
Dajcie znać czy się podoba ❤️🔥
💋 Słodkich snów wszystkim 💋
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top