71|71

Nightmare

Nie odezwałem się do Cross'a jak wypowiedział te kilka słów. Kto w końcu wiedziałby jak zareagować na wieść o ciąży? Na pewno nie ja...

— Nightmare... Powiedz coś... Cokolwiek... — po tym jak Dream i Geno wyszli z tego pokoju wiszę nad nim i tylko obserwuje — Proszę... — ...

— Z kim? — muszę potwierdził moje przypuszczenia...

— ... — otworzył szerzej oczy patrząc w moje.

— Odpowiedz! — warknąłem na co tylko zacisnął dłonie w pięść.

— Gdybyś nie był takim idiotą pewnie byś się domyślił — ...

Moja dłoń zetknęła się z jego policzkiem. 

— Powinieneś się czasami zamknąć — zacisnąłem zęby czując napływ złości.

— Mam już tego po prostu dosyć... Próbowałem ci służyć jak najlepiej... Ty to wykorzystałeś i robiłeś ze mną co tylko chciałeś, pomimo moich sprzeciwów... — patrzyliśmy sobie w oczy — Mam cię po prostu dosyć — .... 

Nigdy nie sądziłem, że słowa mogą boleć tak bardzo...

— Zrozum, że nie potrafię cię pokochać! — . . . . . . . . .

— Potrafisz... — wyszeptałem próbując przekonać do tego samego siebie.

— Nie Nightmare! Kocham kogoś innego i nie zamierzam już tego dłużej ukrywać. Możesz mi grozić śmiercią, ale nawet wtedy nie powiem ci ,,Kocham cie" — od kiedy obchodzą mnie jego słowa..? 

— Nie obchodzi mnie to! Należysz do mnie i to ode mnie zależy co się z tobą stanie! — znowu go uderzyłem — Mogę cię bić, pieprzyć, całować! Mogę robić co zechce bo należysz do mnie idioto! — kolejny cios... Spojrzałem na jego twarz. Mimo wykrzyczenia tych wszystkich rzeczy... — Kochaj mnie... — zakryłem twarz dłońmi — Czy to takie trudne..? Jestem aż tak okropny..? — zaśmiałem się — Jakby nie patrzeć... Dowody na moje okrucieństwo są na twojej twarzy — dotknąłem jego rany, którą sam przed chwilą zrobiłem... 

— Nie umiem cie kochać... — czuje jak coś mokrego spływa mi po policzku... 

— Nawet nie musisz... Po prostu bądź obok mnie... Udawaj... Kłam... Ale bądź obok... Proszę... — załkałem jak totalny idiota. Dlaczego jestem taki słaby..? 

— Nie mam zamiaru, więcej kłamać... Nie kocham cie... I nie pokocham... — wstałem. Spojrzałem na niego i podszedłem do drzwi.

— Skoro nie masz zamiaru kłamać... Czyj jest ten bachor? — spytałem cicho.

— Jest twój... — ....

— Nie chce go... Zrób z nim co chcesz... — wyszedłem z pokoju.

Więc nadszedł ten czas... Muszę o nim zapomnieć... Nie sądziłem, że przegram z tamtym tęczowym dupkiem... Wszystko szło bardzo dobrze... do czasu... Heh... Hehheheheheheheehheh....

— Nightmare! Error, Dust i Horror przyszli! Chcą z tobą poro- — złapałem Dream'a i rzuciłem o ścianę.

— Dream! — Geno podbiegł do niego — Co ty do cholery robisz Night!? —

— Error — mój współpracownik podszedł do mnie lekko zszokowany daną sytuacją.

— O co chodzi..? — zacisnąłem dłonie w pieść.

— Pozbądź się Dream'a, a następnie zabij Cross'a — wyszedłem z pomieszczenia czując narastającą furię. Skoro nie mogę go mieć to nikt nie będzie go miał. Logiczny układ, czyż nie?

Geno

Nightmare wyszedł, a między nami zapanowała głucha cisza. 

— Co się tu wydarzyło, gdy nas nie było..? — spytał Dust.

— Nie wiem, ale powinienem wykonać rozkaz... — spojrzałem na Error'a czując narastającą złość.

— Nawet mi się nie waż! — stanąłem, przed Dream'em — Do tego całego Cross'a też się nie zbliżaj! — warknąłem — Night się po prostu wkurzył. Najpierw z nim pogadaj, zanim zrobisz coś czego będziesz żałował — 

Error

Ma rację... 

— Zaraz wracam... — westchnąłem i podszedłem do drzwi.

— Uważaj na siebie... — spojrzałem na chłopaków. 

— Sprawdźcie co z Cross'em... — nie wiem co się między nimi stało, ale nie mógłbym zabić jednego z nas...

Wyszedłem z budynku i rozejrzałem się. Pomimo okropnego wzroku mogłem dostrzec ścieżkę, przez którą przeszedł się szef... Westchnąłem cicho. Teleportowałem się i będąc coraz bliżej celu dostrzegłem go...

Siedział na trawie. Tak po prostu.

— Będziesz tak stał jak debil? — teleportowałem się i usiadłem obok, ale w bezpiecznej odległości.

— O co poszło? — spytałem prosto z mostu.

— To przez Cross'a znaleźli naszą bazę — ... — Był pod wpływem nienawiści. Prawdopodobnie Hate miał z tym coś wspólnego —

— Dlatego chcesz go zabić? — westchnąłem.

— To nie ten powód... — odwrócił wzrok. 

— Odrzucił cie? — próbowałem się nie zaśmiać.

— ... — czyli mam rację.

— Słuchaj Nightmare... Jedyne doświadczenia z miłością jakie mam to z jakiś programów telewizyjnych, ale... Zabijanie swojej miłości nie pomoże ci ze złagodzeniem bólu — westchnąłem.

— Zamknij się... — aleś dał poważne słowa...

— Skoro tak bardzo chcesz — wstałem — Ale wiesz. Niedługo zapewne będziemy musieli stoczyć z naszymi wrogami prawdziwą walkę. A Dream czy Cross nam się przydadzą... Dlatego... nie wykonam twojego polecenia — nastała cisza. Nightmare obserwował kwiaty rosnące na łące, a ja niebo.

— Mówi się, że miłość to wspaniałe uczucie... Ja póki co jedynie, przez nią cierpię — spojrzałem na niego.

— Dlatego spróbuj o niej zapomnieć... Przynajmniej na ten czas. Nie możesz znowu się oddać emocją. Inaczej możesz wpaść w poważne kłopoty — zaśmiałem się.

— Jakbym tego nie wiedział... — wziąłem do ręki mały kamyczek i rzuciłem mu w czaszkę — Co ty kurwa robisz?! — warknął wstając i strosząc macki.

— Uspokajam cie! — i znowu. 

— Zaraz ci przyjebie... — i znowuuuu — ZAJEBIE CIE! — teleportowałem się za nim na co ten warknął zirytowany.

— I właśnie to jest Nightmare jakiego znam! — odwrócił się i spojrzał mi w oczy. 

— Pierdol się... — warknął, ale na jego ustach w końcu pojawił się delikatny uśmiech.

— Samemu byłoby trudno, nie sądzisz? — zaśmiałem się.

— ... — wziął do ręki biały kwiatek, który jeszcze chwilę rósł sobie spokojnie na zielonej trawce — Chodźmy opracować plan ataku... — warknął wyrzucając go i depcząc. 

Mam nadzieję, że wszystko będzie z nim dobrze...

***

Przepraszam,
że to już drugi dzień
nie było rozdziałów, ale
zajmowałam się jednym długim rozdzialikiem
czyli takim bonusikiem, z okazji 69 rozdziału!
Aktualnie mam około 5 tysięcy słów w nim,
a jeszcze nie skończyłam!

I uwaga powoli zbliżamy się do końca
tej przygody.
Jestem ciekawa jak go napiszę,
bo szczerze mówiąc (pisząc) to
większość rozdziałów piszę na spontanie.
Jedyną zaplanowaną od początku rzeczą
w tej książce była przeszłość Lust'a i Dust'a XDD
Reszta wyszła przypadkiem.

Dodatkowo muszę dokończyć książkę DustxHorror,
a ona to nawet w połowie chyba nie jest XD
Ale nie zamierzam robić z niej jakieś
mega długiej książki, bo długie książki nie zawsze
są fajne XD
przykładem może być ta.
Wydaje mi się, że zrobiłam z niej tasiemca,
ale jestem zbyt leniwa, by cokolwiek zmieniać,
sorka :*

Ale kolejne info...
W nieopublikowanych książkach
mam pewne opowiadanie, które
jest o moim OTP czyli
CROSSMARE
Ma już 15 rozdziałów,
ale.
Jest z trzeciej osoby,
więc pytanko...
Mam z niej zrobić wersję pierwszoosobową?
Bo mam zamiar ją opublikować po
zakończeniu tej i będąc przynajmniej na
połowie DustxHorror.
Ogólnie zauważyłam, że lubię pisać
z pierwszej osoby, bo jest mi trochę łatwiej...
Ale jestem ciekawa jak to odbieracie WY
jako czytelnicy.

Lepsza wersja,
pierwszoosobowa,
czy
trzecio?

Ale się rozpisałam....
Przeplasiam...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top