57|57

Cross

─ Nie możesz go tutaj trzymać! ─ właśnie siedzę i słucham osób kłócących się za drzwiami. Mogliby przynajmniej odejść trochę dalej, bym ich nie słyszał...

─ Ty nie rozumiesz! Nawet nie wiesz co czułem gdy musiałem się z nim rozstać! ─ wstałem i podszedłem do drzwi. Mimo wszystko, jak już coś mówią co mnie obejmuje to czemu by nie podsłuchać? 

─ Owszem nie wiem! Ale to nie znaczy, że powinien tu zostać! Powinien dołączyć do reszty więźniów. Pamiętaj Epic. Jesteś po naszej stronie. Stare kontakty powinieneś zerwać jak tylko do nas dołączyłeś! ─ ciekawe czy ktoś aktualnie mnie szuka? Ink prawdopodobnie jest martwy, a reszta nadal mnie nienawidzi... Ehhh... 

─ Nie zostawię mojego bracha na śmierć! Po prostu nie! Jest moim najlepszym przyjacielem! I nawet jeśli mi nie ufa, ja ufam mu! Wiem, że jest na mnie zły, ale nie pozwolę, by ktokolwiek mu coś zrobił! ─ ... to jest... niespodziewane... 

─ Lepiej to przemyśl... Chyba, że chcesz- ─ i dalej zaczęli gadać za cicho, bym cokolwiek usłyszał. Westchnąłem i usiadłem na podłodze. Nawet nie wiem gdzie jestem... Ale w sumie... Mam jakikolwiek powód do ucieczki? Dałem Nightmare'owi jasno do zrozumienia, że nie chce go więcej widzieć... A co do Ink'a... Zostawiłem go w lesie... Epic go nie dobił, więc... może, jednak ma jakiekolwiek szanse na przetrwanie... Mam nadzieję...

Geno

Miłe spotkanie rodzinne. Nie powiem...

─ Zajebie cie! ─ i tak Error zaczął gonić mojego męża po salonie, następnie kuchni, korytarzu i nie wiem czym jeszcze. 

─ Mamo? ─ spojrzałem na Goth'a.

─ Lepiej się słowem nie odzywaj. Chyba, że chcesz mnie wkurzyć jeszcze bardziej... ─ patrzyłem na niego czując narastający gniew.

─ Ale chyba zabiłeś wujka Ink'a... ─ dopiero teraz sobie przypomniałem o zamordowanym za pomocą patelni szkielecie. 

─ Eh. Przeżyje. W końcu Śmierć jest zajęta ─ prychnąłem. Rozejrzałem się po osobach zgromadzonych. Widzę Horror'a, któremu na mój widok się aż buzia otworzyła, tego całego Ink'a, który molestował moje dziecko, Killer'a, który zareagował na moje z buta wjeżdżam tak samo jak ten pierwszy. Mało ich tu ─ Dobra. Wracamy do domu. Idź po swojego ojca ─ westchnąłem.

─ Ale mamo- ─ 

─ Goth... Idź. JUŻ ─ przerwałem mu grzecznie na co ten łaskawie wykonał moje polecenie. 

Spojrzałem na kolegów raz jeszcze. Mam coś na twarzy, że się tak gapią? Ehh... 

─ Przyszedłem po dziecko... Biorę go i już mnie nie ma ─ powiedziałem spokojnie.

─ Znikasz, pojawiasz się i jedyne co masz do powiedzenia to to, że zabierasz dziecko i wiejesz? ─ spojrzałem na Killer'a.

─ Chcesz herbaty? ─ ...

─ Umiesz robić herbatę? ─ Horror się dumnie wyprostował.

─ I to pyszną! ─ przez te parę lat nieźle się douczyli...

─ W takim razie daj mnie to ocenić ─ uśmiechnąłem się i razem z moim dawnym kolegą ruszyliśmy w stronę kuchni.

Goth

Dlaczego wujek nie lubi taty? 

─ Wujkuuuuu! Tata jedynie sprawia mamie przyjemność, o której ty możesz tylko pomarzyć! ─ 

─ Teraz to żeś się popisał słowami bachorze ─ chyba wujek jest bardzo zły... Szczerość jest czasem zbyt podła...

─ Error, ale ty pamiętasz, że nie możesz mnie zabić? ─ tata się zaśmiał latając wokół żyrandola przy suficie.

─ Zamknij się! ─ jak niegrzecznie.

─ Nawet nie znasz mojego imienia szwagrze! ─ oj tatusiu bo jeszcze zginiesz.

─ Zaraz cię zabije! ─ czyżbym wykrakał? 

─ Pamiętaj, że jak mnie dotkniesz to zginiesz SZWAGRZE ─ co to tak właściwie szwagier?

─ Nie. Nazywaj. Mnie. SZWAGREM! ─ to chyba było obraźliwe słowo... Cóż. Jestem dzieckiem i dopiero się uczę używać brzydkich słów.

Error

Niech tylko się trochę obniży... Nie mogę użyć moich nici bo inaczej trafię w ten jebnięty żyrandol. Po co nam tak bardzo bezużyteczny badziew? Raz prawie spadł na Dust'a! PRAWIE! Nawet tego zrobić nie umie dobrze! Łatwo mu spaść, ale nie trafi na chodzącego obok szkieleta! A taki spokój by był w domu bez Dust'a... Ahh...

─ ERROR! ─ głos Nightmare'a uderzył we mnie prawie jak zapach gotowanej krwi, przez Dust'a o poranku... Bleeee....

─ Wujku chodźmy! Tatuś lubi sobie wisieć! ─ ... 

Mając już gdzieś ten kościsty podgatunek ruszyłem z młodym w miejsce skąd wydobył się głos zacne zakochanej panienki.

─ Zwołujesz sobie spotkania rodzinne gdy porwali Cross'a?! ─ patrzyłem na niego przypominając sobie coś bardzo ważnego... Geno. Mój brat... WRÓCIŁ KURWA!

─ GENO! ─ wbiegłem do salonu, ale nie zauważyłem go tam. Po krótkiej chwili, jednak usłyszałem śmiechy dochodzące z kuchni. Teleportowałem się tam i w końcu mogłem mu się dokładnie przyjrzeć. Ten sam czerwony szalik wokół szyi, ta sama biała bluza, te same zasłonięte gliczem oko ─ Geno... ─ wyszeptałem na co brat spojrzał na mnie popijając przy tym herbatę.

─ Zajebałeś Reaper'a? ─ spytał. Heh... Typowy on...

─ Niestety spierdolił na lampę... ─ westchnąłem podchodząc do niego trochę bliżej.

─ Ehh... Nawet zabić śmierci nie umiesz? Co z ciebie za oferma ─ uśmiechnął się do mnie chamsko co odwzajemniłem.

─ Geno... Tęskniłem za tobą... ─ odwróciłem wzrok i ścisnąłem dłonie w pięści.

Usłyszałem jak odsuwa krzesło, by po chwili stanąć, przede mną. Uszykowałem się na jakieś jego docinki lub walnięcie w głowę, ale zamiast tego... Poczułem jak mnie obejmuje. Niezwykle delikatnie, ale i tak dookoła mnie zaczęły pokazywać się małe glicze.

— Nic się nie zmieniłeś... — wyszeptał i chciał się odsunąć, ale nie wiem czemu... Tym razem to ja go objąłem. 

— Tęskniłem za wami... — powiedziałem ledwo słyszalnie, ale wiem, że on i tak to usłyszał...

— My za tobą też Error... — poczułem, że to już mój limit dotykania, więc odskoczyłem od niego natychmiast — I żeś zepsuł tak piękną atmosferę... Ehh... Typowy młodszy brat — uśmiechnął się. 

— Heh. Taki jestem nie? — nawet nie wiedziałem, że tak za nim tęskniłem... Każdego dnia wmawiałem sobie, że go nienawidzę... Że nim gardzę... Ale nie umiem tak myśleć teraz, kiedy stoi tak blisko.

— Mamo! Wujek Ink jednak żyje! — spojrzałem na wbiegającego malca, który po krótkiej chwili został wzięty w dłonie przez Geno.

— To chyba dobrze — uśmiechnął się i ucałował Goth'a w czoło. 

Przez te wszystkie lata, kiedy ja się martwiłem... Tęskniłem... On żył w szczęściu i zakładał rodzinę... Trochę boli gdy zdaje sobie sprawę, że ja przez ten cały czas tylko zabijałem potwory i szyłem lalki... Heh... 

***

Em...
Witam...
Ogólnie wczoraj
przeczytałam tą książkę całą
i jak skończyłam,
sama byłam ciekawa jaka będzie
kontynuacja XD
Tak bardzo zapomniałam co
w niej było.
Mamy dzisiaj 15 luty 2021 roku
(Sto lat dla singli),
a ostatni rozdział pojawił się
04 października 2020 roku.
Trochę różnicy czasowej było, heh
(Dobra jest 1 w nocy ale wczesniej nie chcialo mi sie publikowac XD)

Więc w skrócie.
Jeśli będę mieć dużo weny
i stwierdzę, że na 100%
dokończę tą książkę to ją odwieszę,
ale póki co nazwa pozostanie niezmienna

Do następnego!
(miejmy nadzieję XD)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top