52|52

Error

Po jakże pięknej metamorfozie Nightmare'a wszyscy razem stwierdziliśmy, że powinniśmy się przespać, bo jak mielibyśmy działać? 

Tak więc teraz nastał nowy dzień i właśnie się obudziłem z ciężarem na klatce piersiowej. ... KURWA CO?!

─ Złaź ze mnie szatanie! ─ krzycząc to zrzuciłem z siebie bachora.

─ Ał... Uważaj wujku! ─ jaki on jest wkurwiający!

─ Nie nazywaj mnie tak! Kiedy do jasnej cholery dasz mi numer do twoich rodziców?! ─ kołdra obok mnie się poruszyła.

─ Musisz się tak drzeć o poranku kochanieńki..? ─ Lust ziewnął przeciągle, a ja już czułem jak ogarnia mnie zawieszenie.

─ Co ty do kurwy robisz w moim łóżku?! ─  wręcz pisnąłem.

─ Zapomniałeś..? Wczoraj Goth nie mógł zasnąć, więc przyszedłem do ciebie i się zgodziłeś, by został... Ale jakoś aniołek przekonał cie bym i ja tu spał... ─ jak ja bardzo śpiący byłem, by poopowiadać takie gówna?!

─ Dokładnie wujku! ─ ty się nawet nie odzywaj...

─ Dobra kurwa! ─ wstałem wściekły i ubrałem na gołą klatkę piersiową sweter ─ Nigdy więcej nie będziesz ze mną spał mały smarku! ─ ten w odpowiedzi uśmiechnął się chytrze.

─ A co z ciocią Lust? ─ ... ─ Czy ty i ciocia będziecie robić mi kuzyna? ─ moje usta aż się otworzyły.

─ Póki co zejdźmy na dół... ─ Lust zarumieniony wstał i wyszedł z mojego pokoju.

─ A co do telefonu wujku. Wczoraj zadzwoniłem do mamy i taty, więc powinni się tu dzisiaj zjawić ─ wybuchnąłem śmiechem.

─ Durny jesteś! Nasza kryjówka jest zamaskowana, więc nikt kto o niej nie wie, nie dotrze tu ─ walnąłem go w łeb.

─ Nie wierzysz w moce mojej mamy... ─ zachichotał i wybiegł z pokoju. On mnie oficjalnie przeraża...

 Po ubraniu się i przygotowaniu zszedłem na dół gdzie napotkałem ciekawą scenkę.

─ Widziałeś tego zjeba czy nie?! ─ Nightmare, który znowu pokrył się mazią próbował zabić Ink'a, ale Dream chronił swojego przyjaciela w pozytywnej bańce. Głupio to brzmi...

─ Widziałem, ale jak powiem wszystko to mnie zabijesz! A ja chce jedynie do mojego Cross'a! ─ co takiego jest w tym krzyżu, że ma takie branie? 

─ Cross jest mój! ─ Nightmare naparzał ze swoich macek w bańkę.

─ Ale to ze mną z własnej woli uprawiał seks! ─ schodzimy na złe tematy...

─ Ze mną seks był lepszy! ─ ej... bo jednak bachor tu jest...

─ Ale to we mnie on się zakochał, więc oficjalnie wygrałem! ─ zaśmiał się bardziej denerwując tym Nightmare'a.

─ Ale to ze mną pocierał się duszami! ─ ...

W całym pokoju zrobiło się cicho. Jedyne co było słychać to dźwięk z gry na telefonie Goth'a. 

─ O-On ci pozwolił..? ─ Ink stał jak wryty.

─ Zawsze mi na wszystko pozwalał. Poza tym znasz go tylko kilka dni. Nie wiesz o nim nic. Ja wiem o nim więcej niż ci się wydaje ─ warknął, ale czułem w jego głosie nutkę niepewności. 

─ To prawda, że znam go kilka dni, ale poznałem go na tyle, by móc powiedzieć, że nigdy cie nie kochał. I, że nigdy nie chciał niczego z tobą robić... Więc na pewno nie chciał się z tobą pierdolić duszami! ─ i otóż jestem świadkiem jak Ink uderza Nightmare'a swoim pędzlem.

─ Pożałujesz tego! ─ wściekli zaczęli się bić, a ja w tym czasie usiadłem obok młodego.

─ Tak właściwie... Przeklinamy przy tobie i gadamy o seksie... Czemu nawet na to nie reagujesz? ─ ten wyłączył telefon i spojrzał mi w oczy.

─ Wujaszku ja widziałem więcej rzeczy i słyszałem więcej słów niż myślisz... ─ uśmiechnął się uroczo, a ja coraz bardziej chce poznać szatanów, którzy go stworzyli...

***

Nadal chora...
Dlatego rozdziałów nie było XD
Co tam u was?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top