40|40
Error
Nie wiem ile szukamy tego małego, ale powoli zaczyna robić się ciemno.
─ Ej... Może wrócimy do bazy? ─ chłopaki spojrzeli na mnie morderczym wzrokiem.
─ Musimy go znaleźć! ─ westchnąłem.
─ Właśnie Errorku ─ uśmiechnąłem się lekko w myślach na jego słowa. Errorek. Heh.
─ Dobra. Z babami nie wygram ─ kolejna fala morderczych spojrzeń, chyba nie jestem lubiany hehehehe.
Szliśmy dalej coraz to ciemniejszym lasem. Wiatr zaczął wiać, przez co szum drzew był dosyć głośny. Denerwujące.
─ BLUE! ─ Dream i Lust wołali dalej, a ja tylko się rozglądałem. Nie ma szans, by ten cały Berry polazł aż tak daleko.
Stawiając kolejne kroki usłyszałem łamanie się gałęzi od mojej lewej strony.
─ Zatrzymać się ─ powiedziałem sam to robiąc. Męskie dziewczynki wykonały mój rozkaz.
─ Coś się stało kochany? ─ podszedłem na sam krawężnik ścieżki i próbowałem coś wypatrzeć w ciemnym już lesie, ale jedyne co zauważyłem to mała, biała postura. Nic wielkiego. ZARAZ C-
Zanim zdążyłem zareagować poczułem jak coś wpada na mnie przewracając na ziemię. Czułem jak zaczynam się gliczować, ale całe szczęście potwór ze mnie zszedł. Wziąłem kilka głębszych oddechów i teleportowałem się kilka kroków od niego.
─ Uważaj kurwa, albo zdechniesz! ─ wrzasnąłem zły patrząc na małego białego stwora. Nie widzę go zbyt dobrze, przez ciemność jaka panuje, ale jego szata idealnie odbijała się od tego mroku.
─ Ja- ─ on brzmi jak... dziecko?
─ Coś się stało? ─ Dream i Lust już znaleźli się obok niego.
─ Zgubiłeś się kochaniutki? ─ jak ja się odzywałem to mordercze spojrzenia, a jak dziecko wyszło z lasu to mamuśki się znalazły!
─ Odsuńcie się! ─ krzyknął i sam się wycofał ─ Szukam Errora! ─ ehh?
─ Po chuj ci? ─ pomimo ciemności mordercze spojrzenia znowu mnie odnalazły... Od dzisiaj dostają ksywkę, Wkurwione Mamuśki.
─ Chciałem z nim zamienić kilka słów ─ ze mną? Takie dziecko?
─ Ale to niebezpieczne chodzić po lesie samemu! Gdzie twoi rodzice?! ─ Dream wstał z klęczka.
─ Pewnie w domu i robią mi brata, lub siostrę ─ zaśmiałem się głośno kiedy chłopaki patrzyli na niego zdezorientowani. Lubie tego dzieciaka!
─ A-A nie martwią się o ciebie? ─ rozejrzałem się. Niedługo zwierzęta zaczną wychodzić na łowy...
─ Tacie powiedziałem, że idę do kolegi. Jest naiwny jak nie wiem co za to z mamą gorzej... Dlatego zawszę idę do taty z prośbami ─ mądry chłopak ─ Ale teraz odpowiedzcie! Znacie Errora?
─ Tak znamy ─ odpowiedziałem ─ Ale cie z nim nie poznamy bo musimy już zmykać ─
─ Chcesz zostawić tutaj dziecko?! ─ Dream wyglądał na zmartwionego.
─ Jest sprytny. Da sobie radę ─ przynajmniej nie powiedzieli, że to ja jestem Error.
─ Nie zostawimy tu dziecka! ─ spojrzałem na Lust'a zaskoczony ─ Idzie z nami czy ci się to podoba czy nie! ─ miał łzy w oczach. Wyglądał jakby zaraz miał we mnie rzucić swoim butem. Westchnąłem.
─ No to go bierz pod pachy i wio ─ prychnąłem zaczynając iść w stronę powrotną.
─ Czy tam gdzie chcecie mnie zaciągnąć jest ten cały Error? ─ słyszałem jak zaczęli iść za mną.
─ Tak ─ ehh...
─ Supeeeeeeer... ─ ziewnął przeciągając jedną literę w wypowiadanym wyrazie. Odwróciłem się widząc jak Lust go podnosi i trzyma idąc.
─ Zdrzemnij się... ─ uśmiechnąłem się pod nosem patrząc na tą cute chwilę.
─ Wasza dwójka jest miła jak tamten Blue... A ten trzeci przed nami to dupek... ─ ...
─ Czy on właśnie powiedział Blue? ─
─ Czy on właśnie nazwał mnie dupkiem? ─
***
Czwarty rozdział!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top