37|37

Blueberry

Chodzenie samemu w lesie jest trochę przerażające, ale towarzyszące mi pieśni ptaków dają poczucie bezpieczeństwa. Mogę przemyśleć wiele spraw! Na przykład skąd biorą się małe szkielety? Zawsze pytałem o to Ink'a i Dream'a, ale każdy odpowiadał inaczej... Jeden, że z kapusty, a drugi, że bocian przynosi na zamówienie... Obydwa rozwiązania są głupie! Jeśli szkielety brałyby się z kapusty to oznacza, że przypadkowo mógłbym jednego zjeść! To byłoby zbyt ryzykowne! Za to druga opcja wydaje się jeszcze gorsza! Co jak bocian upuściłby maluszka?! Albo zjadł z głodu?! Chce się dowiedzieć jak powstałem tak naprawdę! Lust też zawsze unikał odpowiedzi chociaż on powinien wiedzieć... A może moi nowi przyjaciele mi powiedzą? Error jest chętny do rozmowy! Na pewno się zgodzi!

─ Hehe! Ja! Niesamowity i majestatyczny Blueberry! Dowiem się jak tworzy się dzieci! ─ podniosłem pięść ku górze śmiejąc się radośnie. Czuje takie wielkie podekscytowanie! 

─ Może ja ci pokaże? ─ odwróciłem się, ale nikogo nie zauważyłem. Nie jestem pewny kto to powiedział... Nie rozpoznałem po głosie.

─ Chętnie skorzystam z twojej propozycji! ─ rozglądałem się dookoła, a uśmiech nie schodził mi z budzi. 

─ Zabawny jesteś ─ nadal nie mogę zlokalizować źródła głosu, ale czekaj... Ta osoba chichocze jak małe dziecko! Jakie to urocze!

─ A ty niewidzialny! ─ nic nie odpowiedział. Trochę się martwiłem, że mnie zostawił, ale po kilku sekundach poczułem czyjąś obecność za plecami.

─ Jestem po prostu magiczny wiesz? ─ odwróciłem się, a moim oczom ukazał się niski szkielecik ubrany w białą szatę do ziemi. Na szyi miał długi czerwony szal.

─ Wow! Jaki ty jesteś śliczny! ─ uśmiechnąłem się szeroko i ukucnąłem przy nim ─ Nigdy cie wcześniej nie widziałem! Jesteś takiii uroczy! ─ złapałem go pod pachami i uniosłem ku górze mocniej się radując.

─ Puszczaj mnie! ─ pisnął, ale nic nie robił. Patrzył na mnie tylko bardzo jak na jego wiek, morderczym wzrokiem.

─ Mogę cię przedstawić moim przyjaciołom?! ─ przytuliłem go jak misia.

─ Co ci powiedziałem!? Puść mnie! ─ delikatnie odłożyłem go na ziemię.

─ Ale jesteś taki uroczy! ─ złapałem się za policzki nie mogąc wytrzymać przesłodzenia.

─ Wiem! ─ uśmiechnął się szeroko ─ Ale to nie powód, by mnie dotykać! ─ jego mimika twarzy diametralnie się zmieniła na rozgniewaną. Ciekawe po kim odziedziczył tak zmienny charakter...

─ Ja cie tylko przytuliłem, bo jesteś bardzo słodziutki! ─ prychnął pod nosem.

─ To nie powód, by mnie przytulać ─ między nami nastała chwila ciszy ─ Więc serio nie wiesz skąd się biorą dzieci? ─ zachichotał. 

─ Nie... A ty wiesz?! ─ on wygląda na o wiele młodszego ode mnie! Dlaczego mu powiedzieli, a mi nie!?

─ Moi rodzice codziennie to robią... ─ na samo wspomnienie przeszedł go dreszcz ─ Co prawda jak na razie wpadli tylko jeśli chodzi o mnie, ale tak jakoś im się udaje nie zaciążyć... ─ dlaczego nic nie rozumiem?

─ Zaciążyć? ─ zacząłem rozmyślać.

─ Czy ty wiesz w ogóle co to jest seks? ─ zrobiłem minę wykazującą moje zdezorientowane ─ Na mojego tatę, ty jesteś dorosły?! ─ uśmiechnąłem się i skinąłem głową ─ W mózgu chyba jeszcze nie dorosłeś... ─ zachichotał.

─ Ej! To nie było miłe maluszku! ─ założyłem ręce na piersi. On także zrobił obrażoną minę.

─ Nie jestem maluszkiem! ─ warknął i poprawił szalik ─ Jestem Goth... ─ odwrócił wzrok speszony. Uśmiechnąłem się szeroko.

─ Ja jestem Blueberry! Miło mi cię poznać! ─ podałem mu dłoń, którą po chwili przyjął. 

─ Mi ciebie nie, ale zawsze więcej przygłupów do zabawy... ─ coś tak wyszeptał do siebie, ale nie usłyszałem dokładnie, bo usłyszałem szmery w krzakach. 

─ Ktoś tam jest? ─ Goth odsunął się ode mnie i spojrzał.

─ Pewnie mama i tata się zabawiają w krzakach... ─ prychnął.

─ Uwierz dzieciaczku, że nie jestem twoją mamusią... ─ zanim zdążyłem się obrócić poczułem mocne uderzenie w tył czaszki. Obraz przed oczami mi się rozmył, a ciało straciło siły na stanie. Po chwili poczułem jak upadam na ziemię, a jedyne co zauważyłem to wystraszonego Goth'a znikającego nagle. Mam nadzieję, że nic mu nie jest...

***

Improwizowałam
jeśli chodzi o
Goth'a XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top