32|32
Error
Zgadnijcie co zastaję w salonie na samym początku dnia. Niestety nic nie oferuję jako nagrody za zgadnięcie.
─ Przestaniesz się tak na mnie gapić? ─ uśmiechnąłem się i usiadłem na kanapie.
─ Sorki, ale to niecodzienny widok, by pan kanibal siedział sobie na MOIM fotelu i popijał przy tym herbatkę ─ zaśmiałem się na co Horror prychnął śmiechem.
─ To aż tak śmieszne? ─ skinąłem głową.
─ Szczerze nawet nie wiedziałem, że mamy herbatę w domu. Ogólnie, że coś jest... Dawno nikt nie był na zakupach... ─ hmmm... Ja byłem dwa miesiące temu, Dust miesiąc temu... to teraz kolej Cross'a!
─ To moja herbata... ─ lekko się zdziwiłem słysząc jego słowa.
─ Twoja? A skąd ją niby masz? ─ ten odwrócił wzrok, hmmm. Znam te spojrzenie ─ Czyżbyś się z kimś spotykał? ─ zrobiłem typowego i znanego wam wszystkim lenny face'a.
─ To nie spotykanie się. Po prostu z nim rozmawiałem i on mi ją dał... ─ dokończył swój napój i odłożył kubek na stolik.
─ Yhmmm... Ciekawe co zrobi Dust jak się dowie ─ udałem, że się zamyślam.
─ Nawet nie próbuj ─ uśmiechnąłem się ─ Jeśli mu powiesz to wiesz co zrobię? ─ tym razem to on się uśmiechnął ─ WYRYWĘ KAŻDĄ CZĘŚĆ TWOJEGO ZASRANEGO CIAŁA, A NASTĘPNIE JAK BĘDZIESZ JUŻ KONAĆ WYRWĘ CI DUSZĘ I ZJEM ─ powiało grozą...
─ Luz. I tak bym mu nie powiedział ─ Dust nie zniósłby nowego kolegi Horror'a i pewnie pewnego dnia zjedlibyśmy go nawet o tym nie wiedząc...
─ Mam nadzieję... ─ spiorunował mnie wzrokiem.
─ Tak poza tym... Gdzie jest reszta? ─ przytuliłem moją podusię.
─ Dream i Blueberry chcieli iść na spacer, więc Killer i Dust poszli ich pilnować. Cross chyba jeszcze śpi, Night też gdzieś wychodził, a malarz powiedział, że idzie po jakieś farby do domu i znikł ─ zadomowili się.
─ A Lust? ─ spytałem.
─ To ten z wczoraj? ─ skinąłem głową ─ Chyba siedzi w swoim nowym pokoju ─ odwrócił wzrok.
─ Coś nie tak? ─ na jego twarzy było widać lekki smutek.
─ Bo wiesz... Ja chyba go znam. Tego Lust'a. W sensie nie osobiście, ale... no wiesz... ─
─ Rozumiem... ─ uśmiechnąłem się lekko.
─ Chyba też pójdę się przejść... ─ wstał nagle.
─ Do nowego "kolegi"? ─ prychnął biorąc do rąk swoją siekierę.
─ Do mojego przyszłego obiadu... ─ uśmiechnął się, a jego oko zaświeciło niebezpiecznie.
─ Zrozumiałem ─ i wyszedł zostawiając mnie takiego samotnego. Może porozglądam się na górze..? Wczoraj Killer mi powiedział gdzie odnieśli rzeczy naszego byłego zwolennika... Powspominam sobie te czasy...
Cross
Czuję jak ktoś dotyka mnie po twarzy. Dokładniej po ustach i policzkach. Po paru chwilach zaczęło mnie to irytować, więc po prostu wtuliłem tę osobę do swojej klatki piersiowej.
─ Nie śpisz już? ─ czyj to głos..? Otworzyłem delikatnie "powieki", a moje oczy spotkały się z radosnym szkieletem, który nie był Nightmare'em.
─ I-Ink?! ─ zarumieniłem się i zepchnąłem go z łóżka. Od kiedy czarne ośmiornice zmieniają się w tęczowe kałamarnice?!
─ Ajć. Jestem, aż tak szpetny? ─ podniósł się i spojrzał na mnie z uśmiechem, zakryłem się kołdrą bo dla niewiedzących mam na sobie jedynie bokserki... ─ Przepraszam za wcześniej... Nie chciałem byś poczuł się urażony... ─ zrobił minę zbitego szczeniaczka, wyglądał nawet uroczo... ─ Wybaczysz mi? ─ zbliżył się do mnie nagle, a nasze twarze dzieliły milimetry. Dream nie umie go upilnować...
─ Wybaczam... ale się odsuń... ─ westchnąłem, a ten jedynie objął mnie i przyciągnął do siebie ─ Ink... ─ i kolejne westchnięcie.
─ Odwiedziłem cie w nocy, ale był tu twój szef... ─ oparł czoło o moje.
─ Jest moim chłopakiem... ─ patrzyłem w jego oczy, a on w moje.
─ Ale z przymusu! ─ dotknął mojego policzka.
─ Spełnię każdy jego rozkaz... Wskoczyłbym za nim w ogień. Nie z miłości, a z lojalności... ─ odsunąłem jego dłoń ─ Poza tym ty i ja jesteśmy, jak sam to powiedziałeś PRZYJACIÓŁMI, więc nie powinieneś tak mi przeszkadzać jeśli chodzi o mój związek ─ wstałem pomijając fakt, że prawie nie mam nic na sobie i zacząłem się ubierać ubraniami z szafy.
─ Jako twój przyjaciel nie chce byś cierpiał... ─ poczułem jego dłonie na swojej tali ─ To naturalne, że się martwię... ─ jego usta musnęły mój kark ─ A gdybyś wskoczył za nim w ogień... to ja bym wskoczył za tobą... Nie z lojalności, a z miłości... ─ obrócił mnie do siebie przodem i uśmiechnął się szeroko ─ Dzięki tobie moje życie odzyskało utracone barwy ─ pocałował mnie w czoło ─ Dlatego będę cię chronił i bronił przed różnymi koszmarami tego świata... ─ jego usta znalazły się na moich.
***
Coraz bardziej rozmyślam
który ship wolę...
Cross x Ink
czy
Cross x Nightmare
...
ciężko...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top