28|28

Cross

Siedzę w gabinecie szefa. Póki co żaden z nas się nie odezwał. Niezbyt mi to przeszkadza, ale... jego spojrzenie w moją stronę jest straszne...

─ Rozmawiałem z... kimś... ─ zaczął spoglądając na mnie ─ I ten ktoś powiedział mi jak wygląda normalny związek, który u nas... jest... inny ─ teraz to mnie zaciekawił... ─ Chciałbym byś czuł się przy mnie komfortowo i... żebyś był bardziej otwarty, oraz sam zaczynał różne rzeczy ─ nie sądzę, by to się kiedykolwiek zdarzyło ─ Dlatego postanowiłem, że... zaczniemy chodzić na randki i, że nie będę taki... nagły w stosunku do ciebie ─ to... nawet dobry pomysł..? ─ Dlatego nie będziesz ze mną spał... Od jutra, jednak będziesz mieć własny pokój na piętrze. Ktoś musi pilnować tamtej trójki czy czwórki, chuj tam wie ─ westchnął, a ja się delikatnie uśmiechnąłem. 

─ Dziękuję Nightmare... ─ spojrzał mi w oczy i sam się uśmiechnął.

─ Częściej chciałbym widzieć twój uśmiech Cross... ─ wstał ze swojego krzesła i podszedł do mnie ─ Mam nadzieję, że w przyszłości będziesz sam mnie całował i przytulał bez okazji... ─ westchnął ─ Ale póki co... Starczy mi twój uśmiech ─ pocałował mnie w czoło i się odsunął ─ Możesz wyjść... ─ wstałem i posłusznie wyszedłem z pokoju. 

To chyba były pierwsze słowa Nightmare'a które mnie tak ucieszyły! Ale teraz lepiej pomogę tym na górze w sprzątaniu. Nigdy tam nie byłem, ale mam nadzieję, że nie jest tam tak brudno...

Error

Wbiegłem za Lust'em do domu. Przeszukiwał pokoje jak powalony.

─ Chłopie uspokój się! ─ wrzasnąłem na co ten się zatrzymał i spojrzał na mnie.

─ Nie mogę... ─ uśmiechnął się i po znalezieniu schodów wbiegł na górę. Teleportowałem się od razu na piętro.

─ Siemka Error. Pomożesz nam w sprzątaniu? ─ zaśmiał się Killer mając na sobie różowy fartuszek. 

─ A dostanę taki zajebisty strój? ─ uśmiechnąłem się, ale zaraz obok mnie przebiegł Lust ─ Kuźwa... Lust! ─ wbiegł do naszej sali obrad.

Wbiegłem za nim, a widok jaki zobaczyłem zaskoczył. I to bardzo...

Dust

W jakimś kufrze znaleźliśmy zajebiaste różowe fartuszki. I nawet pamiętam do kogo należały... Hehe

─ Dust zajmij się robotą, a nie gapisz się na mnie... ─ to prawda. Patrzyłem na niego, przez cały czas. Kocham mojego Horrorka~

─ Ja tylko patrzę na to co kocham... ─ nawet nie mrugnął, tylko wrócił do zamiatania, ja za to zajmowałem się czyszczeniem mebli. 

Gdyby była tutaj jakaś pomocna dłoń do sprzątania to chętnie skorzystam... Ten budynek jest ogromny... Ktoś mi pomoże? 

Po chwili usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami. Odwróciłem się, a moje oczy spotkały się z jego. Nie sądziłem, że kiedykolwiek znów go zobaczę.

─ Dust... ─ wyszeptał moje imię i podbiegł do mnie wtulając się w moje ciało. Poczułem jak moja bluza zaczyna robić się mokra od jego łez ─ M-Myślałem, ż-że nigd- ─ odepchnąłem go czując narastające obrzydzenie ─ D-Dusty- ─ moja dłoń zetknęła się boleśnie z jego policzkiem. Pod siłą uderzenia upadł na podłogę łapiąc się za bolące miejsce. 

─ Jakim prawem mnie dotykasz ty brudna dziwko? ─ 

Error

Stałem jak wryty. Patrzyłem na nich nie wiedząc co zrobić. Horror również nic nie rozumiał.

─ Jakim prawem mnie dotykasz ty brudna dziwko? ─ na te słowa Dust kopnął Lust'a w bark przewracając na plecy. Trzymał na nim swoją stopę i przygniatał. 

─ Error? Gdzie jest Lust? ─ Blue przeszedł obok mnie. Jak tylko zobaczył co się dzieje rzucił się na Dust'a i zaczął z nim walkę w której powiedzmy sobie szczerze, nie miał szans. 

Ja za to nadal nie wiedziałem co zrobić i po prostu patrzyłem na szkieleta w swetrze. Dlaczego Dust go tak nienawidzi..? 

***

Smutno mi się zrobiło
jak napisałam ten rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top