22|22

Ink

Uśmiechnąłem się do nich. Stópka nadal mnie boli, ale da się znieść. Cross pewnie nie chciał mi zrobić krzywdy.

─ Ja, że mu uciekłeś i cie szuka. Killer, że cie zabił, Horror, że Cross kogoś pieprzy, a Dust, że nie żyje ─ spojrzałem na Cross'a. Mają rację, nikt nie wygrał bo to przecież Cross był tym pieprzonym~ hehe.

─ Gdzie jest ten Dust i Horror? ─ ich imiona nie brzmią zbyt przyjaźnie. 

─ Gonią się w lesie ─ Killer się uśmiechnął rozbawiony. Poczułem na moim ramieniu coś ciężkiego. Spojrzałem w lewo gdzie spoczywała głowa Cross'a. Normalnie bym pisnął z podjarki jaką czuję, ale jeszcze bym go obudził... 

─ Lesie? ─ spytałem jak jakiś idiota.

─ No, wiesz tam gdzie są takie duże drzewa ─ zaśmiałem się kładąc sobie głowę Cross'a na kolanach. Poprawiłem jego pozycję, by leżał na plecach i zacząłem gładzić po główce. 

─ Uważaj bo Nightmare odgryzie ci rękę ─ spojrzałem na nich. 

─ Spoko. Namaluję kolejną ─ uśmiechnąłem się, a ich miny były bezcenne.

─ Chcesz powiedzieć, że traciłeś już ręce? ─ Error wyglądał na zaciekawionego tak samo jak Killer.

─ I to nawet przy walce z tobą. Nie pamiętasz? ─ 

─ Nie... Hmmm... Możemy to powtórzyć, bym zapamiętał na przyszłość ─ 

─ Może kiedyś ─ uśmiechnąłem się do niego szeroko ─ A wracając do tematu Cross'a... Nie zgwałciliście go tak? ─ muszę się upewnić.

─ Słuchaj... Pieprzyć to go może tylko Nightmare. Ja w sumie i tak bym nie chciał. Wiesz to mój kumpel. A kumpli się nie pieprzy nie? ─ . . .

─ Ymm... No nie... Haha... ─ zaśmiałem się mam nadzieję, że brzmiało to w miarę normalnie...

─ Nie chce się z tobą przyjaźnić... ─ spojrzałem na Cross'a rozbawiony. Jest taki uroczy jak śpi.

. . . Teraz do mnie dotarły słowa Errora... Pieprzyć go może tylko Nightmare... To najbardziej bolące słowa jakie słyszałem... Czy Cross tego chce? Jak był ze mną wyglądał na szczęśliwego... Nawet teraz gdy go głaszczę widać widać spokój na jego twarzy. Zsunąłem mu komin z ust i policzków. Teraz wygląda jeszcze słodziej! Nawet uśmiecha się leciutko przez sen!

─ Słuchaj malarzu. Nie przywiązuj się do Cross'a. On chodzi z naszym szefem. Widać, że im na sobie zależy... Nie zepsuj tego w żaden sposób inaczej będziesz miał do czynienia z nami ─ skinąłem głową. Jeśli Cross go kocha to jestem w stanie odpuścić, ale... wczorajsza noc była dla mnie czymś niesamowitym... Nie kontrolowałem się, ale nie żałuję. Było po prostu wspaniale...

Blueberry

Wow! Jak tu jest ślicznie! Podczas, gdy tamci rozmawiali ja wyszedłem z salonu! Jak ninja! Ha! Powinienem nazywać się Niesamowity Ninja Sans!

Podszedłem do wielkiego okna i spojrzałem na widok, przez nie. Las. Ale wcześniej przechodziłem obok schodów na górę! Może tam będą lepsze widoki! Jak najszybciej podbiegłem w poznaną mi chwilę temu drogę! Szybko znalazłem schody po których jeszcze szybciej wszedłem! Chyba nikt tu nie chodzi bo wszędzie jest mnóstwo kurzu.

─ Super Niesamowity Ninja Sans nakłoni resztę, by posprzątała na tym piętrze! ─ ruszyłem pustym korytarzem. Jest tu naprawdę sporo pokoi!

Podszedłem do wielkiego zakrytego płachtą okna i za nią pociągnąłem. Blask słońca na chwilę mnie oślepił, ale już po sekundzie mogłem nacieszyć oczy pięknym widokiem. 

─ Wow! ─ jak to możliwe, że nie widać tego budynku z miasta? Hmmm... Dream coś kiedyś mówił o zaklęciach, ale kto umie je niby rzucić? Wiedźma? 

Spytam potem chłopaków! A póki co porozglądam się trochę! 

***

Kolejny za nami!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top