2|2

Nie wiem czemu, ale ta animacja
łapie mnie za serce...

***

Killer

Gdybym wiedział nie zjadłbym tego ciasta i nic by się nie wydarzyło... A teraz pewnie będę musiał posprzątać z Error'em nasze wymiociny... Ohyda.

─ Zrzygaliście się na nowy dywan?! ─ szef upuścił nieprzytomnego Dust'a na podłogę. Szczerze nawet go nie zauważyłem jak tu wszedł ─ Jak się obudzi powiedzcie mu, że ma to posprzątać. Przesuwam zebranie na jutro. Nie mam zamiaru, przybywać w takim smrodzie ─ i znikł. 

─ Chyba Dust czymś go wkurzył skoro ma po nas posprzątać ─ powiedziałem spoglądając na resztę. 

─ Cóż. Nic tylko się cieszyć. Nie musimy sobie rąk brudzić! ─ Error wydaje się tą sytuacją naprawdę szczęśliwy. Też powinienem być, ale zamiast tego odczuwam żal do Dust'a ─ Tak poza tym Cross. Gdzieś ty był tyle czasu? ─ wszyscy spojrzeliśmy na stojącego w kącie szkieleta.

─ Zajmowałem się... czymś... ─ teraz moja ciekawość wzrosła.

─ Czym szczególnie? ─ Horror'a chyba też.

─ Czymś prywatnym... ─ odwrócił wzrok. Całą trójką westchnęliśmy. 

─ Wstydzisz się rozmawiać o tym przy nas? ─ 

─ Nie powinniśmy narzucać mu presji. Każdy ma jakieś sekrety, o których inni nie powinni wiedzieć ─ powiedziałem w stronę Horror'a.

─ Dziękuję... To ja może... Już pójdę... ─ Cross wyszedł szybko zostawiając nas w śmierdzącym pomieszczeniu.

─ Dobra to ja też się zbieram zanim ten stalker otworzy oczy ─ i biorąc swój telefon wyszedł z pokoju.

─ Przeniesiemy go gdzieś? ─ spytałem spoglądając na Error'a.

─ My? Ja się nie bawię w dotykanie osób, przecież dobrze o tym wiesz ─ uśmiechnąłem się lekko przypominając sobie jedną sytuację, a mianowicie kiedyś mocno się pokaleczyłem spadając z jednego z domów podczas patrolu. Error był obok, ale zamiast mnie zabrać on postanowił zakryć moje ciało kontenerem na śmieci, by policjanci mnie nie zauważyli. Wrócił z Dust'em po jakimś czasie i dopiero ten mnie zabrał do bazy. Od tamtej pory nie biorę go jako partnera na misje...

─ Wiem, wiem Error ─ zaśmiałem się i wstałem uważając na plamę moich wymiocin. Podszedłem do leżącego na ziemi szkieleta i wziąłem na ręce.

─ Za te ciasto mam ochotę go wrzucić do tych rzygów ─ położyłem go na kanapie.

─ Uwierz mi, że też mam na to ochotę, ale prawdopodobnie zabiłby nas ─ ziewnąłem ─ Chyba idę się położyć ─ zacząłem iść w stronę drzwi.

─ Tak wcześnie? ─ nie odpowiedziałem tylko wyszedłem z salonu zmierzając w stronę mojego jak i Cross'a pokoju. 

Cross

Chciałem w spokoju poczytać książkę, ale jak na złość do pokoju wszedł Killer. Nie, że nie podoba mi się dzielenie z nim sypialni. Po prostu. Powiedzmy sobie szczerze, on chrapie. Bardzo głośno... Ale tak poza tym jest bardzo dobrym kolegą.

─ Hej. Mam nadzieję, że załatwiłeś tą prywatną sprawę ─ ziewnął i się położył. Nie patrzyłem na niego ─ Dobranoc Cross... ─

─ Dobranoc Killer... ─ westchnąłem cicho. Jak tylko zaśnie pójdę w spokojniejsze miejsce...

Wróciłem do czytania mojej książki. Opowiadała o przygodach pewnej parze potworów. Chłopak był ślepo zakochany w dziewczynie, ale ta odrzucała jego zaloty. W końcu ten zdecydował się na pewniejszy ruch i zaczął ją szantażować, by potem ze spokojem spełniać z nią swoje chore zachcianki. W pewnym momencie, jednak dziewczyna poznaje i zakochuje się w pewnym uroczym i niewinnym chłopaku, a wted- 

─ Grrr... ─ nawet myśleć nie mogę przy nim... 

Wstałem z książką w dłoniach i wyszedłem z pokoju idąc korytarzem w stronę wyjścia. Mamy dzisiaj ładną pogodę, więc czytanie powinno się udać... Niestety jest już ciemno, więc muszę zabrać ze sobą latarkę. Wszedłem do kuchni, a moim oczom ukazuje się osoba, której widzieć bym nie chciał...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top