13|13

Error

Może Ink uciekł Cross'owi, a ten pognał za nim? Nie jestem pewien, ale jak najszybciej powinienem zabrać stąd tę dwójkę, zanim zrobią coś... Dziwnego...

─ Prze pana... Tu jest tak gorąco...~ ─ oni mnie przerażają. A na dodatek muszę ich dotknąć, by się teleportować... Ble.

─ W takim razie wezmę was gdzieś gdzie gorąca nie ma ─ wziąłem głęboki oddech i złapałem ich za ręce czując jak zaczynam się gliczować. Jak najszybciej teleportowałem się obok dębu i ich puściłem odskakując co najmniej dziesięć metrów dalej. Ale i tak było już za późno. Straciłem przytomność.

Killer

Error pokazał się tak z dupy, wraz z porwaną dwójką. Chciałem do niego natychmiast podejść, ale ten teleportował się jeszcze dalej, a nad nim pojawił się pasek ładowania. Znowu się zwiesił.

─ Gdzie jest Cross? ─ szef wstał rozglądając się niespokojnie. 

─ Może mieli jakieś trudności? ─ powiedziałem lekko pytająco, na co ten zmierzył mnie zimnym spojrzeniem.

─ Error za to za- ─ nie dokończył bo został przytulony, przez Dream'a.

─ Sprawisz bym poczuł się dobrze bracie?~ ─ . . .

─ CO?! ─ tak wrzasnął, że obudził Dust'a, Horror nadal spał jak zabity. 

Podszedłem do nich, na co poczułem obejmowanie mnie, przez małą niebieską Jagodę. Gdyby nie zakaz szefa na zabijanie szkielet już w tej chwili zamieniałby się w proch.

─ Szefie? Nie pomyliłeś prochów? ─ spytałem obserwując zachowanie przytulającego mnie intruza.

─ Dałem odpowiednie! ─ jeszcze nigdy nie wyglądał na tak wkurwionego. 

Poczułem jak jedna z łapek Blue zaczęła zjeżdżać na moje krocze. Nie wytrzymałem i uderzyłem go w łeb, przez co ten upadł nieprzytomny na ziemie. Szef po chwili zrobił to samo z Dream'em. 

─ To... Czekamy za Cross'em i Ink'iem? ─ Dust wstał i podszedł do nas. 

─ Ja za nimi poczekam... Razem z Errorem ─ szef spojrzał na glitcza chyba z zamiarem rozszarpania go na strzępy ─ Jak tylko was odstawie do bazy ─ westchnął i złapał wszystkich swoimi mackami. 

Nightmare

Wróciłem na miejsce czując jak emocje wściekłości do mnie powracają. To niemożliwe, że pomyliłem proszki! Ale jeśli nawet, to oznacza to, że Cross teraz spędza czas z jakiś żądającym seksu potworem! Dlaczego do cholery jasnej Error go nie zabrał?! 

Spojrzałem kątem oka na tego głąba. Jeśli Cross'owi coś się stanie to obiecuje, że sam osobiście zabiję tego zasranego szkieleta!

Cross

Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Chciałem się odsunąć, ale jego uścisk był bardzo silny. Nie sądziłem, że Ink ma w sobie tyle siły.

Nie chce go skrzywdzić, więc wolę nie przyzywać mojej broni. 

─ Cross... Dlaczego pomimo tego, że znamy się tak krótko... ─ wysapał zarumieniony na różne kolory ─ Mam tak wielką ochotę na ciebie..? ─ moje oczodoły rozszerzyły się ze zdziwienia. Nie zdołałem nic odpowiedzieć bo nasze usta zostały połączone w gorący pocałunek. Nie chciałem go odwzajemniać, ale po kilku minutach, albo sekundach, jego napierania na mnie zacząłem poruszać ustami w jego rytm. Po chwili poczułem jak jego język liże moją dolną wargę. Oderwałem się od niego i obróciłem głowę w bok dysząc cicho. On wykorzystał okazję, że moje usta są otwarte i pocałował mnie natychmiast wkładając język w moją jamę ustną. Po chwili obydwoje walczyliśmy o dominację.

***

Tak, tak wiem.
Szkielety nie mają warg,
ale jak inaczej to opisać?!
XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top