Rozdział 7

Madelin

Odkąd rodzice dowiedzieli sie o ślubie byli zszokowani. Próbowali odwieść mnie od tego pomysłu. Jednak ja tylko kręciłam głową i nie chciałam się tłumaczyć. Natomiast pan Kanstral tłumaczył rodzicom jakie wielkie szczęście spotkało mnie mogocą poślubić kogoś takiego jak hrabia.

Wydałam z siebie nie dający sie opisać dzwięk i padłam na łóżko. Wiedziałam już że hrabia po długiej konwersacji z panem Kanstralem zgodził się na umowę. Część pieniędzy doszła już teraz. Kolejna kiedy dotre do hrabiego, a ten postanowi czy na pewno chce sie ze mną żenić.

Po chwili usiadłam bo usłyszałam jak coś stuka w okno. Zobaczyłam że to Daren. Przyjaciel z dzieciństwa rzucał małymi kamyczkami w okno. Otworzyłam je i zobaczyłam że kiwa ręką żebym zeszła na dół. Kiwnełam również głową na zgodę i szybko pobiegłam na dwór. Gdy już byłam na miejscu spojrzałam sie na niego.

- Po co mnie wołałeś?

- Chciałem się z tobą przejechać konno. Chcesz?- spytał

- Tak. Dawno już nie jeździłam.- gdy nasze konie zostały przygotowane ruszyliśmy galopem przez łąkę. Po kilku minutach przystaneliśmy przy jeziorze. Przywiązaliśmy konie i usiedliśmy na trawie.

- Czy to prawda że wychodzisz za mąż?

- Chyba tak.- odpowiedziałam. Po tych słowach szybko wstał i zaczął się przechadzć koło jeziora.

- Jak możesz Madellin. Co ty wiesz o tym człowieku?- popatrzyłam się na niego zdumiona.

- Jak śmiesz się tak do mnie odzywać. Skoro chce to za niego wyjdę, a ty nie masz w tej sprawie nic do powiedzenia.- odparłam.

- Mylisz sie . Zanmy sie od dzieciństwa i chyba mogę wyrazic swoje zdanie. Przecież ty nawet nie wiesz ile ma lat ani jak wygląda.

- To tak samo jak ty.

- Po pierwsze to ty masz za niego wyjść a nie ja. Po drugie dowiedz sie że doskonale wiem bo popytałem we wsi.- popatryłam się na niego z oburzeniem

- Jak śmiałeś się o niego wypytytwać?!

- Może mi powiesz że nie chcesz tego wiedzieć, co? - przymknełam oczy w rozmarznieu.

- Na pewno jest bardzo przystojny skoro jest taki bogaty. Jest wysoki o arystokratycznych rysach.- nagle usłyszałam śmiech Darena.- Z czego się tak śmiejesz?

- Z ciebie. Bo ten cały hrabia ma ponad 30 lat, blizny na całym ciele i kuleje. To stary kulejnoga.- powiedział i śmiał sie dalej.

- Kłamiesz! Nie wierze ci!

- Nie kłamie . Sama się jednak przekonasz jak go poślubisz. Och czyżby twój przyszły mąż odbiegał od twojego ideau?- powiedział z niewinną miną. Odwróciłam sie do niego plecmi i czym prędzej weszłam na konia i pogalopowałam do domu. Jednak nie opóściły mnie słowa Darena. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top