Część 17

Miedzy nim a demonem istniał pewien rodzaj porozumienia. O ile można mówić o porozumieniu pomiędzy Shinigami a demonem. Crevan nie wchodził mu w drogę, a on nie bruździł Adrianowi. Nie ingerował w ten jego świat pełen duszy potępionych i umysł stary prawie jak czas. A może i starszy. Było mu to obojętne, dopóki dusze czyste i przez niego naznaczone trafiały tam gdzie miały. Tak jak nakazał mu Anioł Ciemności. Pokaźny budynek stanowił zaczątek świata Bogów Śmierci i tu zbierała się cała jego wiedza oraz wszystkie Cinemtaic Record tych dusz, które oczekiwały swego ponownego wezwania, a także tych, które odeszły do światłości. Adrian był zmęczony. Zbyt wiele miał na swoich barkach. Jak podołać tylu zadaniom będąc zupełnie samemu? Świat demonów poszerzał swe horyzonty a ich samych przybywało. Układ jednak obowiązywał nadal. Przynajmniej dopóki Adrian umiał nad nimi zapanować. Kiedy zaś nadeszły czasy, że sam nie potrafił przeciwstawić się siłom ciemności, doszedł do wniosku, że czas poszerzyć grono Mrocznych Żniwiarzy. Sam jednak nie mógł tego dokonać. Nie po tym co przeszedł. Przez wiele lat walczył samotnie, przyjmując na siebie kolejne zwycięstwa okupione jego własną krwią. Jego kosa, jaką dostał od samej Śmierci, była niezniszczalna, jak on sam, a jednak...

Adrian był coraz bardziej zmęczony swoim powołaniem. Msza jakiej się podjął coraz mocniej mu ciążyła. Czas podzielić się obowiązkami z innymi. Jednak by tego dokonać, musi udać się na drugą stronę. Zejść znów do najmroczniejszych otchłani ciemności. Znów zanurzyć się w odorze śmierci. A myślał, że nigdy już nie będzie musiał tam wracać! Jak przebrnąć ciemność nieprzeniknioną? Jak nie dać się omamić? Jak odegnać zło i czające się w nim demony? Jak zmierzyć się z samym sobą?

Adrian usiadł w pościeli. Spokojny oddech Agnes przypomniał mu, że tamte chwile ma już za sobą. A jednak wiedział, że znów wracają powoli. Jak demony przyczajone na skaju ciemności, czekające tylko by wkraść się do światła. Zawładnąć nim i okiełznać go po raz ostatni. Serce zabolało pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna. Co się dzieje? Czas przyznać się do wysłanych Błędów i rozliczyć z przeszłością! Ale czy wielki Adrian Crevan był na to gotów? 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top