Rozdział 16

Leo leżał nieprzytomny już czwarty dzień przykryty pod trzema kołdrami i dwoma kocami. Donnie robił co mógł byle tylko uratować m użycie. Karai czuwała przy żółwiu dzień i noc. Nie zostawiała go nawet na chwilę. Była już skrajnie wyczerpana, ale nie zamierzała się położyć gdzie indziej niż tylko blisko niego.

Arisa cały czas szukała Maxwella. Zdenerwowana coraz bardziej wystraszona. Nie dowierzała, że Alopex i Ninjara czyhały tylko na jej życie i życie reszty. Zastanawiała się, gdzie może podziewać się jej narzeczony. 

Raph także bardzo martwił się o Leo. Często razem z Karai siedzieli przy nim. Niekiedy towarzyszyła im Mona.

April wraz z Mikey'm starali się odszukać dwie lisice, ale one przepadły jak kamienie w wodę.

W końcu wieczorem Leo otworzył oczy. Karai słysząc głos mutanta popatrzyła na niego zmęczonym wzrokiem.

-Leo!-zawołała.

Przybliżyła się do niego, ale żółw widząc ją jakby doznał szoku. Gwałtownie złapał dziewczynę za szyję i zaczął dusić. Ona przerażona próbowała wezwać pomoc lecz nie mogła. Na szczęście zjawili się w porę Rapahel i Donnie.

-Leo!-krzyknęli.

Podbiegli do niego próbując odciągnąć brata od Karai.

-Leo, przestań! Przestań!-zawołał Donatello.

-Zostaw ją!-dodawał Raphael.

Wreszcie udało się wyrwać siostrę z rak mutanta. Dziewczyna upadła na ziemię łapiąc za szyję. Chłopcy zdołali unieruchomić Leonardo. Raph podszedł do Miwy pytając:

-Żyjesz?

-Tak, jest okay.

Żółw pomógł jej wstać. W tej chwili do pokoju weszła Arisa.

-Co się tu dzieje?-spytała.

-Ari, dobrze, że jesteś-rzekł Donnie.- Biegnij po April. Szybko!

Księżniczka bez słowa pobiegła do rudowłosej.

 -April, chodź ze mną-rzekła.

-Ale dokąd?

-Do Leo. Szybko!

Chwyciła ją za rękę i pociągnęła za sobą. Dotarły do pokoju Leo. April podeszła do niego widząc, jak się rzuca i krzyczy do Karai:

-Ninjara!

-Co mu jest?-zdziwiła się rudowłosa.

-Ma zaburzenia świadomości-tłumaczył Donnie.- Spróbuj mu przypomnieć kim jesteśmy.

April bez słowa złapała się za głowę zaczynając wysyłać żółte fale do Leonardo i mówiąc o niego w myślach:

-Leo, to ja, April. Jesteś już bezpieczny. Karai cię uratowała. Alopex i Ninjary tutaj nie ma.

Po chwili Leo uspokoił się padając na poduszkę zmęczony.

-Leo, wszystko gra, brachu?- spytał Raph.

-Tak, tylko mi zimno-odparł dysząc.

Karai zbliżyła się do niego poprawiając przykrycie.

-To wszytko przez te dwie jędze-powiedziała.- Już się bałam, że przepadłeś na zawsze.

Położyła mu rękę na policzku czując, jak dygocze.

Po chwili do pokoju weszła Mona wraz z Mikey'm.

-Leo-rzucił żółw.- Witaj wśród żywych.

-Co się stało gdy zniknąłeś?- spytała Lisa.

-Wtedy, gdy miałem spotkać się z Karai dowiedziałem się o spisku Alopex, Ninjary i Maxwella. Zamierzałem ci to powiedzieć Karai, ale najwyraźniej one zorientowały się wcześniej. Gdy czekałam w holu, Alopex uderzyła mnie czymś ciężkim w głowę i obudziłem się już w tym więzieniu. Ninjara walczyła ze mną, potem ogłuszyła a potem wsadziła do tego lodowatego pomieszczenia - tłumaczył.

-Zaraz - przerwała mu Arisa. - Maxwell od początku o wszystkim wiedział i jeszcze brał w tym udział?

-Tak - odpowiedział Leo. - I tak naprawdę ta cała szopka ze ślubem była po to, żeby cię zabić a tron przekazać komu innemu. Nie wiem komu, ale wiem, że Alopex i Ninjara pracują dla niego. I ta ich przyjaźń też była fałszywa.

Arisa siadła na łóżku zszokowana.

-Ale dlaczego? - spytała.

-Klasyczne zagranie - odparł Donnie. - Zrobię wszystko, by zdobyć władzę.

Księżniczka pociągnęła nosem.

-Aż taka jestem zła? - dopytywała zrozpaczona.

-No jasne, że nie - rzuciła szybko April.

-Może trochę- powiedziała cicho Mona.

Kunoichi popatrzyła na nią bobardując groźnym spojrzeniem.

-Nie, nie jesteś - dodała Karai. - Maxwell to zwykły drań.

Nagle Leo krzyknął. Donnie pobiegł do niego patrząc na miejsce, za które trzymał się brat. Była to głęboka rana w ramieniu po ostrym narzędziu. Krwawiła. Ponadto żółw miał jeszcze dość mocno przetrąconą skorupę po wcześniejszej walce. Nie wytrzymał bólu i zemdlał.

-Leo - zdziwiła się Miwa. - Leo!

Podeszła zauważając uraz.

-Zarazy, co to jest? - spytała.

-Rana jest świerza - odparł Donnie. - Ktoś musiał zrobić ją teraz.

Siostra spojrzała pod nogi i znalazła tam sztylet zaplamiony krwią.

-Patrz - rzekła.

Donnie spojrzał na ostrze a potem na ranę brata.

-Zostawcie mnie teraz z nim na chwilę - powiedział.

Przyjaciele posłusznie wyszli z pokoju. Stojąc na korytarzu byli przerażeni.

-Słuchajcie, musimy uważać - rzucił Raph. - One na pewno gdzieś tu są.

-Chwila - wtrąciła Arisa. - Przecież to ja jestem następczynią tronu, więc dlaczego chcą zabić też was?

-Bo wiedzą, że domyślaliśmy się co knują a teraz znamy ich plany - tłumaczyła April. - Chcą się pozbyć świadków.

-Skąd to wiesz?

-To oczywiste. Jeżeli tu są, na pewno słyszały, jak Leo wszystko wyjawił. Musimy być czujni. One nie odpuszcza i na pewno przyjdą jeszcze ze swoim "szefem".

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top