dzień trzeci

Magnus otwiera oczy i mruga kilkakrotnie, oślepiony przez intensywne światło słoneczne, wpadające do pomieszczenia przez otwarte drzwi balkonowe. Chłopak rozciąga się, po czym odwraca się na plecy i zsuwa dłoń na drugą część łóżka, mając nadzieję, że natrafi ona na ciało Aleca. Lecz jego dłoń przesuwa się jedynie po czerwonej pościeli. Spogląda w bok i zauważa, że "jego chłopak" zniknął. Magnus wzdycha głośno, zawiedziony, że jego nadzieje obudzenia się obok Lightwooda legły w gruzach.

Myśli Bane'a kierują się ku minionej nocy. Od długiego czasu nie spał tak spokojnie, bez ciągłego budzenia się czy krzyków. Obecność Aleca sprawiła, że jego koszmary odpuściły i pozwoliły mu nieco odpocząć.

Chłopak wstaje powoli z łóżka, przesuwając dłonią po rozczochranych włosach i przecierając zaspane oczy. Wychodzi na balkon przez otwarte drzwi i wpatruje się w ocean, zastanawiając się, gdzie zniknął Lightwood. Po kilku chwilach rozmyślań i podziwiania pięknego widoku, Magnus zauważa wśród plażowiczów, pewną znajomą osobę.

Kilka minut później, po porannej toalecie i wybraniu out-fitu na dzisiejszy dzień, Bane stawia kroki po piasku, kierując się w stronę owej osoby.

- Cześć - wita się, siadając obok. - Co tutaj robisz?

Isabelle, zapewne pochłonięta przez swoje myśli, nie wyczuwa zbliżającej się osoby i wygląda na nieco zaskoczoną, gdy odwraca się w stronę Bane'a. Gdy oczy dziewczyny spoczywają na Magnusie, uspokaja się i uśmiecha lekko.

- Hej - odpowiada. - Musiałam pobyć sama i pomyśleć.

- O czym?

- O Clary - odpowiada z westchnieniem.

- Coś nie tak?

- Ostatnio zachowuje się... inaczej. Jest podenerwowana. Kiedy pytam o co chodzi, zbywa mnie. Całymi dniami siedzi przy telefonie, wymieniając z kimś SMS-y. Dzisiaj obudziłam się sama. Gdy do niej zadzwoniłam, powiedziała, że ma coś ważnego do załatwienia i wróci za kilka godzin. Nie mam pojęcia, co się dzieje.

- Myślisz, że... - Magnus spogląda na przyjaciółkę i zauważa, że oczy dziewczyny są zaszklone. - Iz, znam moją siostrę i wiem, że bardzo cię kocha. Nigdy by cię nie skrzywdziła.

- Wiem, ale...

- Jest zestresowana wystawą obrazów mamy. I zapewne szykuje dla niej prezent i chce, żeby to była niespodzianka. Nie martw się.

Magnus zna prawdziwy powód dziwnego zachowania Clary, ale obiecał siostrze, że niczego nikomu nie wyjawi.

- Może masz rację - przyznaje Izzy.

Magnus wysyła przyjaciółce pokrzepiający uśmiech, po czym przesuwa wzrokiem po oceanie i zauważa znajomą twarz.

Alec wychodzi z wody i przesuwa dłonią po mokrych włosach, pozbywając się niesfornych kosmyków opadających na oczy. Wzrok Magnusa przyciąga naga klatka piersiowa chłopaka. Krople wody spływają po jego ciele, po szerokich ramionach, mięśniach klatki piersiowej, jak i imponujących mięśniach brzucha. Bane stwierdza, że Alec Lightwood - mokry, o rozczochranych włosach, wychodzący z wody, o kąpielowkach osadzonych bardzo nisko na biodrach - jest najatrakcyjniejszym widokiem na świecie.

- Ślinisz się. - Izzy zaczyna chichotać. - Chcesz chusteczkę? Albo wiadro?

- Zamknij się - odpowiada Bane, nie odrywając wzroku od Lightwooda, co powoduje u Izzy wybuch śmiechu. - Muszę iść.

Bane podnosi się z ziemi i żegna się ze swoją przyjaciółką. Dociera do Aleca w momencie, gdy ten sięga po ręcznik i zaczyna wycierać ciało.

- Dzień dobry, Alexandrze - wita się, usiłując skupić się na twarzy chłopaka, nie na jego mięśniach.

Chłopak podnosi wzrok na Magnusa i uśmiecha się ciepło, powodując dziwną reakcję w ciele Bane'a.

- Cześć. Jak się czujesz?

- Ja? - pyta zaskoczony tym, że Lightwooda interesuje jego samopoczucie. - Hm... Dobrze.

- Idziemy na śniadanie?

- Poczekaj... Chciałbym cię przeprosić. - Alec wysyła chłopakowi zdziwione spojrzenie, nie wiedząc o czym mowa. - Za to, co stało się w nocy. Przepraszam za marnowanie twojego czasu.

Lightwood kręci głową i chwyta dłoń chłopaka, ściskając ją lekko.

- Nie mów tak. Nigdy nie marnujesz mojego czasu. Pamiętaj, że możesz powiedzieć mi wszystko.

Zszokowany Magnus kiwa tylko głową, nie potrafiąc wydusić z siebie słowa.

- O, hej - odzywa się wyższy chłopak do kogoś znajdującego się za Banem.

Magnus odwraca się i uświadamia sobie, dlaczego Lightwood był dla niego tak miły. Rodzice Aleca znajdują się za nimi, Maryse z uśmiechem, Robert z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

- Witajcie, chłopcy - mówi Maryse. - Jakie plany na dziś?

- Zamierzaliśmy zjeść śniadanie, a później spędzić trochę czasu na plaży.

- Idealnie, mamy te same plany.

- Idealnie - powtarza ironicznie Alec, myśląc o całym dniu udawania zakochanej pary.

*****

Magnus, Izzy oraz Clary spędzają czas w wodzie, rzucając między sobą frisbee. Maryse i Robert siedzą przy znajdującym się parę kroków dalej barze, rozmawiając, popijając drinki oraz obserwując swoje dzieci. Alec leży na kocu, ciesząc się ciepłymi promykami słońca i czyta jedną z książek, którą kupił na przecenie w nowojorskiej księgarni.

Lightwood spogląda w górę, gdy nagle przestaje czuć słońce na swojej skórze. Widzi ociekającego wodą Magnusa. Cichy głosik w głowie Lightwooda stwierdza, że Bane wygląda bardzo atrakcyjnie bez koszulki, z mokrymi włosami i bez makijażu.

- Przyjechałeś na Hawaje czytać książki? - pyta Magnus. - Chodź do nas.

- Nope - odpowiada Alec, wracając wzrokiem do swojej lektury. - Byłbym wdzięczny, gdybyś się odsunął i...

Lightwood przerywa, bo nagle jego książka znika mu sprzed nosa. Podnosi wzrok i widzi, że Bane trzyma ją w dłoniach.

- Oddawaj.

- Oddam, gdy ruszysz swój szanowny tyłek.

Alec podnosi się z koca i krzyżuje ręce na klatce piersiowej.

- Wystarczy?

- Mógłbyś przestać zachowywać się jak obrażona nastolatka? - pyta Magnus.

- Mógłbyś przestać być dupkiem? - odpowiada pytaniem Alec.

- Nie jestem dupkiem - mówi, po czym dodaje ciszej: - Staram się jak mogę, by przekonać twoich rodziców do naszego związku, więc zamknij się i chodź do tego cholernego oceanu.

Magnus wręcza Lightwoodowi jego własność, a ten rzuca ją na koc, wzdychając.

- Niech ci będzie.

Chwilę później Alec wchodzi powoli do oceanu, przyzwyczajając rozgrzane od promieni słonecznych ciało do chłodnej wody. Gdy dochodzi do głębokości, gdzie woda sięga mu do pasa, odwraca się w stronę plaży i zauważa, że Magnus zniknął. Kiedy zaczyna się rozglądać, czuje, że ktoś wpływa między jego nogi. Zanim zdąży jakkolwiek zareagować, owy ktoś wstaje, unosząc go na swoich barkach i wyrzuca chłopaka do tyłu na znacznie głębszą powierzchnię. Lightwood wpada do chłodnej wody, całkowicie znikając pod taflą wody. Zszokowany, wypływa dopiero po kilku sekundach. Odsuwa mokre włosy z oczu i widzi Magnusa, którzy udaje całkowite niewiniątko, spogląda w niebo z ustami ułożonymi w prostą linię i próbuje nie wybuchnąć śmiechem.

- Dupek - woła Alec.

- To nie ja.

- Zemszczę się.

- Och, naprawdę? Szczerze wątpię.

Przez następne kilka minut Alec i Magnus bawią się w wodzie niczym kilkuletnie dzieci, chlapiąc się i śmiejąc głośno. Lightwood goni chłopaka, ale schwytanie go okazuje się trudne.

Alec zapomina na chwilę o incydencie, który zdarzył się ponad rok temu i pozwala sobie na chwilę zabawy. Magnus uśmiecha się szeroko, widząc z powrotem jego przyjaciela, wolnego i radosnego, nie obrażoną księżniczkę.

Ostatecznie, po wielu długich próbach, Alecowi udaje się złapać Bane'a, który nie ma siły na dalsze uciekanie. A może robi to umyślnie, chcąc poczuć silne ramiona Lightwooda wokół swojego ciała. Magnus udaje, że próbuje się wyrwać, by jego fałszywy chłopak wzmocnił uścisk. Alec łapie haczyk. Trzyma Magnusa tak mocno i blisko siebie, że chłopak wyczuwa jego przyśpieszone bicie serca, a na karku czuje jego ciepły oddech.

- Brawo, masz mnie. I co teraz zrobisz? - pyta Magnus. - Dasz mi klapsa?

Bane wyczuwa, że jego słowa spowodowały uśmiech na twarzy Lightwooda.

- Może tak. A może nie.

Alec prowadzi Magnusa na głęboką wodę, ignorując jego protesty. Nagle wciąga go pod powierzchnię wody i pozwala wypłynąć dopiero po kilku sekundach. Magnus chwyta się kurczowo Lightwooda, zaplatając ręce wokół jego szyi.

- Głęboko tu. Nie potrafię pływać.

- Jasne - odpowiada Alec, myśląc, że to kolejna z gierek.

Wyswobadza się z uścisku i oddala się na kilka metrów, ignorując prośby chłopaka. Po chwili odwraca się i zamiera, gdy zauważa, że Bane zniknął.

Lightwood przypomina sobie jak poznał się z Magnusem i przechodzą go ciarki. To była impreza z okazji dziesiątych urodzin Isabelle. Ona i Magnus zaprzyjaźnili się w ciągu kilku dni od jego przybycia do domu Clary, więc został zaproszony na przyjęcie. Impreza przebiegała znakomicie, do momentu, gdy Bane został wrzucony do ogromnego i głębokiego basenu, znajdującego się z tyłu domu, przez dwóch chłopaków, którym nie odpowiadał jego wygląd. Magnus nie potrafił pływać, więc zaczął się topić. Jedynym świadkiem incydentu był Alec, więc rzucił się na pomoc chłopakowi.

- Cholera.

W momencie, gdy Alec zamierza zanurkować, nad taflą wody pojawia się Magnus.

- Refleksu to ty nie masz - stwierdza, odsuwając z oczu mokre włosy.

Gdy Bane zauważa zdezorientowany wyraz twarzy Aleca, zaczyna się śmiać.

Alec zdaje sobie sprawę, że Bane robi sobie z niego żarty, więc odwraca się i nic nie mówiąc zaczyna płynąć w stronę brzegu. Magnus dogania go, gdy znajduje się na głębokości, na której woda sięga im do pasa.

- Jesteś zły? - pyta.

- Czy jestem zły? - powtarza, czując, że złość rozsadza go od środka.

- To tylko niewinny żart.

- To jest według ciebie niewinny żart?! Myślałem, że... - Przerywa, nie wiedząc, co powiedzieć. - Przypomniałem sobie, że nie potrafisz pływać i...

- Po tym, co wydarzyło się na urodzinach Isabelle, zdecydowałem, że się nauczę. Czekaj... martwiłeś się o mnie?

- Oczywiście! - Dopiero po chwili zdaje sobie sprawę z tego, co powiedział i jego twarzy przybiera czerwony odcień. - To znaczy... nie, nie martwiłem, ale tak się nie robi.

- Martwiłeś się o mnie - powtarza.

Magnus zbliża twarz do twarzy Aleca i składa na ustach chłopaka delikatny pocałunek, trwający mniej niż sekundę.

- W ramach przeprosin stawiam kolację - mówi i odwraca się od zszokowanego Lightwooda.

Alec natychmiast zapomina o powodzie swojej złości. Ba, chłopak zapomina jak się nazywa. Nie potrafiąc się ruszyć, przesuwa wzrokiem po plaży i widzi wpatrzonych w niego, uśmiechniętych rodziców.

- Lightwood! - woła Bane, który zdążył już wyjść z wody. - Idziesz?

- Jasne.

*****

Kilkadziesiąt minut później, po przebraniu się w suche ubrania i dojściu do restauracji hotelowej, Alec i Magnus zastanawiają się, co zamówić. Dokładniej rzecz ujmując, wpatrują się w kartę dań, próbując znaleźć choć jedno znane im danie. Koniec końców, decydują się na pizzę hawajską i czekają na swoje zamówienie.

- Spędzasz ze mną czas z własnej woli. - Zauważa Magnus. - Co się stało, Alexandrze?

- Nie mam pojęcia. To chyba coś w powietrzu.

Kilka minut później ich zamówienie dociera do stolika. Mężczyźni zaczynają posiłek i rozmawiają o tym, co ciekawego przydarzyło im się w ciągu minionego roku. Alec opowiada o prowadzeniu restauracji, a Magnus o stażu w firmie zajmującej się modą. Wraz z biegnącym czasem piwnooki zapomina o tym, co wydarzyło się między nimi w przeszłości i całkowicie się rozluźnia.

- Alec? Alec Lightwood? - Słyszą, gdy Lightwood jest w połowie opowiadania kawału o krowach.

Alec podnosi wzrok i omal nie wypluwa napoju, gdy zauważa, że przy ich stoliku stoi znajomy brunet o niebieskich oczach.

- Jason?

- Witaj, Alexandrze.

- O mój Boże. - Alec wstaje i podchodzi do mężczyzny. - Miło cię znowu widzieć.

Magnus obserwuje jak Lightwood ściska się i wymienia kilka zdań z Jasonem, nie wiedząc o co chodzi. Po dłuższej chwili nie wytrzymuje i chrząka głośno.

- Przepraszam. - Alec przypomina sobie o istnieniu Bane'a i wskazuje na niego ręką. - Magnus, to Jason, mój przyjaciel. Jason to Magnus, mój...

- Chłopak - dokańcza Magnus, widząc wahanie Lightwooda.

- Chłopak? - powtarza brunet, podchodząc do Bane'a i witając się z nim uściskiem dłoni. - Ciekawe.

- Może usiądziesz z nami? - Proponuje piwnooki, wracając na swoje miejsce.

- Czemu nie? - pyta Jason, siadając na krześle, a Magnus ledwie powstrzymuje się od odpowiedzi.

- Więc, Jason, jak poznałeś Aleca?

- Poznaliśmy się w Europie, gdy Alec zarządzał jedną z moich ulubionych restauracji, do której wpadałem codziennie, by zrelaksować się po zajęciach. Wpadliśmy na siebie i skończyło się na tym, że przegadaliśmy całą noc.

- Następnego dnia miałem niezłego kaca - odzywa się Alec.

- Oboje byliśmy w niezłym dołku, wypiliśmy dwie butelki wina.

- Dolewałeś mi. Chciałeś mnie upić i uwieść.

- Nieprawda.

Obaj mężczyźni wybuchają śmiechem, a Magnus czuje, że robi się czerwony ze złości. Zaczyna domyślać się, kim są dla siebie mężczyźni.

- Byliście parą? - pyta prosto z mostu.

W tym samym momencie kładzie dłoń na dłoni Lightwooda, chcąc przypomnieć Jasonowi, że Alec jest zajęty. W pewnym sensie. Magnus czuje, że jego zazdrość jest irracjonalna, ale nie może się powstrzymać, widząc sposób w jaki mężczyzna patrzy na Aleca.

- Zorientowałeś się. - Jason mruga w kierunku Bane'a. - Byliśmy parą, ale zerwaliśmy, gdy Alec postanowił wrócić do Stanów.

Przez kolejne trzydzieści minut Alec i Jason rozmawiają na różne tematy, a Magnus wypija całą butelkę szampana, wpatrując się w bukiecik kwiatów, znajdujący się na stoliku.

- Za kilka dni wracam do Nowego Jorku. - Te słowa Jasona wpadają w ucho Magnusa, mimo, że wyłączył się z rozmowy kilka minut temu. - Stęskniłem się za domem... i za pewną osobą.

Bane doskonale wie o kim mówi mężczyzna i przewraca oczami, widząc, że Alec nie ma pojęcia, o kogo chodzi. Zawsze taki był, niewinny i skromny, nigdy nie przeszło mu przez myśl, że komuś może na nim zależeć, myśli Bane.

- Pójdę już - oświadcza, wstając.

- Co? Nie! - Protestuje Lightwood. - Magnus, zostań.

- Rozmowa świetnie toczy się beze mnie. - Przenosi wzrok na byłego chłopaka Aleca i uśmiecha się krzywo. - Do widzenia, Jason.

*****

Kilkanaście minut później Alec wchodzi do pokoju hotelowego, gdzie zastaje Magnusa leżącego w łóżku.

- Magnus, wszystko w porządku? - pyta.

- Tak - odpowiada, nie odrywając wzroku od sufitu. - Dlaczego pytasz?

- Tak miło spędzaliśmy czas, a ty nagle wyszedłeś. Jeśli chodzi o Jasona...

- Nie musisz się tłumaczyć. Nie jesteś moim chłopakiem, możesz robić, co ci się żywnie podoba. - Magnus umyślnie używa słów Aleca z poprzedniego dnia.

- No dobrze. - Przez chwilę Lightwood stoi jak kołek na środku pokoju, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. - Wezmę prysznic.

W momencie, gdy Alec wchodzi do łazienki i zamyka za sobą drzwi, Bane chwyta telefon i otwiera konwersację ze swoją przyjaciółką.

Magnus: Cat, potrzebuję twojej pomocy!!!

Catarina: Co się stało?

M: Pocałowałem Aleca.

C: Nareszcie. Razem Ragnorem mamy dosyć twojej codziennej paplaniny o tym jak bardzo Alec cię nienawidzi...

M: Nie chwal dnia przed zachodem słońca, droga Catarino. Cały dzień się do siebie zbliżaliśmy. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, poszliśmy na kolację... i wtedy pojawił się ON.

C: Kto?

M: Jego były...

C: W czym problem?

M: Przystojny, mądry, po dobrych studiach i co najważniejsze Alec go nie nienawidzi w przeciwieństwie do mojej osoby :)

C: Zerwali więc to raczej zakończona sprawa.

M: Zerwali tylko dlatego że nie chcieli dusić się w związku na odległość a z tego co słyszałem wraca do NY za kilka dni...

C: Kaszana.

M: Powiedz mi coś czego nie wiem Cat! :( Może powinienem zostawić Aleca w spokoju i pozwolić mu na szczęście z Jasonem? Wydaje się być idealnym facetem dla Alexandra.

C: Nawet o tym nie myśl! Nie zamierzam wysłuchiwać twoich lamentów. Musisz o niego powalczyć.

M: Co mam zrobić, Cat?

A/N: W następnym rozdziale się zadzieje :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top