dzień piąty

- Dzień moich dwudziestych pierwszych urodzin - zaczyna Alec. - Spędziłem pół dnia pracując w restauracji rodziców. Wpadłeś na chwilę, porozmawiać, spędzić ze mną trochę czasu. Zachowywałeś się tak jakbyś zapomniał, co to za dzień. Okazało się, że ty i Isabelle przyszykowaliście dla mnie imprezę niespodziankę.

12 września, około rok wcześniej

- Jeszcze tylko moment - zapewnia Bane, prowadząc Aleca za rękę w stronę ogrodu.

Oczy Lightwooda zakrywa jedwabna apaszka, zawiązana na jego głowie, więc nie jest w stanie niczego zobaczyć.

- Bądź cierpliwy.

- Boję się - mówi Alec, powodując uroczy chichot ze strony drugiego chłopaka.

- To nic strasznego. Zaufaj mi.

- Ufam ci - przyznaje Lightwood, ściskając mocniej dłoń Magnusa. - Bardziej niż komukolwiek.

Chłopak o brązowozłotych oczach uśmiecha się na te słowa.

- Okej, jesteśmy na miejscu. Przygotuj się. - Bane powoli rozwiązuje materiał. - 3... 2... 1...

Magnus zabiera apaszkę. Alec otwiera oczy i rozgląda się po ogrodzie. Nie widzi za dużo, bo miejsce pogrążone jest w ciemności. Wytęża wzrok, próbując coś dostrzec, ale bez skutku. Odwraca głowę w stronę Bane'a i wysyła mu pytające spojrzenie. Magnus uśmiecha się tajemniczo, pstryka palcami i w tym momencie cały ogród zalewa kolorowe światło oraz confetti.

- NIESPODZIANKA!

Wzrok Lightwooda kieruje się z powrotem w stronę ogrodu i chłopak zauważa tłum swoich przyjaciół, w tym Clary, Maie, Simona i Jace'a oraz znajomych ze szkoły i restauracji. Na tarasie znajduje się też bar z różnymi rodzajami alkoholu, stanowisko DJ'a i mnóstwo balonów.

Wszyscy zaczynają śpiewać "sto lat", a Isabelle wychodzi z domu, trzymając w dłoniach tort urodzinowy, na którym widać dwadzieścia jeden kolorowych świeczek. Lightwood czuje ścisk w gardle spowodowany wzruszeniem. Chłopak zdmuchuje świeczki, skupiając się na swoim życzeniu, a goście zaczynają wiwatować i klaskać.

- Dziękuję wam wszystkim - mówi, po czym spogląda na ciasto i zaciera ręce. - Zjedzmy tort.

Kilkanaście minut później, po zjedzeniu tortu oraz wręczenia przez wszystkich prezentów Lightwoodowi, przychodzi kolej na Magnusa. Staje przed Alekiem i wręcza mu małą papierową torebeczkę. Chłopak wyjmuje jej zawartość i jego oczom ukazuje się pomarańczowo-czerwony talizman.

- To omamori - wyjaśnia Magnus. - Będzie cię chronić i przynosić szczęście.

- Magnus... to jest piękne - mówi Alec, podnosząc wzrok na swojego przyjaciela. - Dziękuję.

Bane uśmiecha się, zadowolony ze swojego pomysłu, a Lightwood przybliża się do przyjaciela i obejmuje go.

- Koniec tych czułości - woła Jace, podchodząc do mężczyzn. - Bawimy się!

W czasie, gdy Isabelle, Clary, Simon, Maia, Jace oraz reszta gości urządza mistrzostwa w piciu wódki, Magnus i Alec spędzają czas przy barze, pijąc piwo i rozmawiając. Lightwood ma tak słabą głowę, że wystarczają dwa piwa, by zaczęło mu się kręcić w głowie, więc woli nie ryzykować z poważniejszym alkoholem.

- Uwielbiam tę piosenkę - odzywa się Lightwood, gdy do jego uszu dobiega znana melodia.

Magnus zabiera Alecowi butelkę z alkoholem i odkłada ją na bar, ignorując jego zaskoczone spojrzenie.

- Zatańczy pan ze mną, panie Lightwood? - pyta, kłaniając się i wyciągając dłoń w stronę Aleca.

Jeszcze godzinę temu Lightwood stanowczo odmawiał wyjścia na parkiet, obawiając się publicznego ośmieszenia, ale alkohol najwyraźniej zmienił jego nastawienie.

- Oczywiście, panie Bane - odpowiada.

Obaj mężczyźni nie potrafią się powstrzymać i chichoczą. Magnus chwyta dłoń Aleca i splata ich palce, ciągnąc go w stronę parkietu. Dopiero, gdy staje naprzeciwko Magnusa i patrzy mu prosto w brązowozłote oczy, Alec uświadamia sobie, że piosenka jest powolna i romantyczna.

Magnus uśmiecha się, zachęcając chłopaka do wykonania pierwszego ruchu. Alec przybliża się do Bane'a i oplata ręce wokół jego talii. Magnus obejmuje szyję wyższego chłopaka, przyciągając go do siebie. Zaczynają powoli poruszać się po parkiecie w rytm muzyki. Nic nie mówią, ciesząc się swoją bliskością. Po chwili Magnus kładzie policzek na klatce piersiowej chłopaka, a Alec wzmacnia uścisk wokół talii Bane'a.

- Alexandrze? - pyta cicho Magnus.

- Hm?

- Muszę ci coś powiedzieć.

- Tak?

- Alec... - Magnus podnosi głowę i spogląda na Lightwooda. - Jesteśmy przyjaciółmi od ośmiu lat. Twoja przyjaźń jest dla mnie najważniejszą rzeczą na świecie. Nie chcę tego zniszczyć, ale nie mogę dłużej ukrywać moich uczuć... Ech, nie masz pojęcia, do czego zmierzam, prawda?

- Nie bardzo. - Przyznaje Alec.

- Okej, powiem to prosto z mostu...

Lightwood, nie będący królem parkietu i w dodatku zestresowany słowami Magnusa, potyka się o własne buty i depcze stopy swojego przyjaciela.

- Cholera. Przepraszam. Wszystko w porządku?

- Nic się nie stało, Alexandrze - odpowiada Magnus, ukrywając ból za ciepłym uśmiechem.

- A więc... co chciałeś mi powiedzieć?

- Ja... - Bane szuka odpowiednich słów. - Nie chcę niczego na tobie wymuszać... po prostu muszę wiedzieć, czy to odwzajemniasz. Ech, nie sądziłem, że to będzie takie trudne. Alec...

- Cześć, wszystkim. - Czyiś głos przebija się przez muzykę i wszyscy, w tym Magnus i Alec, odwracają się w stronę prowizorycznej sceny. - Jestem Simon Lewis, a to mój zespół Rock Solid Panda. Zagramy dla was nasz najnowszy utwór, dedykowany naszemu solenizantowi. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, Alec!

Alec uśmiecha się do Lewisa, po czym odwraca głowę w stronę Magnusa i ze zdziwieniem zauważa, że chłopak znajduje się bliżej niż chwilę temu. Lightwood tonie w pięknej barwie jego oczu. Wzrok Bane tkwi w piwnych oczach Aleca, ale po chwili zjeżdża kilka centymetrów niżej i zatrzymuje się na ustach chłopaka.

Nie mogąc się powstrzymać, Magnus przybliża swoją twarz do zarumienionej twarzy Lightwooda. Bane ponownie spogląda w oczy Aleca, szukając w nich odpowiedzi, czy aby na pewno powinien to zrobić. Na twarzy Lightwooda pojawia się uśmiech. Uśmiech, który Magnus tak bardzo uwielbia.

W momencie, gdy Magnus zamierza połączyć ich usta, Alec odsuwa się od niego. Wzrok Lightwooda skupiony jest teraz na czymś innym. Bane rozgląda się i zauważa, że stoją przy nich Jace i Ragnor.

- Masz przy sobie kluczyki, dokumenty lub telefon? - pyta blondyn, patrząc na Lightwooda.

- Nie - odpowiada zdziwiony.

Jace kiwa głową w kierunku Fella i obejmuje swojego przyjaciela w pasie, a Ragnor chwyta Aleca za nogi i podnoszą go wspólnie. Podchodzą z chłopakiem do basenu, ignorując jego głośne protesty. Magnus stoi z boku, obserwując całą sytuację z rozbawieniem. Jace i Ragnor odliczają powoli do trzech, po czym wrzucają Lightwooda do basenu, który znika pod taflą wody. Alec wypływa parę sekund później i przesuwa dłonią po włosach, pozbywając się mokrych kosmyków z twarzy.

Magnus podchodzi do basenu, ukrywając uśmiech za swoim kubkiem z alkoholem.

- Wyglądasz gorąco - ocenia, spoglądając na klatkę piersiową chłopaka, która jest widoczna poprzez jego morką, białą koszulkę.

- Pomoż mi - mówi Alec, wyciągając dłoń w stronę swojego przyjaciela.

- Okej. - Zgadza się Bane i pochyla się, by pomóc Alecowi.

Lightwood chwyta jego dłoń i... wciąga go do basenu. Z ust Magnusa wydobywa się głośny krzyk, butelka z piwem wypada mu z rąk i chłopak wpada do wody.

Bane wypływa spod tafli wody z zszokowanym wyrazem twarzy. Alec dokładnie pamięta okoliczności w jakich poznał chłopaka. Pamięta, że Magnus nie potrafi pływać, więc podpływa do niego i obejmuje go w pasie, a Bane zaplata ręce wokół szyi Lightwooda.

- Ty... - Magnus chce powiedzieć kilka niecenzuralnych słów, ale z jego ust nie wydobywa się żaden dźwięk, bo zamiera, gdy widzi jak blisko znajduje się Alec.

- Co?

- Ekhm... Masz szczęście, że mój makijaż jest wodoodporny. Inaczej wyglądałbym jak potwór i odstraszył wszystkich gości.

- Nieprawda. Zawsze wyglądasz pięknie.

Magnus nie spodziewając się takich słów ze strony przyjaciela, rumieni się. Alec robi to samo, nie spodziewając się takiego wyznania ze swoich ust.

- Uważasz, że jestem piękny?

Alec czuje, że robi się jeszcze bardziej czerwony i próbuje odpowiedzieć, ale z jego ust wydobywają się tylko pojedyncze sylaby. Bane chichocze i przykłada mu palec do ust.

Magnus całował i był całowany wiele razy, ale to wszystko bezpowrotnie umyka z jego głowy, gdy kładzie dłonie na policzkach Aleca i łączy swoje usta z ustami chłopaka. Zaskoczony Lightwood nieruchomieje, ale po chwili odwzajemnia pocałunek, przyciągając Bane'a jak najbliżej jak to możliwe.

Pocałunek trwa tylko kilka sekund, ale obojgu mężczyznom zapiera on dech w piersiach. Magnus opiera swoje czoło o czoło Aleca, rozkoszując się chwilą.

- Czy my...? - pyta Alec, otwierając szeroko oczy.

- My co?

- Pocałowaliśmy się?

- Pocałowaliśmy się. - Potwierdza Magnus i chichocze, wpatrując się w zszokowaną minę Lightwooda. - Od dawna chciałem ci o tym powiedzieć.

- O czym?

Magnus przewraca oczami, nie mogąc się nadziwić niedomyślnością Lightwooda.

- Kocham cię, Alexandrze.

- Ale... co z Camille? - Żadne inne słowa nie przychodzą mu w tym momencie do głowy.

- Zerwaliśmy jakiś czas temu. Zakończyłem ten związek, kiedy zdałem sobie sprawę z moich uczuć do ciebie.

- Do mnie?

- Tak, do ciebie... - Na twarzy Magnusa pojawia się przerażenie i chłopak odsuwa się minimalnie od Aleca. - Na Anioła. Nie czujesz tego samego... wygłupiłem się... przepraszam, nie powinienem był...

Tym razem to Alec ucisza Bane'a gestem dłoni i uśmiecha się szeroko.

- Czuję to samo.

- Co?

- Kocham cię, Magnusie.

****

Godzinę później Alec i Magnus siedzą na ławce, znajdującej się na tarasie, przebrani w suche ciuchy. Alec w t-shirt i dresowe spodnie, a Bane w pożyczoną o wiele za dużą bluzę i spodnie, z których Lightwood wyrósł wiele lat wcześniej.

Mężczyźni wpatrują się w gwiazdy i rozmawiają o nieistotnych rzeczach, co jakiś czas wymieniając delikatne pocałunki.

- Jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie - mówi Alec, całując Bane'a w policzek.

- Drugim najszczęśliwszym - poprawia Magnus, wtulając się w swojego chłopaka.

Nagle ciałem Magnusa wstrząsa dreszcz, co przyciąga uwagę Lightwooda.

- Zimno ci? - pyta zmartwiony, a chłopak kiwa nieznacznie głową. - Pójdę po koc.

Lightwood odsuwa od siebie chłopaka i wstaje z kanapy.

- Nie, nie - protestuje Bane, chwytając dłoń Aleca. - Nie zgadzam się. Do ogrzania się wystarczysz mi ty.

- Wrócę za minutę. - Obiecuje Alec.

Chłopak całuje dłoń Magnusa, po czym powoli wypuszcza ją, mając wrażenie, że minie naprawdę wiele czasu nim będzie mógł ponownie ją chwycić. Ignoruje tą dziwną myśl i kieruje się w stronę domu.

- Już za tobą tęsknię! - woła Bane.

- Ja za tobą też! - odkrzykuje piwnooki, odwracając się i posyłając mu najszczerszy uśmiech na świecie.

***

Lightwood wraca po obiecanym czasie. Dziwi się, gdy widzi przy Magnusie jego byłą dziewczynę, Camille. Gdy podchodzi, natychmiast zauważa zmianę w wyglądzie Bane'a. Wygląda jakby odebrano mu wszelkie chęci do życia.

- Magnus? Co ci jest? - pyta, ale chłopak nie odpowiada, wpatrując się tępo przed siebie. - Wszystko w porządku?

- Przepraszam, Alec - odzywa się wreszcie, wstając. - Muszę iść. Zapomnij o tym, co stało się na tej imprezie.

- Co? Poczekaj! - Alec kładzie dłoń na ramieniu Magnusa, nie pozwalając mu odejść. - Powiedz mi, co się stało. Zrobiłem coś nie tak?

- Po prostu zapomnij.

Camille uśmiecha się zwycięsko, po czym chwyta dłoń Magnusa i ciągnie go ze sobą w stronę wyjścia.

***

Alec budzi się, czując okropny ból głowy i nudności. Jakby tego było mało, chłopak przypomina sobie wczorajsze wydarzenia i czuje się jeszcze gorzej.

Sięga po telefon i wystukuje numer swojego przyjaciela, który zna na pamięć. Po pięciu, ciągnących się w nieskończoność sygnałach, wzdycha i otwiera nową wiadomość SMS.

Alec: Wszystko w porządku?
Alec: Co się stało? Dlaczego nie odbierasz?
Alec: Co się z tobą dzieje? Spotkajmy się i porozmawiajmy.
Alec: Odezwij się do mnie, proszę.
Magnus: To co stało się na imprezie było tylko zabawą. Nic do ciebie nie czuję. Odpuść.

Alec wpatruje się w ekran telefonu, czując łzy cisnące się do oczu i ukłucie w sercu. Chłopak powstrzymuje je i jak najszybciej wychodzi z łóżka, zamierzając odwiedzić Bane'a.

***

Lightwood kieruje się w stronę domu Fray'ów, bijąc się z myślami. Z jednej strony chce porozmawiać z Magnusem i dowiedzieć się, co spowodowało taką zmianę w jego zachowaniu, z drugiej strony obawia się tej rozmowy.

Gdy kilka minut później staje przed domem swojego przyjaciela, bierze głęboki wdech i rusza ku drzwiom wejściowym. Zatrzymuje się w pół kroku, bo ktoś pojawia się na ganku domu.

Magnus i dziewczyna o blond włosach.

Lightwood cofa się, chowa się za pobliskim drzewem, po czym wytęża wzrok i obserwuje. Magnus wymienia kilka zdań z dziewczyną, ale Alec znajduje się zbyt daleko, żeby cokolwiek usłyszeć. Lightwood czuje kolejne ukłucie w okolicy serca, gdy dziewczyna kładzie dłoń na policzku Magnusa i składa na jego ustach pocałunek. Gdy odsuwa się od niego, chłopak wysyła jej cień uśmiechu. Dziewczyna odwraca się i schodzi po schodach, a dla Aleca wszystko staje się jasne. Camille. Magnus nigdy z nią nie zerwał, myśli piwnooki.

Bane stoi na ganku z trudnym do określenia wyrazem twarzy, wpatrując się w odchodzącą dziewczynę. Chwilę później wyczuwa na sobie wzrok Aleca i kieruje spojrzenie w jego kierunku. Lightwood jak najszybciej chowa głowę za drzewo i opiera się o nie plecami, czując łzy płynące po policzkach.

Alec odczekuje dwie minuty, po czym oddala się od domu Magnusa. Wyciąga z kieszeni omamori i zamierza wyrzucić je do pobliskiego śmietnika. Gdy staje obok kontenera, nie potrafi wypuścić talizmanu z dłoni. Wzdychając, chowa omamori z powrotem i idzie dalej.

Lightwood trzęsącymi się dłońmi i z resztkami nadziei, wystukuje na klawiaturze telefonu wiadomość do Magnusa.

Alec: Nie wiem czy cię to interesuje ale... możliwe że wyjadę do Europy. Jeśli chcesz żebym został przyjdź do naszej ulubionej restauracji. Dzisiaj o 21. Będę czekać.

Kilka minut przed dwudziestą pierwszą Alec wchodzi do Hunters Moon i rozgląda się w poszukiwaniu Magnusa. Nigdzie go nie widzi, więc siada przy wolnym stoliku i zamawia coś do picia. Chłopak wypatruje Magnusa, spoglądając przez szklaną ścianę z widokiem na ulicę. Po trzydziestu minutach Lightwood zaczyna się niecierpliwić i co chwilę spogląda nerwowo na zegarek. Alec był pewny, że Bane pojawi się i przekona go, żeby nie wyjeżdżał z kraju. Gdy kilka minut później zamierza wyjść z lokalu, przez szybę zauważa Magnusa. Chłopak przechodzi obok restauracji trzymając za rękę Camille. Bane odwraca się i widzi Aleca. Magnus posyła chłopakowi uśmiech, ale jego oczy pozostają smutne.

Lightwood odzyskuje nadzieje. Magnus przyszedł. Zależy mu.

Ale Magnus i Camille idą dalej, mijając wejście do lokalu. Alec wpatruje się w oddalającego przyjaciela, czując trzecie ukłucie w sercu. Postanawia, że to ostatni raz, gdy został skrzywdzony przez Magnusa Bane'a.

***

- Zabawiłeś się moimi uczuciami. Powiedziałeś, że mnie kochasz i że dla mnie zerwałeś z Camille. Chwilę później wyszedłeś z nią z imprezy, mówiąc, że mam zapomnieć o tym, co się między nami wydarzyło. Następnego dnia znowu widziałem cię z Camille, pocałowaliście się. Napisałem ci, że wyjeżdżam, a ty miałeś to gdzieś. Byliśmy przyjaciółmi przez osiem lat, a ty tak po prostu pozwoliłeś mi wyjechać...

Przez dłuższą chwilę Magnus i Alec wpatrują się w siebie w ciszy.

- Teraz pamiętam... - mówi wreszcie Bane. - Ale to wszystko nie tak, Alec. Wszystko ci wyjaśnię.

12 września, około rok wcześniej

Magnus uśmiecha się sam do siebie i obserwuje jak Alec znika w szklanych drzwiach domu. Nagle pewna kobieca postać zasłania mu widok. Podnosi wzrok i wzdycha, niezadowolony z tego, co widzi.

- Co tutaj robisz, Camille? - pyta.

- Musimy porozmawiać.

- Wybacz, ale jestem zajęty.

- To ważne.

Camille sięga do swojej torebki, przewieszonej na ramieniu i coś z niej wyciąga. Rozgląda się, sprawdzając się, czy nikt ich nie obserwuje i podaje Magnusowi coś niewielkiego. Gdy Bane zdaje sobie sprawę, co trzyma w dłoni, czuje, że świat zaczyna wirować. Test ciążowy. Z dwoma czerwonymi kreskami.

"Nie mogę zostać ojcem w wieku dwudziestu lat", myśli Magnus. "To zniszczy mi życie. Nie będę mógł pójść na studia, nie spełnię marzenia o zostaniu projektantem, nie będę mógł... być z Alekiem".

- Co to ma znaczyć? - pyta słabym głosem.

Ironia. Jeszcze minutę temu był gotowy kłócić się o tytuł najszczęśliwszego mężczyzny na świecie.

- Dobrze wiesz. - odpowiada Camille.

- Nie, nie, to nie może być prawda.

***

- Naprawdę zerwałem z Camille, ale na imprezie powiedziała mi, że jest w ciąży i urodzi moje dziecko - tłumaczy Magnus. - Nie chciałem, żeby wychowywało się bez ojca i przechodziło to, co ja. Zdecydowałem, że wrócę do Camille i wychowam dziecko, pomimo tego, że to nie ona była osobą, z którą pragnąłem być. Alexandrze, nigdy nie chciałem cię skrzywdzić.

- Nie chciałeś mnie skrzywdzić? A więc dlaczego wysłałeś mi taką wiadomość? I nie próbowałeś mnie powstrzymać, gdy napisałem ci, że wyjeżdżam?

- Nie wiem, o czym mówisz... - Nagle chłopak coś sobie uświadamia. - Camille.

- Co?

- Z tego co wiesz, odwiedziła mnie dzień po imprezie, widziałeś nas. Zostawiłem ją na chwilę samą i gdy wróciłem, nakryłem ją na tym, że robiła coś z moim telefonem. Nie zwróciłem na to większej uwagi. Gdy wyszła, zauważyłem, że komórka zniknęła. Camille oddała mi ją wieczorem, twierdząc, że przez przypadek wrzuciła ją do swojej torebki. To ona musiała odpowiedzieć na twoją wiadomość.

- Nie wszedłeś do restauracji, bo nie odczytałeś mojej wiadomości... - Zgaduje Alec.

- Nie miałem pojęcia, że wyjeżdżasz. Gdybym wiedział, nigdy bym ci na to nie pozwolił.

- Czekaj... co z Camille i dzieckiem?

- Camille mnie oszukała. Okazało się, że to nie moje dziecko. Zdradziła mnie i na dodatek chciała wmówić mi, że to ja jestem ojcem.

Alec nie mówi nic więcej, próbując ułożyć z tego wszystkiego logiczną całość.

Magnus chwyta jego dłonie i spogląda mu w oczy.

- Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. To wszystko to jedna wielka intryga obmyślona przez Camille. Musisz mi uwierzyć, Alexandrze.

- Wierzę ci.

Magnus czuje, że ogromny ciężar, który nosił na swoich barkach od prawie roku, zniknął. Chłopak ponownie może odetchnąć pełną piersią. Przyciąga do siebie Aleca i wtula się w jego ciepłe ciało, czując na policzkach łzy szczęścia. Lightwood odwzajemnia uścisk i mężczyźni trwają w tej pozycji przez dłuższą chwilę.

- Przepraszam - odzywa się Alec, gdy odsuwają się od siebie. - Traktowałem cię okropnie, a ty nie zrobiłeś niczego złego...

- Nie przepraszaj. To przeszłość.

- Niepotrzebnie uciekłem. Powinienem był porozmawiać z tobą w cztery oczy.

- Miałeś wystarczające powody, żeby dojść do takich wniosków do jakich doszedłeś. To ja przepraszam, że zostawiłem cię samego, bez żadnych wyjaśnień. Gdybym wtedy pamiętał, co wydarzyło się między nami na imprezie, przyszedłbym jak najszybciej i wszystko wyjaśnił.

- Jak to możliwe, że niczego nie pamiętałeś? Mnie wspomnienia nie pozwalały spać.

- Alkohol - kwituje chłopak. - Nie rozmawiajmy już o tym.

Magnus chwyta w dłonie twarz Aleca i zmniejsza dzielącą ich odległość z zamiarem pocałowania chłopaka.

- Nie. - Alec odsuwa się nieznacznie i kładzie dłonie na dłonie Magnusa, po czym zsuwa je ze swoich policzków. - Nie rób tego.

- Dlaczego? - W oczach Bane'a pojawia się niepewność. - Myślałem, że czujesz to co ja...

- Czuję.

- A więc w czym problem?

- Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy, ale... pozostańmy przyjaciółmi. - Widząc zdziwioną minę Magnusa, kontynuuje: - Ostatnim razem oddaliliśmy się od siebie na prawie rok. Nie chcę tego powtarzać. Potrzebuję cię.

- Tym razem będzie inaczej. Obiecuję.

- Wybacz... ale nie jestem gotowy na kolejny związek. Związek z Jasonem wyniszczył mnie emocjonalnie.

- Co? O czym ty mówisz? - Alec spuszcza wzrok i nie odpowiada, więc Magnus chwyta jego podbródek, zmuszając go do spojrzenia mu w oczy. - Możesz mi powiedzieć.

Lightwood kiwa głową i bierze głęboki wdech.

- Nasz związek zaczął się niedługo po tym jak wyjechałem do Europy. Na początku Jason był cudowny. Był romantyczny, czuły i wyrozumiały. Wspierał mnie, rozumiał, zabierał na randki w przeróżne miejsca, kupował kwiaty. Pomagał mi zapomnieć... o tobie. Ale wraz z biegnącym czasem, wszystko zaczęło się zmieniać. Jason stał się zaborczy, chorobliwie zazdrosny, bardzo łatwo dało się go zdenerwować. Jeśli choć na krótką chwilę spojrzałem na innego mężczyznę czy widział, że uśmiechnąłem się, przyjmując zamówienie w restauracji, denerwował się i krzyczał na mnie po powrocie w domu. Bałem się go, ale nie chciałem być sam, więc przekonywałem sam siebie, że to nic takiego. Ale... jednego dnia... siedzieliśmy na kanapie i całowaliśmy się... ściągnął moją koszulkę... gdy dotknął paska moich spodni, zaprotestowałem... zdałem sobie sprawę, że nie chcę przeżyć pierwszego razu z osobą, której nie kocham... bardzo go lubiłem, ale to nie było to, ktoś inny zajął miejsce w moim sercu. Nie zareagował na moje protesty. Usiłowałem wyrwać nadgarstki z jego uścisku, zacząłem krzyczeć... i wtedy mnie uderzył. Uderzył mnie tak mocno, że z moich ust popłynęła krew. Zaczął krzyczeć, że zapewne nie chcę iść z nim do łóżka, bo zdradzam go z innym. Po kilku minutach opanował się i zaczął mnie przepraszać. Powiedział, że to więcej się nie powtórzy. Ale dla mnie to był koniec. Zerwałem z nim, tłumacząc to tym, że chcę wrócić do Nowego Jorku, do siostry i przyjaciół.

Alec zdaje sobie sprawę, że po jego policzkach płyną łzy, ale zanim zdąża je otrzeć, czuje na swojej twarzy dłonie Magnusa. Chłopak wyciera łzy Lightwooda, przesuwając kciukami po jego zaczerwienionej skórze, nic nie mówiąc. Po chwili zaplata ręce wokół jego szyi i przytula go. Alec wtula się w ciało swojego przyjaciela i wdycha znajomy zapach drzewa sandałowego, który kojarzy mu się poczuciem bezpieczeństwa.

- Tak mi przykro, że cię to spotkało - odzywa się Bane, gdy mężczyźni odsuwają się od siebie. - Nie miałem pojęcia. Wyglądałeś na szczęśliwego, gdy spotkaliśmy go w restauracji.

- Udawałem. Nie chciałem prowokować go do ukazania swojego prawdziwego oblicza. Tego wieczoru w restauracji, gdy poszedłeś do pokoju beze mnie, chciałem, żebyś ze mną został, bo bałem się być z nim sam na sam.

- Gdybym wiedział wcześniej...

- To nieważne. - Alec wzdycha. - Mój pierwszy związek okazał się totalną porażką. Nie jestem gotowy na kolejny. Nie teraz.

- Poczekam - odpowiada Magnus bez chwili namysłu.

- Nie. - Lightwood kręci głową. - Nie o to mi chodzi. Nie chcę, żebyś na mnie czekał.

- Ale ja chcę.

- Nie. Chcę, żebyś był szczęśliwy.

Ale ja już odnalazłem moje szczęście, myśli Bane.

A/N: Hej! Naprawdę chciałam dodać ten rozdział wcześniej (z powodu licznych próśb), ale za bardzo wciągnęłam się w nowy tryb League of Legends D:
Do następnego 💕

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top