dzień drugi

Aleca budzi głośne i energiczne pukanie do drzwi. Chłopak otwiera powoli oczy i kieruje wzrok w kierunku wejścia, zastanawiając się, kto dobija się do jego pokoju.

- Czas wstawać!

Słysząc za drzwiami głos swojej matki, Lightwood rozbudza się w mgnieniu oka i siada na łóżku. Rozgląda się po pomieszczeniu i jego wzrok zatrzymuje się na spokojnie śpiącym na podłodze Magnusie.

- Magnus - szepcze. - Magnus, obudź się.

- Pobudka! - odzywa się ponownie Maryse.

- Magnus, wstawaj. - Alec ponawia próbę obudzenia chłopaka.

Bane przebudza się, rozciąga i otwiera powoli oczy. Podnosi się do pozycji siedzącej i spogląda na Aleca.

- O co chodzi? - pyta, przecierając palcami zaspane oczy.

- Mogę wejść? - pyta, stojąca za drzwiami matka Lightwooda.

- Chodź tutaj. - Alec zwraca się do Magnusa, wskazując na miejsce obok siebie.

Magnus podnosi się z ziemi, zabierając ze sobą poduszkę i kołdrę. Kładzie pościel na łóżku i siada obok Lightwooda.

- Co? - pyta cicho Alec, zauważając, że Bane wysyła mu wymowne spojrzenie.

- Obejmij mnie.

- Po co?

- Zakochane pary, w przeciwieństwie do małżeństw, nie śpią w takiej odległości od siebie.

Alec przysuwa się niechętnie do chłopaka i obejmuje go ramieniem, przytulając do siebie lekko.

- Wejdź, mamo.

Maryse otwiera powoli drzwi i z uśmiechem na ustach, wchodzi do środka.

- Wy jeszcze w łóżku? Dochodzi dziesiąta.

- Przepraszamy. Po prostu nie potrafimy się od siebie oderwać - odpowiada Magnus, wtulając się w Aleca.

- Rozumiem. - Maryse siada na krawędzi łóżka. - Ja i ojciec Aleca zachowywaliśmy się tak samo za młodu.

- Potrzebujesz czegoś, mamo? - pyta zniecierpliwiony Lightwood.

- Mam coś dla was - oznajmia kobieta i podaje synowi kopertę. - Otwórz.

Chłopak wypuszcza Bane'a z objęć i ujmuje kopertę. Spełnia polecenie i wyciąga z opakowania dwie kolorowe kartki.

- Bilety lotnicze? - Podekscytowanie sprawia, że głos Aleca podwyższa się o kilka tonów. - Na Hawaje?

- To prezent z okazji twoich urodzin, synku.

- Ale... moje urodziny dopiero za dwa tygodnie.

- Pomyślałam, że już teraz przyda wam się trochę odpoczynku.

- Wow, dziękuję. Bardzo ci dziękuję. - Alec wpatruje się w bilety, analizując słowa matki. - Nam?

- Tobie, Isabelle, Clary i Magnusowi. I oczywiście mi i twojemu ojcu.

- Cóż za cudowna wiadomość - odpowiada sarkastycznie Lightwood.

- Prawda? Lepiej zacznijcie się pakować. Wylatujemy o dwunastej.

Zanim Alec zdąża jakkolwiek zareagować, matka wysyła mu całusa i wychodzi z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

*****

- Nigdzie nie lecę - oznajmia Alec, spoglądając przerażonym wzrokiem w stronę wejścia do samolotu. - Wyślijcie mi pocztówkę, czy coś.

- Co? Czekaj. - Magnus chwyta nadgarstek chłopaka, nie pozwalając mu odejść. - O co chodzi?

- O nic. Zostanę i upewnię się, że Simon, Maia i Jace nie zdemolują nam domu.

- Nie ma mowy, lecisz z nami. Od dawna marzyłeś, żeby zobaczyć Hawaje.

- Straciłem ochotę. - Alec posyła kolejne przerażone spojrzenie w kierunku maszyny.

- Och, rozumiem. Boisz się latania.

- Wcale nie - odpowiada ostro Alec. - Po prostu... wolę być na ziemi.

- Alec, jeszcze chwila i obaj nigdzie nie polecimy. Chodźmy.

- Nie.

- Wszystko będzie dobrze - zapewnia Magnus, chwytając ramię Lightwooda i ciągnąc go w stronę wejścia do samolotu.

Przez moment Alec sprzeciwia się, ale wreszcie odpuszcza i wchodzi na pokład, wstrzymując oddech. Mężczyzni zajmują swoje miejsca. Bane spogląda znartwionym wzrokiem na chłopaka, który jak najszybciej zapina swój pas i kurczowo trzyma się siedzenia.

- Alec, oddychaj. Wszystko będzie dobrze.

Gdy kilka minut później samolot startuje i unosi się nad ziemię, Alec zamyka oczy i zaciska zęby, czując, że jego żołądek wykonuje zaawansowaną akrobatykę.

Magnus zauważa reakcję Lightwooda i chwyta jego dłoń, chcąc go uspokoić. Alec ściska dłoń Bane'a tak mocno, że chłopak zastanawia się, czy po wylądowaniu nie będzie konieczna amputacja. Magnus nie narzeka, będąc zadowolonym, że Alec nawiązuje z nim kontakt cielesny z własnej woli, nie z przymusu wypadnięcia wiarygodnie przed rodzicami.

- Zrelaksuj się.

Dopiero po kilkunastu minutach lotu Alec uspokaja się nieco, otwiera oczy i rozluźnia uścisk wokół dłoni Bane'a.

- W porządku? - pyta troskliwie Magnus, a chłopak przytakuje.

Mężczyźni zauważają Isabelle, która siedzi obok i ze zdziwionym wyrazem twarzy przygląda się swojemu bratu.

- Alec, dobrze się czujesz? - pyta. - Wyglądasz... na spokojnego.

- To takie dziwne? - odzywa się Magnus.

- Odkąd pamiętam nie otworzył oczu podczas lotu. Nieważne jak bardzo staraliśmy się go uspokoić.

- Naprawdę?

- Masz na niego interesujący wpływ, Bane.

Magnus wysyła dziewczynie uśmiech, a ona odwzajemnia gest.

- Obejrzymy jakiś film? - pyta, odwracając się w stronę Aleca.

Alec potakuje, a Magnus wybiera pierwszą komedię z listy najlepszych filmów komediowych i wciska przycisk "start". Bane nie zwraca większej uwagi na wydarzenia rozgrywające się na ekranie urządzenia. Z uśmiechem obserwuje zrelaksowanego i co chwilę wybuchającego śmiechem Aleca. Co chwilę zerka także na leżące na jego udzie splecione dłonie jego i Lightwooda.

W momencie, gdy Magnus zamierza włączyć kolejny film, wyczuwa ciężar na ramieniu. Odwraca głowę i widzi, że to głowa śpiącego Aleca opadła na jego ramię. Bane uśmiecha się, obserwując chłopaka i wsłuchując się w jego urocze pochrapywanie.

- Kochasz go.

Magnus odrywa wzrok od Aleca i zauważa, że siedząca obok Isabelle przygląda mu się z uwagą.

- Co?

- A on kocha ciebie.

- O czym ty mówisz? Odkąd wrócił nieustannie pokazuje mi jak bardzo mnie nienawidzi.

- Nie zaprzeczyłeś, że go kochasz. - Zauważa dziewczyna.

- Isabelle...

- Naprawdę myślisz, że Alec cię nienawidzi? Gołym okiem widać, że to jedynie gra. Kiedy go skrzywdziłeś, wybudował wokół swojego serca mur, ale to nie oznacza, że cię znienawidził.

- Gdybym tylko wiedział, co się stało. Spróbowałbym to naprawić.

- Zapytaj go.

- Czekam na odpowiedni moment.

- Czy kiedykolwiek będzie na to odpowiedni moment?

*****

Jace siedzi na kanapie, popijąc piwo i wpatrując się w ekran telewizora. Blondyn nie zwraca większej uwagi na wydarzenia rozgrywające się w filmie, ponieważ nie pozwala mu na to nieustanna paplanina Mai i Simona. Para kłóci sie o to, która część serii Star Wars jest najlepsza. Simon stawia na cześć piątą - Imperium Kontratakuje, a Maia zdecydowanie woli część szóstą - Powrót Jedi.

Mając dość słuchania zakochanej pary, Jace wstaje i wychodzi na świeże powietrze. Staje na ganku i opiera się o ścianę domu.

Wayland akceptuje to, że jest zazdrosny o Simona i Maie. Akceptuje to, że to ona i Lewis są parą. Akceptuje to, że to Simon jest dla niej właściwym chłopakiem. To oni wzajemnie się uzupełniają i uszczęśliwiają. Blondyn akceptuje to wszystko, ale nic nie może poradzić na ból, który czuje w klatce piersiowej, widząc Maie z innym chłopakiem.

Odkąd pocałowali się na imprezie dwa lata temu, Jace nie może przestać myśleć o tej dziewczynie. O jej pięknym uśmiechu, o sposobie w jaki się śmieje, o jej obsesji na punkcie książek i filmów, której blondyn nigdy nie zrozumie.

Jace nie zamierza niszczyć związku dziewczyny z Simonem. Nigdy nie zrozumie ludzi, którzy sabotują związek dwójki osób, tylko z powodu chęci bycia z jedną z nich. Wayland nie jest tym typem mężczyzny i nigdy nie będzie.

Jace czuje, że nie może dłużej przebywać w okolicy Simona i Mai, więc wypija resztę alkoholu, wyrzuca butelkę w stronę pobliskich krzaków i rusza przed siebie.

*****

Alec i Magnus wchodzą do zarezerwowanego dla nich pokoju hotelowego i pierwszą rzeczą, która przykuwa ich uwagę jest dwuosobowe łóżko. Mężczyźni spoglądają na siebie z dziwnymi wyrazami twarzy.

- Zajmuje! - woła Bane.

Jak najszybciej wskakuje na łóżko i kładzie się na nie zakładając ręce za głowę. Alec przewraca oczami i rozgląda się uważniej po pokoju.

Kilka minut później, podczas gdy Magnus i Alec wypakowują swoje rzeczy, do pomieszczenia wpada Isabelle, uśmiechając się od ucha do ucha.

- Cześć chłopcy!

- Cześć, skarbie. - Bane podziela entuzjazm dziewczyny, związany z wyjazdem. - Co tam?

- Wpadłam sprawdzić, co robicie. I zapytać, czy macie jakieś konkretne plany na ten wieczór.

- Nie zastanawialiśmy się nad tym.

- To dobrze, bo mam dla was pewną propozycję. Co powiecie na imprezę przy ognisku na plaży?

- Jeszcze pytasz? - Magnus upuszcza trzymane w dłoniach kosmetyki, które miał zamiar zanieść do łazienki i podchodzi do Izzy. - Oczywiście, że jestem za!

- Co to za impreza bez Magnusa Bane'a, prawda? - pyta Iz i przybija high five ze swoim przyjacielem.

*****

Alec wchodzi do baru znajdującego się w hotelu, poszukując swojego chłopaka. Magnus siedzi na jednym z krzeseł stojącym przy ladzie i rozmawia z barmanką. Lightwood zatrzymuje się w pół kroku, widząc, że Bane mówi coś do kobiety, a ona śmieje się głośno, wpatrując się w mężczyznę jak w milion dolarów.

Alec odwraca się natychmiast i wychodzi z pomieszczenia, odczuwając dziwny ból i duszności w klatce piersiowej.

Kilka minut później Lightwood dociera na plażę i szuka wzrokiem swojej rodziny. Zauważa Isabelle i Clary siedzące na jednej z kłód, które ułożone są wokół ogniska.

- Hej - wita się, siadając obok swojej siostry.

- Cześć, braciszku. - Dziewczyna rozgląda się, zapewne w poszukiwaniu swojego przyjaciela. - Gdzie Magnus?

- W barze.

- Dlaczego nie przyszedł z tobą?

- Jest zajęty.

Izzy posyła bratu zdziwione spojrzenie pomieszane ze zmartwieniem, ale zanim zdąża otworzyć usta, odzywa się Clary.

- Nasza piosenka - mówi i chwyta dłoń swojej dziewczyny. - Zatańczymy?

Isabelle posyła Alecowi ostatnie zmartwione spojrzenie i daje wyciągnąć się do tańca.

Lightwood obserwuje Izzy i Fray, zazdroszcząc siostrze takiej miłości, kiedy nagle czuje, że ktoś siada obok niego.

- Hej, przystojniaku. - Ładna brunetka posyła chłopakowi szeroki uśmiech.

- Cześć.

- Jestem Hayley. - Dzieczyna podaje chłopakowi dłoń.

- Alec.

- Miło cię poznać. Co robisz tutaj sam? Wyglądasz jakby ktoś złamał ci serce.

- Trafiłaś. - Przyznaje chłopak. - Ale to było dawno temu.

- Jaka była ta dziewczyna?

- Inteligentna, zabawna, piękna - odpowiada Lightwood, celowo ukrywając swoją orientację. - Zawsze potrafiła mnie pocieszyć i rozbawić. Kochałem ją.

- Jak dawno zerwaliście?

- Nigdy nie byliśmy parą.

Dziewczyna zaczyna mowę motywacyjną na temat pozytywnych aspektów bycia singlem, ale Alec nie słucha. Nie może przestać myśleć o Magnusie, który spędza właśnie czas ze śliczną barmanką.

- Witaj, kochanie.

Alec czuje, że ktoś chwyta jego dłoń i splata jego place ze swoimi. Odwraca głowę i widzi osobę, która nie chciała opuścić jego myśli.

- Magnus.

- Jesteście parą? - pyta Hayley, spoglądając podejrzliwie w ich stronę.

- Yep.

- Uroczo razem wyglądacie - stwierdza z uśmiechem. - Pójdę już.

Hayley wstaje i odchodzi, uśmiechając się i machając im na pożegnanie.

- Kto to był?

- Dopiero ją poznałem.

- Och, okej. Myślałem, że spotkamy się w barze. Dlaczego nie przyszedłeś? Zacząłem się martwić.

- Przyszedłem, ale widziałem, że jesteś zajęty. Nie chciałem ci przeszkadzać.

- Zajęty? - Bane wyciąga z kieszeni lusterko i bladą szminkę.

- Rozmawiałeś z barmanką.

Magnus przykłada szminkę do ust. Gdy dochodzi do niego, o czym mówi Alec, zapomina się i wyjeżdża szminką poza usta, brudząc policzek.

- Alec, to nie tak. To była zwykła rozmowa, nic ważnego...

- Nie musisz się tłumaczyć. Nie jesteś moim chłopakiem, możesz robić, co ci się żywnie podoba.

- Nie chcę, żebyś myślał...

- To nie moja sprawa. - Alec przerywa Magnusowi. - Zmieńmy temat.

- Okej. - Bane zastanawia sie chwilę, aż coś ważnego przychodzi mu do głowy. - Jakikolwiek temat?

- Jakikolwiek.

- Co takiego stało się w zeszłym roku, że mnie znienawidziłeś?

- Nie mogę o tym rozmawiać.

- Alec, co się stało? Proszę.

- Nie. Nie mogę. - Chłopak zrywa się z prowizorycznej ławki. - Wracam do hotelu.

- Nie, zostań. Przepraszam, że poruszyłem ten temat.

- Dobranoc.

Alec ignoruje przeprosiny chłopaka i jak najszybciej kieruje się z powrotem do pokoju hotelowego.

*****

Piwnookiego budzą głośne krzyki znajomego mu głosu. Chłopak jak najszybciej wstaje z podłogi i kieruje się w stronę łóżka Magnusa. Bane przewraca się z jednego boku na drugi, wołając swoją matkę.

- Magnus, obudź się. - Lightwood kładzie dłonie na ramionach chłopaka i potrząsa nim lekko. - Magnus.

Bane otwiera oczy i zrywa się do przodu, siadając na łóżku i oddychając ciężko.

- Hej, wszystko w porządku. - Uspokaja go Lightwood. - To tylko sen. Nic ci nie grozi.

- Alec?

- Jestem przy tobie - zapewnia chłopak. - Co ci się śniło? Coś o twojej matce?

- Tak.

- Co dokładnie? - pyta Alec, siadając na krawędzi łóżka i zapalając lampkę, stojącą obok. - Jeśli mogę wiedzieć.

- Pamiętasz jak mówiłem ci, że moja matka popełniła samobójstwo? - odzywa się po dłuższej chwili.

- Pamiętam.

- To ja... ja ją znalazłem.

Lightwood zauważa, że na skutek niemiłych wspomnień, dłonie Magnusa zaczynają się niekontrolowanie trząść. W pierwszej chwili Alec ma ochotę chwycić dłonie Bane'a, by dodać mu otuchy, ale powstrzymuje się i krzyżuje ręce na klatce piersiowej.

- Nie mogę wyrzucić z głowy tego wspomnienia. Moja matka leżąca w wannie, pełnej zabarwionej na czerwono wody, z podciętymi żyłami.

- Na Anioła... Nigdy mi o tym nie mówiłeś.

- Wiesz, co jest w tym najgorsze? - pyta drżącym głosem. - Najgorsze jest to, że to wszystko moja wina.

- Co?

- Moja matka zabiła się przeze mnie. Wszystko zaczęło się, gdy miałem dziesięć lat. Zacząłem kraść jej kosmetyki i całe dnie ćwiczyłem robienie makijażu. Jednego dnia, gdy byłem bardzo dumny ze swojego makijażu, postanowiłem, że pochwalę się mamie. Powiedziała, że wyglądam pięknie. Kilka minut później do domu wrócił ojciec. Nie podzielił zdania mojej matki. Powiedział, że jestem odrażający i mam jak najszybciej zmyć "to coś" ze swojej twarzy. Od tej pory znęcał się nad moją matką, winił ją o złe wychowanie mnie. Dwa lata później przyprowadziłem do domu mojego pierwszego chłopaka. Ojciec wściekł się. Stracił resztki zdrowego myślenia. Moja matka nie wytrzymała miesięcy krzyków, znęcania się, bicia przez ojca. Obwiniał ją o mój wygląd i orientację. Pewnego dnia, gdy wróciłem, że szkoły, nie mogłem jej znaleźć. Nigdzie jej nie było. Gdy przechodziłem koło łazienki zauważyłem, że wylewa się z niej woda. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem moją matkę. A raczej jej blade, martwe ciało...

Po policzkach Magnusa spływają łzy, a Alec czuje się, jakby ktoś uderzył go pięścią w brzuch. Aktualnie nie darzy Bane'a wielką sympatią, ale mimo to trudno mu znieść widok chłopaka w takim stanie.

- To nie twoja wina. - Lightwood kładzie dłoń na policzku Magnusa i ociera kciukiem łzy chłopaka. - To wina twojego ojca, to on doprowadził do tego twoją matkę, nie ty.

Słowa Aleca sprawiają, że Bane uśmiecha się i kładzie dłoń na dłoni chłopaka, która wciąż dotyka jego policzka. Lightwood zabiera dłoń jak oparzony i szybko wstaje z łóżka.

- Pamiętaj, że to nie twoja wina. - Lightwood gasi lampkę nocną i odwraca się w stronę swojego posłania. - Dobranoc.

- Alec?

- Tak? - Chłopak odwraca się niechętnie.

- Zostaniesz ze mną? - pyta Bane, wskazując dłonią na miejsce obok siebie.

Lightwood wpatruje się w Magnusa, myśląc nad odpowiedzią.

- To nie jest dobry pomysł.

- Proszę.

Lightwood bije się z myślami dłuższą chwilę, ale w końcu poddaje się i ulega prośbie Magnusa. Chłopak kładzie się na łóżku, starając się być jak najdalej Bane'a. Magnus udaje, że tego nie zauważa i przysuwa się do Lightwooda, po czym kładzie policzek na jego ramieniu.

Alec przez następne kilka godzin wpatruje się w sufit, czując, że ponownie wpada w sidła Magnusa Bane'a.

A/N:
Dziękuję bardzo za wszystkie gwiazdki i komentarze! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top