dzień czwarty

Alec wpatruje się w ekran laptopa, siedząc na swoim prowizorycznym posłaniu w pokoju hotelowym. Od dwóch godzin usiłuje skupić się na pisaniu, ale nie pozwalają mu na to wydarzenia z poprzedniego dnia.

Lightwood nie jest w stanie przestać myśleć o pocałunku z Magnusem. Był delikatny i krótki, ale spowodował wielkie zamieszanie w głowie i sercu chłopaka.

Dlaczego to zrobił? Z powodu obserwujących nas rodziców? Czy może ponownie chciał pobawić się moimi uczuciami? A może...

- O czym myślisz?

Lightwood jednym błyskawicznym ruchem zamyka laptopa i spogląda w górę, czując, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi. Magnus siedzi na łóżku i wpatruje się w niego. Alec był pewny, że chłopak śpi i może w spokoju popracować nad książką.

- O niczym - odpowiada piwnooki.

- Nie kłam. Widzę, że coś cię trapi.

- To nic takiego. Po prostu... czekam na wenę - wyjaśnia nie całkiem zgodnie z prawdą, wskazując na laptopa.

- Racja. Zawsze uwielbiałeś pisać. - Magnus przerywa na chwilę i uśmiecha się, wspominając dawne czasy. - O czym piszesz?

- O wielu rzeczach. - Magnus wysyła mu wymowne spojrzenie, więc kontynuuje: - To romans.

- Będę mógł przeczytać?

- Nie. - Alec odpowiada zdecydowanie za szybko. - To znaczy... nie wiem, czy kiedykolwiek to skończę. Nie mam weny.

Magnus kiwa głową widocznie zawiedziony, po czym kładzie się z powrotem i zamyka oczy.

- Magnus? - pyta po chwili Alec.

- Tak?

- Wczoraj na plaży... ty i ja... w wodzie... pocałowałeś mnie... choć uzgodniliśmy, że nie musisz tego robić. Dlaczego?

Bane otwiera szeroko oczy, nie będąc przygotowanym na to pytanie. Sam nie jest do końca pewny, dlaczego to zrobił.

- Ekhm... ja...

- Wychodzimy za godzinę! - woła Izzy, przechodząc obok ich pokoju.

Dziewczyna przerywa ich rozmowę, co powoduje, że Magnus odczuwa niewyobrażalną wdzięczność.

- Gdzie znowu? - pyta Lightwood, opadając na poduszkę. - Dopiero siódma do cholery.

Isabelle słyszy narzekanie swojego brata i wraca się, by stanąć w drzwiach pokoju.

- Idziemy zwiedzać miasto - wyjaśnia. - Ubierajcie się, chłopcy.

***

Jako, że to ich przedostatni dzień na Hawajach, rodzina większość dnia spędza na zwiedzaniu wyspy, na którą przyleciała. Zwiedzają stolicę Hawajów - liczne muzea, zabytki i atrakcje przyrodnicze. Między innymi największe muzeum historii i nauki na Hawajach, muzeum sztuki (z prośby rudowłosej), zatokę w kraterze wulkanu i inne ciekawe miejsca. Ku niezadowoleniu Aleca, Isabelle i Clary przez prawie dwie godziny biegają po największym centrum handlowym wyspy.

Alec i Magnus spędzają ten czas, siedząc w jednej z małych restauracji galerii handlowej, jedząc hamburgery.

- Czy ktoś wytłumaczy mi, dlaczego marnujemy tutaj czas? - marudzi Lightwood. - Nie mogą kupić ciuchów w Nowym Jorku?

- Szukają ubrań na dzisiejszą imprezę - wyjaśnia Magnus.

- Imprezę? - pyta piwnooki, czując przebiegający po plecach dreszcz. Chłopak nienawidzi takiego typu spędzania wolnego czasu.

- Nie mówiły ci?

- Nie. - Kręci głową. - Idziesz z nimi?

- Co to za impreza bez Magnusa Bane'a? - odpowiada pytaniem.

Lightwood zaczyna odczuwać irracjonalne rozczarowanie, spowodowane tym, że dzisiejszy wieczór spędzi bez Magnusa i karci się w duchu. Co się ze mną dzieje?

- A ty oczywiście idziesz z nami - oznajmia Magnus, wycierając chusteczką podbródek Aleca, który jest ubrudzony sosem z hamburgera.

Lightwood przewraca oczami i wyrywa mu chusteczkę, by samemu wytrzeć ubrudzoną część twarzy.

- I nie przyjmę odmowy. - Dodaje Bane, uśmiechając się.

***

Około godziny dwudziestej pierwszej Lightwoodowie oraz Bane wchodzą do klubu i natychmiastowo zostają uderzeni przez głośną muzykę oraz kolorowe światła wysyłane przez wielką kulę dyskotekową, powieszoną na suficie. Jest to jeden z najlepszych klubów na Hawajach, więc mimo wcześniej pory, znajduje się w nim mnóstwo ludzi. Alec nie wie, co ze sobą zrobić, więc Magnus chwyta jego dłoń i razem przeciskają się w stronę jedynego wolnego stolika, stojącego na drugim końcu pomieszczenia.

- Usiądźcie, a ja pójdę po napoje - mówi Bane.

Rodzeństwo przytakuje, siadając na kanapę, a Magnus odwraca się i rusza w kierunku baru.

- Gdzie Clary? - Alec zwraca się do siostry.

- Podobno miała do załatwienia ważną sprawę. Powiedziała, że spotkamy się na miejscu.

Isabelle rozgląda się po klubie w poszukiwaniu swojej ukochanej. Po chwili rzuca się jej w oczy znajomy rudy odcień włosów. Dziewczyna siedzi przy barze, popijając drinka w towarzystwie nieznajomego mężczyzny. Nieznajomy szepcze coś do ucha Clary, dotykając jej nagich pleców, odsłoniętych przez wycięcie w sukience. Na pierwszy rzut oka widać, że Fray czuje się bardzo niekomfortowo i ma ochotę uciec z budynku. Mówi coś do mężczyzny, usiłując strącić jego dłoń ze swojego ciała.

- Zaraz wracam. - Czarnowłosa zwraca się do brata.

Izzy wstaje i rusza w stronę baru z najprawdziwszą furią w oczach, stukając głośno wysokimi obcasami.

- Hej, dupku! - woła po dojściu do baru. - Wyjaśnisz mi dlaczego trzymasz łapy na mojej dziewczynie?

- Spokojnie, kochanie. Starczy miejsca dla wszystkich - odpowiada, mrugając do Isabelle.

Dłoń mężczyzny zsuwa się wzdłuż pleców rudowłosej w kierunku jej pośladków. Dla Isabelle to za wiele.

Dziewczyna chwyta stojącą na barze szklankę i chlusta napojem w twarz mężczyzny. Następnie uderza go kolanem w jądra, powodując, że mężczyzna wyje z bólu i garbi się nieco. Jego głowa znajduje się teraz na tej samej wysokości, co głowa Isabelle.

- Słuchaj, kutasie. - Dziewczyna uśmiecha się. - Albo grzecznie się wycofasz i dasz nam spokój, albo sprawię, że to będzie najgorsza noc w twoim życiu. Rozumiesz?

Izzy formuje dłoń w pięść i z całej siły uderza w jego nos. Mimo dosyć głośnej muzyki, da się usłyszeć dźwięk łamanej kości. Mężczyzna przeklina głośno, trzymając się za krwawiącą część ciała. Odchodzi jak najszybciej, a Isabelle wysyła mu w powietrzu całusa.

- Pa! - woła Iz, machając dłonią na pożegnanie.

Dziewczyna odwraca się w stronę Clary, rozmasowując bolącą od siły uderzenia dłoń i widzi na jej twarzy zdziwienie pomieszane z dumą.

- Wow. - Udaje się jej wydusić. - To było... gorące.

- Dziękuję.

Rudowłosa wstaje i podchodzi do Isabelle, po czym zaplata ręce w wokół jej szyi. Izzy obejmuje talię dziewczyny, przyciągając ją jak najbliżej siebie.

- Kocham cię.

- Ja też cię kocham - odpowiada Clary i namiętnie całuje swoją dziewczynę.

***

Kilka minut później Magnus wraca do stolika z tacą zapełnioną kilkoma kolorowymi drinkami, butelką tequili oraz wódki i czterema kieliszkami.

- Chcesz nas upić? - pyta rudowłosa.

- Jestem za, jeśli mam całą noc przypatrywać się temu jak się obściskujecie - marudzi Lightwood.

- Jeśli nie masz ochoty na nas patrzeć, to zajmij się swoim chłopakiem.

- Właśnie - mówi Bane, siadając na kolanach Aleca i cmokając go w policzek.

Lightwood zsuwa z siebie chłopaka, przewracając oczami i sięga po pierwszego drinka.

Przyjaciele także sięgają po drinki i popijają je powoli, rozmawiając. Jakiś czas później otwierają butelkę wódki i urządzają zawody na to, kto najszybciej wypije kieliszek tego alkoholu i odłoży naczynie z powrotem na stolik. Ku zdziwieniu reszty, najlepszą w tym konkursie okazuje się Clary.

- Przegrałeś - zwraca się do swojego brata rudowłosa, gdy po kilku rundach po raz kolejny odkłada kieliszek jako pierwsza i pokazuje mu język. - Znowu.

- Cóż poradzę. Nie rozdziawiam paszczy jak wąż - odpowiada kąśliwie Magnus, a Fray śmieje się i uderza go lekko w ramię.

Po kilkudziesięciu minutach Lightwood zaczyna odczuwać działanie alkoholu. Czuje, że jego humor uległ ogromnej poprawie, ale też kręci mu się lekko w głowie.

- Chodźmy potańczyć. - Podchmielona Isabelle wstaje i prowadzi swoją dziewczynę na parkiet.

- Idziesz? - pyta Bane, wyciągając dłoń w stronę Aleca.

- Nie, nie. Nie umiem tańczyć.

Alec wypił niemałą ilość alkoholu, ale nie aż taką, by być gotowym na publiczne ośmieszenie przez pokaz jego umiejętności tanecznych na parkiecie.

- Później - obiecuje, widząc smutną minę Bane'a.

Chłopak wypija kolejny łyk napoju. Jeśli ma kiedykolwiek wyjść na ten parkiet, a Isabelle lub Magnus wyciągną go tam wcześniej czy później, to musi się nieźle nawalić.

Lightwood obserwuje oddalającego się Magnusa i przyłapuje się na tym, że przez cały ten czas przygląda się jego pośladkom. Karci się i podnosi wzrok. Przez następne kilka minut patrzy na bawiących się przyjaciół. Po chwili czuje, że ktoś siada obok niego na kanapie i chwyta jego dłoń. Podnosi wzrok i widzi Jasona.

- Hej.

- Hej - odpowiada Alec, wyrywając dłoń z uścisku chłopaka.

- Co tu robisz?

- Przyjaciele mnie tutaj przywlekli.

Jason zaczyna o czymś opowiadać, a niezainteresowany tym Alec odwraca się i zaczyna rozglądać się po pomieszczeniu, poszukując znajomych brązowozłotych oczu.

Magnus wciąż znajduje się w tłumie bawiących się na parkiecie osób. Jego hipnotyzujące ruchy sprawiają, że Lightwood nie potrafi oderwać od niego wzroku. Alec przypomina sobie, że Bane od dziecięcych lat fascynował się tańcem i chodził na różnorakie zajęcia.

Kolorowe światła padają na brokat oraz biżuterię, które mężczyzna ma na swoim ciele i ubraniach powodując, że Magnus błyszczy jak nic innego w pomieszczeniu. Płeć piękna i kilka mężczyzn wpatruje się w niego z widoczną gołym okiem żądzą. Kilka kobiet próbuje przyciągnąć jego wzrok seksownym tańcem, ale on nie zwraca na nie najmniejszej uwagi.

Bane wpatruje się w Aleca. Lightwood zauważa to dopiero po chwili i zawstydzony spuszcza wzrok, rumieniąc się.

- Te twoje rumieńce - odzywa się Jason, odrywając uwagę Aleca od Magnusa. - Zawsze doprowadzały mnie do szaleństwa.

Jason kładzie dłoń na policzku Lightwooda i powoli przesuwa po nim kciukiem. Mężczyzna zbliża się do Aleca, chcąc go pocałować, ale piwnooki w porę go zatrzymuje, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej.

- Jason... te kilka miesięcy, które spędziliśmy razem były... miłe. Ale po tym, co stało się w dniu naszego zerwania... nie mogę z tobą być.

- To tylko jeden błąd. Możemy to naprawić.

- Nie, nie możemy naprawić czegoś, co nie istnieje. - Lightwood zaczyna się denerwować, przypominając sobie, co wydarzyło się między nimi w Europie. - Nic do ciebie nie czuje, przepraszam.

Mężczyzna ignoruje słowa Aleca i przyciska usta do jego ust. Lightwood usiłuje go od siebie odepchnąć, ale duża ilość alkoholu nieco go osłabiła. Nagle Jason odpuszcza i odsuwa się od niego. Alec podnosi wzrok i widzi, że Magnus stoi przy stoliku z furią w oczach.

- Zbliż się do niego jeszcze jeden raz, a pożałujesz - zwraca się do Jasona, który leży na podłodze.

Lightwood zdaje sobie sprawę, że to Bane oderwał od niego nachalnego mężczyznę i najwyraźniej uderzył go w pięścią w twarz, wnioskując po krwi na twarzy Jasona. Mężczyzna wstaje i odchodzi, nie odzywając się ani jednym słowem, posyła jedynie smutne spojrzenie w kierunku byłego chłopaka.

- Dziękuję. - Alec zwraca się do Bane'a.

- Nic ci nie jest? - pyta, siadając obok Lightwooda.

- Wszystko okej.

- Nie zerwaliście z powodu twojego powrotu, prawda?

- Prawda.

Mężczyźni siedzą przez chwilę, nic nie mówiąc. Magnus widzi, że Alec zdecydowanie posmutniał.

- Zatańczymy? - pyta.

To pytanie jest w tej sytuacji tak absurdalne, że Alec parska śmiechem. Nie ma siły odmówić, a poza tym chce jak najszybciej zapomnieć o tym, co się wydarzyło, więc zgadza się i daje poprowadzić się w tłum tańczących.

Aktualnie grana w klubie piosenka ma świetny beat, który zachęca do szaleństwa na parkiecie. Na początku obaj mężczyźni poruszają się w rytm muzyki kilka kroków od siebie, Magnus z gracją i widocznymi umiejętnościami tanecznymi, Alec nieśmiało i niezdarnie.

Wraz z biegiem czasu Lightwoodowi zaczyna podobać się to, co robi, choć na początku był przekonany, że taniec na środku klubu, będąc otoczonym przez dziesiątki ludzi będzie dziwny i niezręczny.

Nagle Alec chwyta dłoń Magnusa, przyciąga go bliżej siebie, po czym unosi ich złączone dłonie i lekko obraca nadgarstek w lewą stronę. Bane ulega i obraca się wokół własnej osi, śmiejąc się. Przez następne kilkadziesiąt minut bawią się na parkiecie, tańcząc bardzo blisko siebie, zachowując się jak dzieci i śmiejąc się, w przerwach popijając kolorowe shoty, przyniesione do ich stolika przez Isabelle.

Za każdym razem, gdy wracają na parkiet, Alec ma świadomość, że robi z siebie totalnego idiotę, ale nie przeszkadza mu to. Alkohol płynący w jego żyłach nie pozwala mu się czymkolwiek przejmować. A poza tym jego idiotyczne ruchy taneczne sprawiają, że Magnus co chwilę wybucha śmiechem. Alec stwierdza, że przenigdy w swoim życiu nie słyszał niczego piękniejszego.

***

Alec i Magnus docierają przed pokój hotelowy kilka minut przed północą. Piwnooki prowadzi "swojego chłopaka" pod rękę, chroniąc go przed upadkiem, który jest bardzo prawdopodobny, patrząc na ilość wypitego przez Magnusa alkoholu.

- Zrobiłem z siebie totalnego idiotę - mówi Lightwood i chichocze cicho, przypominając sobie zachowanie na parkiecie.

- Nieprawda. To było urocze.

- Jaaasne. Ale to nieważne, świetnie się bawiłem. Dzięki tobie.

- Miło mi to słyszeć - odpowiada, wkładając klucz do drzwi i przekręcając go.

- Magnus? - Mężczyzna wraca do niego spojrzeniem. - Tam w klubie... sytuacja z Jasonem... dziękuję, że mnie ochroniłeś.

- Zawsze będę cię chronić - odpowiada cicho.

Bane posyła mu uśmiech, a Lightwood nie mogąc się powstrzymać, chwyta koszulę Magnusa i przyciąga go do siebie, łącząc ich usta w pocałunku. Zaskoczony Bane nieruchomieje, ale sekundę później całkowicie poddaje się pocałunkowi. Obejmuje rękami szyję Aleca, a ręce Lightwooda zsuwają się wzdłuż ciała Magnusa i zaplatają się wokół jego tali.

Jeden pocałunek przeradza się w drugi, drugi w następny, w wiele następnych.

Alec postanawia przenieść się w prywatne miejsce, więc popycha Magnusa w stronę drzwi. Bane otwiera je na oślep wolną ręką i mężczyźni wchodzą do pokoju. Lightwood zamyka za nimi drzwi, po czym Magnus przyciąga go ponownie do siebie. Alec unosi stopę, usiłując zdjąć jeden z butów bez przerywania pocałunku i traci równowagę. Powoduje to uroczy chichot ze strony Magnusa, który przytrzymuje chłopaka, by nie upadł. Lightwood uśmiecha się, a Bane kładzie dłonie na szyi chłopaka i ponownie łączy ich usta.

Alec zrzuca z siebie kurtkę, a Magnus zamierza zdjąć koszulę, ale nie udaje mu się to, bo jego naszyjnik zaplątuje się z guzikami ubrania. Obaj mężczyźni zaczynają się śmiać, po czym Lightwood pomaga Magnusowi pozbyć się koszuli i rzuca ją na podłogę. Alec popycha Bane'a na łóżko i sekundę później znajduje się nad nim, całując go namiętnie. Rozpalone dłonie Magnusa przesuwają się po plecach Aleca, powoli ściągając z niego koszulkę. Wtedy Lightwood powraca do rzeczywistości i jak najszybciej odrywa się od Magnusa. Bane okazuje swój protest przez cichy, niezadowolony jęk.

- Wow - szepcze chwilę później, wpatrując się w sufit z rozmarzonym uśmiechem. - Zawsze myślałem, że jesteś najbardziej niewinnym stworzeniem na świecie.

- Nie, nie, nie - mamrocze Alec, odsuwając się od Bane'a i wstając z łóżka. - Co my robimy? To nie powinno tak wyglądać.

- O co chodzi? - pyta Magnus, przesuwając wzrok na chłopaka. - Chcesz, żebym to ja był na górze?

- Przestań.

- Alexandrze, co się dzieje? - Bane siada, a jego twarz przybiera zmartwiony wyraz.

Zdenerwowany Lightwood chodzi z jednego kąta pokoju do drugiego. W myślach próbuje przekonać samego siebie ze to wszystko niepodważalna wina alkoholu, ale dobrze wie, że to nieprawda. Alkohol zachęcił go tylko do tego, czego pragnął od dawna.

- Dlaczego to zrobiłem? Dlaczego cię pocałowałem? - Alec zatrzymuje się i spogląda na Magnusa ze łzami w oczach. - Dlaczego nie potrafię cię nienawidzić? Dlaczego tak bardzo mi to utrudniasz?

Po dłuższej chwili ciszy ze strony Bane'a, Lightwood odwraca się i siada na fotelu, znajdującym się po drugiej stronie pomieszczenia, po czym chowa twarz w dłoniach. Magnus wstaje z łóżka i podchodzi powoli do chłopaka.

- Alexandrze? Wszystko w porządku? - pyta i kładzie dłoń na jego ramieniu, chcąc go nieco uspokoić.

- Nie, nic nie jest w porządku! - odpowiada, strącając rękę Bane'a.

Chłopak zrywa się na równe nogi, a Magnus podąża za nim zdziwionym wzrokiem.

- Gdzie idziesz?

- Gdziekolwiek.

Alec ubiera z powrotem buty i kieruje się w stronę drzwi, ale Magnus rusza za nim. W momencie, gdy chłopak chwyta klamkę, Bane kładzie dłoń na drzwiach, nie pozwalając mu wyjść.

- Porozmawiajmy.

Alec nie odpowiada. Po raz drugi usiłuje otworzyć drzwi, ale nie udaje mu się to, Magnus jest silniejszy. Lightwood zdejmuje dłoń z klamki i odwraca się.

- O czym chcesz porozmawiać?

- Dobrze wiesz o czym.

- Magnus... nie mogę. Nie chcę do tego wracać.

- Byłem z tobą szczery, co do tego, co wydarzyło się z moją matką. - Przypomina. - Chciałbym, żebyś teraz ty był szczery ze mną.

Lightwood kiwa lekko głową i wzdycha, wpatrując się w błagające oczy Magnusa.

- Okej. Porozmawiajmy.

A/N: Ten rozdział był trudny, ale CHYBA podołałam. Przygotujcie się na flashbacki. 😊
Dziękuję za wszystkie gwiazdki, komentarze i inne oznaki tego, że ze mną jesteście (m.in. uroczy tweet na tt, który bardzo poprawił mi humor). ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top