06.Pocałunek.
W tym czasie Yeon Ho pracował nad nowym projektem w swoim gabinecie. Jego rysowanie przerwał mu Yong Seung, pytając.
- Yeonie, możemy porozmawiać?
Starszy brat Young'a spojrzał na swojego przyjaciela i skinął głową. Kim wszedł do biura, stanął przy nim oraz przeszedł do rzeczy.
- Yeonie, nie przeszkadza Ci, że Hye chce umówić się z Twoim braciszkiem?
- Nie. Gye Hyeon i Ho Young są dorośli. To ich sprawa. Uważam, że Hyeon zadba o Young'a i sprawi, że będzie szczęśliwy. - wyznał II architekt.
- Może i masz rację.. Trochę zazdroszczę Young'owi. Trafił na kogoś normalnego, a nie tak jak ja. Wszyscy umawiają się ze mną tylko ze względu na to, że jestem przystojny. Nikt nie dostrzega mojego charakteru. - jęknął Seung.
- Seungie, kiedyś znajdziesz odpowiednią osobę, która dostrzeże, jaki dobry z Ciebie chłopak. - stwierdził Yeonie.
- Dzięki. Potrafisz poprawić mi humor, Yeonie.
- Od tego są przyjaciele, Seungie.
I obaj obdarowali się uśmiechami.
Ja i wysoki przystojniak spotkaliśmy się z państwem Lim. Przedstawiłem im projekt, ale na kawie się nie skończyło. Nasi klienci zaprosili nas na kolację. Starszy Hong wypił sporo alkoholu, więc ledwo opuścił restaurację. Objąłem jego pas i podeszliśmy do samochodu.
- Młody, nie mogę prowadzić. - zaczął, chwiejąc się.
- Wiem. Odwiozę pana do domu. Proszę się nie martwić. - zapewniłem z uśmiechem.
- Nie pan, mów do mnie „hyung". W końcu jesteś bratem Yeon'a i przyjacielem mojego braciszka, Młody. - wymruczał Chanie.
- Ustalmy to, jak będzie pan trzeźwy, poza tym uważam, że nie wypada, abym mógł się tak do pana zwracać. Nasze statusy różnią się. Na razie niech tak zostanie. - rzekłem oraz wyciągnąłem klucze z kieszeni jego marynarki. Następnie podał mi adres, wsiedliśmy, po czym zawiozłem go do domu.
Gdy wkroczyliśmy do posiadłości, z jednego z pokoi wyłoniła się kobieta, mniej więcej w wieku mojej matki. Zaraz się przywitałem.
- Dobry Wieczór. Nazywam się Bae Ho Young i jestem stażystą w „Infinite". Przywiozłem pana Hong'a do domu.
- Dobry Wieczór. Jestem matką Min Chan'a. Hong Ji Woo... Jesteś spokrewniony z Da Bin? - odezwała się pani Hong.
- Tak. To moja kuzynka od strony ojca. - wyjaśniłem.
- Ach, czyli jesteś bratem Yeon Ho. - dodała, na co przytaknąłem.
- Rozumiem... Pokój Chan'a jest na piętrze. Łatwo znaleźć, gdyż to główna sypialnia, podwójne drzwi. - wyznała i ruszyłem z jej synem na piętro.
Po dotarciu do kwatery, posadziłem czarnowłosego na łóżku. Bez słowa zdjąłem jego marynarkę oraz buty, a on gapił się na mnie. Po chwili przerwał ciszę, jak przed nim klęczałem.
- Nie pamiętasz mnie, prawda?
Podniosłem na niego patrzałki, nieco zdziwiony. Nie rozumiałem, o co mu chodziło?
- Spotkaliśmy się wcześniej, panie Hong? - wyszeptałem.
- Tak, przed kwiaciarnią mojego braciszka, w dniu, w którym mu pomogłeś. - wyznał, natomiast ja wróciłem do wspomnień z tego dnia. Momentalnie mnie olśniło. To on był tym wysokim, czarnowłosym przystojniakiem, na którego prawie wpadłem.
- Przepraszam, że pana nie poznałem. Tamtego dnia wiele się działo. - miauknąłem.
- Nie gniewam się, rozumiem to, Młody.
- Dziękuję... Trochę jestem zaskoczony, że przez taką chwilę zdążył mnie pan zapamiętać. W końcu mijamy tylu ludzi w ciągu dnia. - rzekłem stwierdziłem cicho.
- Masz unikalną urodę, jak na mężczyznę. Roztaczasz w koło siebie niezwykłą aurę, przyciągasz, przykuwasz uwagę kobiet, innych mężczyzn.. - przerwał, gdyż wszedłem mu w słowo.
- Dziękuję... pora na mnie. Proszę wypoczywać. Widzimy się w pracy. Dobranoc, panie Hong.
I podniosłem się, lecz on chwycił mój nadgarstek. Zaraz spojrzał w moje oczy, mówiąc.
- Przygotuj się do wyjazdu. To już nie długo.
Wtem pociągnął mnie na dół. Prawie wpadłem na niego, ale zatrzymałem się tuż przed jego wargami. Przełknąłem ślinę z szybko bijącym sercem. Nie wiedziałem, czy mój szef był świadom tego, jak czaruje swoim wzrokiem. Po prostu nie potrafiłem oderwać od niego ślepek. Byłem gotów zrobić dla nich wszystko.
Ocknąłem się dopiero, jak brat Kang Min'a pocałował mnie czule. Odskoczyłem, pożegnałem się i zmieszany wyszedłem...
Następnego dnia szefa „Infinite" obudził ból głowy. Mężczyzna zwlókł się z łóżka, przeczesał dłonią włosy, po czym przypomniał sobie wczorajszy dzień oraz wieczór zakończony skradzionym przez niego pocałunkiem. Dotknął swoich ust, które pamiętały tę czułość, tak uroczą, tak słodką, aż się uśmiechnął.
Kiedy dotarłem do pracy, przed wejściem kręcił się Gye Hyeon. Na mój widok przywitał się z czarującym uśmiechem.
- Dzień Dobry, Słoneczko. Jak się miewasz? Jak spotkanie?
- Dzień Dobry, hyung. Spotkanie bardzo udane. Państwo Lim byli bardzo zachwyceni. - odezwałem się i weszliśmy do firmy.
- Cieszę się, a jeszcze bardziej cieszy mnie wyjazd do Meksyku. Dzięki niemu poznamy się nieco lepiej. - ciągnął Jo, zaś ja skinąłem czupryną.
Po chwili zatrzymaliśmy się na widok kręcącego się po gabinecie Min Chan'a. Czarnowłosy miał na sobie czarne jeansy, białą koszulę oraz marynarkę. Wyglądał bardzo seksownie.
- Ooo, Chanie dziś na luzaka. Niezwykłe. Musi mieć dobry humor. - palnął Zastępca Szefa.
Nagle, tuż za sobą usłyszałem rozmawiających Yeon i Seung'a. Przywitałem się z nimi, tak jak kuzyn Hong'ów. Potem pora było zająć się pracą.
W połowie dnia wysoki przystojniak wezwał nas do siebie. Rozmowę zaczął Hyeon.
- Co jest kuzynie?
- Chodzi o wyjazd. Pomyślałem sobie, że powinniśmy razem dotrzeć na lotnisko, by się nie spóźnić, więc proponuję wam nocleg u siebie. - wyjaśnił Chan, choć ja na niego nie patrzyłem, jakoś nie potrafiłem po tym pocałunku.
- To dobry pomysł. - zgodził się mój, starszy brat, a z nim Jo oraz Kim wszyscy popatrzyli na mnie. Uniosłem brwi, nieco zdziwiony ich wzrokiem. Zaraz rzekłem.
- Dotrę sam na lotnisko. Będę przed czasem. Obiecuję.
- Słoneczko, ale tak będzie łatwiej, sprawniej. - stwierdził Hye.
- No tak, ale leci z nami Da Bin, a pan Hong nie ma aż tyle miejsca. Lepiej, by Binnie tam przenocowała. - obstawałem przy swoim, zaś Zastępca Szefa podszedł do mnie, objął mnie ramieniem, mówiąc.
- Możesz spać ze mną. Zmieścimy się razem.
- Uważam, że wszyscy powinniśmy wyspać się przed wylotem. - ciągnąłem.
- Jesteś pewny, Youngie? - zapytał Seungie, na co ja skinąłem głową.
- No to postanowione. Wracajmy do pracy. - odezwał się Yeon i ruszyliśmy wyjścia, lecz mój szef zatrzymał mnie.
- Młody, zaczekaj.
I zostałem sam z Min Chan'em, który przeszedł do rzeczy.
- Chcę Ci podziękować za wczoraj. Ktoś inny zapewne zostawiłby mnie.
- Nie ma za co. Nie potrafiłem pana zostawić w takim stanie. A jakby coś się panu stało, to potem miałbym problemy. - powiedziałem szczerze.
Gye Hyeon, Yeon Ho oraz Yong Seung obserwowali starszego Hong'a i Bae, którzy ze sobą rozmawiali w oszklonym gabinecie.
Czarnowłosy odepchnął się od biurka, stanął ze mną twarzą w twarz, a to sprawiło, że wpadłem w zakłopotanie.
- Masz racje... Mniejsza z tym.. Pamiętam naszą, wczorajszą rozmowę i muszę przyznać, że masz dobre podejście, no ale dziś jestem trzeźwy, więc zwracaj się do mnie „hyung". - wyskoczył.
Podniosłem na niego ślepka, nieco zaskoczony. „Pamiętał rozmowę, to zapewne pocałunek również." - przeszło mi przez głowę.
- Na razie nie potrafię. Znam swoje miejsce, panie Hong. Jeżeli to wszystko, to wracam... - przerwałem, bo wszedł mi w słowo.
- Do mojego kuzyna od razu zacząłeś zwracać się „hyung", a do mnie tym bardziej powinieneś, bo może zostaniemy rodziną.
„Czyżby planował ożenić się z moją kuzynką?" - pomyślałem.
- To wtedy zacznę się tak do pana zwracać, panie Hong. - dodałem, chcąc wyjść, lecz nie pozwolił mi, gdyż chwycił moją rękę.
Ponownie popatrzyłem na niego, natomiast Chan postawił sprawę jasno, stanowczo.
- Przed lotem, śpisz u mnie. Widzę Cię na kolacji.
Rozchyliłem wargi, pełen szoku. Dosłownie bałem się odmówić, więc przytaknąłem czupryną, po czym opuściłem gabinet.
Szef „Infinite" odprowadził wzrokiem stażystę, który miał na sobie jasne jeansy, koszulę oraz rozpinany sweterek. Kolejny raz zachwycał sobą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top