XIV Dwoje duchem w jednym ciele

Shade miała dosyć na najbliższy tydzień, wszelkich walk, uciekania i jakiegokolwiek biegania. Wszystkiego co w jakiś sposób było związane z intensywnym ruchem. Po prostu dosyć. Ona odrobiła to za całe swoje lata! A trzeba było bardziej ćwiczyć na wf. Jak nic będzie miała potem zakwasy. Cholerne wampiry!

Kazuo zaciągnął ją w jedną z uliczek, niedaleko kawiarni i wyjrzał za zakrętu. Nie wyglądało na to, żeby tamta kobieta ich goniła. Mieli chwilę spokoju. Chłopak obrócił się w stronę czarnowłosej. Cóż, ubranie było dosyć zniszczone. Kurtka przez te wszystkie nacięcia, nadawała się do zniszczenia. Spojrzał na siebie. On lepiej nie wyglądał. Chyba miał złamane jedno albo dwa żebra. Nie mówiąc, że wampir był dźgnięty w brzuch i tylko dzięki niemu, nie wykrwawił się na miejscu.

Będą musieli znaleźć jakieś bezpiecznie miejsce, w którym będą mogli załatać zielonowłosego. Gdyby nie był w jego ciele, poszedł by na zwiady, ale cóż raczej chłopak umrze jeśli to zrobi.

Nie byłoby to takie złe. W końcu nie musiałbym kłamać — Kazuo rozejrzał się po uliczce. Nikogo nie ma, a to znaczy... no tak. W końcu nie mógł wyrzucić właściciela ciała z niego. Po prostu lekko go zepchnął, do niższych partii świadomości. To tak musiała się czuć Shade, kiedy rozmawiał z nią, a nikt go nie widział. Niezbyt przyjmie.

— Co teraz zamierzasz zrobić? Jeśli będzie to związane z bieganiem, to przysięgam, że nawet jeśli jesteś duchem, to wyślę cię na drugą stronę.

— Cóż, mam nadzieję, że masz klucze do domu. Ja swoje gdzieś zapodziałem — Chłopak bezradnie rozłożył ręce. W mieszkaniu chyba będą najbezpieczniejsi. Raczej skoro nie rozpoczęły za nimi pogoni, to nie będzie czekać na nich w mieszkaniach.

Shade włożyła rękę do kieszeni. Ech, kiedy była człowiekiem nie miała żadnych problemów. Cóż, przynajmniej nie takich. Teraz legną do niej, jak ćmy do światła. Co ona kurwa latarnia?! W kieszeni znalazła tylko słuchawki i telefon. Cóż, nie ta, to pewnie w drugiej są. Lewa kieszeń także było pusta. Świetnie. Czy może być kurwa jeszcze gorzej!?

Poczuła nagle krople na twarzy. Deszcz. Zapowiadali ulewy w tym tygodniu. Za jakie grzechy!? Na domiar złego, jej kurtka nie miała kaptura. Jak tam dojdą to na bank będzie mogła robić za miss mokrego podkoszulka. Chwyciła Kazuo za rękę i pociągnęła za sobą. Dlaczego to zawsze ją to spotyka?!

————————————

Kiedy dotarli podarli pod dom, nie lało. To kurwa wodospad leciał z nieba! Woda ciekła z nich wraz z deszczem. Już lepiej by wyglądali jakby samochód przejeżdżał obok i ich ochlapał wodą. Shade ledwo widziała po drodze, bo mokre włosy, prawie całkowicie przysłoniły jej twarzy. Cóż, Kazuo nie miał lepiej, długie włosy Sakuyi, będąc mokre lepiły się do twarzy, gorzej niż miód.

— No to, jak wejdziemy do domu?

— Czekaj nie masz kluczy?! — Czarnowłosa pokiwała głową. Świetnie, to po co oni tu biegli. Chyba, że... w końcu zielonowłosy był tu już kiedyś. Hej to zabrzmiało jakbym był jakimś stalkerem! I od strony sypialni Shade jest kontener, stamtąd możesz łatwo chwycić się wystających fragmentów budynku. Z oknem cóż, musisz podważyć czymś, ewentualnie może jest otwarte.

Nie mogłem po prostu wskoczyć na parapet? Hej i skąd wiesz, że to sypialnia mojej siostry!? Byłeś tylko raz tutaj! Eee... domyśliłem się... Z resztą, raczej nie za bardzo ogarniesz moce wampira. A wyobraź sobie, że jednak mimo wszystko jestem wystarczająco poobijany.

W końcu wampiry weszły do mieszkania. Cóż, przy o okazji trochę wody wlało się do pokoju czarnowłosej, na co właścicielka ogromnie narzekała. Nie była wielką fanką sprzątania. Shade skoczyła wziąć szybki gorący prysznic i przebrać się, bo zostanie w mokrych ciuchach nie bądź jej się widziało. W tym czasie Kazuo zabrał się za szukaniem jakich bandaży i innych rzeczy jakie mógłby być potrzebne.

Cóż, sam raczej jednak nie załata ciała tego wampira. Będzie musiał poprosić o to Shade. Poczuł jak go pieką policzki. Co jest grane? Nikt nic takiego się stało gdy myślał o niej... Ty! Co takiego zrobiłem niby!? To moje ciało, ale nie umiem wpływać na jego reakcje... Cholerny zboczeniec. Spróbuj tylko jej coś zrobić... A to czasem nie ty kontrolujesz ciało? Czekaj, czyli jednak mimo wszystko mogę coś zrobić?!

Yoshida miał ochotę uderzyć głową w najbliższą szafkę. Co za denerwujący wampir. Dlaczego postanowił go uratować? Bo pomogłem twojej siostrze? A kto wymazał jej pamięć?
S-skąd to wiesz? Chłopak wyczuł strach w głosie wampira. Czyli nie chciał, żeby Shade się o tym dowiedziała. Na jego miejscu też by nie chciał. Dziewczyna, dosyć mocno reagowała na kłamstwa i wszelkiego rodzaju oszustwa. Sam się o tym przekonał.

Wchodząc do twojego ciała, przejęłam twoje wspomnienia. Jesteś Kłamcą. Ty także. Wszyscy ludzie kłamią! Tylko Tsubaki nie... Ale za to tworzy takie potwory jak wy. Jak Shade? Możesz tak mówić o swojej siostrze? Ona nie jest potworem, fakt jest przerażająca, ale... Zabiła tych ludzi. Jest mordercą. Co nie zmienia faktu, że jest twoją siostrą. Co ty możesz wiedzieć!? Kłamca, wychowany w mieście kłamców. Nawet teraz możesz to robić! Ja tak, ale nie ona. Też mam twoje wspomnienia. Wiem, że mimo wszystko ją kochasz. Moja siostra mnie kochała, ty zaś jesteś podobny do niej. Zrobisz dla niej wszystko. W końcu jesteście rodzeństwem.

Yoshida oparł się o ścianę. Niech ten chłopak przestanie już mącić mu głowie. Ma dosyć. Chcę jak najszybciej opuścić to ciało i zaszyć się gdzieś w Tokio. Sam. Im szybciej załatają zielonowłosego, tym szybciej będzie mógł to zrobić. Ciekawe czy Shade się już przebrała? Słyszał, że skończyła brać prysznic, więc chyba tak.

Kazuo otworzył drzwi do pokoju czarnowłosej, w tym momencie też wiedział, że popełnił jedną z gorszych decyzji w życiu. O ile, kiedy on łaził po mieszkaniu, bez koszulki nie było chyba w tym nic złego, ale jego siostra w staniku, cóż... Wcześniej jej nie w nim widział. Szanował jej prywatność, a teraz chyba zaczęło mu się udzielać zachowanie wampira i włażenie na chama.

Poczuł jak jego policzki pieką go nie miłosiernie. Miał wrażenie, że to przez to, że obydwoje z Watanukim byli bardzo, ale to bardzo zawstydzeni tym. Cóż, Shade o ile była także zażenowana tą sytuacją, a jej policzki także przybrały odcień pomidora, tak pałała większą chęcią przybicia Kazuo do najbliższego slupu.

— TO ON TU WSZEDŁ! NIE BIJ! — Oczy wampira, ponownie przybrały czerwony kolor, by po chwili wróciły błękitne tęczówki. To na chwilę wytrąciło dziewczynie z równowagi. Czy czasem, gdy Kazuo opętał ciało, oczy nie zmieniły się na niebieskie? Czy to znaczy, że mimo wszystko Sakuya może kontrolować swoje ciało? Przynajmniej w jakiś sposób będzie mogła rozróżniać, kto kiedy mówi. Co nie znaczy, że nadal nie ma ochoty przypieprzyć im obydwu.

— WON STĄD! — W stronę zielonowłosego poleciała bluzka, którą zapewne wampirzyca miała zamiar ubrać. Drzwi zostały zamknięty z prędkością światła, trzaskając przy okazji.

Kiedy Shade przebrała się, z jej oczu ciskały po prostu błyskawice. Niech tylko któryś z nich się odezwie, to im nogi z dupy porywa. Przez całe życie Kazuo pukał, a teraz na chama włazi sobie do pokoju. Widać druga strona bardzo go zmieniła. Ewentualnie jej brat zaczyna mieć dziwne fetysze.

W sumie jakoś kiedy on łaził po mieszkaniu, za życia, bez koszuli na początku trochę było dziwnie. Potem się przyzwyczaiła. Chłop jednak chyba nie chce, żeby ona zaczęła to samo robić!? Przecież jest jeszcze Sakuya tutaj. Spokój Shade, musisz napić się herbaty, po tym twój mózg wróci do normy. Przy okazji zasuszysz na chwilę pragnienie. Będzie musiała przejść się na miasto. Najlepiej zaraz po tym jak przestanie padać. Chyba, że pójdzie do sąsiadów.

— Shade ja przepraszam! — Oczy wampira przybrały jednocześnie czerwoną jak i niebieską barwę. Czyli jeśli zgadzają się w czymś i żaden z nich nie dominuje, będą robić za heterochromika. Zapamiętać.

Dziewczyna przyszła obok nich i chwyciła czajnik oraz swój kubek, by zrobić sobie herbatę. Kiedy odwróciła się, Kazuo stał przed nią trzymając w rękach bandaże i inne medykamenty. Czyli jej napar musiał poczekać. Ech, dlaczego każdy coś od niej zawsze chce?

Zielonowłosy ściągnął bluzkę, przez co odsłonił, przed wampirzycą lekko umięśniona klatka piersiową, pokryta krwią. Gdzie nie gdzie było widać małe blizny, ale raczej nie były nowe. Czarnowłosa poczuła jak pieką ją lekko policzki. W sumie chłopak nawet ładny był i nie mówiła tu tylko o klacie. Zganiła zaraz się w myślach, durna w tym ciele też jest twój brat do cholery. O czym ty myślisz?! Cóż, jednak nie codziennie zdejmuje przed tobą górna część ubrania, prawie nieznajomy. A jedna kawa się nie liczy! Z resztą i tak nie zdążyła jej dopić!

Shade chwyciła za ręcznik i wodę utlenioną. Usiadła obok krwiopijcy i zaczęła oczyszczać ranny. Największą przechodziła przez prawie cały brzuch. Za każdym razem kiedy dotykała materiałem ciała, słyszała cichy syk wampira. Mógłby na chwilę zacisnąć zęby. Poboli i przestanie potem. Co on baba czy chłop?

Kiedy skończyła czyścić ranny, nastała chwila konsternacji. Co dalej trzeba zrobić? Raczej założenie bandaża nie wystarczy, trzeba byłoby to chyba zaszyć. Kiedyś w szkole, mieli zajęcia z szycia, więc coś tam pamiętała, ale nie jest do końca pewna czy to odpowiednie były szwy dla człowieka. Cóż chłopak jest wampirem, chyba przeżyje jak kilka razy go jeszcze dziabnie igła nie w tym miejscu co trzeba, co nie?

Czarnowłosa poszła z powrotem do swojego pokoju, poszukać jakich starych nici, kiedy zielonowłosy na chwilę rozluźnił pięści. Przez cały czas trzymał je zaciśnięte, ale to za wiele nie pomogło. Za to nowy gość w ciele miał świetną zabawę z tego. Bardzo zabawne naprawdę, to że on tutaj cierpi jak zarzynana świnia, a tamten cieszy się z tego jak głupi. Dlaczego nie mógł mu się trafić jakiś przyjemniejszy duch. Taki od razu, który nie jest Kłamcą. Słyszałem i ty także nim jesteś. Nawet gorszym. Moje kłamstwo nikogo nie skrzywdziło.

Sakuya uderzył przez przypadek w stół. Łgarz! Zawsze ktoś cierpi przez kłamstwo. Poszkodowani są nawet przez jedno słowo. Czy możemy skończyć już tą dyskusje? Pamiętaj, że w każdej chwili mogę wyjść z tego ciało, a ty cóż, możesz umrzeć od obrażeń. Watanuki zaklął w myślach. Tu go ma. Musi go znosić, bo to jego jedyna nadzieja, że przeżyje. Pytanie tylko jak długo. Tyle ile trzeba. Nie martw się, sam nie mam ochoty przebywać w tobie. Te wspomnienia są upokarzające. Naprawdę ten cały Higan spalił ci spodnie i stałeś w samych bokserkach? Znalazł się lepszy. Jego dziewczyna nie zostawiła przynajmniej. Ja miałem ją przynajmniej. Cholerny duch!

Shade wróciła z igłą i nicią, a Sakuya poczuł jak zbliża mu się serce do gardła. Przez chwilę dostrzegł niebezpieczny błysk w jej oczach i na pewno nie był z rodzaju, wszystko będzie w porządku. Raczej prędzej, będę cię torturować aż zaczniesz błagać o litość. To był bardzo zły błysk w oczach. Poczuł jak jego całe ciało się spina, a on przymyka oczy.

Następne na całym osiedlu było słychać wrzaski chłopaka, którego najprawdopodobniej mordowali.

———————————————

Takeshi siedział na krawędzi dachu budynku, wesoło machając przy tym nóżkami. Scarecrow wysłała go żeby przywitał nowych gości, więc teraz siedzi i się nudzi. Spóźniają się już jakieś pół godziny.

Wampir wyciągnął z kieszeni talię karty i zaczął z nudów tasować ją. Jak tak dalej pójdzie to on tu zdąży partyjkę w pasjansa zagrać. Może nawet dwie. Gdzie oni są?

Chłopak chwycił czapkę, gdyż nagły podmuch wiatru prawie ją zdmuchnął. Niestety część kart za to, zdążyło odlecieć siną w dal. Morskowłosy usłyszał po chwili ciche pykniecie, więc obrócił głowę. No wreszcie. Podklasa cicho zagwizdała
Chyba się zakochał. Znowu.

Przed nim stała trójka Servampów. Dwóch wysokich chłopaków i niska różowowłosa dziewczyna. Rodzeństwo jego szefowej. Ciekawe czy podobnie jak ona, są tak samo pozbawieni humoru?

Zdrada rozejrzał się po okolicy. Nie najgorzej. Spojrzał szybko na swój biały płaszczy oraz koszule. Nic się chyba nie pogniotło? Przeczesał ręką długie śnieżnobiałe włosy. Fryzura też w porządku. Jak on nienawidził tych teleportacji. Zawsze bał się, że po drugiej stronie będzie wyglądał gorzej. Na szczęście nic takiego nigdy się nie stało.

Obok zaś, z lekkim politowaniem, patrzył na brata, ubrany w czarną bluzę chłopak, o krótkich kruczoczarnych włosach i delikatnych rysach. W lewej ręce, na której znajdowała się masa plastrów, trzymał niebieską róże. Wierność skierował swój wzrok na Takeshiego. Kolejny, który jest w typie jego brata. Jak zawsze Ivan zajmie się flirtem, a on będzie musiał się temu przypatrywać. Niech będzie przeklęty jego medalion.

Ostatnia z nowo przybyłych dziewczyna, o długich włosach, spiętych w dwie kitki, bacznie rozglądała się po miejscu w którym się znalazła. Liczyła na jakąś wille albo przynajmniej coś ekskluzywnego. Co ona ma stąd ukraść? Kradzież poprawiła czapkę z daszkiem, która zaczęła jej powoli spadać na oczy. Były odrobinę za dużo na jej głowę, ale przyzwyczaiła się już do tego. Ubrana była dosyć chłopięco. Gdyby nie włosy ktoś mógł by ją uznać za chłopaka. Czarna przyduża bluza, jeansowe spodnie do łydek i trampki. Żadna z tych rzeczy nie została legalnie zdobyta. Pojęcie zakupy dla Thief było równoznaczne z wejściem do sklepu, wzięciem tego co jej się podoba i wyjściem.

— Witam w moich skromnych progach, zacne towarzystwo! Kawy, herbaty? Młoda, alkohol? — Takeshi uśmiechnął się i rozłożył ręce, z których wysypała się masa kart. Uwielbiał tanie sztuczki. Może nie były wielkiej klasy, ale i tak wzbudzały podziw. No dobra u wampirów raczej nie, ale i tak nie mógł pozbyć się starych nawyków.

Iscarior podszedł do podklasy i za pleców wyciągnął pomarańczową róże wręczając mu ją. Na zakończenie wampir nachylił się nad szyją Takeshiego po czym wyciągnął za niej kartkę, z swoim numerem telefonu i napisem "Zadzwoń". Wracając z powrotem do rodzeństwa, Zdrada posłał jeszcze czarujący uśmiech Moriemu.

Wampir czuł jak go pieką go policzki. W ręce, która lekko drżała, trzymał jeszcze kartę i róże. To nie fair. To zawsze on wprowadza innych w zakłopotanie, nie na odwrót. To nie jest takie fajne uczucie. No, ale ten facet jest przystojniejszy nawet od Kenjiego!

— Wiesz Dimitri, chyba znalazłem nowego kochanka. Ciekawe jak długo wytrzyma, w porównaniu do innych — wyszeptał Servamp. Wierność tylko spuściło spojrzenie. Kolejny którego mógł sobie wpisać na listę. Jego brat zmieniał partnerów i partnerki jak rękawiczki. On za to przyglądał się temu wszystkiemu, ciągle trwający przy nim. Był chyba jedyną stałą rzeczą w jego życiu

— Eee... Możemy już pójdziemy do Scarecrow? Strasznie duszno dzisiaj jest — Co z tego, że wcześniej była ulewa jak nie z tej ziemi, duszno to najlepsza wymówka na świeci. W szkole zawsze działała. Potem już nauczycielki trochę mniej wierzyły morskowłosemu, ale to szczegół.

Po chwili na dachu budynku zostały tylko karty do gry. Wiatr zdmuchnął je i poleciały na ulicę Tokio, spadając na przechodniów.

——————————————

Kurwa po ciężkiej walce z internetem, publikuje rozdział. Ja nie wiem, czy przez te burze i deszcz tak prąd mi wysiada czy jak, no, ale dzisiaj to chyba 5 razy już to zrobił.

Macie Zdradę z Wiernością, nad Kradzieżą trochę pracuje, więc kiedy będzie to nie wiem.
Nio

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top