Rozdział XXI Tęskniłaś?
Shade siedziała, bujając się na krześle wpatrując się to w Amane, a to w innych. Takeshi z tym całym Tsurugim gdzieś poszli, a ona została sama. Cudownie. Jeszcze robią jej jakieś przesłuchanie. Mogli ją zostawić w takim razie w tamtej celi, jak chcieli odwalać coś takiego.
Izumi tymczasem zastanawiała się jak zacząć rozmowę. Cóż myślała, że pójdzie to o wiele lepiej. Nozomi została w gorących źródłach, razem z Hugh'em i Tetsu. Mimo wszystko i tak głupio się czuła znów ją zostawiając, bo kto wie co się teraz może stać. No, ale Servamp chyba jest silny, to obroni w razie co wampirzyce. W trakcie drogi tutaj też Mahiru nieźle oberwał od niej. Mógł kurwa powiedzieć, że już raz spotkał Seiko! Co z tego, że przedstawiła się pod innym imieniem.
— No to, będziemy tak tu siedzieć, czy w końcu dostanę jakiś opieprz?
— Czy ja ci wyglądam na Kazuo? — Amane spojrzała dokładniej na wampirzyca. Co ona naprawdę myślała, że szukała ją tyle, żeby tylko opieprzyć? Za dużo zachodu, by po to było. Z resztą co ona jej matka?!
— A bo ja wiem, w sumie to gdzie... TU JESTEŚ KURWA ZDRAJCO! — Wszyscy jak jeden mąż obejrzeli się na Shade, która wyskoczyła z pięściami, w stronę ducha. No przyłożyć mu jej się nie udało, bo przeleciała tylko na drugą stronę. Dziewczyna otrząsła się. Zawsze zapomina do cholery, że chłop jest teraz nietykalny — To ty powiedziałeś im gdzie jestem!
— No, raczej sama byś się nie wydostała — Yoshida skrzyżował ręce. Za długo był pobłażliwy i nic nie robił. Czas w końcu zacząć działać. Tak długo dążyła by odzyskać wspomnienia, a teraz nagle nie chce mieć nic do czynienia z przeszłością. Na początku trochę się cieszył, bo bał się co może zrobić Amane, ale cóż fioletowłosa jest uparta i nie da za wygraną. Z resztą, teraz kiedy ma tyle wrogów, potrzebuję wsparcia. Nie może działać sama, chyba, że chce zginąć, a on do tego nie dopuści.
— Świetnie sobie radziłam dotąd!
— Własnie widzę, a te rany są tego dowodem, prawda? — Dziewczyna obróciła się plecami do ducha. Ona nie zamierza dalej z nim rozmawiać. Cokolwiek się nie stanie, jest źle. Miała wrażenie, że odkąd umarł stał się jeszcze bardziej nadopiekuńczy. Nie mówiąc, że czepia się praktycznie o wszystko. — Nie rozmawiasz znowu ze mną? Dobra, róbta co chcesz!
Kazuo rozpłynął się w powietrzu, a Amane dalej spoglądała na miejsce, gdzie przed chwilą stał, czy tam się unosił, jeden pies w każdym razie. Ważniejsze, oni tak ciągle? Za życia, to ta dwójka nigdy by się nie pokłóciła. Za bardzo byli ze sobą związani, a teraz jak pies kurwa z kotem. Dziewczyna podeszła do wampirzycy i położyła rękę na jej ramieniu. Czarnowłosa spojrzała na nią ze złością.
— Czego chcesz?
— On miał rację, nie możesz działać sama. Jestem twoją przyjaciółką i zawsze możesz liczyć na moją pomoc. Może liczyć na ich pomoc. Spróbuj tylko ją przyjąć — Dziewczyna mierzyła fioletowłosą spojrzeniem. Spróbować? A jeśli nie pamięta już jak? Jeśli może przynieść im więcej szkód niż pożytku.
— Nie wiem czy chcesz kogoś takiego jak na przyjaciółkę...
— Żartujesz? Miałam cię już za przyjaciółkę i nadal mam. Jakbym kurwa miała wybierać między tobą, a tym blondynem, kto ma być moim przyjacielem, zawsze będziesz ty.
— HEJ! — Amane wysunęła język w stronę Eve Zazdrości. Mikuni odwdzięczył im się tym samym. Mahiru tymczasem przyglądał się temu z zastanawianiem. Czy ta dwójka czasem nienawidziła się? Teraz zachowują się trochę jak starzy przyjaciele. Co on przegapił?
— Cóż, naprawdę pocieszające to było Amane. Wygląda na to, że nie mam innego wyboru, jak znów zostać twoim przyjacielem... — Fioletowłosa rzuciła się i przytuliła ją. Shade czuła się trochę niekomfortowo. Nie lubiła zbytnio jak ktoś ją dotykał, po prostu jej strefa osobista. Mogła łamać strefę osobistą innych, ale jej musiała zostać nie naruszona. Jednak mimo wszystko czuła w pewien sposób, coś znajomego w tym.
Shirota z Mikunin przyglądali się dziewczyną. Obydwoje przy okazji się uśmiechali. Dobrze, że w końcu się pogodziły. Przynajmniej teraz Amane może być o wiele spokojniejsza. Kuro wychylił się z plecaka brązowowłosego. Wszyscy są szczęśliwi, to mogą teraz skoczyć coś zjeść? Kanapki mu się już skończyły.
————————————
Tsurugi szedł ciągnąc za sobą wampira. Skoro chciał porozmawiać w samotności, niech będzie. On za bardzo nie widzi motywu, czego miałby to robić z kimś kogo dopiero poznał. W końcu, nie mają żadnego tematu do dyskusji. No i niech lepiej nie liczy, że przeprosi go za złapanie. Wciąż nie wierzył, że wypuszczają te dwie podklasy. Jego premia przepadnie.
Ogólnie to było jakieś dziwne. Arisuin wpadł z tymi ludźmi do Tsuyukiego i zażądał ich uwolnienia. Tak po prostu. On nie wie jakie ona tam ma kontakty z szefem, ale nawet to nie pozwalała, żeby od tak wypuszcza wampiry. Skąd on teraz weźmie kasę?
— Hej, słuchasz mnie Tsurugiś? Dokąd mnie tak właściwie ciągniesz? Jak na numerek to nie ma sprawy — Takeshi uśmiechnął się lubieżnie, a czarnowłosy o mało co nie zakrztusił się. Wampir wyszczerzył się zaraz, widząc jego reakcje. Czyli dalej tak reagował, na jego zaczepki. Niczym dziewica, przed pierwszym razem. W sumie ciekawe czy nadal jest — Tsurugiś, a ty nadal jesteś prawiczkiem?
Twarz Kamiyi o ile to możliwe, kolorem przebiła już nie jednego pomidorami. CO TEN WAMPIR SIĘ TAK UWZIĄŁ NA TAKIE PYTANIA?! Z resztą skąd on do cholery wie,coś takiego? Co czytać w myślach potrafi czy jak? Przy okazji, na cholerę mu taka wiedza?!
— Pilnuj swojego nosa krwiopijco!
— O czyli jesteś! Dobrze wiedzieć, że będę twoim pierwszym! — Czarnowłosy musiał aż przystanąć, żeby złapać oddech, po nagłym ataku kaszlu. Co to jest za perwersyjny wampir?! Czego się tak na niego uwziął? Mori tymczasem w podskokach zbliżył się do chłopaka i pocałował go, zaraz jednak odsuwając się na bezpieczną odległość. Sekundę później i dostał by prosto w nos. Tsurugi zaczął pluć i próbować w jakiś sposób wyczyścić swoje usta. TEN DEBIL GO POCAŁOWAŁ! — No, nadal masz takie miękkie usta Tsurugiś.
— CO Z TOBĄ JEST NIE TAK?! NO I PRZESTAŃ MNIE TAK W KOŃCU NAZYWAĆ!
— Ale pozwoliłeś mi, tak do ciebie mówić. Na prawdę nie pamiętasz? — Morskowłosy przechylił głowę, spoglądając badawczo na mężczyzn. On dostał amnezji czy jak? Przecież to nie było tak dawno, żeby mógł zapomnieć. Z resztą, kto by mógł go zapomnieć.
— Nie pamiętam, czego niby?
— Mnie! Takeshi Mori, twój przyjaciel! I przez dwa miesiące chłopak — Na ostatnio informację, Tsurugi o mało co zawału nie dostał. A myślał, że tego idioty już nigdy nie zobaczy. Kojarzył go, ale nie myślał, że to ten sam chłopak. Kamiya spojrzał jeszcze na morskowłosego. Zmienił się w sumę. Włosy przefarbował, no i dorobił się kłów. TO JEDNAK NIE DAJE MU PRAWA CAŁOWAĆ GO, TAK NAGLE! — Pamiętasz mnie już!
— Powiedzmy... A teraz czego chciałeś? — No i w tym momencie cały zapał wampira opadł. Czyli on nawet nie domyśla się czego chce? A ich wspólna przeszłości?! Zaraz jednak znowu wrócił dawny Mori. Tsurugi w sumie zawsze był wstydliwy. To jasne, że on musi zaproponować mu to!
— Bądźmy znowu parą, Tsurugiś!
— CO KURWA?! — Nie no, przez teksty tego chłopaka, on tutaj zaraz padnie na zawał. Jemu serce jak nic mu tu wysiądzie, a na grobie napiszą: ''Umarł, przez propozycje perwersyjnego wampira".
— Byliśmy raz razem, to może być znowu! — No i żeś się wkopał Kamiya, trzeba było nie dawać szansy wtedy temu dzieciakowi. Teraz będzie cię prześladował, całą wieczność. Trzeba coś wymyślić i to szybko.
— WOLĘ JEDNAK KOBIETY! — Tsurugi rozejrzał się po korytarzu. To cud, że jeszcze nikt tu nie przylazł, obserwować tego widowiska. Yumikage miałby na bank niezły ubaw z tego.
— Jesteś bi... A po drugie nie byłeś nawet jeszcze też z żadną kobietą...
— MAM JUŻ CHŁOPAKA — Kurwa krzycz jeszcze głośniej Tsurugi, niech się wszyscy dowiedzą. Z resztą, to raczej i tak nie spławi tego typka. Jeszcze mu na bank trójkąt zaproponuje.
— Poczekaj, bo może ci uwierzę — Chłopak podszedł do czarnowłosego i przytulił go, prawie dusząc. Przeklęta wampirza siła — Oj no, razem będziemy taką ładną parą Tsurugiś!
— Nie dzięki, mimo wszystko na razie nie chce związku — To były najgorszy słowa jakie mężczyzna mógł skierować do Moriego. Momentalnie puścił go i cofnął się, patrząc na chłopaka smutnymi oczami, których zaraz pojawiły się łzy. Nie tylko, nie płacz, tylko nie płacz...
— NIE KOCHASZ MNIE JUŻ! — No i fontanna się zaczęła. Z oczu Takeshiego lały się po prostu strumienie łez. Kamiya tymczasem spoglądał na wampira, nie wiedząc co zrobić. Co się kurwa robi w takich sytuacjach?! Co się robi?! Ma go przytulić czy jak?! Jak się pociesza ludzi?! Skąd on miał wiedzieć, że chłop to tak źle zniesie?!
— No już Takeshi, spokojnie —Czarnowłosy wyciągnął rękę, ale cóż Mori odtrącił ją i pobiegł przed siebie, zawodząc żałośnie. Tsurugi wpatrywał się w oddalającą postać wampira. Chyba nie tak to powinien rozegrać. Może bardziej delikatnie. Pytanie tylko, co teraz będzie. Chłopak raczej nie wróci tu chyba z żądza zemsty, za złamane serce, nie?
—————————————
Nozomi rozglądała się po pomieszczeniu. Czuła się już lepiej, zwłaszcza, że Amane dawała jej krew. Za niedługo rany powinny się zagoić. Wciąż ją to wnerwiało, że jej najwolniej przychodziła regeneracja. Za co niby, chociaż kiedyś tak nie było. Kiedyś tempo miała normalne, ale cóż po tylu ranach, nie ma się co dziwić, że spadło. Wampirzyca usiadłam na łóżku. Jej pani poszło z tego co kojarzyła, z odsieczą tej całej Shade. Cóż, przy odrobinę szczęścia, może nie zginie.
— Martwisz się o człowieka, dziwna to rzecz — Servamp obejrzała się. Obok niej siedziała jej moc, machając wesoło nóżkami. Sama wampirzyca lekko się wzdrygnęła. No dobra, można przyznać dziewczynie, że jest czego się czasami bać. Ta lalka potrafi wzbudzić lekką grozę, jak się wpatruje tak w ciebie tym jednym okiem.
— Nie bać głupia, nie martwię się o człowieka.
— Kłamie, a my nie lubimy kłamstwa. To nic złego, jeśli obchodzi Cię człowiek. W końcu, ona jeszcze nie jest taka jak inni — Po plecach Trust przebiegły dreszcze, na wspomnienia o poprzednich panach. Oni nie żyją, a ona ma nową Eve. To już jest przeszłość.
Wampirzyca przymknęła oczy, po chwili otworzyła je, a obok nie było już lalki. Odetchnęła z ulga. Dziewczyna usłyszała pukanie do drzwi, przez które zaraz zajrzał łeb piątego Servampa. Jego tutaj się nie spodziewała. Chłopak spojrzał jeszcze na nią, jakby oczekiwał pozwolenia ma wejście, po czym wszedł.
— Wiesz, słyszałem o ataku, no i przyszedłem zobaczyć jak się masz.
— Bez pana? Czy na ogół nie lepiej trzymać się blisko niego?
— Eee tam, Licht sobie poradzi. W końcu jest aniołem — Ostatnie słowa wampir wziął w cudzysłów, uśmiechając się do dziewczyny. Nozomi odwzajemniła uśmiech. Lawless przez chwilę aż się zagapił w jej twarz, no i troszku w dekolt. Ale tego drugiego już nie zauważyła.
— Mam coś na twarzy?
— Nie, po prostu rzadko się uśmiechasz. W każdym razie, ja rzadko widzę twój uśmiech. Powinnaś częściej to robić — Chciwość chwycił się za kark, trochę czują się głupio, po tym co powiedział. Policzki wampirzycy przybrały lekko różowy kolor, na te uwagę. W sumie nikt dawno, jako tako komplementów jej nie robił.
— Może zacznę się częściej uśmiechać. Chociaż niczego nie obiecuje.
— Jak tam gołąbeczki?
No i czar chwili właśnie prysł. Do pokoju weszła Amane w towarzystwie czarnowłosej. Podklasa spojrzała na nią dość nie tęgo. Może żałuję, że ją tak załatwiła? Cóż, powinna, przez nią wszyscy każą jej leżeć w łóżku.
— Termin "gołąbki", raczej pasuje do ciebie i Mikuniego, Izumi. Nie wiem tylko czy Abel liczycie do waszego związku — Policzki Amane przybrały niezły odcień czerwieni, ale cóż, gdyby wzrok umiał zabijać, to Nozomi już dawno by padła martwa, kij z tym, że już teoretycznie jest.
— Ostatnio jak sprawdzałam to nic prócz nienawiści między mną, a tym kowbojem nie było.
— Jak na nienawiść, zadziwiająco często spędzacie razem czas.
— CZY TY COŚ DO CHOLERY INSYNUUJESZ!? — Wampirzyca prawie dostała w głowę, od swojej pani, gdyby nie to, żeby zdążyła zrobić unik. Biedny Lawless nie miał tyle szczęścia i dostał, no i aktualnie leżał na ziemi masujące obolałą szczękę. Ta kobieta to parę w ręce ma. Z Lichtem na bank by się dogadała.
— Oczywiście, że nie. Ja tylko stwierdzam fakty.
Shade latała wzrokiem od fioletowłosej do Servampa Zaufania. Cóż, trafiła kosa na kamień. Z resztą, nie bardzo ich kłótnia ją interesuje, bardziej zaś to fajne stworzonko, które siedziało sobie na lampie. Dziewczyna podeszła do niego i ściągnęła je stamtąd. Podeszła z nim do dziewczyn, miziając je przy okazji.
— Jaka ty jesteś słodziutka — Wszyscy spojrzeli na podklasę, która trzymała w rękach lalkę, z jednym okiem. Amane wydarła się w niebo głosy i w mgnieniu oka, znalazła się na drugim końcu pokoju. Nozomi zaś z znudzeniem spojrzała na swoją moc. To teraz objawia się to wszystkim? Świetnie, po prostu świetnie.
— ZABIERZ TO COŚ STĄD!
— No weź Amane, jest urocze — Shade pogłaskała lalkę po włosach. W końcu jednak moc została postawiona na ziemie i spojrzała na każdego, znajdującego się w pomieszczeniu.
— Macie mało czasu. Ona nie długo tu będzie, a ciebie spotka najgorszy los — Lalka wskazała na czarnowłosą. Cudownie, dlaczego jej go nie dziwi, że to ona ma przejebane? — Gdy przybędzie, nikt nie będzie bezpieczny. Musicie...
Moc nagle zniknęła w ciemnej mgle. Jeszcze lepiej, nie wiedzą co muszą zrobić. Czy tak zawsze musi się dziać? No, ale przynajmniej nie może być gorzej. Nagle można było usłyszeć śmiech, przez, który każdemu przeszły ciarki po plecach. Mgła znów się pojawiła, formując tym razem postać. Kiedy w końcu była w pełnej formie i otworzyła ślepia, Shade miała ochotę palnąć się w ten swój łeb. NA CHUJ KRAKAŁA!?
Przed nimi stała jej cholerna cienista kopia, z tymi zielonymi oczami. Nie było komu ukraść wygląd czy jak?! To musiała być ona, co nie? Wampirzyca poczuła jak jej naszyjnik robi się ciężki, a nogi znów się pod nią uginają.
— Wreszcie przybyłam. Tęskniłaś?
Następne co widziała Shade, to tylko ciemność. No i słyszała jakieś krzyki. Chyba Amane, bo tylko ona mogła się tak drzeć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top