Topka par z mitologii
Zgodnie z obietnicą, pojawił się mój top par z mitologii i jak wspominałam, dzielę go na dwie części, ponieważ to i tak jest bardzo długie, niczym przeciętny wattpadowy rozdział. Wyszło mi akurat dwanaście par, więc akurat wyjdzie sześć na część.
Zanim zaczniecie czytać, kilka uwag:
- pojawiają się spoilery do mitów
- nie oceniam tego, czy jakiś związek jest zdrowy, poprawny,itp., chociaż staram się nie promować jakichś toksycznych rzeczy. To jest top par, których historia mnie porusza, a nie tych, które powinny być wzorem relacji.
- wiem, że część tych związków jest kontrowersyjna, dlatego pamiętajcie, że to jest moje zdanie, Wy możecie mieć całkiem inne. Chętnie podyskutuję, jeśli argumenty będą na poziomie, a nie na zasadzie ,,skoro to shipujesz, to nie wiesz, jak wygląda prawdziwa miłość".
- opieram się na klasycznych mitach, czyli tych zawartych w zbiorach i na stronach internetowych oraz antycznych tekstach. Nie oceniam ich na podstawie własnych tekstów, bo to oczywiste, że jeśli opisuję jakiś związek, to tak, aby mi się podobał. Nie oceniam też na podstawie współczesnych interpretacji, bo to jest juz sympatia do danej wersji, a nie ogólnej mitologii. Dlatego, np. nie ma tu Achillesa i Bryzeidy, Hadesa i Persefony czy Telemacha i Kirke, bo te shipy lubię na podstawie współczesnych filmów i książek. Nie ma tu też shipów, których historia nie jest mocno nakreślona i wymyśliłam ją sama, np. Edyp i Sfinks, Pylades i Elektra czy Tanatos i Makaria, bo oczywiste, że swoje historie lubię.
- Stety lub niestety w sprawach obyczajowych mam dosyć tradycyjne poglądy, więc są tu tylko pary hetero XD
- Nie ma podium, wszystkie pary lubię tak samo, więc jest kolejność alfabetyczna. Wyróżnione będzie tylko pierwsze miejsce w kolejnej części.
Ares i Afrodyta
Zdecydowanie pierwsze miejsce, jeśli chodzi o pary bogów, i chociaż czasami widzę żarty z tej pary, że ich związek to takie schematyczne połączenie bad boya i płytkiej lali, to zdecydowanie większość osób ich lubi i im kibicuje. Jak widać, czasem naprawdę ,,łobuz kocha najbardziej".
Zazwyczaj, jeśli ktoś nie jest fanem ich związku, wynika to z tego, że Afrodyta była żoną Hefajstosa, brata Aresa, więc wszystko zaczęło się od zdrady i to dość smutnej, bo w rodzinie. W mitach, które czytałam, jednak raczej przedstawia się małżeństwo Hefajstosa i bogini miłości jako typowo zaaranżowane i niechciane przez żadne z nich, a zazdrość małżonka wynikała raczej po prostu z urażonej dumy. Ta dwójka zdecydowanie do siebie nie pasowała, nie lubiła swojego towarzystwa, nie wiadomo właściwie, czy nawet to małżeństwo zostało skonsumowane. Ostatecznie Hefajstos przyłapał żonę na zdradzie z jego własnym bratem i wystawił ich na pośmiewisko przed całym Olimpem, po czym nieszczęśliwi małżonkowie się rozstali. Afrodyta związała się oficjalnie z Aresem, według niektórych wersji nawet wzięli ślub. Mieli pięcioro dzieci - Erosa, Anterosa, Dejmosa, Fobosa i Harmonię. Hefajstos też chyba zbyt długo nie płakał, ponieważ w zależności od wersji potem albo ożenił się z charytą, która pojawia się w ,,Iliadzie" jako jego żona, albo zakochał się w Atenie, która go zfriendzonowała (i to dopiero jest smutne).
Lubię parę Aresa i Afrodyty z kilku powodów i lubię symbolikę ich uczcia. Myślę, że można ich uznać za taki pierwszy przykład przyciągania się przeciwieństw i tego, że w drugiej osobie często pociąga nas to, czego nam samym brakuje (od dziecka zastanawiam się, czy od tego wzięło się powiedzenie ,,Jak Wenus i Mars", ale Internet milczy w tej kwestii). Oprócz tego ich związek symbolicznie łączy w sobie motywy miłości i wojny i połączenie brutalności i okrucieństwa z pragnieniem bliskości i dobra w życiu. Bez warstwy symbolicznej też ich relacja jest dla mnie urzekająca, chociaż mocno burzliwa, bo wiemy, że Afrodyta zaliczyła przynajmniej dwie zdrady. Pierwszą z myśliwym Adonisem, którego Ares z zazdrości zabił. Co prawda, bogini i tak potem walczyła o jego względy z Persefoną, więc tak szybko jej nie przeszło, ale i tak większość tekstów przedstawia jako jej największą miłość Aresa, więc chyba w końcu odpuściła. Druga była z Anchizesem, ojcem Eneasza, ale w tym wypadku też podczas wojny Ares pomagał ukochanej chronić jej syna, więc chyba w końcu jej wybaczył. W ,,Iliadzie" są dwie przepiękne sceny, które ukazują więź między nimi - pierwsza opisuje zranienie Afrodyty przez Diomedesa. Wówczas Ares zmienia stronę (wcześniej walczył z Grekami) i broni ukochanej, sam zostając ranny. Druga jest niejako jej ,,kontynuacją", kiedy Hera i Atena dowiadują się o zdradzie Aresa. Atena atakuje wówczas boga wojny, a Afrodyta staje w jego obronie, sama zostając po prostu pobita przez drugą boginię. Myślę, że można więc powiedzieć, że w ,,kanonie" greckich mitów ta dwójka była dla siebie nawzajem największymi miłościami i mimo różnych burzliwych epizodów, w ich relacji miłość zawsze wygrywała.
Dionizos i Ariadna
Kolejny ship, w przypadku którego chyba nie znam nikogo, kto by ich razem nie lubił, ale może się mylę. Myślę, że wszyscy znają ich historię, ale pozwolę ją sobie przypomnieć: Ariadna zakochała się w Tezeuszu podczas jego pobytu na Krecie i dała mu słynną nić, w ten sposób umożliwiając mu pokonanie Minotaura i niejako skazując na śmierć przyrodniego brata (czego chociażby w ,,Heroidach" żałowała). Następnie uciekła razem z ukochanym z Krety, ale Tezeusz albo znudził się nią, albo tak naprawdę nigdy jej nie kochał, i kazał wynieść ją śpiącą na wyspę. Wszystko to mogłoby skończyć się śmiercią, ale na szczęście akurat przejeżdżał tamtędy Dionizos, który zakochał się w Ariadnie od pierwszego wejrzenia, zabrał ją na Olimp, poślubił i uczynił ją nieśmiertelną, po czym doczekali się dwójki dzieci.
Co prawda istnieje mniej znana wersja, która pojawia się np. u Madeline Miller, według której Ariadna została porzucona przez Tezeusza z woli Dionizosa, który chciał ją dla siebie i zmusił śmiertelnika, żeby ją zostawił, po czym dziewczyna zostaje zamordowana przez Artemidę, która nie chciała, żeby śmiertelna kobieta została żoną boga, ale jest ona mało znana i w moim odczuciu troszkę bezsensowna, gdyż jak doszłyśmy do wniosku z mania2610 - Ariadna nie była jakąś wieśniaczką, tylko księżniczką, w dodatku była spokrewniona z bogami z obu stron (jej ojciec był synem Zeusa, a matka córką Heliosa) i ślub z nią nie byłby jakąś ujmą na boskiej skazie. Większość osób przyjmuje jednak wersję z happy endem, gdzie Tezeusz porzuca Ariadnę sam z siebie, a Doniozos po prostu zakochuje się w niej i pomaga jej się pogodzić z losem.
Bardzo lubię tę parę, ponieważ sprawia na mnie wrażenie takiego zdrowego, dobego związku, gdzie dwie strony lubią spędzać razem czas i pasują do siebie (Ariadna tańczyła w orszaku swojego męża), lubię też motyw tego, że po jednym zawodzie miłosnym można zakochać się ponownie. Oprócz tego to jeden z mniej burzliwych związków w mitologii - Dionizos nigdy Ariadny nie zdradził (są mało znane mity o jego nieślubnych dzieciach, ale nie musiał ich mieć po ślubie), uczynił ją nieśmiertelną, co rzadko się zdarzało w przypadku kochanek bogów, i był jej bardzo oddany. Jak skomentowała mi jedna osoba: jeśli bóg wina i orgii bierze cię za żonę, to musi coś w tym być ;)
Eros i Psyche
Jeśli miałabym wybrać ulubiony parring bóg&śmiertelniczka, miałabym problem, czy wybrać ich, czy Dionizosa i Ariadnę. Eros i Psyche plusują niebyciem związkiem opartym na miłości od pierwszego wejrzenia, z kolei historia Ariadny i Dionizosa chyba rusza mnie minimalnie bardziej.
Psyche była piękną księżniczką, której uroda budziła tak wielki zachwyt, że podobno poddani modlili się do niej zamiast do Afrodyty. Wzbudziło to złość bogini, która nakazała swojemu synowi Erosowi, żeby rozkochał dziewczynę w jakimś okropnym potworze, ten jednak sam zakochał się w Psyche i odwiedzał ją każdej nocy, nie pokazując jednak swojej prawdziwej postaci. Pewnego razu Psyche z ciekawości zbliżyła do jego twarzy świecę, a wosk spadł na twarz boga i go obudził. Eros zniknął, a Psyche wyruszyła w drogę, by go odzyskać. Trafiła do Afrodyty, która zmuszała ją do ciężkiej pracy, ale widząc, jak bardzo księżniczka kocha jej syna i jest zdolna do poświęceń dla niego, zmieniła swoje podejście. Psyche została obdarzona nieśmiertelnością i poślubiła Erosa, po czym mieli córkę imieniem Hedone/Hedona.
Podobnie jak Dionizos i Ariadna jest to chyba jeden z najbardziej zdrowych i pozbawionych osobistych kryzysów związek - co prawda, Eros i Psyche zostali rozdzieleni, ale w żaden sposób nie zwątpili w swoje uczucie i byli gotowi do największych poświęceń dla niego. Ich historia jest po prostu bardzo piękna i wzruszająca, bo to takie trochę uosobienie Romea i Julii, ale z happy endem. Eros był wiernym mężem i podobnie jak Ariadna, Psyche jest jedną z nielicznych ukochanych bogów, która została obdarzona nieśmiertelnością. Na sam koniec warto pamiętać o warstwie symbolicznej ich relacji - Eros jest symbolem miłości zmysłowej i pożądania, a Psyche duszy i czystości, więc ich związek można uznać za ideał pod każdym względem.
Hektor i Andromacha
Skoro tu trafiliście, to tego shipu chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Hektor, czyli książę Troi, najdzielniejszy wojownik, i jego żona Andromacha. Mitologia jednoznacznie nie odpowiada na pytanie, czy byli małżeństwem przez całą wojnę, ja osobiście przyjmuję wersję, że nie i Andromacha była ciut młodsza, ze względu na wiek ich dziecka i jej powojenne losy, chociaż tutaj są różne wersje, bo np. w ,,Iliadzie", ,,Achilleis" czy ,,Pentezylei" Astianaks jest w chwili śmierci ojca małym dzieckiem, który jeszcze pije mleko z piersi, ale z kolei w ,,Trojankach" Seneki jest dzieckiem mniej więcej w ,,wieku szkolnym".
Niezależnie od tego, jak długo byli małżeństwem ich historia jest przykładem pięknej miłości zakończonej przez śmierć. Żeby Was nie oszukać po raz kolejny muszę przyznać, że są wersje uważające, że ich małżeństwo nie było do końca idealne albo że było zaaranżowane. W ,,Andromasze" Seneki pojawia się wątek z tym, że Hektor oprócz żony miał nałożnice, które rodziły mu nieślubne dzieci, a Andromacha je wychowała. Natomiast jak już pisałam wtedy, wątek ten raczej został wprowadzony jako taki typowy seksistowski element mający nauczyć kobiety moresu i przedstawić jako ideał wierną, akceptującą każdy czyn męża Andromachę i niedobrą, zbuntowaną Hermionę, która wymaga od swojego męża wierności i jest zapatrzona w siebie. W tekstach bez większej warstwy ideologicznej ich małżeństwo przedstawia się raczej jako ideał - w ,,Trojanach" Andromacha rozpacza, że musiała stracić męża, którego kochała i z którym byli sobie nawzajem wierni, a inne pary żyją ze sobą i zdradzają się na prawo i lewo, w ,,Achilleis" Wyspiańskiego Hektor jest nieszczęśliwy w towarzystwie rodziców, którzy faworyzują Parysa, i nazywa Andromachę swoją jedyną rodziną, a w ,,Iliadzie" są przedstawieni jako bardzo kochające się, wierne małżeństwo, powiedziałabym wręcz, że to oni są główną parą tego utworu, a nie Achilles i Bryzeida czy Helena z którymś ze swoich mężów.
Co prawda, niektórzy oceniają jako kontrowersyjne to, że Hektor poszedł do walki z Achillesem, wiedząc, że może w ten sposób osierocić żonę i syna i sama Andromacha, jak i Hekabe, prosiły go o aby został. Trzeba pamiętać jednak o tle epoki - Hektor był następcą tronu i obowiązek i honor nakazywały mu bronić swoich ludzi. Nie chodziło o popisywanie się odwagą, a o zwykłe poczucie przyzwoitości i niezostawianie samych osób, które stały od niego niżej i których musiał chronić. Poza tym może nie wynika to z samej ,,Iliady" (chociaż trochę tak, skoro Helena uważa, że Parys przez przesiadywanie w pałacu przynosi jej wstyd), ale pamiętajmy, że obowiązkiem mężczyzny w tamtych czasach było walczyć, jeśli rezygnował ze służby wojskowej, to hańba spadała także na jego rodzinę i żonę, tak było przez lata. Hektor poszedł do boju z ciężkim sercem, żałując, że być może zostawi rodzinę, była to z pewnością jedna z najtrudniejszych decyzji w życiu - wybór między miłością do ojczyzny a ukochanej, którą prosił, by była dzielna, ponieważ on wolałby umrzeć niż widzieć jej łzy.
Poza tym gdyby Grecy weszli do miasta, Andromacha też zostałaby narażona, co ostatecznie się stało po śmierci Hektora, więc jak dla mnie to pójście do walki nie wyklucza miłości do żony i syna.
Helenos i Andromacha
Niestety, z tą dwójką nie ma obrazów, a ich historia jest spoilerem do drugiego tomu ,,Greków", więc jeśli bardzo ich nie chcecie, to omińcie ten fragment. Ale jeśli Wam to nie przeszkadza, możecie czytać, będzie mi miło, bo jednak napisanie tego to trochę pracy ;)
Jak niektórzy mogą wiedzieć, po śmierci Parysa Helenos starał się o rękę Heleny i jednocześnie tytuł następcy tronu jako kolejny z synów, ale rodzice mu odmówili. Helenos opuścił Troję, po czym jako wieszcz został uprowadzony przez Greków i przewidział, co należy robić, aby zdobyć Troję. Po wojnie został zarządcą Neoptolemosa, syna Achillesa, i wyjechał z nim do krainy Epir. Razem z nimi podążyła Andromacha, która została branką Neoptolemosa... zaraz po tym jak zabił jej synka z Hektorem. Niektórzy antyczni twórcy (głównie Seneka w ,,Andromasze") przedstawiali ich relację jako normalny związek, w którym Andromacha próbowała ułożyć sobie życie po stracie pierwszej rodziny, i gdzie lojalnie trwała przy kochanku, chociaż ten poślubił Hermionę, córkę Heleny. Osobiście jednak uważam, że w dzisiejszych czasach postrzeganie tego w inny sposób niż jako gwałt jest nieodpowiednie i niesmaczne. Jak mówiłam, część tekstów starożytnych była mocno nastawiona ideologicznie na dowodzenie, że kobiety powinny być posłuszne mężczyznom, teraz na szczęście świat się zmienił. Andromacha kochała Hektora i swoje dziecko, więc bardzo źle by o niej świadczyło, gdyby z własnej woli związała się z jego zabójcą. W dalszej części określam to więc jako gwałt.
Andromacha urodziła Neoptolemosowi trzech synów. Kilka lat później Neoptolemos został zamordowany przez Orestesa, swojego rywala do ręki Hermiony, a Andromacha poślubiła Helenosa i miała z nim syna. Nie znalazłam żadnej fabularyzowanej wersji ich historii, więc trudno mi powiedzieć, czy ich związek miał być owocem miłości czy rozsądku, ale z tego co wiem, większość osób przyjmuje tę pierwszą wersje i uznaje, że Helenos zakochał się w żonie po swoim bracie. Miał też kochać synów Andromachy i nie próbować pozbawić praw do tronu swojego najstarszego pasierba na rzecz własnego syna. Ja widzę w ich historii taki typowy przykład miłości osób, które mają podobne doświadczenia i znajdują pociechę w sobie nawzajem, dzięki czemu mogą budować nową przyszłość. Uważam, że ta para ma naprawdę ogromny potencjał i mimo mojej miłości do Hektora podoba mi się, że tak się to potoczyło. Szkoda, że mało kto zna ich historię.
Jazon i Medea
Bardzo kontrowersyjny wybór i zdaję sobie sprawę, że według niektórych ta para nie powinna się tu znaleźć, ale jak wspominałam: nie oceniam tego, czy chciałabym się znaleźć w takim związku, ale czy historia mnie w jakiś sposób porusza.
Jazon i Medea to jedna z najbardziej znanych par w mitologii, ale pozwolę sobie przypomnieć ich historię. Spotkali się w Kolchidzie, czyli na terenach dzisiejszej Gruzji, gdy Argonauci wybrali się tam po Złote Runo. Medea jako nie tylko córka króla Kolchidy, ale też czarodziejka i kapłanka Hekate, użyła swoich mocy, by pomóc ukochanemu wykonać zadania, a potem uciekła z nim do Grecji, w międzyczasie w obronie Jazona, zabijając jego dziadka oraz własnego brata (według niektórych wersji: dziecko około siedmioletnie, według niektórych już młodego mężczyznę, co wypada mniej brutalnie i można jako tako wybronić). Znaleźli schronienie w Koryncie i mieli dwóch synów (według najpopularniejszej wersji: według innych nawet czternaścioro dzieci, siedem synów i siedem córek). Jednak po kilku latach Jazon postanowił odprawić Medeę i poślubić księżniczkę Kreuzę. Żądna zemsty czarownica postanowiła pozbyć się rywalki i przez ręce swoich synów podarowała jej suknię, która zapaliła się na ciele Kreuzy, zabijając zarówno dziewczynę, jak i jej ojca, który próbował ugasić pożar. Następnie Medea zabiła swoich synów i uciekła do Aten.
Ta historia nie świadczy o Medei zbyt dobrze i wydaje mi się, że w w starożytności ten mit był używany głównie w tym celu, żeby straszyć kobiety i pokazywać, że jeśli nie będą posłuszne i pokorne, skończą jak niedobra Medea. Obecnie jednak trochę inaczej podchodzi się do tej opowieści i uważa Medeę bardziej za ofiarę męskiej dominacji. Czarodziejka prawdopodobnie od dziecka była odrzucana i poniżana jako dziwadło przez własną rodzinę (przypominam, że w klasycznych mitach i legendach nie ma uniwersów, gdzie każdy jest czarodziejem, to zawsze są jednostki, które z tego powodu są uważane za dziwne i niebezpieczne), przy Jazonie poczuła się kochana i doceniana tak bardzo, że porzuciła dla niego całe swoje życie, czego potem nieco żałowała, co widać chociażby w heroidzie Owidiusza czy ,,Medei" Eurypidesa - uświadomiła sobie, że nie był wart poświęceń. W Grecji jej mąż zaczął się jej wstydzić i wypierać tego, że mu pomogła, bo przecież mężczyzna powinien radzić sobie sam, a silne kobiety są złe i niebezpieczne.
Zabójstwo dzieci jest straszne, ale chociaż przyjmuje się, że Medea zabiła je z czystej złości na Jazonie i chęci ,,dokopania" mu, to nie jest to jedyna wersja. Istnieją podania, że tak naprawdę dzieci zostały zabite przez Koryntian, jako wynik zemsty za śmierć Kreuzy. Z kolei w ,,Medei" Eurypidesa główna bohaterka rzeczywiście początkowo uważa, że śmierć synków będzie idealną zemstą, ale z przebiegiem sztuki uświadamia sobie, że nie potrafi wyrzec się miłości do nich i po wielu zmaganiach ze sobą postanawia, że po zabójstwie Kreuzy zabierze dzieci i ucieknie. Niestety, jest już za późno, bo Koryntianie dowiedzieli się o zbrodni, a Medea świadoma, że z ich rąk czeka chłopców dużo bardziej okrutna śmierć, sama podcina im gardła, aby mogli odejść w spokoju, po czym w rozmowie z Jazonem w bardzo poruszający sposób oznajmia, że to on jest winien ich śmierci, a ona nie czuje się jak morderczyni, ale jak matka, która doznała straty dzieci i nigdy już nie będzie do końca szczęśliwa. Nie twierdzę, że takie rozwiązanie było dobre i ją usprawiedliwia, ale nie jest nierealne - w historii świata wielokrotnie były przypadki, kiedy matki zabijały dzieci, żeby uchronić je przed bardziej brutalnym losem i moim zdaniem nie można takich osób oceniać w ten sam sposób, jak ludzi, którzy działają z pełnym rozsądkiem, w sytuacjach, które nie wyniszczają psychicznie. Samo zabójstwo Kreuzy trudniej usprawiedliwić, bo było dyktowane typową nienawiścią, ale takie były czasy. Gdyby Medea była mężczyzną pewnie wyzwałaby rywala na pojedynek i zabiła, odzyskując honor, co było uważane za rzecz wręcz pożądaną, przecież na takiej zasadzie wybuchła wojna trojańska. Jako kobieta mogła jedynie cierpieć w milczeniu, na co się nie zgodziła i za to została ukarana - bo po prostu chciała mieć takie sama prawa jak mężczyzna.
Medea znalazła schronienie w Atenach, gdzie poślubiła Egeusza, ojca Tezeusza. Przez kilka lat ich życie toczyło się spokojnie, urodził im się syn Medos, którego Medea także musiała głęboko kochać, ponieważ kiedy na dworze pojawił się Tezeusz i zażądał praw do tronu, Medea próbowała go otruć, po czym musiała uciekać razem z synem. Dwie najpopularniejsze wersje uważają, że albo matka i dziecko trafili na tereny dzisiejszego Iranu i założyli tam państwo Medów, przodków współczesnych Kurdów (swoją drogą, Medea z pewnością byłaby z nich dumna, bo ten naród jest wyjątkowo pro-kobiecy nawet jak na europejskie standardy, a co dopiero wschodnie), lub też Medea ostatecznie wróciła z synem do Kolchidy, a ojciec przyjął ich, ponieważ nie miał już innych potomków i bał się o upadek królestwa. Medos jednak jako dorosły mężczyzna opuścił Kolchidę i założył własne państwo. Istnieje też mniej znana wersja, ale optowana przez Jana Parandowskiego (wiem, że nie każdy lubi jego mitologię, bo jest ,,prostsza", dostosowana do dzieci, ale to był bardzo wykształcony człowiek i na pewno wiedział o czym pisze), że po kilku latach, zapewne po ucieczce Medei z Aten, Jazon ją odnalazł i para wybaczyła sobie winy i chyba głównie przez tę wersję tak lubię ich związek.
Początkowo nie byłam do nich przekonana, uważałam, że oboje byli toksyczni i siebie warci, ale po powrocie do Parandowskiego oraz przeczytaniu ,,Medei" Eurypidesa uznałam, że jednak ich historia nie jest aż tak czarno-biała i ,,Medea deserved better". Jeśli przyjąć, że była źle traktowana przez rodzinę i zabiła synów, aby ich ratować i dołączymy do tego dyskryminację ze względu na płeć, to uważam, że Medea była w dużej mierze ofiarą i zasłużyła sobie na dobre zakończenie. Lubię historie, które pokazują, że miłość to nie tylko słodzenie sobie, uważam, że prawdziwa miłość jest wtedy, gdy umie się drugą osobę zrozumieć i jej wybaczyć, lubię wszelkie wątki oparte na ,,drugiej szansie", o ile oczywiście rzeczywiście jest pokazane, że para przepracowała swoje problemy i nikt nie jest poszkodowany i nie musi rezygnować z siebie dla dobra związku. Kiedy czytałam ,,Medeę", widziałam, że Jazon i Medea mimo sporu i zła naprawdę się kochali i nie umieją od siebie odrzucić tego, co kiedyś było między nimi, i dlatego podoba mi się myśl, że po jakimś czasie mogli zacząć od nowa - jako osoby dojrzalsze, bardziej świadome, że o drugiego człowieka trzeba dbać. Jeśli przyjąć tę wersję, to chyba można uznać, że Jazon rzeczywiście się zmienił, skoro wziął Medeę razem z synem innego człowieka, co nie było w tamtych czasach takie oczywiste. Może nie byłby to klasyczny hollywoodzki happy end, ale bardziej historia, gdzie dwie osoby chcą przeżyć swoje ostatnia lata razem i wspólnie ulżyć sobie w problemach, co bardzo do mnie przemawia.
Dajcie znać, czy taka forma się Wam podoba i fajnie się Wam czytało. Za kilka dni pojawi się kolejne sześć par, więc możecie zgadywać, kto się tam pojawi ;)
W nagrodę za przeczytacie macie jeszcze dwa obrazy z Aresem i Afrodytą:
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top