Mitologiczne recenzje - Madeline Miller ,,Galatea"
,,Galatea" to kolejna wydana w Polsce książka Madeline Miller, mam wrażenie, że z o wiele pozytywniejszymi opiniami niż ,,Kirke" i ,,Pieśń o Achillesie", ale też wzbudzająca pewne kontrowersje – z powodu swojej filigranowej, kieszonkowej formy opowiadania. Myślę jednak, że warto przełamać obawy i poznać to opowiadanie, nawet jeśli nie w formie papierowej, to elektronicznej (chociaż dla mnie jest tak pięknie wydane, że nie żałuję wydanych pieniędzy 😉)
Historia bazuje na micie o Pigmalionie, królu, który wyrzeźbił z marmuru posąg idealny kobiety i ubłagał Afrodytę, by go ożywiła (z kronikarskiego obowiązku: Madeline Miller pisze, że przede wszystki bazowała na wersji Owidiusza, ale on tego mitu nie wymyślił, był już wcześniej znany). Galatea jest piękną i z pozoru doskonałą kobietą, ale z jakiegoś powodu zostaje zamknięta w szpitalu, pod stałym nadzorem lekarza i pielęgniarki, odwiedza ją wyłącznie mąż, który zmusza ją do wiecznego odtwarzania jej ożywienia i oddania mu się.
,,Galatea" bardzo różni się od powieści Miller, przede wszystkim zupełnie innym wykorzystaniem kontekstu mitycznego. Bohaterka i jej mąż powtarzają wersję o ożywieniu przez Afrodytę, opisany świat przypomina Grecję, ale jednocześnie Galatea przebywa w zupełnie współczesnym szpitalu, pojawia się też nawiązanie do XIX-wiecznej praktyki wmawiania kobietom chorób psychicznych. Skłania to do wielu spekulacji, co jest tu prawdą, a co fałszem, czy rzeczywiście w życiu postaci mieszają siły nadprzyrodzone, czy Pigmalion jest po prostu szalonym, tkwiącym w świecie złudzeń artystą i wmawia to także swojej żonie. Dla mnie taki zabieg przede wszystkim uniwersalizuje opowieść – pokazuje, że to wszystko mogłoby się zdarzyć (i się zdarza) w każdym miejscu i czasie.
Mimo krótkiej formy, opowiadanie zawiera w sobie mnóstwo treści i motywów. Początkowo byłam zawiedziona, kiedy dowiedziałam się, że tym razem nie będzie tak dużego osadzenia historii w świecie mitów, ale przyznam, że bardzo lubię motywy wszelkich tajemnic rodzinnych, przetrzymywania, wmawiania chorób psychicznych – zawsze przypominają mi się wtedy czasy czytania ,,Kwiatów na poddaszu". O ile jednak pani Andrews niestety miała skłonności do romantyzowania toksyczności czy zaburzeń psychicznych, tak tutaj dostajemy historię brutalną, bez łagodzenia. Z pozoru romantyczny mit zmienia się w opowieść o toksycznym małżeństwie, zniewoleniu kobiety, ale także o jej bezpardonowej walce o siebie i ratunek dla córki. Galatea pokazuje nam, że nie jest tylko piękna, ma myśli, emocje, jest inteligentna i odważna, nie cofnie się przed niczym, by odzyskać wolność. W bardzo mocny sposób została tu pokazana przemoc Pigmaliona wobec małżonki, powolne łamanie jej kolejnych praw, obsesyjna namiętność, w której nienawiść jest równie silna jak pożądanie. Działania mężczyzny budzą strach i sprzeciw, pokazują też do czego prowadzi szukanie ideału, zamiast akceptowania ludzi z ich słabościami i niedoskonałościami , a także wyidealizowane kanony piękna i kobiecości.
Mimo małych rozmiarów jest to książka wielka treścią i przesłaniem. Zostanie ze mną na długo.
Spóźniona recenzja, ale chyba powinna się tu znaleźć :) Zachęcam do komentowania oraz nieśmiało przypominam, że są nowe rozdziały zarówno ,,Greków", jak i ,,Czarownicy znad Bełdan".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top