13. Samotność

Samotne posiłki,
Spacery, monologi i...
Wysiłki.
By udawać, że wszystko gra.
Maska, emocje, uczucia, słowa - nie bój się.
To tylko życia teatr.

Uśmiechnij się! - będzie idealne selfie.
Bądź na tak! - nigdy nie byłaś inna.
Nowy post, lajk, komentarz - by wszyscy wiedzieli jak szczęście wylewa się z twego wnętrza.
Falami dopóki nie pochłonie cię tsunami.

Drobne zmarszczki wokół ust - efekt długotrwałego uśmiechania się. Tak bardzo przylgnął, że nie mam siły go ściągnąć. Może sam odpadnie gdy nadejdzie Zegarmistrz?

Ten błysk w migdałowych tęczówkach - to nie iskierki radości.
Lecz pozostałości łez czających się na każdym kroku.
I tylko brak rycerza, który by je przegonił, niczym smoka.

Gorące ciało, a w sercu mróz.
Ten skrzący się w promieniach nadziei sopel był niczym ostatni gwóźdź.
Do trumny.
Ostatni, ostatni, ostatni.
Bo wszystkie poprzednie zdążyłaś już wbić.
Triumfująco krzycząc, że to ja jestem ta winna.

Przytul mnie chciałam tak bardzo wyszeptać kolejny raz. Tak bardzo...
Potrzebowałam poczuć te ciepło bijącego serca.
Poczuć się kochana.
Poczuć, że jest ktoś obok dla kogo jestem choć odrobinę ważna.
Zrezygnowałam po pierwszym usłyszanym spierdalaj.
Zrozumiałam, zrozumiałam...

Jestem po prostu słaba... Za słaba...

Znów zgubiłam się.
Zatraciłam...
W gąszczu myśli, dżungli pełnej gier.

Wszystko mnie boli.
Twarz krwawi próbując pozbyć się maski, a wnętrze płonie.
To boli, tak bardzo...
Bestia rośnie i rośnie.
Rozpychając, układa się do snu.
A w środku już nie ma miejsca dla nas dwóch.
I tylko boję się.
Boję się.
Że nie wytrzymam i poddam się już...

===

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top