56. Wigilijne opowieści

DRACO
- To my pójdziemy przygotować występ - Ly wstała od stołu i zwróciła się do mnie. Świąteczne występy były naszą tradycją i mimo upływu lat i wejścia w dorosłość, nie potrafiliśmy przestać. Moją mamę zbyt cieszyło nasze robienie z siebie błaznów.

Te święta były inne, w końcu obyło się bez większej afery, nie było posiedzenia śmierciożerców i balu w drętwym arystokratycznym towarzystwie. Tylko najbliższe mi osoby no i Wieprzlej. Nic nie mogło popsuć tej więzi i nici porozumienia, która przez ostatnie miesiące zawiązała się między dawnymi wrogami. Nawet kłótnie Ly z moim ojcem zdawały się być nieistotnym dodatkiem, nawet można je było nazwać nieodłączną tradycją wigilijną, bo to w tym okresie się nasilały. W innych porach roku nauczyli się po prostu schodzić sobie z drogi.

Szybko się przebraliśmy, nie wierzę, że kolejny już raz dałem się wrobić w odgrywanie roli Rudolfa czerwononosego. Ly jak zawsze wyglądała uroczo w swoim kostiumiku elfa, zawsze była niziutka, co nadawało temu wiarygodności.

Oparłem się o framugę jej drzwi, przypinała do włosów swoją ogromną, czerwoną kokardę. Była taka śliczna, ale w mojej głowie krążyła jedna myśl. Jak ja mogłem myśleć, że jestem w niej zakochany. Przecież ja się z nią wychowałem, była dla mnie jak siostra, a ja przez wyimaginowane uczucia i pranie mózgu tak skrzętnie przeprowadzone przez mojego ojca prawie straciłem rodzinę i najbliższego przyjaciela. Teraz mimo iż minęło dopiero kilka miesięcy wszystko to wydawało się wręcz zakrawać na absurd.

- chodź gnomie, czas na nas - od razu naburmuszyła jej się buzia, co zawsze mnie śmieszyło.

- jestem elfem ty ignorancie, nie gnomem - po tych słowach dostałem bolesnego kuksańca w ramię, skąd taki maluch jak ona ma zawsze tyle siły.

- dobra, już dobra skrzacie, idziemy - wyminąłem ją z uśmiecham na ustach, a ta zrezygnowana ruszyła za mną, przewracając oczami w swój charakterystyczny sposób.




Szliśmy korytarzem, gdy oba telefony zabrzęczały, oznajmiając, że ktoś oznaczył nas w poście.

- Patrz, Twoja mama dodała relacje - blondynka uśmiechnęła się do mnie pokazując zdjęcia, które ponad 10 lat wcześniej zostało zrobione na Fuerteventurze.

(Użytkownik NarcyzaMalfoy udostępnił relacje)

Wspomnień czar 😍 @slytherin.king @dark_queen święta dawno, dawno temu.

Ly przez dłuższą chwile przyglądała się fotografii, a jej mina z każdą sekundą markotniała.

- Nie zastanawiałeś się nigdy dlaczego jesteśmy aż tak podobni? - spytała w pewnym momencie, co mocno zbiło mnie z tropu.

- co masz na myśli? - spytałem, a ona w odpowiedzi pociągnęła mnie za rękę, prosto do gabinetu mojego ojca.

- czego tu właściwie szukasz? - zapytałem po chwili ciszy, w trakcie, której ona zdążyła przekopać już 3 szuflady z dokumentami ojca. Już otwierałem buzie, gdy krzyknęła trochę za głośno, aż obejrzałem się za siebie.

- mój akt urodzenia, otworzysz? Ja nie mam psychy - podała mi kopertę, a ja ze zdziwienie zacząłem rozrywać boki, czego ona właściwie tam szuka.

Po chwili zamarłem i spojrzałem na jej przerażoną, a zarazem zaciekawioną minę.

- No i ? Co jest tam napisane? - popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem.

- Lyra Walburga Black, rodzice Syriusz i Dorcas Black - przeczytałem maskując zdziwienie, a ona rzuciła się na mnie ze szczęścia. Nawet nie zajrzała, by sprawdzić to sama.

- To dobrze już się bałam, że łączą nas najbliższe geny, a tego bym nie przeżyła - zażartowała i wybiegła, a ja jeszcze raz przyjrzałem się jej aktom urodzenia.

Ile jeszcze kłamstw skrywa ta popieprzona rodzina...

****

TRACY
Rzuciłam ze zdenerwowania telefonem prosto w poduszki, niestety nie trafiłam i komórka potoczyła się po podłodze.

- Kurwa - zaklęłam soczyście widząc pajęczynkę na moim nowym iPhone, a Marcus oderwał się od książki spoglądając na mnie z zaskoczeniem. Wzruszyłam tylko ramionami - dostałam złą ocenę - skłamałam szybko, udając, że rozzłościł mnie e-mail z wynikami egzaminu. Tak naprawdę była to rozmowa z Mili.

Z Bulstrode poznałam się pierwszego dnia szkoły, od razu zostałyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Znała mnie jak nikt inny, ale tym razem przesadziła. Każdy ma prawo na chwile relaksu, a ona była ostatnią osobą, która ma prawo mnie umoralniać.

Niestety zasiała we mnie jakieś ziarno niepewności. Nie wiem dlaczego, bo z Flint'em łączyły mnie jedynie relacje czysto fizyczne.

- Idę pod prysznic, lecisz ze mną mała? - wyszczerzył się cynicznie.

- idź, ja muszę się ogarnąć - odpowiedziałam.

Nie wiem co skłoniło mnie do następnych wydarzeń, ale gdy zobaczyłam jego telefon z odblokowanym ekranem z jakiegoś powodu nie mogłam się powstrzymać. Poczucie winy, które towarzyszyło mi od momentu, gdy wzięłam urządzenie do ręki szybko zniknęło. To co zobaczyłam w galerii jego zdjęć spowodowało, że dreszcz niepokoju przebiegł po moim karku.

On śledził Lyre i Teodora. Nagle woda ucichła, a ja przerażona odłożyłam telefon na miejsce i nerwowo zaczęłam zbierać swoje ubrania.

- Muszę lecieć, rodzice już do mnie wydzwaniają, że dziadkowie przyjechali i mam wracać do domu - wymyśliłam na poczekaniu drobne kłamstwo, dałam mu przelotnego buziaka dla niepoznaki i szybko wybiegłam z apartamentu.

Mili miałaś racje, ale ten facet to cholerny psychol. Rozmawiaj ze mną - szybko zadzwoniłam do przyjaciółki. Byłam naprawdę przerażona... co on ukrywa...

****

ADRIAN

Stałem przed bramą miejsca, w którym się wychowałem. Nerwowo ściskałem rękę Hermiony, która wydawała się być jeszcze bardziej zestresowana niż ja. W sumie nic dziwnego, zaraz wejdzie do gniazda byłych śmierciożerców.

- Boje się - szepnęła, a mi serce podeszło do gardła. Nie pozwolę jej zrobić krzywdy, ale jednak zależy mi na aprobacie rodziców, a właściwie tylko matki.

- Nic Ci nie zrobią kochanie - odpowiedziałem z bladym uśmiechem i musnąłem jej policzek, delikatnym pocałunkiem.

Drzwi otworzyła nam Paprotka, nasz skrzat domowy, a Hermiona od razu skrzywiła się na widok jej podartych łachmanów. Nadal walczyła o emancypacje skrzatów domowych i widziałem jak wstrząsnął nią widok uniżającej się nam do stóp skrzatki. To było jedyne co denerwowało mnie w mojej ukochanej, nie potrafiła zrozumieć, że te stworzenie po prostu to lubią.

Paprotka zaprowadziła nas do salonu, gdzie już czekali rodzice. Wspomniałem, że przyprowadzę dziewczynę, a sądząc po ich minach liczyli, że będzie to Astoria. Jedynie wzrok matki powstrzymał mojego ojca od durnego komentarza. Hermiona była znana wśród magicznej społeczności, wiec dobrze wiedzieli jakie ma pochodzenie.

- Mamo, tato to jest Hermiona, moja... narzeczona - ojciec cudem powstrzymał się od „chyba dobie żartujesz", gdy zobaczył pierścionek na serdecznym palcu, panny jeszcze Granger.

- Jesteś w ciąży prawda? - moja matka nie mogła się powstrzymać, a mnie jej pytanie wprawiło w nie mały szok, co chyba było jasno wymalowane na mojej twarzy, bo dodała - zaręczyliście się w takim wieku, nie jestem głupia - uśmiechnęła się na tyle serdecznie na ile potrafiła.

- tak matko - odpowiedziałem wbijając wzroku w sufit.

- To trzeba szybko zaplanować wasze wesele - wytrzeszczyłem na nią oczy, w ojciec zachłysnął się melisą, która chwile wcześniej podała mu Paprotka.

- Po moim trupie! - wrzasnął - w mojej rodzinie nie będzie żadnej szlamy! - chciał jeszcze coś dodać, ale matka kopnęła go pod stołem i jedyne co z siebie wykrzesał to syknięcia pełne bólu i złości.

- Przypominam Ci drogi mężu, że w naszej społeczności nie ma już podziałów - poczułem narastająca ulgę, aprobata matki, była dla mnie bardzo ważna - A ty kochanie mów mi Analise - zwróciła się do Hermiony z wyciągniętą ręka, wszystko w akompaniamencie prychnięć mojego ojca.

Przyzwyczai się... teraz będzie już tylko lepiej.

adi: Teraz będzie już z górki. Kocham Cię najbardziej na świecie @miona ❤️❤️❤️
Wesołych Świąt od państwa Pucey 🥰

❤️: red.girl, slytherin.king, dark_queen, roger, younggreengrass, s.bones and 852 others.

Komentarze:
red.girl: moje ulubione narzeczeństwo 🥰😍
adi: bo pewnie jedyne Ci znane haha
red.girl: co nie zmienia faktu, że ulubione ❤️
miona: oj Ginny hahah 🥰😂

blond.lav: Hermi, bo przeziębisz kolana.
miona: nie marudź haha, ale dzięki za troskę Lav 😂

dark_queen: Wesoły Świąt!!! Czyli rodzice dobrze przyjęli? 😬
adi: mama tak, ojciec gorzej, ale pogadamy na wyjeździe 😅
dark_queen: jasne 😃

AnalisePucey: Śliczne zdjęcie synu, ale z widoczną twarzą Hermionki byłoby ładniejsze 🤗
adi: mamo od kiedy masz Instagram?
AnalisePucey: od 10 minut, Hermionka mi założyła jak poszedłeś do łazienki 🥰
adi: Granger oberwie Ci się 😑😑😑
AnalisePucey: jak ty się do narzeczonej zwracasz!! Nie tak Cię wychowałam.
adi: mamo...
miona: przyzwyczaiłam się Pani Pucey 😅
AnalisePucey: miałaś mówić mi po imieniu słoneczko, a Ciebie Adrian czeka rozmowa.
adi: No dzięki XD
miona: 😂😂❤️

weasley: wzięliście ślub?
miona: co?
Weasley: No napisał od „państwa Pucey"
adi: Salazarze.. tak tylko napisałem 🙄

Rozwiń 52 komentarzy więcej.

LUNA
W ręce trzymałam list, który miał przesądzić o mojej przyszłości. Nikt po za Ginny i od niedawna Terrence'a nie wiedział, że potajemnie uczę się w zwykłym mugolskim liceum zaocznym. A teraz złożyłam papiery na Liverpool University, pragnęłam zostać weterynarzem. Kochałam magię i ten świat, ale smierć matki wywołała tak dużą traumę, że zapragnęłam zrezygnować z niej.

- Co to? - zapytał zaciekawiony Terrence, spędzałam z nim ostatnio sporo czasu odkąd wyjaśniliśmy niedomówienia. Czułam jak moje uczucia do niego pogłębiają się, oboje staliśmy się wyrzutkami w swoich grupach, co dodatkowo nas łączyło.

- List z mugolskiego uniwerku - odpowiedziałam spoglądając na kopertę, która trzęsła się w moich dłoniach. Zdenerwowana dostawałam lekkich drgawek.

- No to na co czekasz, otwórz - spojrzał na mnie z tym swoim czarującym i pokrzepiającym uśmiechem. A ja otworzyłam kopertę.

Szybko prześledziłam wydrukowane litery wzrokiem.

- przyjęli mnie - krzyknęłam rzucając się prostu w ramiona Terrence'a. A nasze usta złączyły się w niespodziewanym pocałunku.




- To może ja już pójdę, rodzice czekają z wigilijna kolacją - takiej odpowiedzi z jego strony się nie spodziewałam. Zamarłam, gdy bez słowa wyszedł z mojego domu...

A podobno zależy mu na mnie od dawna.

(TERRENCE/LUNA)

Terrence Higgs
Lunia przepraszam, pogadamy jutro. Nie spodziewałem się po tym jak mnie odtrącałaś przez ostatni czas.
(22:30)

(Wyświetlono)

Co za dupek...

*****
Cześć i czołem XD święta Bożego Narodzenia w marcu tylko u mnie 😂 dziś trochę inna forma, wpadłam na to o 3:00 w nocy XD oceniajcie 😂😂

Miłego dnia ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top