Shot #2

Praca na temat przekłamań w mediach
Enjoy

Usłyszałam dzwonek u drzwi. Odłożyłam napoje na stół i poszłam otworzyć.

- Cześć Saf! – przywitała się Ariadna, a po niej również Teodor.

- Witam w moich skromnych progach – wpuściłam przyjaciół do środka.

- Wciąż nie mogę wyjść z podziwu jak udało ci się tak szybko znaleźć mieszkanie – powiedział chłopak, pomagając swojej dziewczynie zdjąć płaszcz.

- To tylko kawalerka i w dodatku na wynajem, gdybyś dobrze poszukał też byś coś znalazł. A nie tylko narzekasz na swoich starych – westchnęłam, odbierając wino od przyjaciółki.

- Już mówiłem, że to skomplikowana sytuacja.

- Nie bardziej niż życie miłosne Zięby.

Zaprosiłam ich do salonu i doniosłam kieliszki. Kilka minut później przyszedł Błażej, a także Diana. Ostatni przyszedł Daniel ze swoją, nową dziewczyną.

- Cześć Daniel – powitałam blondyna.

- Hej Saf, to Monia, moja dziewczyna.

- Miło mi cię poznać Monika Gadecka.

- Persefona Potocka, dla znajomych Saf.

- Albo Sefora! – zawołał z salonu mulat.

- Chyba ty! Zapraszam do salonu.

Skierowałam ostatnich gości do pokoju, a sama weszłam do kuchni, żeby z lodówki wyjąć sernik.

Przełożyłam ciasto na paterę i razem z nożem do ciasta i łopatką zaniosłam do pokoju, żeby położyć wszystko na środku stołu.

- Komu ciasta?

- Serio miałaś czas, żeby zrobić ciasto i ogarnąć całą chatę? – spytał Błażej, podając swój talerzyk.

- No wiesz, nie wszyscy zostawiają wszystko na ostatnią chwilę i nie potrafią zorganizować sobie czasu.

Nałożyłam każdemu kto chciał po kawałku deseru i zwróciłam się do Diany.

- Też chcesz?

- Podziękuję, nie jem cukru – odpowiedziała, nalewając sobie coli light do szklanki.

- No to długo na samej wodzie demineralizowanej nie pociągniesz.

- Niby dlaczego miałabym pić tylko wodę? I to demineralizowaną?

- Bo tylko w niej nie ma cukru kretynko. Nie można nie jeść cukru. Można go jedynie ograniczać. Cukier to związek organiczny wytwarzany niemal przez wszystkie rośliny. Jedząc jabłko, jesz cukier. Jedząc chleb, jesz cukier. Nie wspominając już o twoich ulubionych napojach gazowanych. Nawet w wersji light jest mnóstwo tego wszystkiego.

- Niech będzie  - dziewczyna wywróciła oczami. – Od teraz ograniczam cukier – odsunęła od siebie szklankę z napojem i przybrała minę cierpiętnicy.

- Ciekawe jak długo wytrzymasz tym razem – mruknął Zięba i pomimo wyraźnej irytacji ze strony blondynki, dokończył swoją myśl. – Pamiętasz jak na pierwszym roku uznałaś, że nie będziesz jadła chemicznego żarcia? Przez kilka tygodni unikałaś wszelkich produktów z konserwantami i barwnikami bo to ”chemia” –Błażej wykonał cudzysłów palcami.

Diana rzuciła poduszką w kierunku mulata, ale ten wykazał się refleksem i złapał rzucony przedmiot.

Jak dzieci – pomyślałam.

- Mieliśmy do tego nie wracać.

- A czy to moja wina, że nie uważałaś na chemii i nie pamiętałaś, że wszyściutko składa się z pierwiastków i związków chemicznych.

- Nie znoszę cię – mruknęła pod nosem. Zaraz jednak się rozpogodziła, zupełnie jakby wpadła na jakiś pomysł. – Za to ty byłeś święcie przekonany, że szczepionki powodują autyzm.

- Tym właśnie kończy się namiętne surfowanie po internecie i wierzenie we wszystko co się tam przeczyta bez pomyślunku – skomentowałam.

- Byłem młody i niedoświadczony.

- Nie mówiąc już o tym, że głupi - dodałam. – Nie powinno się stuprocentowo wierzyć we wszystko czego dowie się z mediów. Zawsze powinno się sprawdzić kilka źródeł, ludzie tego nie robią i potem wierzą w takie głupoty.

- Błagam tylko nie wygłaszaj tej swojej gadki o tym, że cofamy się w rozwoju – poprosił Daniel. – Naprawdę nikt nie chce tego słuchać.

Zmierzyłam przyjaciela spojrzeniem spod przymrużonych powiek, ale ustąpiłam.

- Tylko ten jeden raz. W przyszłości nie będzie tak łatwo.

- Ale ja bym z chęcią posłuchała – odezwała się Monika.

- Oj uwierz, że nie chciałabyś. Saf ma to do siebie, że potrafi o tym gadać nawet przez kilka godzin? – powiedziała Ariadna.

- A czy to moja wina, że większość ludzi to kretyni, którzy wierzą we wszystko co przeczytają? Mamy dwudziesty pierwszy wiek, rozwiniętą technologię, a dalej znajdą się półgłówki gotowe świadczyć, że Ziemia jest płaska. Po prostu niedługo cofniemy się ewolucyjnie i będziemy tacy jak ci ludzie w tej starej animacji Disneya – niezdolni do podniesienia się z krzesła i uzależnieni od sieci.

- Porozmawiajmy o czymś innym  - przerwała mi szatynka zanim się rozkręciłam. – Co studiujesz Monia? O ile mogę się tak do ciebie zwracać?

- Jasne nie krępuj się. Studiuję ekonomię i zarządzanie, chciałabym w przyszłości założyć jakiś własny, mały biznes. Księgarnię, albo kawiarnię.

- Jeśli będzie to kawiarnia, to od razu masz pierwszego, wiernego klienta – wskazałam sama na siebie. – Dzień bez kawy jest dla mnie dniem straconym.

- Kawa to życie – mruknął Teodor. – A właśnie, Saf masz kawę?

- Daj mi kilka minut. Komuś jeszcze kawy? Albo herbaty?

Wszyscy poza Ariadną poprosili o kawę. Szatynka wolała herbatę i zadeklarowała pomoc w przygotowaniu napojów.

Wlałam wodę do zbiorniczka i zmieliłam kawę w młynku elektrycznym, po czym wsypałam ją do przegródki, w której już był przygotowany filtr. Włączyłam urządzenie i wyjęłam z szafki czyste szklanki. Z lodówki wyjęłam karton z mlekiem.

Ari w tym czasie przygotowała dla siebie herbatę zieloną.

Kiedy  ekspres skończył przygotowywać napój Bogów, jak to mawiał Teo, wydał dźwięki i się wyłączył.

- Zaniosę kubki – zaoferował Noculski zwabiony zapachem kawy.

Brunet złapał sześć pustych kubków i zaniósł je pokoju. Ja zabrałam dzbanek z kawą i mleko, a Ari swoją herbatę.

Teo od razu po nalaniu sobie kawy upił jej łyk, a potem siedział, wpatrując się w nią jak zaczarowany.

Odnotowałam w myślach, żeby kiedyś poruszyć z chłopakiem temat jego uzależnienia od kofeiny.

- Jakieś plany na długi weekend? – spytał Błażej.

- Jedziemy z Ari na majówkę do domku letniskowego moich rodziców – odpowiedział Teo, nie odrywają wzroku od kawy.

- My z Monią chcemy jechać do aquaparku.

- Ja się będę uczyć – nałożyłam sobie jeszcze jeden kawałek ciasta.

- Żartujesz? Będziesz w  czasie wolnego siedzieć z nosem w książkach?

- W przeciwieństwie do ciebie wolę mieć wszystko zaliczone wcześniej niż później. Im szybciej nauczę się do sesji tym szybciej ją zdam i szybciej urządzę sobie jakiś dłuższy wyjazd.

Prowadziliśmy dyskusję jeszcze przez jakieś pół godziny. Jako pierwsi zmyli się Daniel i Monika. Kwadrans po nich wyszedł Błażej, Diana poprosiła Ari i jej chłopaka o podwózkę i w taki sposób wszyscy opuścili moje mieszkanie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top