Planowane #4
Tytuł: Słowik
Fandom: Boku no Hero Academia
Paring: brak, bo niby czemu zawsze musi być jakiś paring. No chyba, że nagle wpadnę na pomysł z moim ulubionym bohaterem. Coś w rodzaju prowadzonego śledztwa (do bólu przewidywalne). Pożyjemy, zobaczymy
Opis:
Tokio od pewnego czasu jest gnębione przez płatnego mordercę o pseudonimie "Słowik". Złoczyńca pozostaje nieuchwytny i niezauważalny. Jest pedantyczny w tym co robi, nigdy nie zostawia śladów. Zawsze dba o swój podpis, czy to napisany długopisem, czy wycięty nożem. Miejsca zbrodni są perfekcyjnie czyste, nigdy nie ma śladów osób trzecich, co doprowadza organy ścigania do szewskiej pasji.
Junko Kichi to studentka drugiego roku Akademii Sztuk Pięknych. Zawsze śmieje się z ironii swojego nazwiska, spełnia się tylko pojedyńczo - ma wielkiego farta. Jak każdy dorastający młody człowiek ma swoje sekrety - jest poszukiwaną, płatną morderczynią, w dodatku całkiem dobrą. A poza tym gra zwykłą studentkę: imprezuje, powtarza do sesji, oddaje się swoim zainteresowaniom.
Coś takiego udało mi się na szybko wymyślić, co myślicie?
YumeProject wykonała dla mnie dwie okładki:
1)
2)
Mnie osobiście bardziej podoba się pierwsza, jakie jest Wasze zdanie
Próbki są w Pisanym Październiku w rozdziałach Złoczyńca, Stalker i Nóż (jak na razie)
Wstawię tu nóż bo akurat jest w schowku i wystarczy wkleić:
- Wyjmij zawartość swoich kieszeni - powiedziała z użyciem daru i jej ofiara wykonała polecenie.
Szmaragdowe oczy zaiskrzyły na widok scyzoryka. Tak można pracować.
- Schowaj z powrotem wszystko poza scyzorykiem.
Już rozplanowywała wszystkie możliwe scenerie śmierci. Z nożem było ich mnóstwo.
Oczywiście pierwszą rzeczą był jej obowiązkowy podpis.
- Za pomocą noża wytnij sobie na przedramieniu słowo "Słowik".
Szef banku - mężczyzna w sile wieku o farbowanych błękitnych włosach wykonał polecenie.
Słowo słowik ociekało krwią, która skapywała na blat machoniowego biurka.
- Odetnij sobie język.
Trochę to trwało, ale w końcu język znalazł się obok plam krwi. Przyszła pora na ostatni krok.
- Wbij sobie nóż w brzuch dziesięć razy.
Kończył się czas działania jej daru i musiała się zbierać. Podeszła do okna i wystawiła nogi poza parapet, żeby przygotować się do wyjścia. Bankier mieszkał na osiedlu, w domku jednorodzinnym, otoczonym niskim murkiem i krzakami gdzieniegdzie. Biuro miał na parterze, co ułatwiało jej zadanie.
Wraz z czwartym pchnięciem wyszła przez okno. Zanim pojawiła się na uliczce zdjęła kaptur z głowy, odsłaniając czarną perukę, żeby nie wzbudzać zbędnych podejrzeń i zabrała czekającego na nią psa. W końcu spacer z psem nie jest zabroniony.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top