rozdział 3/ mecz
Obudziłam się wcześnie i pierwsze co zrobiłam to wyszłam bopiegać.
Po moim porannym bieganiu postanowiłam wrócić za niedługo wyjeżdżamy.
Na stadionie Hydra
(Ustawienie na meczu: Joe-bramka, Nokine, Peter, Alan, Hurley-obrona, John, Herman, Jude, Mindila-środek, Diana, David-napastnicy)
Oszczędzę wam tego komentatora tym razem. Znów gadał to samo. Podeszłam do Davida I się zapytałam o jedną rzecz.
-David, jak myślisz czas aby użyć tej techniki?-zapytałam
-Cieszę się, że wkońcu się pytasz, skoro uważasz, że tak to okej
-Świetnie
Stanęłam na boisku obok Edgara, a przed nami był sędzia. Był rzut monetą.
-Reszka czy orzeł? -zapytał
-Orzeł-odpowiedziałam
Tak jak postawiłam tak, też wypadło. Zaczynaliśmy mecz. Edgar podał mi rękę, a ja mu życzyłam powodzenia.
Podałam piłkę do Davida I oboje zaczęliśmy biec do przodu. Jednakże pod bramką moje podanie nie dotarło do Davida. Rycerze szybko zaczęli biec na naszą bramkę. Oddali strzał na bramkę, ale Joe obronił beż problemu. Podał piłkę Nokine, jednak ta też szybko straciła ją. Piłkę przeją Edgar.
-Excalibur!-krzyknął i piłka powędrowała w stronę bramki
-Smok Ziemi!-krzykła Nokine
Z Ziemi wyłonił się smok, który połknął piłkę. Piłka dostała się pod władanie Nokine. Ta szybko podała ją Jude'owi. Ten podał do Hermana, a on z kolei do mnie. Byliśmy niedaleko bramki Rycerzy. Szybko przebiłam się z Davidem przez ich obronę.
Zostałam zamknięta przez jednego z Rycerzy w tak zwanym kamiennym więzieniu. Niestety nie ze mną te numery. Wyskoczyłam wgórę i odbiła się od jego obrony.
-Niderlandzki spokój...-powiedziałam, a na boisku pojawiła się woda, po tym jak wylądowałam piłka zaczęła świecić na jasny błękit. Zaczęło wydobywać się z niej błękitne jasne światło. Strzała Niderlandi V2-powiedziałam kopiąc piłkę prosto do bramki.
-Nieźle prowadzimy w piątej minucie-powiedzuał David z uśmiechem
-Tak, ale nie cieszmy się zbyt prędko-odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech
Tak jak przypuszczaliśmy. Rycerze tym razem użyli jednej ze swoich taktyk-Rycerze Doskonali. Kilka razy udało im się odebrać piłkę, mimo to nie mogli przełamać naszej obrony. Z resztą tak samo jak my ich.
Noi tak w kółko aż do końca pierwszej połowy. Był jeden plus prowadziliśmy.
Podczas przerwy trener poszedł sobie po kawę i wrócił z całym kartonem babeczek. Wszyscy się ucieszyli i od razu się poczęstowali, bo oczywiście my zamiast omawiać strategię to sobie żartowaliśmy.
Zaczęła się druga połowa meczu. Rycerze znów zastosowali tą samą taktykę. Jednak tym razem postanowiłam przełamać ich taktykę.
-No dobra trochę pracowałam, ale powinno się udać-powiedziałam do siebie i wskazałam reszcie drużyny by biegi do przodu. Oczywiście mi zaufali i zrobili tak jak wskazałam.
Stanęłam z piłką niedaleko własnej bramki, a pod moimi stopami ukazała się gwiazda. I podałam najmocniej jak tylko mogłam do Alana, przez co gwiazda tym razem pojawiła się pod jego nogami. Ten od razu podał do Hermana, z kolei ten do Davida. Było widać, że z każdym następnym podaniem piłka przybiera na sile.
-Gwiazdozbiór-powiedział David i strzelił w prawym górny róg.
-GOL!-rozległ się głos wkurzającego komentatora
Na twarzy Edgara było widać wielkie zdenerwowanie i poirytowanie sytuacją. Ich trener coś do nich krzyknął, ale nie dosłyszałam zbytnio co.
-Nie zwyciężona lanca-powiedział Edgar I znów użyli kolejnej techniki. Nim się obejrzyliśmy Edgar był już pod bramką-Excalibur!
-Ryk lwa!-krzyknął Joe, ale nie udało mu się zatrzymać tej piłki.
-Gol!!!!-oczywiście komentator znów się odezwał nie proszony.
Podeszłam do Joe i pomogłam mu wstać.
-Następnym razem nie zdobędą bramki-powiedziałam do niego
-Czyli dopracowaliście tą taktykę?
-Tak, teraz są już na przegranej pozycji.
Kopłam piłkę do Davida, a na boisku pojawiła się gęsta mgła. Gracze angli nie mogli się ruszyć.
-Co to jest!?-krzyknął poirytowany Edgar
-To? Nie muszę Ci tłumaczyć
David oddał mi piłkę, a ja powoli zaczęłam iść w stronę bramki drużyny przeciwnej.
Lekko kopłaam piłkę i ta wyleciała prosto do bramki. Wtedy mgła znikła i komentator ogłosił, że wynik na chwilę obecną to 3 do 1 dla nas. Zostało też 5 minut do końca meczu.
-JOE!-krzykłam I pobiegłam do niego.
-Co jest?-zapytał
--Mam pomysł
-Jaki?
-wykonasz ze mną stzrał? Zostało tylko 5 minutek 🥺
-Niech będzie
-Jupi!!!!
-Nokine!!!!!
-O nie, co ona znowu wymyśliła...
-Postaraj się na obronie!
-Czekaj! CO!?
Niemal natychmiast odebrałam piłkę spod nóg Edgara, a Joe już biegł tuż za mną. Podałam piłkę do Joe, a ten od razu przystąpił do ataku. Oboje zaczęliśmy szybciej biec, za Joe pojawił się lew, zaś za mną tylko czarny dym. Gdy byliśmy wystarczająco blisko bramki oboje kopnęliśmy piłkę-Astralny lew!-krzyknęliśmy oboje i piłkę wleciała prosto do bramki razem z bramkarzem.
-GOL!!!-krzyknął komentator, a po chwili mogliśmy usłyszeć też dźwięk końcowego gwizdka-WYNIK KOŃCOWY TO 4:3 DLA JAPONII!!! ALE BYŁY EMOCJE!
Przytuliłam Joe i normalnie krzykłam z radości.
-WYGRALIŚMY!!!
Edgar zszedł z resztą drużyny z boiska nawet nic nie mówiąc.
Na koniec wyszłyśmy już odjeżdżali normalnie z klasą, elegancko, a my jak? Szliśmy niosąc nad głowami wszystkie babeczki jakie zostały. Oczywiście się potkłam I wpadłam na Joe, zaś ten na innych z drużyny i wyszło, że Babeczki nie przetrwały tego ataku...
No cóż są zyski i straty 🤷♀️
〆(・∀・@) 〆(・∀・@) 〆(・∀・@)
Hej
Sorki, że dopiero teraz jest rozdział, ale nie miałam czasu ._.
Kilka dni temu pojechałam do kuzynów, a teraz jestem chora i nie pójdę na rozpoczęcie roku szkolnego
Postaram się częściej wstawiać rozdziały z tej książki
Tak więc wybaczcie mi tą długą nieobecność 🥺🙏
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top