Rozdział XXII [2]

Saki stała w uścisku Izany, czując, jak świat wokół nich się kruszy. Trwali w milczeniu, każde słowo wydawało się zbędne wobec ogromu bólu i niepewności jakie przeżyli przez te tygodnie. W końcu to Izana przerwał ciszę, odchylając się nieco, by spojrzeć jej w oczy.

- Najgorsze za nami, Saki - powiedział z uśmiechem.

Saki skinęła głową, choć w jej sercu panowała ulga. Wiedziała, że ich miłość została wystawiona na próbę, której być może nie uda im się przetrwać. Wzięła głęboki wdech, próbując uspokoić drżące emocje.

- Przepraszam za zwątpienie w ciebie - powiedziała podciągając nosem.

- A-ale co teraz? Musimy się na niej odegrać za kłamstwa? Jak to zrobimy?- zapytała, znając odpowiedź.

Izana westchnął ciężko, odwracając wzrok. Jego dłonie powoli zsunęły się z jej ramion, a on sam cofnął się o krok, z bólem akceptował nieuchronność ich losu.

- Na ten moment musimy być silni i jak najlepiej wykorzystać daną nam okazję. Mogę ci obiecać że jej nie odpuszczę za zbezczeszczenie dobrego imienia rodziny królewskiej. Dochodzenie Garrack i Ryu jest kluczowe, dlatego z pewnością wykorzystamy to przeciwko niej jako dowód w sprawie. Musimy wiedzieć, kto stoi za tą intrygą. Jeśli okaże się, że rzeczywiście było to celowe wrobienie mnie... - zawiesił głos, nie mogąc dokończyć myśli.

Saki znów poczuła łzy w oczach, ale tym razem była zdeterminowana, by nie dać się im ponieść. Wiedziała, że teraz nie mogą pozwolić sobie na słabość.

Pójdę do nich. Porozmawiam z Garrackiem i Ryu. Może uda nam się dowiedzieć czegoś więcej - powiedziała, starając się brzmieć pewnie.
Izana skinął głową, wdzięczny za jej siłę. Oboje wiedzieli, że w tej chwili każda informacja mogła być kluczowa.

Dziękuję, Saki. Wiem, że to dla ciebie trudne... - powiedział cicho, z trudem hamując własne emocje.
Saki uśmiechnęła się smutno, podchodząc do niego i delikatnie chwytając jego dłoń.

- Przetrwamy to najdroższy. Wspólnie zrobimy to - powiedziała, będąc pewną swoich słów.

Przyłożyła swoje czoło do jego, delektując się chwilą ciszy i spokoju.
Później wyszła z pokoju, czując na sobie ciężar całej sytuacji. Korytarze zamku wydawały się teraz jeszcze bardziej mroczne i puste. Służący, których mijała, patrzyli na nią z mieszaniną współczucia i niepewności, ale nadal przestrzegając zasady etykiety dworskiej. Nie mogła im tego mieć za złe - sami byli równie zdezorientowani jak ona.

Dotarła do komnaty, gdzie przebywali Garrack i Ryu. Zapukała delikatnie, a po chwili drzwi otworzyła szefowa zielarzy, która z szacunkiem przywitała królową wyraz twarzy wskazywał, że spodziewał się jej wizyty.

- Wejdź, Saki - powiedział łagodnie, robiąc jej miejsce.
Weszła do środka, a Ryu spojrzał na nią z troską. Na stole leżały rozłożone dokumenty i notatki, a atmosfera w pokoju była napięta.

- Czy wiecie, kto za tym stoi? - zapytała, wprost, czując jak serce bije jej szybciej.
Ryu westchnął ciężko, przeglądając notatki, natomiast Garrack pospieszyła z odpowiedzią.

- Jeśli mogę zasugerować, powiedziałabym, że to ktoś z wewnątrz zamku. Ktoś, kto mógł pracować dla wojska, a także ktoś kto mógł posiadać dostęp do informacji i potrafił wykorzystać tą całą sytuację na swoją korzyść. Nie mamy pewności, kto to dokładnie, ponieważ nie jesteśmy w stanie sprawdzić śladów - powiedziała lekko spięta.

Saki poczuła, jak świat wokół niej zaczyna wirować. Ktoś z wewnątrz. Ktoś zaufany... Zdrada tak bliska, że niemal niewyobrażalna, ale za to nad wyraz odczuwalna.

- Rozumiem, dziękuję za waszą ciężką, ale doskonałą pracę. Nagrodzę was sprawiedliwie - powiedziała z uśmiechem i wyszła z pawilonu zielarzy.

Oboje skinęli głowami, gotowi na dalsze poczynania. Saki wiedziała, że teraz nie mogą sobie pozwolić na błąd. Musieli znaleźć prawdę, zanim intryga zniszczy wszystko, co było dla nich ważne.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top