Rozdział XVIII [2]

***Lilias***

- Jako kamerdyner dworu Królowej Matki przedstawię tobie twoje obowiązki - powiedział starszy mężczyzna do Obiego.

- Zatem pozwoli Pan za mną - dodał po chwili.

Obi został odziany w typowy strój kamerdynera ale miał drobne modyfikacje kolorystyczne. Był bardziej uroczysty co niestety nie działało na korzyść mężczyzny.

Jego miejsce spoczynku też nie znajdowało się w dobrym położeniu. Był on kompletnie oddalony od reszty sług co było dosyć dziwne...

Mei także nie miała szczęścia, jej strój był bardzo odstający od reszty. Nie miał co prawda barw ojczystych ale był koloru czerwono - czarnego, a strój reszty służących był biało - czarny.

Słońce chyliło się ku końcowi, a mroźny wiatr przybrał na swej sile. Lilias słynie z bardzo zimnych dni jak i nocy, jednakże ma swój urok w postaci pojawiającej się zorzy polarnej która jest zachwycająca i wyjątkowa.

- Dzisiaj ją widać - rzekła dziewczyna sama do siebie. Widok był naprawdę zachwycający.

Westchnęła i weszła do swojego pokoju. Usiadła przy biurku, wzięła kartkę, a pióro zamoczyła w atramencie. Na kartce zaczęły pojawiać się słowa, które dziewczyna kieruje do ciotki. W nocy wyśle ptaka pocztowego.

Wieść o okropnym stanie Aiko zbił większość z tropu, a Saki szczególnie. Pojechała na kilka dni do przyjaciółki, każdy się zgodził twierdząc, że "ucieczka" z zamku dobrze jej zrobi w obecnej sytuacji.

Usłyszała głośne pukanie w drzwi.

- Wejdź Obi - powiedziała nie odrywając się od pisania.

- Do Saki? - zapytał a ona pokiwała mu twierdząco głową.

- Rozumiem, pozwól, że ci trochę poprzeszkadzam - położył się na jej łóżku.

- Nie mam czasu na wygłupy - powiedziała twardo. 

- Oboje nie mamy na to czasu - powiedział jej.

- To dobrze - odpowiedziała beznamiętnie.

- U mnie nie pisnęli ani słowem, a tobie? - spytał.

Mei na chwilę oderwała sie od pisania listu i odwróciła się w jego stronę.

- U mnie tak pół na pół. Podsłuchałam jak służące rozmawiały o Królowej Matce i jej bezduszności dla Saki, ale nic więcej nie udało mi się ustalić. W końcu zmiękną. - powiedziała pewnie.

- Miejmy nadzieję - westchnął.

- Podejrzewam, że nasze podejrzenia są prawdziwe - kontynuował Obi

- Nawet jeśli to jest to po prostu okropne i żałosne posunięcie. - stwierdziła, na co Obi przytaknął.

- No cóż... w takim razie ja się zwijam i... do zobaczenia jutro Mei - pomachał jej i skierował się do drzwi.

- Obi, zaczekaj - wstała i podeszła do niego. Teraz stali naprzeciwko siebie. 

- Muszę cię o coś zapytać...

***

- JEST W CIĄŻY?! - Izana został zszokowany przez Zena.

- To właśnie starałem się tobie przekazać przez większość czasu w gabinecie - mówił zirytowany.

- Przynajmniej już wiem co w nocy robiliście, że pomyliłeś Barona z Markizem na zjeździe - parsknął Izana.

- Nie wkurzaj mnie - syknął pod nosem.

- Wiesz, że mówienie do siebie to już zaburzenie albo co gorsza choroba - powiedział Izana aby pobudzić jeszcze bardziej już i tak czerwonego braciszka. 

- Natomiast twoją jest egoizm i narcyzm - odezwał się kobiecy głos.

- S-Saki? - Izana zaniepokojony wypowiedział jej imię. Jakby bał się, ze zaraz zniknie jak poprzednio...

~~~~~~~~~~~~~~~

Wiem, wiem. Miał być jeszcze w 2021 ale nie udało się.

Witam was w 2022 z nowym rozdziałem.

Trzymajcie się cieplutko i pamiętajcie - byle do ferii.

Ja akurat jestem z Wielkopolski i mam od 17 i jadę we wtorek do Warszawy do kuzynostwa na 3 dni.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top