Rozdział XIII |2|
Polecam muzykę w mediach włączyć sobie jak będzie wątek balu^
Miłego czytania, bo jest co <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
***Dzień przyjazdu***
Zamek był teraz pięknie przystrojony na powrót dwóch braci. Wszędzie roznosił się zapach lili, którymi był przystrojony cały Wistal.
Shirayuki codziennie doglądała jak idą przygotowania. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Saki była zajęta cały czas sprawami administracyjnymi, więc cały trud przygotowań w ostatnich tygodniach spadł na Śnieżkę.
Od dwóch miesięcy Saki czuła się strasznie dziwnie. Częste wymioty, dziwne jedzeniowe zachcianki, zmienny nastrój i częstsze bóle w podbrzuszu. To sam spotykało Shirayuki, ale ze zmniejszoną siłą.
Suzu i Sora, dzień w dzień czuwali cały czas przy niej, aby w razie zemdlenia nie została sama, a także ze względu na szybszą pomoc nadwornych zielarzy.
Za każdym razem kiedy proponowano jej wystawienie diagnozy - miała wymówki. Przeróżne i bardzo wyolbrzymione dlatego póki Izana nie wydał takiego rozkazu, oni byli bezradni. Dopiero kiedy zemdlałaby byli by w stanie coś zaradzić.
Wyczekiwany dzień wreszcie nadszedł. Dziewczyny nie mogły się doczekać tego dnia, więc w nocy też zbytnio nie spały z wyraźnej ekscytacji.
Shirayuki obrzęd zaczęła przed godziną 5, Obi i Mei mieli dzisiaj bardzo wczesną pobudkę. Z resztą nie tylko oni. Cały zamek już od godziny 6 huczał od przygotowań i gwaru.
Dostawcy przywieźli już wszystko, co było potrzebne do wykończeń, co bardzo czerwonowłosą ucieszyło, a także przyspieszyło zakończenie pracy.
Przy Śnieżce cały czas czuwał Obi i od czasu do czasu pojawiała się Mei, która wracała ze zwiadów. Co do tej dwójki to... miłość rzeczywiście rośnie wokół nas. Ich relacja wygląda na bardzo skomplikowaną, ale kiedy oboje odstawią dumę i pewność siebie potrafią być naprawdę słodcy i mili.
Oczywiście nie jakoś przesadnie, aczkolwiek Mei potrafiła porozmawiać o tym co ją gryzie z kimś innym niż Saki, tak jak to było na początku, a Obi odkochał się z Shirayuki.
Problemem jaki wokół nich się tworzył cały czas jest to, że oboje byli bardzo zranieni wewnątrz, co można było dostrzec. Fakt faktem nikt nie wie jak to się zaczęło, ale z radością możemy obserwować przepiękny szczęśliwy koniec, który zmierza wielkimi krokami...
- Panienko! - odwróciła się i zobaczyła w oddali machającego do niej Obiego.
- Panienko! Mistrz i Król Izana będą tutaj za 11 godzin - wypowiedział te słowa zdyszany.
- Za ILE?! - podniosła głos, już była zestresowana, że nie zdążą się wyrobić na czas.
- O mój... trzeba jeszcze przyszykować salę, dodać kwiaty, przygotować jedzenie, przywieźć wino i inne trunki. - zaczęła lekko panikować.
- Spokojnie panienko, wyrobicie się ze wszystkim - zapewnił ją.
- Wino jeszcze nie przywieziono, a kucharze potrzebują go do potraw - spojrzała na niego z powagą.
- Zaufaj mi, zajmę się tym -
Tak jak obiecał - tak się stało. Po godzinie dozorca z winem zawitał na dwór zamkowy przepraszając za opóźnienie...
***Zen i Izana***
Godzina 8, a oni nadal siedzą w karocy i jadą z powrotem do domu. To były ciężkie dwa miesiące negocjacji pokoju z zachodnimi i północnymi państwami. W końcu zawita sojusz i współpraca handlowa przez 10 lat, bo na tyle podpisali kontrakt.
- Wreszcie wracamy do zamku - odetchnął i rozłożył się w powozie Zen przymykając oczy. Wiosenny wiatr lekko muskał jego policzek, w tym momencie wyobraził sobie, że jest na łące pełnej pięknie pachnących kwiatów, a z nim jest Shirayuki, on leży na jej nogach. W tym samym czasie świeci słońce i wieje wietrzyk. Shirayuki lekko głaszcze jego policzek, a na koniec pochyla się i składa mu pocałunek w czoło mówiąc:
- Jestem taka dumna z ciebie i szczęśliwa, że ciebie mam -
Po tych słowach zmienia swoje ułożenie i wtula się w Zena...
- Słyszę, że twoja wyobraźnia jest jeszcze bardziej rozbudowana niż sie spodziewałem - zaczął Izana troszeczkę drocząc się z braciszkiem.
- Ty za to jesteś jeszcze brudniejszy niż myślałem -
- Tak? Po czym wnioskujesz? - zapytał z ciekawości. Mimo tego, że lubi kiedy Zen go szanuje i nie irytuje go, to niekiedy chciałby, aby mu dopiekł tak trochę.
- Myślisz, że jak masz pokój dwa pokoje dalej ode mnie to nie słychać jak bardzo potrzebujesz swojej żony? - takiego posunięcia się nie spodziewał po swoim młodszym bracie.
- Mówisz "Saki... cholera, gdzie jesteś kiedy cię potrzebuję. Ugh" po czym znikasz w łazience na godzinę bądź dłużej. - dodał.
Izana był w szoku. Totalnym. Nie myślał, że Zen kiedykolwiek postanowi wytoczyć takie działo, aby zacząć z nim wojnę. W środku kipiał i radował się, ale na zewnątrz wyglądał jakby przyjął to na spokojnie, bez emocji. Jakby miał totalnie gdzieś słowa brata.
- Dobrze, tym razem ci odpuszczę, ale następnym razem dostaniesz podwójny stos papierkowej roboty i spotkasz swoją ukochaną dopiero po dwóch dniach męczarni - oczywiście żadne z tych słów nie było prawdą, ale jak to władca państwa... nie mógł sobie odpuścić.
- Stwierdzam tylko fakty - wzniósł ręce w bezradności i uśmiechnął się prześmiewczo w jego stronę.
Kąciki ust Izany trochę podniosły się w górę.
- Również je stwierdziłem. Tęsknisz za nią bardziej niż ja za Saki -
I to zdanie było złym pomysłem do wypowiedzenia. Zen będzie mu to wypominał przy Saki, co go doprowadzi do wybuchu. Po za tym... Saki niekiedy nadarzy się okazja chętnie podroczy się ze swoim ukochanym.
- Nie bądź konfidentem - wypowiedział.
- Konfidentem to był Mitsuhide wtedy kiedy miałem 13 lat... -
Wygląda na to, że te dwa miesiące we dwóch zbliżyły ich do siebie trochę, co jest dobre dla obu...
***Godzina przed przyjazdem***
Po tylu godzinach pracy przy przygotowaniach wszystko było zrobione godzinę przed planowanym przyjazdem. Saki i Shirayuki powitały już niektórych gości i przyjaciół braci.
Zjawić się ma również matka tej dwójki, czego najbardziej się obie obawiały. Przecież planowała spisek na swojego własnego syna, więc dlaczego nie miałaby teraz czegoś zaplanowanego, albo co gorsza już gotowego.
To przysparzało im trochę stresu i niepokoju. To co je pocieszało, to to, że ona nie jest w stanie nic im zrobić kiedy nie ma już tej władzy. Jej możliwości nie sięgają już zamku Wistal, więc nie wykona ruchu póki nie wprowadzi swoich ludzi do zamku.
Teraz wszystkie podejmowane decyzje są zależne od Saki, a nie Izany.
Skoro dzisiaj miała przybyć jej teściowa, to stwierdziła, że ją powita tak, jak na najwyżej postawioną w państwie wypada.
Ubrana w śliczną i dopasowaną suknię powitalną, która na pewno spodoba się Izanie.
Bordowa długa do ziemi suknia leżała na niej idealnie i podkreślała jej atuty, których miała sporo. Na głowie spoczywała jej tiara podarowana przez Izanę na ich rocznicę. Śnieżka została ubrana w piękną błękitną sukienkę, która będzie się pięknie komponować ze strojem Zena na jej głowie natomiast spoczywała tiara podarowana przez księcia Raijiego na znak przyjaźni Clarines i Tanbarun.
Shirayuki zdecydowała, że ona powita Księżną na dworze zamkowym, a Saki dopiecze jej w sali tronowej na miejscu Izany. Oczywiście mogła tam przebywać, bo w końcu zastępowała swojego męża, którego czekało jedno z większych wyzwań w tym roku.
Przybyła wraz ze swoją świtą. 10 pokojówek, 5 doradców, 1 przyboczny i 8 rycerzy. Gdy jeszcze Saki była narzeczoną, a Izana pojechał na front by walczyć z Klanem Momobami jej podwładnych było dwa razy więcej.
Wyniosła starsza kobieta nawet nie spojrzała na Shirayuki. Nie uraczyła jej nawet swoim złośliwym i pełnym nienawiści spojrzeniem.
- Najszczersze pozdrowienia dla ciebie, Księżno. Mam nadzieję, że podróż minęła spokojnie i bez zakłóceń - uśmiechnęła się do niej od niechcenia, ale wyglądało to naturalnie.
- Hm? Czy pozwoliłam ci się odezwać w moją stronę? Jak śmiałaś, brudna zielarko - naskoczyła na nią.
- Księżno teściowo, przypominam tobie, że mamy ten sam status społeczny, a etykietę dworską szkoliłam jeszcze przed wyjściem za Drugiego Księcia Clarines, niestety twoje zachowanie z przed chwili nie wykazuje, żebyś kiedykolwiek miała z nią styczność. Królowa Saki czeka na ciebie w sali tronowej. Przywitaj ją z należytym szacunkiem - spojrzała na nią z wymalowanym spokojem na twarzy, a uśmiech ani na chwilę nie zniknął z jej jasnej ciepłej cery.
- Tch, ona nie zasługuje na bycie tutaj nawet jako najniżej postawiona służąca, a co dopiero taki tytuł jakim uraczył ją Izana. Ten lud to też skandal. Ta oszustka nie ma prawa tutaj być! - żachnęła się.
- Moja miła teściowo. Przypominam tobie, że to ty stoisz za sprawką spisku na własnego syna i synową. Jego Wysokość nie aresztował cię tylko dlatego, aby nie wywołać poruszenia w społeczeństwie, a cała sprawa na jego rozkaż ucichła, ale to nie oznacza, że możesz rzucać takie oskarżenia na Królową, która sama na to wszystko pracowała miesiącami, aż wreszcie udało jej się zdobyć serca poddanych. Dobroć jaką okazuje na co dzień jest nieporównywalna. Mądrość, spokój, cierpliwość i zrozumienie jakie pokazuje każdemu jest niezwykła. Dlatego jest inspiracją dla wielu, jak i również dla mnie. Więc nie pozwolę, by osoba, która jest dla mnie autorytetem została obrażana przez kogokolwiek w mojej obecności - zakończyła.
To był jeden z tych momentów, kiedy Shirayuki była bardzo zirytowana.
- Jesteście siebie warte obie - oburzona odwróciła się.
***Sala tronowa***
Drzwi się otworzyły, a Saki już spoglądała na podwładnych swojej teściowej z wyraźnym sadyzmem. Suzu i Sora już od chwili zapowiedzenia tej kobiety byli w pełnej gotowości. Jedna ręka spoczywała już na rękojeści.
- Widzę, że już się rozsiadłaś na miejscu MOJEGO syna - podkreśliła przedostatnie słowo.
- Myślałam, że chociaż normalnie mnie powitasz, ale chyba moje oczekiwania względem ciebie przerosły cię - westchnęła i oparła swoją głowę na swojej ręce i znudzona spojrzała na nią chcąc schować swój morderczy wyraz.
- Widzę, że nadal nie pogodziłaś się z faktem, że twój syn jest moim mężem, a w przyszłości ojcem naszych dzieci. Jeżeli tym razem znowu będziesz miała zamiar zrobić jakiś przekręt zostaniesz eskortowana w trybie natychmiastowym w miejsce odpowiednie dla ciebie - mówiła bez emocji w jej stronę.
- Chciałam cię również poinformować, że twoja świta nie ma wstępu do pałacu i jeżeli nie odeślesz ich, zostaną aresztowani natychmiastowo - dodała.
- Jesteś bezczelna! - zarzuciła jej.
- Oh, czyżby? Zachowuję się tak, jak ty mnie nauczyłaś kiedy jeszcze byłam tylko głupią narzeczoną. Wtedy miałaś ogrom władzy, bo miałaś status Królowej Matki, bo nie byłam jeszcze jego żoną z tytułem Królowej. Teraz jesteś Księżną i matką Króla. Twoja władza nie sięga pałacu Wistal. - mówiła.
Teraz wstała i podeszła do niej. Jej idealnie spięte włosy w kok teraz wyglądały jakby była po 3 balach z mało wykwintnym towarzystwem. Pojedyncze kosmyki włosów wystawały z jej fryzury.
- Idź proszę do swojej komnaty z adiutantem i pozostań tam, aż do rozpoczęcia balu. Możesz spacerować po ogrodzie, ale tylko w asyście moich strażników, a także Mei. Jeżeli masz z tym problem... wróć do Wilant. I jeszcze jedno, spróbuj tylko zaszkodzić Shirayuki albo komukolwiek, a nie będę już taka miła - odwróciła się na pięcie i wróciła na tron.
- Możesz wyjść - dodała, a potem Księżna została odprowadzona w asyście strażników.
- Suzu, ogłoś rozporządzenie wydane przeze mnie dla świty tej wiedźmy - uśmiechnęła się lekko.
- Sora, przyprowadź do mnie Mei i Obiego - powiedziała do dziewczyny. Oboje się ukłonili się lekko i zostawili ją samą w komnacie...
***Shirayuki i Obi***
- Spójrz panienko, te tutaj idealnie pasują - rzekł w jej stronę Obi, który pomagał jej w wyborze zastawy stołowej.
- Jest idealna! - uniosła lekko głos z zachwytu.
- Tutaj jesteście, Księżno, Obi. Jej Wysokość was wzywa -
- Po co ta oficjalność Sora, nie jesteśmy szpiegowani - odezwała się Shirayuki, której Sora przekazała coś do ucha. Ona zakryła usta i spojrzała z małą obawą.
- Tak uważasz? - zapytała.
- Na to wychodzi, oczywiście to zależy w dużej mierze od naszej pani, ale nie wykluczone jest to, że powinniśmy zwracać się do osób z wyższym statusem z należytym szacunkiem - wyjaśniła jej.
- Jak Saki przeżyła to spotkanie? - dopytywała.
- Nie było tak źle jak przewidywano. Bardziej martwiła się co z tobą, ale została poinformowana, że wszystko przebiegło w miarę uspokoiła się momentalnie. - odpowiadała na jej pytania idąc korytarzem. Przed nimi pojawiła się Mei.
- Mei, ciebie też szukałam. Twoja ciocia cię szuka - powiedziała i po drodze jej wytłumaczyła co będzie robić przez najbliższe dni.
- To będzie jedna z twoich najcięższych misji - poklepała ją po ramieniu...
*** Przyjazd***
Na zamkowym dziedzińcu zrobiło się strasznie tłoczno, cały został otoczony przez strażników. Tłum było słychać w oddali co oznaczało, że są już bardzo blisko. Wybiła godzina 16.00. Jak zawsze Izana dopilnował swojej punktualności.
Saki i Śnieżka były na tyle podekscytowane, że gdyby nie etykieta zakazująca im tego, to z pewnością rzuciły by się na nich i nie puściły w ogóle.
Wreszcie długo wyczekiwani mężczyźni zawitali na dziedzińcu. Izana zatrzymał konia, na którego się przesiadł gdy zbliżali się do zamku, jak i również Zen. Oboje zsiadli z nich i skierowali się w stronę swoich panien.
Co chwilę się uśmiechając i spoglądając na przystrojony zamek.
- Witajcie wreszcie w domu - powiedziały w tym samym czasie.
- Jak dobrze jest was widzieć zdrowych - dodała Saki.
- Przyszykowałyście coś dla nas? - zapytał Zen. Izana pokiwał głową, że nasuwa mu się to samo pytanie.
- Otóż dzisiaj odbywa się bal z okazji waszych urodzin. Fakt faktem macie w różnych dniach, ale stwierdziłyśmy, że można spróbować czegoś nowego w tym roku - odpowiedziała Shirayuki.
Bracia po sobie spojrzeli i uśmiechnęli się, po czym spojrzeli na swoje ukochane.
- Jesteście niezwykłe - odpowiedzieli zgodnie.
- Dobrze - uspokoiła ich szrowłosa.
- Najpierw odpocznijcie, musicie być zmęczeni po tylu godzinach jazdy, dlatego teraz zawitamy w głąb zamku - dokończyła tajemniczo Shirayuki chwytając za rękę Zena i prowadząc go w tylko jej znaną stronę.
A to samo poczyniła Saki z Izaną...
Gdy Zen i Shirayuki rozdzielili się z Saki i Izaną i stali przed ich wspólną komnatą Shirayuki powiedziała do niego te słowa:
- Skoro już tutaj jesteśmy, to wejdźmy. Opowiesz mi o tym co się działo i prześpisz się trochę po podróży - po czym weszli i zamknęli za sobą drzwi. Bóg jeden wie, co tak naprawdę tam się działo...
***Saki i Izana***
Kiedy rozdzielili się do swoich skrzydeł, a para Królewska znalazła się już przy swojej sypialni.
- Więc... dotarliśmy do końca naszej oprowadzki. Teraz wejdź i odpocznij, do zobaczenia wieczorem - uśmiechnęła się i odwróciła na pięcie jak najszybciej.
- A gdzie ty się wybierasz? Zostajesz ze mną - złapał ją za rękę, a później przerzucił ją przez ramię i zawlókł do komnaty.
- Nie ma ucieczek ode mnie - powiedział przed zamknięciem drzwi...
***Godzina balu***
Nasi wspaniali bracia czuli się odświeżeni, wypoczęci i zaspokojeni (if u know what I mean). Nasze bohaterki zostały już przyszykowane. Nie koniecznie czuły się wypoczęte, raczej zmęczone, ale było to do zniesienia.
Wystrojone były w inne suknie. Specjalnie szyte na miarę i dopasowane do strojów ich lubych.
Saki dostała przepiękną biało srebrną suknię z diademem, który symbolizował, że jest Królową Clarines, a Shirayuki założyła czerwoną, długą i rozkloszowaną suknię z elementami złotego. Natomiast Izana dostał biało - czarny strój ze srebrnymi zdobieniami, a Zen czerwono - czarny ze złotymi zdobieniami.
Włosy Izany mimo krótszej długości mógł je spiąć w mały kucyk, włosy jego młodszego brata zostały ułożone na żel, który był troszeczkę utrapieniem dla białowłosego, ponieważ czuł jakby miał kask, a nie włosy. Po prostu były strasznie sztywne.
W tym momencie włosy Śnieżki sięgały pod żebra, co było trochę zaskoczeniem dla wielu, bo włosy w rok zazwyczaj nie osiągają tej długości (Śnieżka ścięła ostatni raz włosy rok temu). Teraz służące, które zajmowały się nią przez ten ostatni rok mogły zrobić jej pięknego i objętościowego koka z pewnymi dodatkami.
Włosy Saki zostały spięte tylko połowicznie, reszta pozostałą rozpuszczona, tak jak uwielbiał Izana. Oczywiście to nie wyglądało tak, że jak jej mąż stwierdził w sobotę, że ładnie by jej było w krótszych włosach to od razu ścinała się na króciusieńko. Oczywiście, że nie, ale od czasu d czasu robiła ten wyjątek dla niego. Ona zawsze będzie słuchała swojego głosu serca, swojej intuicji i swojego rozumu, a resztę może uwzględnić. To samo było z Księżną Shirayuki.
Bal się zaraz miał rozpocząć, Izana czekał w tym samym miejscu jakim czekał na nią po raz pierwszy 2 lata temu.
Jej kroki były co raz wyraźniej słyszalne, odwrócił się w jej kierunku i obdarzył ją tym samym spojrzeniem co 2 lata temu. Jego oczy... Jego cała twarz wyrażała zachwyt.
Szarooka powoli schodziła po schodach, aby przypadkiem nie nadepnęła na suknię.
Aby pomóc swojej żonie Izana przemierzył kilkanaście schodków i ujął jej rękę.
Spojrzała na niego i uśmiechnęła się ściskając trochę mocniej jego rękę.
- Uważaj, bo spadniesz - powtarzał jej.
- Dziękuję za troskę - odpowiedziała i nadal uważnie schodziła.
- Zawsze będę się o ciebie troszczył - powiedział gdy zostały im raptem tezy schodki.
Spojrzeli po sobie, Izana zapytał ją:
- Gotowa? -
- Z tobą zawsze i wszędzie - odpowiedziała zgodnie ze swoją intuicją.
Zen i Shirayuki byli już w środku. Każdy czekał tylko na nich. Tak jak 2 lata temu.
Stanęli przed wielkimi brzozowymi ciężkimi drzwiami. Strażnik po drugiej stronie zaraz miał zapowiedzieć pojawienie się ostatnich gości. Strażnik najpierw zastukał o marmurową podłogę swoją bronią prosząc o ciszę, a następnie zapowiedział najwyższych w państwie.
- Król Izana Wistaria i Królowa Saki Wistaria przybyli -
Wszystkie spojrzenia skierowane były na nich, ale to Saki przyciągała najwięcej ciekawskich spojrzeń tak jak 2 lata temu.
Ale teraz bal rozpoczęli w czwórkę. Został zagrań specjalnie skomponowany utwór na ten wieczór, co również było sprawą Shirayuki i Saki. Otóż utwór był połączeniem ich utworów ślubnych, a dokładniej pierwszego tańca.
- Wszystkie spojrzenia zwrócone są ku tobie, Królowocóż takiego zrobiłaś podczas mojej nieobecności, że jesteś w centrum uwagi?- dopytywał. Nie podobał mu się ten wzrok mężczyzn na niej, ale co mógł poradzić w tej chwili na to?
- To zasługa uroku osobistego, Wasza Wysokość -
- Masz w tym rację, mnie również oczarowałaś kilka lat temu -
- Mówiłam zgodnie z prawdą - ten piękny uśmiech zawitał na jej twarzy. Co chwilę słyszeli szepty o Zenie i Shirayuki, bądź o samych sobie "ciekawe co Jego Wysokość powiedział Królowej" i podobne. Usłyszeli nawet pytanie czy włosy Śnieżki są farbowane, ci było dużym absurdem, ale było im zbyt wesoło, aby wygonić tę osobę.
- Znajoma ta melodia - rzekł Izana kiedy porwał ich wir tańca.
- Cóż, nie myślisz się, to połączenie naszych pierwszych piosenek do których tańczyliśmy pierwszy taniec. Specjalnie skomponowane na ten dzień - wyjaśniła mu.
- Doprawdy? -
- Otóż to, wysłuchaj się - potwierdziła.
Na początku grana była melodia ślubu Izany, refren był łączony a druga części należała w pełni do Zen i Shirayuki...
Kiedy utwór się skończył i zaczęto grać następny Zen i Shirayuki zapraszali gości do tańca.
Utwór do odbijanego. Coś czego Izana nie lubił. Nie lubił kiedy w połowie tańca jakiś fagas porywał mu ukochaną, a on musiał ją oddać, bo to przecież sens tańca. Później samotne damy legły do niego, prosząc by zatańczył z nimi , dlatego przyjął taktykę na odbicie Śnieżki Zenowi.
No bo skoro już jest zły, to niech wściekły będzie też i jego brat, co będzie tak sam wkurzony tańczył.
- I odbijany - Saki porwał jej własny brat, którego nie miało być ze względów politycznych.
- Yuta! - ucieszyła się, choć nadal była zszokowana.
- Zdziwiona? - zapytał.
- Jeszcze pytasz, oczywiście że tak - odpowiedziała...
***
Izana poczynił tak jak zamierzał. Saki trafiła jeszcze w objęcia Shana, który niedawno przed bałem wraz z Aiko przybyli dzięki zaproszeniom wysłanym przez Shirayuki, jego wizyta była dużym szokiem. Porozmawiali o stanie zdrowia Aiko i gdyby nie podróż to Lilias to prawdopodobnie nie byłaby tutaj z nim. Odwrócili się w jej stronę
Dowiedziała się również, że zaręczyli się po tych ciężkich miesiącach. Dziewczyna okropnie żałowała, że nie mogła przy nich być, ale i tak pomogła jej w walce może nie obecnością, ale środkami uświęciła cel.
Pod koniec utworu Izanie udało się odbić jego ukochaną. Widziała że był lekko poirytowany, jej wydawało się to być słodkie.
- Zirytował ciebie mój brat, czy przyjaciel? - zapytała mimo znania odpowiedzi
- Oboje - odparł. Ona zaśmiała się lekko.
- Zachowujesz się uroczo kiedy się denerwujesz - inni stwierdziliby, że jest przerażający.
- Zdenerwuje ciebie bardziej, ponieważ ulotnię się na chwile przywitać najlepszą przyjaciółkę...
- Pójdę z tobą - to było już postanowione że pójdzie z nią...
***
Shirayuki porozmawiała z Ryuu, który został przeniesiony do Lilias na stałe. Porozmawiała z Yuzuri, Kirito a nawet Panem Shidanem, który pojawił się specjalnie dla Garrack.
Było już późno, około 2 w nocy. Saki poczuła że jej duszno więc wzięła wachlarz ze stolika obok i użyła go. Niestety to nie poskutkowało.
- Wasza Wysokość, czy wszystko w porządku? - zapytała Sora.
- Trochę mi duszno, przejdę się na balkon - Sora towarzyszyła jej w drodze. Wtopiły się w tłum i jakimś cudem przemknęły dalej.
- Już lepiej? -
- Nadal nie - zaczęło jej się kręcić w głowie. Po chwili dołączył do nich Suzu.
- Idź do Króla i mu o tym powiedz, bo będzie niespokojny - mówiła Sora.
- Nie wołajcie go - powiedziała zakazując im.
- Saki, twój stan zdrowia od dwóch miesięcy nie był najlepszy, co było zauważalne. Co jeśli to jakaś ciężka choroba? Im szybciej pójdziesz do zielarzy, tym lepiej dla ciebie i innych. - mówiła jej.
- Zawsze chowałaś się za stosem papierów, ale teraz nie odpuścimy, jego wysokość na pewno też. - zawtórował Sorze Suzu.
- Nie mam nic do gadania, róbcie co już chcecie...
***
Izana został o tym poinformowany niezwłocznie. Szybko pojawił się na balkonie.
- Kochanie, co ci jest? - zapytał z troską.
- Słabo mi - odpowiedziała.
- Możesz iść? -
- Tak - odpowiedziała, mimo że średnio mogła przez zawroty głowy.
- Widzę, że nie jesteś w stanie - wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju ignorując resztę balu. Kazał Suzu pójść do Garrack i Shidana, aby natychmiast przyszli przebadać Saki. Sora natomiast miała opowiedzieć o zaistniałej sytuacji Zenowi i Shirayuki...
***Następny dzień***
Rano jeszcze raz dokładnie przeprowadzono badania. Izana nie miał wstępu do komnaty, z czego nie był zadowolony.
Wieści jakie mieli do przekazania zielarze były radosne, ale szokujące.
- Gratuluję, jesteś w ciąży!! - zawołała Garrack.
- Słucham?! - uniosła się.
W tym momencie wparował Izana z trzaskiem zamykając drzwi.
- Saki! Co się dzieje? -
Izana zrobił się trochę pantoflem w sprawie zdrowia Saki. Dopiero teraz kiedy uświadomił sobie swoje pochopne działanie odchrząknął i na spokojnie zapytał co jej dolega.
- Wasza Wysokość, twoją żona jest w ciąży. Gratulacje - powiedziała Garrack.
On wyglądał jakby się zawiesił.
- Czyli to nie białaczka, rak, stwardnienie rozsiane albo coś innego, tak? -
- Otóż to, te objawy pojawiły się dokładnie od 2 miesięcy, czyli po twoim wyjeździe, Panie - wyjaśnił zielarz z Lilias.
- Niech Królowa odpocznie, bo stres może na nią negatywnie wpłynąć - powiedziała na odchodne do niego. Zamknęli drzwi i zostawili ich samych sobie.
- Więc... to oznacza, że będę... ojcem?
- Dokładnie -
On ją przytulił, nie chciał puścić. Był tak bardzo szczęśliwy. Od dawna po jego głowie chodziły myśli o rodzinie, którą tak bardzo chciał stworzyć.
Miał już kochającą żonę, do spełnienia potrzebny był mu chłopczyk, bądź dziewczynka. Nie miało to dla niego znaczenia, ważne żeby było i było zdrowe.
- Tak bardzo cię kocham. Codziennie pokazujesz mi świat na nowo - powiedział i złożyłjej pocałunek na czole...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heyyy
O mój Boże, tyle szczęścia aż 3825 słów samego rozdziału. Przepraszam, że nie wyszedł szybciej, ale jak już miałam te 800 słów to poszło z nurtem i wyszło ponad 3,5 tyś słów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top