Rozdział IV
***NASTĘPNY DZIEŃ***
Został ostatnie 2 dni do balu zaręczynowego. Zaproszenia zostały już o świcie wysłane w różne strony Clarines i dalej.
Saki dzisiaj większość dnia ma spędzić na trenowaniu tańca wraz z księciem Izaną. ona już czekała w sali. Jednak po śniadaniu wydarzyło się coś niespodziewanego. Dwaj pokłóceni od wczoraj bracia spotkali się.
Wszyscy w napięciu czekali na to, co się stanie. Izana uśmiechnął się w stronę młodszego i powiedział:
- Zen, rozpatrzyłem twoją prośbę. Przydzielam ci część wschodniego skrzydła pałacu, oraz pozwalam na umieszczenie w jednej z komnat nadwornej zielarki Shirayuki. - wszyscy słuchali z niedowierzanie, ale na tym nie zaprzestał.
- Jednakże twoi przyboczni mają przenieść się do sąsiednich pokoi. Ty możesz zostać tam, gdzie teraz -
- Kiki i Mitsuhide też? -interpretował jego słowa powoli w wielkim niedowierzaniu.
- Dziewczyna otrzyma takie same warunki jak reszta twoich sług - po czym chciał odejść, ale przypomniał coś sobie.
- Zapamiętaj jedno Zen, Shirayuki nie odstanie ode mnie niczego na co nie zasługuje - po czym oddalił się w stronę sali tanecznej. Można było usłyszeć rozbrzmiewającą muzykę. Suzu wraz z szarooką wygłupiali się na parkiecie. Zaprzestali w chwili gdy drzwi się otworzyły. W nich stał Izana wraz z Kyo i Sorą, która wracała od Garrack Gazelt. Słyszała całe zajście, dlatego przeprosiła na chwilę księcia i porwała Saki w ustronne miejsce.
- Słyszałaś co się wydarzyło po śniadaniu? - zapytała prawie szeptem. Ona pokiwała przecząco głową.
- Jego wysokość przydzieli wschodnie skrzydło zamku swojemu bratu. Pozwolił mu tam również umieścić Shirayuki - dziewczyna nie mogła uwierzyć w słowa swojej adiutantki.
Rozmowę przerwał im Suzu, powiedział, że Sora jak i on i Kyo muszą już iść. Dodał również, że wrócą za jakieś 3 godziny.
Dziewczyna wróciła na salę, zauważyła na niej swojego partnera ubranego w ciuchy do ćwiczeń, dziewczyna natomiast miała długą suknię, która miała na celu imitować tą na bal.
Na początku puszczono Walc Wiedeński. Obydwoje świetnie sobie radzili. Ich ruchy były zwiewne i płynne. Ćwiczyli również taniec do kilku innych utworów pod czujnym okiem instruktora.
Po tej godzinie Izana stwierdził, że nie będzie on już potrzebny i może iść, a oni poćwiczą sami. Po przetańczeniu jeszcze raz tego samego utworu postanowili zrobić chwilową przerwę.
- Dziękuję - wypaliła szarooka.
- Za co? - spytał Izana niewzruszony jej słowami.
- Za to, że przemyślałeś to - uśmiechnęła się w jego stronę promiennie. Porozmawiali jeszcze chwilę i wrócili do tańca...
**********
Dzisiaj taki szybki rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top