chapter four → interview
🇮🇳🇹🇪🇷🇻🇮🇪🇼
chapter four
━━━━━━━━━━
Alex przejrzała się w lustrze i obróciła przed nim, aby upewnić się, że dobrze wyglądała. Miała tamtego dnia rozmowę o pracę i chciała dobrze się prezentować. Zależało jej na tym, aby w końcu gdzieś się zatrudnić, bo jednak nie po to pracowała ciężko na studiach, aby marnować swoje dni na kanapie. Chciała się realizować i rozwijać, niezależnie od tego, co działo się dookoła niej i jak przykro przez Louisa by jej nie było.
— Wychodzę — rzuciła tylko do niego, gdy leżał na kanapie i pokręciła głową, prychając przy tym cicho. Była ciekawa, co miał zamiar zrobić, gdy już skończą mu się pieniądze, bo ona nie zamierzała pożyczać mu ani centa na te jego używki. Musiałaby upaść na głowę, aby to zrobić, bo to było dokładanie się do nałogu, a przecież miał z tym skończyć. — Wrócę wieczorem, bo umówiłam się jeszcze z Red na drinka — dodała, zabierając klucze z szafki w korytarzu. Wsunęła obcasy na swoje stopy i w zasadzie była gotowa do wyjścia.
Droga pod odpowiedni adres minęła jej spokojnie, a kierowca taksówki nie był rozmowny, za co była mu wdzięczna, bo nie chciała się dodatkowo stresować. Blondynka westchnęła cicho, gdy zapłaciła za kurs, a później weszła już do niewielkiego budynku, w którym mieściła się siedziba kancelarii, w której chciała dostać pracę. Na początek coś niezobowiązującego, jakaś posada sekretarki, a za jakiś czas Alex zamierzała rozwijać się już sama, jako pełnoprawna pani adwokat. Szkoda tylko, że Louis również tego nie widział u siebie, bo blondynka wiedziała, że gdyby mógł się postarać, to byłby piekielnie dobrym prawnikiem, bo miał do tego odpowiednie predyspozycje, ale on wolał narkotyki i wylegiwanie się na kanapie.
Blondynka weszła do środka pewnym krokiem, starając się nie dać po sobie poznać, że w rzeczywistości była przerażona i po zapytaniu się w recepcji, na które piętro powinna się udać, weszła do windy, nacisnęła odpowiedni numerek i poprawiła jeszcze marynarkę którą włożyła na siebie na śnieżnobiałą koszulę. Była gotowa walczyć o tę pracę jak nigdy wcześniej. Czuła, że jej się powiedzie.
:::
Blondynka uradowana wyszła z gabinetu z panem Williamsem. Uśmiechnęła się do starszego mężczyzny, którego włosy zdążyła już przyprószyć siwizna i zacisnęła dłonie na pasku od torebki.
— Bardzo miło mi było cię poznać, Alexandro — powiedział, wyciągając do niej dłoń na pożegnanie. — Cieszę się, że przyszłaś. Właśnie kogoś takiego szukałem i jeszcze raz gratuluję — dodał, zaciskając swoje palce na jej drobnej dłoni.
— Dziękuje — Uśmiechnęła się perliście, dumna z tego, że się udało. — I proszę mówić mi Alex, to mi nie przeszkadza — dodała i uśmiechnęła się szerzej.
— Dobrze, Alex. W takim razie do zobaczenia już w poniedziałek - Skinął głową, odprowadzając ją do windy. - MIłego weekendu - dodał jeszcze, gdy blondynka wchodziła do środka.
- Nawzajem, panie Williams. Do widzenia - powiedziała, a później uśmiechnęła się na pożegnanie i nacisnęła guzik, na którym mieścił się parter i winda zasunęła drzwi, po czym zjechała w dół.
Blondynka uśmiechnęła się sama do siebie, w lustrze, które stanowiło jedną ściankę windy i nie mogła się już doczekać, aż opowie o tym wszystkim Red. Wiedziała, że w przeciwieństwie do jej chłopaka, przyjaciółka zawsze będzie z niej dumna i właśnie za to ją uwielbiała. Poza tym były przy sobie na dobre i na złe, niezależnie od tego co się działo.
Alex wyszła z budynku i złapała taksówkę, a później podała kierowcy adres baru, w którym się umówiły. Przy okazji napisała jeszcze brunetce, że już jedzie. Red dała jej natomiast znać, że na nią czekała, ale nie musi się śpieszyć, bo zajęła im stolik, więc będą miały gdzie usiąść i pogadać. Blondynka westchnęła cicho i skupiła się już na jeździe, chociaż tak naprawdę myślami jeszcze była w kancelarii, przy rozmowie z panem Williamsem.
:::
— I powiedział, że kogoś takiego szukał, że jestem pełna energii, zdeterminowana i chętna na zmiany, że wniosę powiew świeżości do zespołu i takie tam. Zrobiło mi się bardzo miło - Alex spojrzała na przyjaciółkę, a później uśmiechnęła się do niej i wrzuciła sobie orzeszki do ust. Czekały na swoje drinki i blondynka chciała zjeść jakąś przekąskę, bo rano zjadła tylko dwa tosty i nic poza tym. Nie chciała później wracać do domu kompletnie wstawiona, chociaż byłaby tylko po jednym drinku.
— Jestem z ciebie taka dumna, Alex — Red przytuliła ją do siebie i uśmiechnęła się szeroko. - Wiedziałam, że sobie poradzić, bo w końcu nazywasz się Alex Withman, ale potrzebowałam to usłyszeć — dodała, chichocząc.
— Dziękuje, to dla mnie bardzo ważne — przyznała blondynka i założyła kosmyk włosów za ucho. - Mam nadzieje, że Louis się chociaż ucieszy albo nie będzie miał tego gdzieś — dodała i westchnęła ciężko.
— Co z wami? — Brunetka założyła nogę za nogę i rozsiadła się wygodniej na wysokim krześle. Zerknęła na przyjaciółkę i mimowolnie podgryzła wargę. Alex dobrze wiedziała, że jej przyjaciółka próbowała się wyzbyć tego nawyku, ale nie wychodziło.
— A co ma być? Kłócimy się cały czas, przecież wiesz. To akurat się nigdy nie zmienia. Tak jak tobie i Michaelowi bardzo dobrze się powodzi, to u nas jest zupełne przeciwieństwo. Nie ma dnia aby nie było mi przez niego przykro czy żebym nie była na niego zła. A wiesz co dostaje w zamian, że się martwię o niego? Tekst, abym się nie wtrącała, bo to jego życie i zrobi z nim co chce — powiedziała, chociaż pod koniec prychnęła i skrzyżowała dłonie na piersiach. — Czasem się zastanawiam, co jeszcze mnie przy nim trzyma, bo naprawdę nie mam pojęcia.
— Wydaje mi się, że co by się nie działo, to i tak go będziesz kochać.
— To dupek i idiota, ale go kocham - Alex przytaknęła, po czym zasznurowała usta, bo zjawił się kelner z ich zamówieniami. Postawił przed nimi drinki, a blondynka od razu zabrała się za swój, aby się odstresować. — I nic nie mogę na to poradzić. Mógłby mną pomiatać i robić ze mnie tę gorszą, a ja i tak mu to wybaczę, i go nie zostawię — dodała, kręcąc głową.
— Mam nadzieje, że jeszcze wszystko się ułoży, kochana. Nie przejmuj się tym i skup się na świętowaniu. W końcu mamy co oblewać — Red uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco i przysunęła do niej swój kieliszek z Cosmpolitanem. Alex westchnęła i uśmiechnęła się. Red miała rację. Miała co świętować.
━━━━━━━━━━
━━━━━━━━━━
jak czwórka?:")
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top