chapter eight → netflix
🇳🇪🇹🇫🇱🇮🇽
chapter eight
━━━━━━━━━━
Po powrocie do domu, Alex nie zamierzała się odzywać do Louisa ani słowem. Zostawiła swoją torebkę na komodzie razem z kluczami i kluczykami do samochodu, po czym udała się do łazienki. Musiała ochłonąć, a wiedziała, że jeśli szatyn cokolwiek wtedy powie, to prędzej wydrapie mu oczy niż posłucha jakiś jego głupich tłumaczeń. Prawda była taka, że znowu przesadził i nikt go do tego nie zmusił, bo był dorosłym facetem i odpowiadał sam za siebie. Blondynka była na niego wściekła, choć prawda była taka, że to i tak było delikatnie ujęte. Nie potrafiła przyjąć do wiadomości tego, że naprawdę tak miał zupełnie gdzieś swoją przyszłość i swoje życie, a także ich związek. Była już potwornie zmęczona tym, że ciągle musiała mu udowadniać, że w dalszym ciągu jej zależy na tym, aby wszystko się ułożyło, bez nałogów i kłótni, ale Louis był na tyle ślepy, że wyszukiwał problemy, tam gdzie ich nie było.
Blondynka trzasnęła drzwiami od łazienki i oparła dłonie o umywalkę, czując jak cała drżała z tej wściekłości. Miała serdecznie dość i czuła tylko jak szumi jej w uszach od podniesionego ciśnienia. Nie powinna się denerwować, Louis dobrze to wiedział, bo mogło to jej zaszkodzić, ale oczywiście nie przejmował się tym. Wzięła kilka głębszych oddechów, ale nic to nie dało i pokręciła głową. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze, zdając sobie sprawę, że strasznie zbladła i umyła ręce. W myślach postanowiła zrobić sobie coś ciepłego do picia na uspokojenie i włączyć serial, żeby się odstresować. Nie zamierzała odzywać się do Louisa, aby w jakikolwiek sposób dotarło do niego to, co zrobił.
Wyszła z łazienki, trzaskając drzwiami i pomaszerowała do kuchni, czując jak cała jej twarz była spęta. Miała już w głowie same czarne scenariusze, bo tyle nie wracał do domu, a on siedział w areszcie i jeszcze nawet nie żałował tego, że tam trafił. Policjant, z którym rozmawiała i załatwiała wszystkie formalności opowiedział, że Louis nawet po zamknięciu w celi nie potrafił się opanować i wyzywał wszystko to, co znalazło się w polu jego widzenia i w jakikolwiek sposób się poruszało. Alex myślała, że zapadnie się wtedy pod ziemię przez swojego chłopaka. Miała serdecznie dość takiego zachowania, ale wiedziała, że kolejna kłótnia niczego nie przyniesie poza tym, że ona znowu się zdenerwuje, a Louis każe jej się zamknąć, bo jak zwykle czepia się czegoś, co dla niego nie było problemem. Znała tę śpiewkę na pamięć i naprawdę nie miała na nią najmniejszej ochoty.
:::
Minęło kilka dni, a Alex dalej dzielnie wytrzymała w swoim postanowieniu nie odzywania się do Louisa. Może nie było to do końca uczciwe z jej strony ani dojrzałe, ale uznała, że skoro on zachowywał się jak rozkapryszony nastolatek, to musiała zniżyć się do jego poziomu i uświadomić go jak bardzo był dziecinny. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nic tym mogła nie zdziałać, ale kiedy milczała to było jej lżej, bo przynajmniej nie musiała męczyć siebie samej w docieraniu do niego na każdy możliwy sposób, który i tak się nie sprawdzał. Louis bywał naprawdę ciężkim przypadkiem i blondynka traciła już powoli chęci oraz siły na to, aby ciągnąć ten związek. Znała swoją wartość i wiedziała, że zasługiwała na szczęście, a jeśli Louis nie zamierzał jej go dać, to nie miała zamiaru tracić na taką osobę swojego czasu. Brzmiało brutalnie, ale Alex chciała się realizować, rozwijać skrzydła, a Tomlinson tylko był kulą u nogi, która ściągała ją brutalnie w dół.
Tamtego wieczora Alex siedziała na kanapie, pod kocem i z miską owoców pokrojonych w kostkę, które zjadała, aby nie jeść chipsów czy innych śmieciowych przekąsek. W dodatku schowała się pod kocem, aby nie marznąć. Od rana padało i było przeraźliwie zimno, co zmusiło ją nawet do wyciągnięcia najgrubszych skarpetek z dna szuflady.
Wieczór zapowiadał się na długi, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Lubiła wylegiwać się na kanapie i oglądać seriale, a tym bardziej lubiła to robić, kiedy za oknem pogoda była taka paskudna. Nie interesowało ją to, gdzie wyszedł Louis, chociaż rzekomo poszedł tylko do sklepu, ale dobrze wiedziała jak to się skończy i tylko czekała, aż minie trochę czasu, a jego nie będzie. Nie chciała już mu nawet wierzyć i każde jego słowo puszczała sobie wokół uszu, żeby potem nie płakać w poduszkę i nie zamartwiać się o niego. Ciągle obiecywała sobie, że w końcu da sobie spokój z tym wychodzeniem z siebie i wydzwanianiem do szatyna, aby dowiedzieć się, gdzie był i co robił, bo on i tak obracał zawsze kota ogonem, aby tylko dała mu spokój. W końcu jednak zamierzała się go posłuchać.
W połowie odcinka zadzwoniła jednak do niej Red, aby mogły porozmawiać, więc trochę się przez to rozchmurzyła, gdy zobaczyła numer przyjaciółki na ekranie telefonu i nacisnęła zieloną słuchawkę. Przyłożyła urządzenie do ucha, zatrzymując serial i ułożyła się wygodniej.
— No cześć, pani redaktor. Co tam? — przywitała się i zaśmiała pod nosem.
— Cześć, przyszła pani prawnik. W porządku. Zadzwoniłam, bo się nudzę, a Michael poszedł na siłownię. Miałam wpaść do ciebie na jakiś babski wieczór, ale pogoda jest taka paskudna, że nie mam ochoty wystawiać nosa z domu. A co dopiero zwalać ci się na głowę. Słyszałam co się stało ostatnio z Louisem, więc pewnie musicie mieć tam ciekawie — dodała, wzdychając ciężko.
— Nie mów nic nawet — Alex przewróciła mimowolnie oczami, a później pokręciła głową, choć przyjaciółka tego nie widziała. — Mam go tak dość, że nie znam nawet słów, aby to opisać. Wyobrażasz sobie, ile musiałam najeść się przez niego wstydu? To nie jest normalne, ale wydaje mi się, że on już nie wie, co jest normalne, a co nie jest - dodała, prychając.
— Słyszę jaka jesteś teraz wściekła, więc domyślam się. Ale wcale się nie dziwie. To nie jest ten sam Louis, którego poznałam i to przykre. Naprawdę. Zmienił się przez te narkotyki. I to potwornie — dodała smutno. Alex musiała jej przytaknąć, bo nie mogła się z nią nie zgodzić.
— Niestety. I nawet nie chce pomocy, a ja już powoli tracę siłę na to, aby wyciągać go z tego gówna. Najwidoczniej mu w nim dobrze i nie chce, aby ktokolwiek mu przeszkadzał. Nawet ja. Jego dziewczyna.
━━━━━━━━━━
━━━━━━━━━━
co sądzicie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top