Prolog

Biegnę ile sił mam w nogach żeby zdążyć tylko na jedną w tygodniu lekcję czyli muzykę. Po pięciu minutach już jestem pod nasza szkołą wyciągam z kieszeni telefon no znaczy już bardziej powietrze, ponieważ go tam nie ma. Rozglądam się do o koła i go znajduję leży szybką w dół na chodniku idę po niego nie sprawdzając na wyświetlacz i biegnę ponownie do szkoły.

Stoję już przed klasą i ją otwieram pan Wooder już z pogardą na mnie patrzy, a ja jedynie przepraszam za spóźnienie i wracam do swojej samotnej ławki. Wooder gada nam coś o instrumentach aż nagle wchodzi pani sekretarka z jakimś chłopakiem. Sekretarka jeszcze mu coś szepneła do ucha i wyszła z sali. Chłopak podszedł do nauczyciela i dał mu kartkę. Aha czyli znowu następny uczeń. Nie widziałam jego twarzy, ponieważ zasłonił ją kapturem.

-Klaso jest to Jasper Coffer wasz nowy kolega z klasy.- Jak Wooder skączył gadać ten Jasper odsłonił twarz. Mnie to nie obchodziło, ale gdy wszystkie dziewczyny wzdychają to nie da się popatrzeć. Głupia ludzka ciekawość. Gdy tylko na niego spojrzałam to się on od razu w moją stronę odwrócił i jego oczy zaświeciły.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top