1.
* Zuzia *
Obudziłam się. Z pokoju obok dobiegało głośne chrapanie. Spojrzałam na zegarek. 10.06.2016 6:00. Mam jeszcze dwadzieścia minut. Wzięłam telefon z mojej szafki nocnej i nastawiłam budzik na 6:20 z zamiarem drzemki. Jednak przed temu sięgnęłam po telefon. Sprawdziłam powiadomienia. 2 z watpada i jedno z YouTube. Skasowałam te z wattpada i weszłam na YouTube. Okazało się, że pewna YouTuberka ( Bojowka1302 ) wstawiła 12 odcinek miraculum po polsku! Stwierdziłam, że przecież mam jeszcze 20 minut więc mogę go obejrzeć. Włączyłam filmik. 12 odcinek był o Czarnym Mieczu, nauczycielu szermierki kandydujący na stanowisko burmistrza Paryża. Przegrał wybory, przez co stał się świetną partią dla akumy. Na szczęście wszystko skończyło się tak jak zwykle.
Biedronka roztrzaskała przedmiot w którym znajdowała się akuma. Wyleciał z niej czarny motyl którego złapała do yo-yo i oczyściła.
Nagle zadzwonił budzik. Była 6:20. Wstałam z łóżka i włożyłam telefon do torby. Podeszłam do szafy i wybrałam sobie jakieś ciuchy + opaskę z pazurem wilka ( pamiątka po rodzicach).
Kiedy się przebrałam, napisałam karteczkę dla Tobiasza, że już wyszłam.
Chociaż miałam 14-15 lat to o wszystkim musiałam informować mojego opiekuna. Martwił się, że coś mi się stanie. Przed wypadkiem często do nas przyjeżdżał. Śmiercią moich rodziców martwił się prawie tak sano jak ja. Bał się o mnie. A ja tego nie chciałam. Poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie szybko kanapkę i wzięłam ją do ręki, poszłam po torbę i karteczkę do mojego pokoju. Położyłam kartkę koło łóżka Tobiego i wyszłam z domu. Od razu skierowała się na przystanek, który znajdował się 100 metrów od mojego domu przy okazji jedząc kanapkę. Po 10 minutach byłam na miejscu. Wyciągnęłam telefon z torby. 7:10. Za 5 minut miał przyjechać autobus. Z mojej tylnej, tajnej kieszeni torby wyciągnęłam słuchawki. Podłączyłam je do telefonu i włożyłam sobie do uszu. Weszłam w muzykę i puściłam sobie piosenki Justina Biebera. Nie lubiłam tego faceta, ale jego muzykę bardzo. Po chwili przyjechał autobus. Wsiadłam do niego. Po 1 minucie ruszył. Po około 20 minutach byłam na miejscu. Wysiadłam z autobusu. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że nie skasowałam biletu. Mówi się trudno. Ruszyłam w kierunku szkoły. Po chwili już wchodziłam do budynku. Przed moją klasą stały Marta, Gosia, Jaga i jeszcze 5 chłopaków z mojej klasy. Podeszłam do dziewczyn i zaczęłyśmy gadać. W tym czasie reszta osób z klasy przychodziła na korytarz. Po 15 minutach zadzwonił dzwonek. Weszliśmy wszyscy do klasy. Pierwsza i druga lekcja to była przyroda. Trzecia matma. Większość osób z mojej klasy, w tym ja, grzebała na telefonie. Ja grałam w "Color Switch". Miałam właśnie pobić rekord, ale ktoś mi przerwał.
- Zuzanno, co powiedziałam? - zapytała się mnie nauczycielka.
- eeeeeyyyyy..Przepraszam, ale nie słuchałam. - odparłam zgodnie z prawdą. W tym momencie nauczycielka zobaczyła mój telefon.
- Pała i do dyrektora!!! - krzyknęła.
Posłusznie Wstałam z krzesła, rzuciłam błagające spojrzenie Marcie, ale ta rysowała właśnie coś w swoim zeszycie. Otworzyłam drzwi od klasy i wyszłam na korytarz. Skierowałam się w stronę gabinetu dyrektora. Weszłam do niego. Wytłumaczyłam całą sytuację dyrektorowi. Ten nakrzyczał na mnie i kazał wracać do domu. Niestety miałam na dodatek do 13 października (poniedziałek) zrobić wszystko co dziś robili w szkole i jeszcze 5 dodatkowych stron z matematyki. Wyszłam z gabinetu, wróciłam do klasy po plecak, a potem wyszłam ze szkoły. Skierowałam się na przystanek. Po raz nie wiem który dzisiaj spojrzałam na zegarek w telefonie. 10:17. Autobus do mojego domu miał przyjechać o 10:25. Weszłam w wiadomości i napisałam do Marty, Gosi i Jagi :
" dzisiaj u mnie o 16."
Po jakiś 5 minutach dostałam potwierdzenie. Teraz tylko czekać po raz drugi tego dnia na autobus. Jakoś będę musiała się wytłumaczyć Tobiemu. Nie będzie to trudne. Tobi jest łagodny, więc jeśli da mi jakąś karę to nie będzie ona zbyt surowa. Kiedy autobus przyjechał, wsiadłam do niego i pojechałam do domu. Gdy wreszcie byłam na miejscu otworzyłam drzwi (kluczami) i weszłam do domu. Mojego opiekuna nie było. zapewne siedzi teraz w swojej pracowni i nad czymś majstruje.
Godzina 15:55
Dziewczyny zaraz będą. Wezmę od nich lekcje, a potem coś porobimy.
* dryńńń * Już są!
Szybko podbiegłam do drzwi. Otworzyłam je i zaprosiłam przyjaciółki do środka. One podały mi lekcje.
- Co teraz robimy? -spytałam.
- może pójdziemy do pracowni twojego kuzyna?! - zaproponowała Jagna.
Tak!!! - zgodziły się dziewczyny. Ja nie mając wyboru, również przestałam na te propozycje. Wszystkie zostawiliśmy rzeczy w domu i ruszyłyśmy do hali. Kiedy tam weszłyśmy światła były zapalone co oznaczało o obecności wynalazcy. Zaczęłyśmy chodzić po hali i oglądać wynalazki. Pokazywałam dziewczyną jak działają i do czego służą.
Po godzinie zwiedziłyśmy prawie cały " drugi dom " mojego kuzyna. Usiadłyśmy na jakiejś platformie. Gosia w czasie wchodzenia na platformę potknęła się o coś potknęła i wywróciła. Na szczęście obyło się tylko na zadrapaniu. Nagle platforma na której siedziałyśmy zaczęła świecić. Nim zdążyłyśmy się podnieść, rozbłysły białe światło. Straciłam przytomność.
* Narrator *
3 minuty wcześniej
Cztery dziewczyny podeszły nic nie świadome do nowego wynalazku Tobiasza. Był to specjalny teleporter. Potrafił podłączony do komputera przenosić rzeczy z realnego świata do obecnie włączonego programu. W tym momencie nie był podłączony do niczego.
Jedna z dziewczyn, Gosia potknęła się o dźwignie włączającą teleporter. Po chwili wszystkie usiadły na teleporterze. On rozbłysł białym blaskiem. Dziewczyn nie było widać. Gdy blask znikł, dziewczyn już nie było...
______________________________
Napisałam ^•^ Podoba się??? 865 słów... Rozdział pisany dość długo, ale jest.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top