4
Właśnie skończyła się trzecia lekcja. Gdy wyszliśmy z klasy na przerwę, jak to Alya powiedziała, usłyszałam jakieś krzyki. Pobiegłam do drzwi wejściowych. Tam zobaczyłam lewitującą postać w żółtym stroju. Przemieniłam się i skoczyłam na najbliższy budynek.
- No witaj Biedronko. Jestem Odludna (nie pytajcie). Daj mi miraculum. - powiedziała dziewczyna, a ja już wiedziałam, że wróciłam do pracy. Ale tym razem nie dam się tak pokonać.
- Zapomnij. - i zaatakowałam zaakumowaną.
Walka trochę trwała, bo jak wróciłam do szkoły to wszyscy wychodzili z budynku. W tłumie uczniów zauważyłam Alye. Gdy do niej pomachałam spojrzała na mnie i podeszła.
- Hej, gdzie ty się podziewałaś?-spytała od razu.
- Ratowałam miasto. Wróciły akumy. - westchnęłam.
- Czyli wracasz do tego co robiłaś lata temu? No nieźle. - zaśmiała się. Mnie to jednak nie bawiło. Wtedy nie chodziłam do szkoły, a teraz muszę. Chociaż jakby liczyć te 100 lat, to mam 116 lat.
- Znowu będę musiała uciekać. Ale tym razem nie z zamku, a ze szkoły.
- Przynajmniej nie pilnuje cię nikt. Możesz robić co chcesz.
- Ale nie mam rodziny. Mimo, że wtedy brakowało mi wolności to miałam rodziców. - zrobiło mi się smutno. Ojciec był wymagający ale też kochany. Mama też. Bardzo mi ich brakuje.
- Będzie dobrze, pomogę ci.- powiedziała i mnie przytuliła. - Możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji.
__________
Tak więc.... Jest rozdział. Postaram się napisać coś e przyszłym tygodniu. Mimo, że jest rozpoczęcie roku szkolnego.
I napiszcie jak ten rozdział sie podoba. Bo osobiście jestem zadowolona. Szczególnie z końcówki.
No to .....BRANOC!!!😁
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top