Chat Blanc vs White Tiger

Przedstawiam Wam kolejnego one shota, w którym jest White Tiger!

________________

Marinette, będąc na patrolu, wkrótce dostrzegła Czarnego Kota.

- Hej, Sierściak - powiedziała.

- Sierściak? - powtórzył. - Ktoś tu ma dobry humorek - zauważył.

- Owszem.

- Wiesz co, bo ja... - Postanowił skorzystać z okazji. Carpe díem, nie? - Znamy się dość długo i już dawno chciałem ci to powiedzieć... Kocham cię! - wypalił prosto z mostu.

- Niestety, Kicia. Kocham kogoś innego.

Tygrysica najzwyczajniej w świecie, odeszła, zostawiając partnera ze złamanym sercem. Spanikowała po prostu.

- C-co? - Otrząsnął się dopiero po dłuższej chwili, ale na próżno, bo nie zauważył akumy lecącej w jego stronę.

Podmiot diabła wyleciał mu do ogona, a przed jego twarzą pojawił się fioletowy kontur maski. Chłopak nawet się nie ruszył, tylko zrezygnowany patrzył przed siebie.

~ Witaj, Chat Blanc. Ja jestem Władca Ciem i daję tobie szansę zemsty na tej niewdzięcznej dziewusze. Twoją nową mocą jest czarna dziura. Masz przynieść mi jej i swoje miraculum, zrozumiano?!

- Tak - odpowiedział cicho. Nie wiedział, dlaczego ale nie miał siły, aby walczyć.

Ciało Adriena pokryła akumowa mgła. Po chwili wyszedł z niej już jako Chat Blanc. Uśmiechnął się przerażająco, a jako oczy zasnuły się czarną mgłą.

Nagle pod nim pojawiła się czarna dziura, w którą wpadł.

Tymczasem Marinette patrolowała okolicę, zauważając biały punkt.

- O nie. Tylko nie to... - szepnęła do siebie Tygrysica.

Podeszła bliżej, po chwili, stając oko w oko z Chatem Blanc.

- No, no, no, witaj Tygrysku - powiedział Chat, uśmiechając się przerażająco.

- J-ja, nie chcę z tobą walczyć.

- A myślisz, że mi się chce? - Przewrócił zirytowany oczami. - Oddaj miraculum, Tygrysku i po sprawie. - Wzruszył ramionami.

- Chat ja...

- Co?! - ryknął. - Co ty?!

Zaczął powoli podchodzić w jej stronę, na co dziewczyna zaczęła się cofać. W pewnej chwili pod stopami poczuła krawędź dachu, przez co przystanęła w miejscu. Chat Blanc uśmiechnął się do niej złośliwie, rozkładając ręce. - Nie masz gdzie uciec. Oddaj miraculum, bo nie mam zamiaru się z tobą cackać.

- Nigdy! - warknęła, po czym mocno spoliczkowała Chata.

Chłopak chwycił się odruchowo za obolałe miejsce.

- Pożałujesz, idiotko! - wykrzyknął i rzucił się na Tygrysicę z kocimkijem.

Widać było, że jest bardzo rozjuszony. W jego złotych oczach malowała się furia. Zaczął okładać bezbronną dziewczynę swoją bronią.

- Przestań... Proszę... - wyjąkała White Tiger.

Bała się go.

- Ooo, koteczek się boi - zadrwił, przestając na chwilę atakować.

Tygrys, korzystając z okazji, podcięła mu nogi, przez co się obalił. Dziewczyna natychmiast zaczęła uciekać jak najdalej od niego, by zregenerować siły, a Chat ruszył za nią w pogoń. Odbił się na kocimkiju i wylądował tuż przed dziewczyną.

- Gdzie ci się tak spieszy, My Lady? - spytał.

- Jak najdalej od ciebie, potworze! - warknęła, czym bardzo zdenerwowała Chata.

- Potworem stałem się tylko i wyłącznie przez ciebie! - ryknął, wprawiając dziewczynę w osłupienie.

Zdała sobie właśnie sprawę z tego, że to wszystko jest jej winą. Zacisnęła wargi, żeby się nie rozpłakać i spojrzała w jego oczy swoimi załzawionymi.

- To moja wina - szepnęła.

Wiedziała, że musi coś zrobić. Tylko co? Niewiele myśląc, zaatakowała Chata swoimi pazurami.

Chłopak z łatwością zrobił unik.

- Jesteś taka przewidywalna, Tygrysku - powiedział Chat, uśmiechając się przerażająco.

- T-ty nie musisz taki być - powiedziała ze łzami w oczach. -Walcz z tym!

- Nie muszę walczyć z tym, tylko z tobą - uśmiechnął się kpiarsko.

Dziewczyna potknęła się o nierówny dach, przez co upadła.

- Ch-chat, proszę nie - szepnęła. Blondyn przypatrywał się dziewczynie z wyższością. - Z-zostaw mnie - powiedział szeptem White Tiger.

Te słowa wywołały szyderczy uśmiech na twarzy Chata. Podszedł do niej i uniósł jej podbródek do góry.

- Najpierw przyjemności, potem walka - szepnął, po czym nagle przewiesił ją sobie przez ramię.

Dziewczyna przez ten nagły ruch nie miała czasu na jakąkolwiek reakcję. Zaczęła walić w jego plecy, ale na marne, bo nawet nie drgnął.

- Gdzie mnie niesiesz? - zapytała zrezygnowana.

- Idziemy do twojego domu - odpowiedział ze spokojem.

- Ale nie wiesz gdzie mieszkam.

- Oczywiście, że wiem, gdzie mieszkasz, Marinette.

Dziewczyna wstrząśnięta wstrzymała oddech.

SKĄD ON DO CHOLERY WIE KIM ONA JEST?!

- S-skąd ty...

- Śledziłem cię - odparł zwyczajnie, jakby nie było to nic wielkiego.

Tygrysica była zdruzgotana. Nie wiedziała co o tym myśleć.

- Jesteś tyranem! - warknęła, czując jak łzy napływają jej do oczu.

Nie wiadomo do czego Chat będzie zdolny, skoro wie kim jest jego partnerka.

- Nie myślisz chyba, że te słowa jakoś do mnie trafiają - parsknął pod nosem. - Mówisz tak tylko, aby poczuć się mniej winna. Ja wiem, że tak nie myślisz.

Dziewczyna poczuła się jeszcze gorzej. Kot tak łatwo z niej czyta, a ona? Nic, kurna! Jak mogła nie zauważyć, że on ją kocha!

Marinette spróbowała kopnąć przeciwnika, żeby się jakoś wyszarpać, jednak na marne. Chat był silniejszy.

- Jak tylko mnie postawisz to tak ci skopię twarz, że nie poznasz własnego odbicia w lustrze - mruknęła Marinette.

- Och - zaśmiał się. - Myślę, że nie chcesz tego zrobić.

- Co? - zapytała zdezorientowana.

- Przecież ty mnie kochasz, no, przynajmniej jedną część mnie.

- O czym ty gadasz, człowieku? - Zmarszczyła brwi.

O co mu chodzi?

- Kochasz mnie. Mnie jako Adriena.

- Co?! T-to ty... - Nie mogła w to uwierzyć, to było dla niej za dużo. Poczuła łzy cisnące się jej do oczu. - Klamiesz! - krzyknęła desperacko.

- Po co niby miałbym kłamać?

Marinette całkowicie się rozpłakała. Nie mogła pojąć tego, że mogła skrzywdzić tak osobę, którą kocha.

- A-ale ja cię kocham - wyjąkała.

- Nie mnie, tyko Adriena, a teraz z łaski swojej powiedz mi czy twoi rodzice są w domu.

- S-są... - Dlaczego mu to powiedziała?!

- Ech, to jednak idziemy do mnie.

Uff.

Chat Blanc skierował się w przeciwną stronę.

Nagle White Tiger wysunęła pazury w swojej prawej ręce i przejechała nimi po plecach chłopaka. Chat syknął i puścił dziewczynę, a sam odszedł dalej.

Tygrysica podeszła do niego z triumfalnym, a zarazem wrednym uśmiechem. Musiała grać.

- Takiego obrotu spraw, to się nie spodziewałeś, co? - spytała.

- No, cóż, chciałem przedłużyć, to co nieuniknione, ale jak chcesz się bawić, to okey. - Wzruszył ramionami i rzucił się na nią, przez co straciła równowagę.

Oboje runęli z dachu. Chat przytrzymał nadgarstki dziewczyny i wbił w nie paznokcie. Marinette zaskomlała z bólu. Chwilę potem ciało Tygrysicy z Chatem na brzuchu walnęło w ziemię.

- Tyran - mruknęła Tygrysica, a Chat słysząc to, spojrzał na nią nienawistnym wzrokiem.

- Sama tego chciałaś, więc nie narzekaj - powiedział bezpłciowo.

Przejechał paznokciem po brzuchu Marinette, rozcinając kostium.
White Tiger próbowała się jakoś wyrwać, ale na marne. Chat był silniejszy. Próbowała udrapnąć wroga, lecz jej się to nie udało.

- Nie uda ci się mnie pokonać! - warknęła. Chat już miał sięgnąć po miraculum, ale nastolatka ponownie się odezwała. - Jeśli je choćby tkniesz, to złapę cię za głowę i wezmę ci ją wyrwę!

Chat stracił już cierpliwość. Zamachnął się i spoliczkował dziewczynę.

- Zamknij się, suko! - warknął.

Marinette przygryzła wargę, próbując się nie rozpłakać. Próbowała udawać, że to jej nie rusza, ale było na odwrót. Powoli zaczynała tracić nadzieję, że wygra.

- Grzeczna dziewczynka - pogładził ją po drugim policzku, a następnie uderzył.

- Nie robi to na mnie wrażenia - powiedziała, mimo ostrego bólu który czuła. - Nie stać cię na więcej? - dodała, choć raczej nie powinna tego robić.

Chat uśmiechnął się szyderczo, chwycił swój kocikij i uderzył nim White Tiger w brzuch. Dziewczyna wrzasnęła z bólu.

- Aww, księżniczkę zabolało? - powiedział, po czym jeszcze raz ją uderzył.

Marinette leżała nieruchomo, aby mniej bolało i płakała ze swojej przegranej. Chat Blanc nachylil się nad nią i ściągnął dziewczynie miraculum, spinkę. Wyprostował się i patrzył, jak Tygrysica zmienia się w Marinette.

Z miraculum wyleciała Wolverine. Gdy zobaczyła stan swojej właścicielki, przeraziła się. Podleciała do Chata i wyrwała mu spinkę.
Zaakumowany szybko zareagował i chwycił kwami w prawą dłoń.

- Tylko spróbuj coś zrobić, a użyję kotaklizmu - zagroził. Wolverine skinęła niechętnie głową. Chat spojrzał na leżącą na ziemi Marinette i zasalutował jej. - Żegnaj jak na razie, księżniczko.

Dziewczyna nie miała na nic siły i tylko patrzyła jak pod Kotem pojawia się czarna dziura, w której zniknął.

- Wolverine - szepnęła Marinette, a w kąciku jej oka pojawiła się łza. - Muszę to naprawić. I odzyskać miraculum! - postanowiła, jednak czuła, że to nie będzie łatwe. Niestety zanim zdążyła się podnieść, niebo zajaśniało kolorem fioletowym i zewsząd, na niebie, zaczęły pojawiać się akumy. - Spoznilam się - powiedziała z bólem, po czym zemdlała.

Koniec 🔚

Ktoś spodziewał się takiego zakończenia?

Widzimy się w kolejnym one shocie ❤
Kanexsia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top