Czy to nie jest sen? cz(1/3)

Perspektywa Marinette

Było dokładnie tak jak się spodziewałam.Tuż po tym jak wróciłam razem z Aylią do domu rozpoczęła się seria milionów pytań związanych z moim blond ideałem.Nasze babskie pogaduszki mogłyby trwać nawet kilkanaście lat bez chwilki przerwy, gdyby nie uratowała mnie moja mama nie mam pojęcia jakbym skończyła:

-Marinette jest już późno Ayla powinna wracać do domu!-krzyknęła moja rodzicielka z dołu.

-Jasne mamo!-odpowiedziałam.Po czym zwróciłam się już trochę ciszej do Ayli:

-Przykro mi, ale chyba będziesz się musiała powoli zbierać.-uśmiechnęłam się do niej serdecznie.

-No co ty dziewczyno zawsze możemy dokończyć tą rozmowę u mnie na nocowanku, na które oczywiście jesteś zaproszona ty i inni nasi przyjaciele, ale nawet nie waż się zapytać kto to bo i tak ci nie powiem.-również się uśmiechnęła. Po chwili ciszy jednak wstała spakowała swoje rzeczy i ruszyła w stronę klapy w podłodze od mojego pokoju, która tak naprawdę jest przysłowiowym exitem.

Niczym jeszcze wyszła dodała:

-A i Marinette zapamiętaj jedno.Jesteś najwspanialszą, najpiękniejszą oraz najmilszą dziewczyną jaką znam i nigdy, przenigdy powinnaś o tym nie zapominać, a jeśli Adrien nie dostrzega, że ma największy cud świata przed oczami i nic z tym nie robi to naprawdę nie jest ciebie wart.Teraz muszę już iść.Miłych snów Marinette. Pa.-pomachała mi, a ja zamiast jej odpowiedzieć wpatrywałam się w znikającą pod klapą sylwetkę mulatki  ze zdziwieniem i sporym podziwem.

Gdy nareszcie ogarnęłam co przed kilkoma minutami właśnie powiedziała włącznie z informacją o nocowaniu zaczęłam się poważnie stresować. A co jeśli Adrien też będzie na tym piżama party i tylko się tam ośmieszę.Może uda mi się zakryć te złe wrażenie jakie w przyszłości wykonam przez zaprojektowanie ubrań.Muszę to poważnie przemyśleć.Nawet jeśli te stroje mi się nie udadzą to przynajmniej będę miała jakieś wstępne i podstawowe projekty jako podkład pod coś dużo lepszego.
Nie myśląc już dłużej nad tym ,zabrałam się za odrabianie na jutro lekcji.

Otworzyłam mój różowy plecak,wyjęłam z niego wszystkie książki i po kolei do nich zaglądałam.Na moje szczęście albo nieszczęście miałam tylko jedno zadanie,mianowicie napisać swój własny wiersz.Byłam tak słaba z francuskiego,że ten babsztyl ledwo co mnie do następnej klasy przepuścił to niech sobie pomyślę co zrobi teraz...aż ciarki po plecach przechodzą...

2 godziny później ,godzina 1 w nocy,pokój Marinette

"Maska nie uchroni cię od twej niewoli,

z nią w teatrze życia nie odegrasz roli,

Warstwa malowideł kryjąc prawdy nagie,

Nie da byś wyjawił ani krzty odwagi.

Twarz,którą z uporem pod maską ukrywasz,

Jest martwa,a przecież chcesz by była żywa.

Używając maski kryjesz się przed światem,

Brak widocznej twarzy jest pustym tematem.

Przez nią nie okażesz własnego przeżycia,

Bo trudno odgadnąć ,co masz do ukrycia.

Więc porzuć skrywanie swej uroczej twarzy,

I pokaż ją taką,o jakiej sama marzysz."

Sprawdziłam już ostatni raz wiersz,czy aby nie posiada żadnych błędów ortograficznych albo interpunkcyjnych i nawet nie spakowawszy zeszytów, poszłam spać.Czy jutrzejszy dzień będzie udany?A może dojdzie do czegoś miłego między mną,a Adrienem?To by było cudowne.

C.D.N

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 

Przepraszam za tak długą nieobecność.Miałam bardzo duże problemy z weną i po prostu brak wolnego czasu.Przez ten czas mogliście sobie pewnie pomyśleć ,że zawiesiłam tą książkę,ale nie,wcale jej nie zawiesiłam i nie zamierzam zawieszać wcale.

Mam dla was bardzo ważną informację.Ze względu na to,że przez najbliższe tygodnie mam natłok kartkówek i sprawdzianów rozdziały będą się pojawiały bardzo rzadko,bo albo wtedy kiedy będę miała wolną chwilkę,albo kiedy nie będzie żadnych klasówek.Mam nadzieję, że mnie rozumiecie i będziecie dla mnie wyrozumiali.

Pozdrawiam wszystkich i do napisania.

Buziaczki..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top