rozdział 9
Adrien/Czarny Kot
-Pokaż co potrafisz-usłyszałem pociągający głos dziewczy tuż przy moim uchu.
Ciągle kręciła swoimi biodrami, więc mój kolega był już twardy.
Nie wie na co się szykuje.
Szybko przekręciłem ją że ona leżała na plecach, tylko tym razem przygwoździłem jej ręce do łóżka.
-To był twój błąd kochanie-podkreśliłem ostatnie słowo przygryzając płatek jej ucha.
Przez jej ciało przeszedł dreszcz.
Nie dałem jej nic powiedzieć bo z zachłannością wpiłem się w jej pełne usteczka.
Te usta, które tak kochałem i te które doprowadzały mnie do szaleństwa.
Całowałem ją drapieżne.
Strasznie się w to wkręciłem.
Moje ręce włożyłem pod jej bluzkę badając jej płaski brzuch.
Aby po chwili zdjąć ją z niej.
Byliśmy za bardzo pochłonięci pocałunkami, że nawet nie zwróciliśmy na to zbytniej uwagi.
Moja ręka jeździła po jej plecach czasami zachaczając o jej zapięcie od stanika.
Przez cały czas nasze usta były złączone.
Czasami na chwilę odrywaliśmy się od siebie aby nabrać powietrza, ale ta chwila nie trwała długo.
Obojgu było ciągle mało.
Nasze języki prowadziły walkę, którą najczęściej wygrywałem ze względu na pozycję.
W końcu się od nie oderałem.
Spojrzałem Marinette w oczy i zobaczyłem w jej niebieskich teczowkach żądze porzadania.
Drobne ręce dziewczyny chwyciły mój dzwonek lekko go pociągając w dół.
Sam nie byłem pewien czy uda się go zsunąć, na szczęście udało się.
Ciągle nasze usta trwały w pocałunku.
Oderwałem się od niej na chwilę aby ściągnąć górną część kostiumu.
Zobaczyłem jak Mari przygryzła pociągająco wrgę, co jeszce bardziej mnie nakręciło.
Zacząłem powoli przybliżać się do niej wywołując lekkie zdenerwowanie.
Chwilę nad nią wisiałem wpatrując się w jej błękitne oczy, pełne pożądania.
Dziewczyna zaczęła kreślić różne wzorki na moim nagik torsie.
Jej dotyk był jak lek na całe zło.
Pogłaskałem lekko jej policzek.
Powoli złożyłem na jej ustach długi pocałunek.
Ten nie był taki jak inne zachłannye i namiętne.
W tym można było wyczuć wszystkie nasze uczucia, pożądanie, smutek, tęsknotę.
Moja ręka jeździła po jej nagich plecach aż dotarła do zapięcia od stanika dziewczyny, który lekko drasnołem.
Znów pochyliłem się aby pocałować jej malinowe usta.
Zamknąłem oczy.
Moja ręka miała już odpinać jej stanik.
Gdybym nie poczuł czegoś na ustach, co nie było wargami mari.
Powoli otworzyłem oczy i mój wzrok przykuł palec dziewczyny na mych ustach.
-Nie jestem gotowa-powiedziała lekko się czerwieniąc.
Jej oddech był nierówny i płytki.
-Zaczekam aż będziesz- powiedziałem całując ją w czoło i podnioslem się z niej.
Wziąłem z podłogi jej bluzkę i ją na nią założyłem.
Miałem już wychodzić, ale poczułem ucisk na nadgarstku.
-Zostań ze mną-powiedziała na co uśmiechnąłem się na te słowa.
Położyłem się obok niej przekrywając nas kołdrą.
Poczułem jak Marinette wtula się w moją klatkę piersiową.
-Zostanę aż zaśniesz.-szepnołem jej do ucha przygryzając lekko jego płatek.
Głaskałem lekko ją po plecach, przypominając sobie co działo się kilka minut temu.
Marinette była bliska oddać mi swój pierwszy raz.
Na te wspomnienie oblałem się rumieńcem.
Po chwili usłyszałem równy oddech mojej księżniczki.
Po cichu wstałem z łóżka, aby jej nie obudzić.
Ostatni raz ją pocałowałem i wyskoczyłem przez okno do łazienki.
Od razu poszedłem się odświeżyć.
Kilka minut potem wyszedłem z łazienki.
Postanowiłem nie kłaść się obok dziewczyny tylko na kanapie.
Może nie jest to najwygodniejsze, ale dla mojej księżniczki mogę się poświęcić.
Po chwili oddałem się w objęcia Morfeusza
Zasnołem z myślą o dzisiejszych zdarzeniu.
Marinette
-Mari wstawaj-poczułam lekkie sztutchniecie w ramię.
Leniwie otworzyłam oczy.
Nade mną wisiał uśmiechnięty blondyn.
-Coś się stoło?-spytałam ocierając oczy.
-Jak się nie mylę za 30 minut mamy szkołę, a ty jeszcze leżysz w łóżku-powiedział Adrien śmiejąc się pod nosem.
-CO!!??-krzyknęłam zrywajac się z łóżka-dlaczego mnie nie obudziłes-spytałam, ubierajac się.
Jak on tak mógł mnie nie obudzić, teraz na pewno się spóźnimy.
Po chwili usłyszałam głośny smiech
-A ty co się tak śmiejesz, powinieneś się ubierać.
-ha, ha, ha, ha, jakbyś widziała swoją minę-na początku nie wiedziałam o co mu chodzi.
Szybko zerknelam na zegarek a to do tam zobaczyłam.
-Jak ty mogłeś-krzyknęłam bijąc go pięściami w pierś, przez ci upadł na łóżko-mamy jeszcze godzinę, a ty mnie budzisz-przez niego prawie zawału dostałam, a teraz po prostu się ze mnie śmieje.
-Wybacz nie mogłem się powstrzymać-nie przedstawałam go bić.
Po chwili poczułam ręce blondyna na biodrach i szybkim ruchem znalazłam się pod nim.
-Masz mnie przeprosić-powiedział mi do ucha, przez co przez moje ciałko przeszedł dreszcz.
-A jak nie-drażniłam się z nim
-To...-nie dokończył bo zaczął mnie laskotac.
-Haha...Adr...ien proszę przestań-powiedziałam nadal się śmiejąc.
-Najpierw przeproś-powiedział nie przestając.
-Do...brze, przepraszam-na reszcie przestał w końcu, mogłam normalnie oddychać
-No-uśmiechnął się promiennie i ze mnie zszedł.
-Teraz chodź nie dół na śniadanie-powiedział wychodząc z pokoju.
Jeszcze chwilę siedziałam na łóżku przeważająca zaistniałą sytuację.
Ubrałam się w moje wczorajsze ubrania i zeszłam na dół gdzie czekał już Adrien.
Poslam mu groźny uśmiech, na ci niewinną minę.
-Nie dąsaj się już tak-usłyszałam kiedy usiadłam przy stole
Miałam już coś powiedzieć, ale przerwał nam kucharz przynoszący dania.
Szczęka mi opadła gdy zobaczyłam ile tego przynieśmy.
-Zamknij buzię Księżniczko-powiedział na co na mojej twarzy pojawił się rumieniec.
Śniadanie jedliśmy w ciszy.
Każde z nas nie wiedziało jak zacząć rozmowę.
Blondyn co jakiś czas otwierał ust żeby coś powiedzieć, ale szybko rezygnował.
Po chwili przyszła Nathalie która razem z nami jadła śniadanie.
-Limuzyna jest już gotowa-powiedziała u wyszła.
-Idziemy?-usłyszałam pytanie blondyna.
Lekko kiwnelam głową na tak.
Oboje wyszliśmy z jego willi.
Blondyn wyprzedził mnie i otworzył mi drzwi do limuzyny.
-Ale dżentelmen-lekko zachihotałam.
-A jakże inaczej My lady-powiedział kłaniając się teatralnie.
Zrobiłam zdziwioną minę.
Czy to możliwe aby Adrien był moim chat.
Jakby się teraz zastanowić są do siebie bardzo podobni, zachowaniem jak i wyglądem.
-Mari żyjesz?-moje rozmyślania przerwał głos chłopaka.
-Tak wszystko dobrze-powiedziałam i wsiadkam do auta.
Muszę się dowiedzieć czy Adrien jest Chatem.
C.D.N
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top