Rozdział 15

Czarny kot

-Tak a teraz wyjdź z stąd- powiedział nie patrząc na mnie Marinette.
Nie wiedząc co mam zrobić,  po prostu uciekłem. Skacząc po budynkach trafiłem na szczyty wieży Eiffla. Usiadłem na krawędzi i poczułem łzy w oczach.
Nie mam pojęcia dla czego to powiedziała, ale gdy na nią patrzyłem wiedziałem że coś się wydarzyło.
Wyglądała na przestraszoną i to bardzo. To nie były jej słowa,  jestem tego pewien. Muszę się dowiedzieć prawdy, a najważniejsze odzyskać moją księżniczkę.
Podniosłem się i szybko pobiegłem do swojego domu, myśląc o jutrzejszym dniu.

P.Marinette

Siedziałam w kącie i płakałam,  miałam małą nadzieję, że kot mnie jednak nie opuści,  ale to co mu powiedziałam,  było okrutne,  pewnie mnie teraz nienawidzi.
Przez tą myśl zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Nie wiem ile czasu minęło odkąd zostałam sama, ale usłyszałam ten okropny głos,  który kazał mi to wszystko zrobić.
-Bardzo ładnie Marinette, widzisz jak chcesz to potrafisz- zaśmiała się i kucneła  przy mnie, podnosząc mój podbródek tak aby nasze oczy były na tej samej wysokości.
-Zapamiętaj to sobie, że mną się nie zadziera- powiedziawszy to wstała i zaczęła kierować się w stronę okna.
Nie widząc co robię wstałam wzięłam pierwszą lepszą rzecz jaką miałam i przywaliłam  nią w głowę biedronki.
Ta upadła z głośnym jękiem.
Przestraszona moim czynem i tym co ze mną zrobi gdy się obudzi, wybiegłam z domu i nie wiedząc czemu zaczęłam biec w stronę domu osoby która pierwsza przyszła mi do głowy,  do Adriena.
Na moje nieszczęście zaczął padać deszcz, plus że mam dobrą kondycję.
Kiedy dobiegłam byłam już cała mokra od deszczu.
Szybko zadzwoniłam do drzwi.
Miałam nadzieję że otworzy mi Adrien, a nie któryś z jego rodziców.
Ucieszyłam się gdy w progu staną Adrien,  także mokry.
Nie myśląc,  rzuciłam się na chłopaka przytulając go jak najmocniej.
Chłopak zrobił to samo.
Stojąc tak z nim czułam się bezpieczna, jak z Chatem.
Nie przeszkadzał nam nawet deszcz, który zaczął jeszcze bardziej padać.
Staliśmy tak , nie wiem przez ile.
Minutę,  może trzy.
Znowu poczułam łzy na moich policzkach. W tym momencie odsunelam się od niego.
Nic nie mówiąc wpuścił mnie do domu.
Nie słyszałam żadnych głosów,  co mogło świadczyć że nie ma jego rodziców.  Od razu udaliśmy się do jego pokoju. Adrien od razu przyniósł mi swoje ubrania,  abym mogła się przebrać. Były na mnie o wiele za duże,  ale czułam się,  nie wiem czemu lepiej niż w swoich.
Gdy wróciłam chłopak siedział na łóżku, też już w innych ubraniach.
Usiadłam obok niego.
Przez cały czas nie powiedzieliśmy do siebie ani jednego słowa,  ale gdy na niego spojrzałam i nasze oczy się spotykały, coś we mnie pękło. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam. W tej chwili tak bardzo przypominał mi mojego Kota...
Tak samo całował,  w jego towarzystwie czułam to samo co z nim.
Odsunelam się speszona,  chciałam już zacząć przepraszać z gdy Adrien przyciągnął mnie i pocałował.
To było to czego potrzebowałam. Potrzebowałam zapomnieć. Zapomnieć o biedronce o wszystkim złym  co mnie spotkało.
Włożyłam swoje ręce w jego włosy czasami lekko za nie pociągając,  na co chłopak zamruszal I zaczął mnie całować jeszcze z większa pasją.
W tym samym momencie podniósł mnie lekko i posadził sobie na kolanach. Kiedy się ode mnie odezwał, zaczął obdarowywac moją szyję drobnymi pocałunkami.
Zaczęłam mocniej pociągać za jego włosy,  odsuwając jego głowę.
Na wzajem na siebie spojerzelismy.
Moje oczy zaczerwienione od łez i jego, teraz zdałam sobie sprawę że jego też.
Musiał płakać,  ale dlaczego?
Przetarlam kciukiem jego oczy i słabo się do niego uśmiechnęłam,  po czym oparłam głowę o jego pierś, zaczynając płakać.
On mnie przytulił i zaczął lekko kołysać.
-Wszystko będzie dobrze, obiecuje Ci to księżniczko-powiedział mi do ucha,  ale ja byłam zbyt zmęczona,  aby zrozumieć co tak na prawdę to znaczyło.

C.D.N

Hehe😅

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top