Najgorszy z najgorszych.
ADRIEN
Był już wieczór. Specjalnie przygotowałem się do wyjścia. Najsłodsze perfumy, dobrze uczesane włosy oraz branzoletka od Marinette, która przynosi mi szczęście.
-Ulala. A na co się ty tak wystroiłeś?
Spytał zaciekawiony Plag.
-Marinette zaprosiła mnie na coś słodkiego do jej cukierni.
-Wyglądasz, jakbyś szedł na jakąś randkę.
Zaśmiałem się z przyjaciela.
-No co ty, nie przesadzaj. Marinette to moja najlepsza przyjaciółka. Przecież ja kocham najbardziej Biedronkę.
-No tak, ale...
Kwami kotek nie mógł dokończyć, ponieważ wtedy do mojego pokoju, wszedł ojciec.
-Adrien. Gdzie się wybierasz?
-Zostałem zaproszony do przyjaciółki.
Powiedziałem jak gdyby nigdy nic.
-Nie ma takiej opcji. Zostajesz tutaj i grasz na pianinie.
-Przecież lekcje pianina miałem 2 godziny temu. Teraz chciałbym gdzieć wyjść. Nie będziesz mnie trzymał w domu jak więźnia.
Powiedziałem bardzo zdenerwowany.
-Mam to gdzieś. Zostajesz tutaj i ani mi się śnij o wyjściu na dwór.
Powiedział i zatrzasnął za sobą drzwi. Byłem tak bardzo wściekły, że az prawie nie wytrzymałem.
-Spokojnie przyjacielu. Przecież w każdej chwili, możesz stać się Czarnym Kotem. Zdążysz na swoją randkę.
MARINETTE
Ciastka zrobione, ja ładnie ubrana, przygotowane wszystko na ostatni guzik, a jego nie ma. Zabrałam talerzyk na mój balkon i usiadłam na krześle. Myślałam, że będzie wieczorem, a jest noc. Pewnie ojciec znów go zamknął w domu. Biedny... Tiki poszła spać, a ja w czerwonej sukience, patrzyłam na gwiazdy i co jakiś czas, podjadałam ciastka. Było mi bardzo smutno.
-Witaj moja księżniczko.
Usłyszałam po chwili. Na dachu, sąsiedniego domu, zauważyłam siedzącego Czarnego Kota.
-Hej Kocie...
Powiedziałam zrezygnowanym głosem.
-Ładnie wyglądasz.
Powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Czemu siedzisz tutaj smutna i sama?
Zapytał.
-Zaprosiłam chłopaka na ciastko, ale ten nie przyszedł...
-Masz ciastka?
Przerwał mi, oblizując usta.
-Proszę.
Podniosłam talerz do góry. Kot wskoczył na balkon i ukradł sobie dwa.
-Smacznego...
Powiedziałam zrezygnowanie. Kiedy odkrył, że w środku ciastek, czekolada się rozpływa, zrobił wielkie oczy. Cały się umazał tą czekoladą.
-Czekoladowa Lawa!
Wykrzyczał.
-Ale to jest dobre..mmmm. Sama je zrobiłaś?
Spytał, wpakowując sobie całe do buzi.
-Razem z tatą. Jego nowy przepis. Nie wiedzieliśmy czy...
-To relewacja!
Znów mi przerwał.
-Jesteś wspaniała Marinette.
Odparł, uśmiechając się bardzo szeroko. Usiadł obok mnie na podłodze i brudził sobie usta gorzką polewą.
-A teraz tak poważnie...JEZU, JAKIE TO JEST DOBRE....Co się stało?
-Zaprosiłam chłopaka, który mi się podoba na te ciastka. Chciałam mu jakoś zaimponować. No wiesz, spróbować zagadać czy coś w tym stylu..., ale...ale on nie przyszedł...
Na twarzy Chata, pojawił się lekki smutek.
-Ach tak... wiesz może dlaczego się nie pojawił? Napisał do ciebie czy wysłał list?
-Właśnie nie wiem. Przykro mi z tego powodu. Nawet nie pomyślał, żeby mnie uprzedzić o tym, że jednak ma inne plany.
Odparłam, ułamując kawałek słodyczy z talerzyka.
-Myślałam, że może w taki sposób, bardziej zwrócę jego uwagę.
Powiedziałam z załamaniem.
-Bardzo go lubię..., ale on woli inną.
-A powiesz mi,...może jak on się nazywa? Może znam tą osobę.
Odparł, gryząc kolejne ciacho.
-Powinieneś znać. Jest na każdym bilbordzie, wszędzie wiszą jego plakaty...
-Czy to ten blondyn?
Powiedział zirytowany, wskazując na jeden z bilbordów.
-Tak.
Wpakował całe ciastko do ust i wstał.
-Ty głupia jesteś? Kochasz się w tępaku, który jest na ustach każdej pustej dziewczyny? Nie bądź taka jak one!
Klęknął przede mną i popatrzył mi na twarz.
-Rozumiem co czujesz. Ja mam totalnie tak samo z Ladybug. Ona też pewnie się w nim podkochuje.
ADRIEN
Tak. Dobyśliłem się, że to ja...chwilka... co ja właśnie zrobiłem?
MARINETTE
Kot wytarł łzy z mojego policzka.
-Nie bądź smutna.
Kiedy wpatrywałam się w jego wielkie oczy, na ustach poczułam lekki uśmiech. On również się uśmiechnął swoimi czarnymi od czekolady zębami. Ja na ten widok zaczęłam się śmiać.
-Z czego się tak śmiejesz?
Zapytał zdziwiony.
-Jesteś cały w czekoladzie...
Odparłam.
-Poczekaj. Zaraz się wytre.
Sięgnęłam po chusteczkę ze stolika i delikatnie zaczęłam wycierać uroczą twarz chłopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top