Akcja.
Adrien
Przez całą drugą połowę dzia, siedziałem w domu. Tata nie wypuszcza mnie z niego, z wyjątkiem szkoły. Nie mogę się spotkać nawet z Nino.
-Hej. Co tak siedzisz? Nie masz przyjaciół?
-Cicho Plagg. Nie mam nastroju na dyskusje z tobą.
-Obraziłeś się czy co? Wiem, że twój tatusiej nie wypuszcza Cię z domu, ale to nie powód żebyś ze mną żadnego słowa nie zamienił.
Włącz TV. Przez ciche spędzanie czasu z tobą, robi mi się nudno.
Włączyłem telewizor. Akurat natrafiłem na wiadomości, gdzie jakaś dziewczyna zmniejsza ludzi swoją miarką.
-Następna zakumowana osoba. Ty to wiesz kiedy i co się dzieje.
-I co wtedy? Biedronka znów da mi kosza. To bez sensu. Jakby chociaż raz ona by mnie przytuliła, jakby chociaż raz powiedziała mi coś miłego. Jakby....
-Dobra, dosyć. Wiemy jak bardzo szalejesz za Biedronką, a ona za tobą nie. A jakby wreszcie zdjeła by maskę, to kochałbyś ją cały czas? Nie zależnie od tego jak wygląda?
-Pewnie, że tak. Ona jest moją Lady i zawsze będzie.
-Może się okarze, że dzisiaj będzie taki dzień.
Wiem, że to się nie stanie, ale jak to Plagg powiedział, może dziś. Zamieniłem się w kota, zgasiłem telewizor i wyszedłem przez okna. Biedronko i ty nowy, zły złoczyńco. Nadchodzi Czarny Kot. Zauwarzyłem jak moja ukochana walczy z Miarą. Jak gdyby nigdy nic do niej dołączyłem.
-O. Jak miło cię widzieć kocie. Wreszcie jesteś!
-Ironie, moja droga zostaw na potem. Teraz trzeba poczekać, aż pokonamy złoczyńce.
Przyszedł czas na "szczęśliwy traf", który okazał się gumką recepturką. Nie wiem jak ona to zrobiła, ale w tak błyskawicznym tempie, że znów nie mogłem w to uwierzyć. Oczywiście ja też się w tej akcji przydałem. Swoim kotaklizmem rozwaliłem tira z olejem silnikowym. Po całej i naprawionej akcji okazało się, że to była mama mojej koleżanki Marinett.
-No. Znowu odrobiony kawał dobrej roboty. Jestem z tego bardzo dumna.
Usłyszeliśmy pikanie jej kolczyków.
-Dobra. Muszę już lecieć.
Wyciągneła jojo i już znowu chciała się wymigać z rozmowy, lecz ja w dobrej chwili złapałem ją za nadgarstek.
-My Lady. Chciałabyś skoczyć ze mną do kina czy coś?
-Kocie. Mówiłam Ci, że nie mogę. Dzięki, ale nie.
-No to może jutro?
-Nie!
-A pojutrze?
-Nie!
-A ....
-Kocie! Nie chciałabym Cię urazić, ale podoba mi się inny. Nie twoja wina.
-Inny? Kto to jest?
-Blondyn, bardzo przystępny, inteligentny, cudowny. Długo by wymieniać.
-Znam go?
-Chyba tak.
-W czym on jest leprzy?
Miała mi właśnie odpowiedzieć, gdy nagle zapikały znów jej miracula. Szybko zniknęła pośród budynków.
Marinett
Nie będe mu się ze wszystkiego tłumaczyć. Co ja jestem, jego dziewczyną? Podoba mi się Adrien. Jest miły, zabawny, inteligentny. Jest jeden problem. Nie umiem przy nim się dokładnie wysłowić. Pierwszy raz, kiedy normalnie z nim gadałam to pierwszego dnia, kiedy posądziłam go za tą gumę na moim siedzeniu w szkole. Potem się okazało, że to nie on zrobił i kiedy wtedy po zajęciach, kiedy padał deszcz, to on podał mi wtedy parasolkę. Jak popatrzyłam na jego piękne, zielone oczy, to wtedy zaczęłam się jąkać i do teraz, nie mogę z nim normalnie pogadać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top