✉35✉

5/7 maratonu
Oczami Adriena :
Wczoraj musiałem iść do Chloe. Tak, nie mówiłem Mari bo byłoby źle. Niestety chyba zostawiłem u niej telefon, nigdzie nie mogę go znaleźć. Mam nadzieje że Chloe go nie przeglądała, oby.

*15 min później*

Stoje właśnie przed hotelem. Serio kto może mieszkać w hotelu !?(musiałam xD dop. Aut) wchodze. Ide do pokoju Chloe i nagle słyszę śmiech. Aha? Wchodze bez pukania, bo po co. Widze jak cos robi na telefonie i się śmieje. Ej, ej, ej to mój telefon. Szybko go jej wyrywam i widze ze pisała do Mari. Widze jej ostatnią wiadomość.  Boże jak? Dlaczego? Czemu?. Wszystko sie wyjaśnia sie gdy czytam reszte wiadomości.
CHLOE ZABIJĘ CIĘ OBIECUJĘ.

Wychodze z hotelu po tym jak wykrzyczałem jej, że jest zwykłym śmieciem i jeśli jeszcze raz zbliży się do mnie, lub do któregoś z moich przyjaciół to nie będę panować nad sobą, zresztą nawet jeśli bym jej coś zrobił to ona nakłada tyle tapety, że nikt niezauważy. Musze coś wymyślić, żeby przeprosić Mari.

Pierwszy rozdział pisany wiwaty
wiecie jak spadła mam czytelność, ale i tak fajnie ze jesteście
Dzieki za ponad 30 tys wyświetleń jesteście kochani 😘😘😘😘😘

*edytowane 02.09.2018r.*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top